Jak zareaguje na nas otoczenie? Nie mam pojęcia. I w zasadzie nie interesuje mnie to. Boję się tylko reakcji mojego jedynaka. Co powie? Michał ma 24 lata, a ja 40. Tłumaczę sobie, że to nie ma przyszłości, żaden taki związek się nie udał, a ja robię z siebie pośmiewisko. Ale nie potrafię oprzeć się temu chłopcu, w końcu czuję się atrakcyjna, szczęśliwa i mam czas na związek.
To było tuż po zimowej sesji egzaminacyjnej
Pierwszej w życiu mojego jedynego syna. Przeżywałam ją chyba bardziej niż on sam. Za to, że Oskar zdał wszystkie egzaminy w pierwszym terminie, postanowiłam pojechać do niego, kupić mu jakiś superprezent, no i poimprezować z nim w jakimś krakowskim klubie.
Zawsze miałam z synem partnerskie relacje. Urodziłam go, gdy miałam ledwie 19 lat, więc odkąd stał się dorosły, różnica wieku między nami nie jest aż tak bardzo odczuwalna. Poza tym kumpelskie relacje moim zdaniem były jedynym wyjściem, żeby dobrze wychować syna bez ojca.
Alek zostawił nas, gdy mały miał 3 lata. Twierdził, że nie jest gotowy na ojcostwo, dziecko go męczyło. Chciał się jeszcze wyszumieć. Później, po latach, próbował do nas wrócić, ale dla niego nasze drzwi były już na głucho zamknięte.
Oskar nie sprawiał mi na szczęście szczególnych kłopotów wychowawczych. Miał co prawda kilka wyskoków z alkoholem, raz nawet próbował palić trawkę. Ale zawsze o wszystkim mi mówił. Nie musiał kłamać, bo wiedział, że jestem dla niego oparciem, a nie instytucją do śledzenia i karania. Pozwalał sobie wiele rzeczy tłumaczyć, dzięki czemu wyrósł na naprawdę porządnego faceta.
Wracałam od syna pociągiem
Po drodze dosłownie zamarzałam. Ogrzewanie przestało działać, do tego okno w moim przedziale było nieszczelne. Siedziałam opatulona w kurtkę i szalik, jednak i tak cały czas trzęsłam się jak osika.
„Pewnie przez to, że dodatkowo jestem niewyspana” – pomyślałam.
Przez ostatnie dwa dni kładliśmy się spać z Oskarem niemalże nad ranem. W piątek siedzieliśmy u niego w mieszkaniu, otworzyliśmy butelkę wina i przegadaliśmy całą noc. Nie widzieliśmy się ponad trzy miesiące, więc było o czym gadać. W sobotę zaproponował, żebyśmy poszli z jego znajomymi na imprezę do klubu.
– Naprawdę nie wstydzisz się iść z matką? – zapytałam ze śmiechem.
– Z taką matką jak ty? Nigdy – odpowiedział poważnie.
– Przecież połowa moich kolegów z roku chce się z tobą umówić, odkąd pokazałem im twoje zdjęcie. Żaden z nich nie ma takiej młodej i ładnej matki jak ja – powiedział z dumą.
Zarumieniłam się. Faktycznie niewielu studentów ma matki świeżo po czterdziestce. Dbam o siebie, dużo ćwiczę, trzymam linię, ale z tą opinią kolegów Oskar na pewno przesadził. Pewnie chciał, żeby zrobiło mi się miło, i trochę przekoloryzował. Ale finał był taki, że bawiłam się z jego towarzystwem wyśmienicie. Tańczyłam całą noc i nie trzeba było nawet alkoholu, bym znalazła wspólny język z młodzieżą.
Pociąg zatrzymał się na pierwszej stacji z Krakowa do Bielska Białej. Zrobiło się niemal czarno na korytarzu i do tego potworne zamieszanie. Nie wiedziałam, co się dzieje. Po chwili do mojego przedziału wpadło pięciu wysokich, dobrze zbudowanych młodych mężczyzn. Na oko wyglądali na dwadzieścia pięć, trzydzieści lat. Do kolejnych przedziałów pakowali się następni. Mieli ze sobą duże, sportowe torby, ubrani byli jak na jakiś trening.
Skuliłam się na siedzeniu. Byłam zaspana, zziębnięta i jedyne, czego pragnęłam, to zasnąć i przespać to okropne zimno. A tu na dobre zaczęła się dyskusja.
– Widziałeś ich ostatni mecz?! – wrzasnął mi niemal do ucha blondyn z wygoloną po bokach głową.
– Przecież to była jakaś totalna żenada! Ja bym tego kapitana zdjął po pierwszej kwarcie i na boisko przez miesiąc nie wpuszczał.
– Jak dziś tak zagrają, pokonamy ich z zawiązanymi oczami – odparł spokojnie drugi, który siedział naprzeciwko mnie.
A potem zaczęli się przekrzykiwać, pokazywać sobie jakieś fragmenty meczów na komórkach. Zupełnie nie zwracali uwagi na to, że jadą z obcą osobą, która wcale nie chce słuchać o koszykówce.
– Słuchajcie, przyciszcie się trochę! Pani chyba jest zmęczona – odezwał się w końcu chłopak siedzący naprzeciwko mnie.
Już jakiś czas temu zauważyłam, że co chwilę na mnie zerka.
– Spoko – zreflektował się blondyn – Nie róbmy tu chlewu! Ja wkładam słuchawki, muszę to obejrzeć do końca – powiedział i wrócił do przeglądania komórki.
Wiedziałam, że już nie zasnę
Wyjęłam więc książkę z torby i starałam się przeczytać. Nadal było mi potwornie zimno.
– Może chce pani przykryć się moją kurtką? – znienacka zaproponował chłopak, który wcześniej uciszał towarzyszy. – Widzę, że pani zimno, a mnie nie…
Pozostali zaczęli chichotać i robić głupie miny. Natomiast ja poczułam, że oblewam się rumieńcem. W pierwszej chwili nie wiedziałam, jak powinnam się zachować.
– Tak, dziękuję, chętnie skorzystam – powiedziałam w końcu. – Chyba jestem przeziębiona, bo strasznie mnie trzęsie.
– A, jak przeziębiona, to ja wychodzę! – zerwał się blondyn, który zdążył właśnie wyjąć słuchawki z uszu. – Nie mogę się zarazić, muszę być w mistrzowskiej formie do końca sezonu.
Wyszedł na korytarz. Po chwili dołączyli do niego inni. W przedziale zostały trzy osoby: ja, ten dżentelmen i jeszcze jeden chłopak, który już zdążył zasnąć.
Mężczyzna? Przecież to jeszcze dziecko
Rozmawialiśmy ponad godzinę, dopóki oni nie wysiedli na swojej stacji. Wprost nie mogłam uwierzyć w to, że Michał ma dwadzieścia cztery lata, właśnie kończy studia, a mnie się z nim rozmawia jak z rówieśnikiem… Był wręcz bardziej dojrzały od wszystkich innych mężczyzn, z którymi wcześniej tworzyłam związki. Oczarował mnie.
Był taki opanowany i spokojny. Nie narzucał się, a jednocześnie dawał mi do zrozumienia, że się mu podobam. Pierwszy raz od dwudziestu lat poczułam, że wpadłam w oko atrakcyjnemu mężczyźnie.
– Uspokój się, przecież to nie jest mężczyzna! – wyśmiała mnie przyjaciółka, gdy jej się ze wszystkiego zwierzyłam. – To jeszcze dziecko. Zastanów się, co taki młody chłopak może chcieć od nas, starych bab? Chyba tylko pieniędzy na utrzymanie. Nie pakuj się w takie rzeczy!
Ale Michał wcale nie chciał kasy. Nigdy mi nawet tego nie zasugerował. Raz, kiedy zamierzałam zapłacić za nas w restauracji, obruszył się i powiedział, żebym pozwoliła mu być facetem. To on robi mi prezenty, obsypuje kwiatami, daje dowody uczucia.
Idzie wiosna, jestem jak na haju. Nie wiem, co się dzieje, wchodzę w to, pozwalam mu się adorować, chyba po prostu się w nim zakochałam. I boję się tego uczucia.
Ale on mi powiedział:
– Wszyscy ci będą mówić, że cię zostawię. Że się jeszcze ze dwadzieścia razy zakocham, a tobą się pobawię i w końcu zostawię dla dziewczyny w moim wieku, i to z nią założę rodzinę. Ale ja wiem, co czuję i czego chcę. Chcę być z tobą. Dla mnie te 16 lat różnicy nic nie znaczy. Bo zachowujesz się i wyglądasz lepiej niż większość moich koleżanek z roku. Bo jesteś inteligentna, wyluzowana, ciepła i bardzo mądra. Nie obchodzi mnie to, jak zareaguje na nas otoczenie. Naprawdę.
Otoczenie na razie nie reaguje, bo staram się trzymać nasz związek w tajemnicy. Ja mieszkam w Bielsku, Michał kończy studia w Krakowie. Widujemy się w weekendy. Zwykle przyjeżdża do mnie, czasem ja odwiedzam go w jego wynajętej kawalerce. Jednak to nie może trwać wiecznie. Muszę coś postanowić.
Pierwszy raz ukrywam coś tak ważnego przed synem
Najgorsze jest to, że czuję się nie w porządku wobec Oskara. Pierwszy raz w życiu coś przed nim ukrywam. Ale po prostu boję się jego reakcji. Przecież Michał jest prawie w jego wieku! Co będzie, jeśli syn mnie przez to odrzuci? I zniszczy to, co jest między nami, a co budowaliśmy tak długo? Z drugiej strony dzięki Michałowi chce mi się żyć. Mam mnóstwo energii, czuję się kobieca, atrakcyjna, po prostu szczęśliwa. Czasem myślę, że chcę tego związku, nawet jeśli miałoby to być na chwilę. Muszę podjąć decyzję. Albo zostawię Michała, albo powiem prawdę Oskarowi.
Czytaj także:
„Danka uciekła od męża, który ją tłukł. Przygarnęłam ją. Jej dzieci wypominają jej, że zostawiła ich ojca”
„Podporządkowałam mu wszystko, a on zostawił mnie dla pierwszej lepszej. Zmieniłam dla niego wygląd i cały charakter”
„Po rozstaniu z narzeczonym czułam się bardzo samotna. Dlatego postanowiłam przygarnąć psa ze schroniska”