Mieliśmy spędzić we czworo miły wieczór, po kinie planowałem zabrać Julkę na lody do tej nowej kawiarni. Ale sprawa się rypła. Spodobała mi się od razu – było w niej coś niedzisiejszego. Może przez zwiewne sukienki, może sprawiał to gruby warkocz przerzucony przez ramię albo książki, z którymi dziewczyna spędzała czas na przerwach… Gdy dowiedziałem się, że ma na imię Julia, poczułem, jakbym sam miał na imię Romeo.
– Daj spokój, Konrad – podśmiewał się ze mnie Jacek. – Leszek wygarnął fajne laski z ekonomika, jesteśmy zaproszeni na imprezę. Idziesz?
– Nie mogę – wymówiłem się. – Muszę trenować, niedługo zawody.
– Przecież ona się nie dowie...
Kumpel przewrócił oczami
– Poza tym gdyby nawet, chyba niewiele ją to obejdzie…Widziałeś, z kim się prowadza?
Fakt, nieustająca i jakże dwuznaczna obecność Renaty u boku Julki mogłaby zniechęcić każdego. Ale nie mnie. Ostatecznie Renia to tylko dziewczyna, tyle że nadęta i zarozumiała. Niezbyt ładna i obnosząca się sobą. Ale w końcu musiał być jakiś powód, że Julia zadaje się z tym dziwadłem, nie? Naprawdę musi zabierać tę swoją przyjaciółeczkę? Zdecydowałem jednak, że nie dam się zwieść pozorom. Kręciłem się zawsze chętny do pomocy, zagadywałem, załatwiałem drobne sprawy. Po dwóch miesiącach Julka zgodziła się umówić do kina, lecz jak to ona, warunkowo.
– Poszłabym z tobą, ale Renacie będzie przykro – uśmiechnęła się zakłopotana. – Tak dużo mi pomogła po przeprowadzce… Sama nie wiem.
– Co za problem! – nie zamierzałem dać się spławić, gdy już dotarłem tak daleko. – Wezmę kumpla i pójdziemy w dwie pary, dobra?
Chyba w głębi duszy liczyłem na to, że Julia doceni moje poświęcenie i jednak zdecyduje się zrezygnować z przyzwoitki.
– Byłoby super – stwierdziła jednak ku mojej konsternacji. – Renacie podoba się Jacek, wiesz? Jakbyś mógł…
– Zapytam – obiecałem, na wszelki wypadek od razu się asekurując: – Chociaż on ma chyba w ten weekend zgrupowanie przed wyścigiem. Jacek to kolarz.
– A ty ćwiczysz krav magę, tak? – zapytała Julka i poszła, zostawiając mnie na środku korytarza z szerokim bananem na twarzy.
Nie tylko mnie kojarzyła, ale najwyraźniej zebrała informacje, hurra!
– Chyba śnisz – Jacek uszom nie wierzył, gdy złożyłem mu propozycje nie do odrzucenia. – Nie wiem nawet, czego mógłbym żądać za taką uprzejmość...
Cóż, skończyło się na wypracowaniach z polaka, które miałem pisać mu do końca roku.
– Bądź miły – ostrzegłem kumpla już przed seansem. – Jak Renata będzie niezadowolona, cofam ofertę, wypracowania będziesz rodził sam.
– Boszsz – mruknął. – To normalnie brzmi jak handel ludźmi. Ty popatrz, widzisz, co ona włożyła?
Julia? Wyglądała jak zwykle odlotowo. Za to Renata jakby wręcz przeciwnie… Choć może to my przywykliśmy, że wiecznie łazi w wygniecionych dresach, więc zaskoczyła nas dopasowaną dżinsową spódnicą.
– Jeśli to są gumowce, to znikam – zdążył jeszcze poinformować teatralnym szeptem Jacek, a potem już stało się jasne, że Renata ma na nogach nie gumowce, lecz oficerki.
Poza tym trzeba było dziewczynom postawić colę, kupić popcorn i zapanowało ogólne zawieszenie broni. Ci gówniarze weszli w momencie gaszenia świateł – nawet w półmroku zrozumiałem, że będą sprawiać kłopoty. Zaczęli przy reklamach, a potem już poszło: śmiechy, komentarze i przekleństwa w reakcji na delikatne próby uciszenia. Czy moja wymarzona randka miała się skończyć porażką przez szczyli nakręcających się swoją wspaniałością?
– Może ktoś z obsługi ich spacyfikuje – szepnęła mi Julia z nadzieją.
Pachniała cytrusową nutą z odrobiną ogórka…
– Chciałbym – mruknąłem. – Ale to jednak mało prawdopodobne. Kto niby miałby się odważyć?
Starowina, która sprawdzała nam bilety, dziewczyna z bufetu? Jacek pękł, kiedy w momencie śmierci jednego z głównych bohaterów kolejny raz rozległ się głośny rechot.
– Uspokoić się tam, bo zejdę – powiedział w ciemności głośno i wyraźnie. – To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie.
– Możesz mi skoczyć! – wrzasnął któryś z chłopaków.
– Ten w czapce z daszkiem dowodzi – przechyliłem się ku Jackowi nad kolanami Renaty, która, dla odmiany, pachniała jajecznicą.
– Ja go wezmę.
– Nie, no co wy – obruszyły się obie z Julką. – Nie możecie …
– Pięć minut, dziewczyny – obiecałem i wstałem.
Weszliśmy do ich rzędu z dwóch stron. Szefuniowi aż świeczki w oczach stanęły, gdy mu założyłem dźwignię, Jacek złapał kolesia, który wcześniej się odgrażał. Wyszliśmy z sali, prowadząc ich przed sobą.
– Po bombce? – zapytał Jacek.
Skinąłem głową, chłopcy dostali po razie, a my zawróciliśmy, mijając po drodze pozostałych dwóch schodzących nam z drogi szerokim łukiem.
– Teraz będzie miło – szepnąłem do Julii, ale ta spojrzała wzrokiem pełnym smutku, jakby w czasie tej krótkiej nieobecności skazano mnie na śmierć lub przynajmniej banicję.
Halo, powinna chyba być wdzięczna, nie?
Ostatecznie wreszcie mogliśmy spokojnie obejrzeć film. Tymczasem po skończeniu filmu usłyszałem, że ona myślała, że jestem inny. Niby jaki? Szok i niedowierzanie, normalna osoba nie obraża się chyba, że usuwa się jej śmiecie z drogi…
– Nie wyszłam z tobą, żebyś się popisywał – wyjaśniła. – Miałeś zajmować się mną, nie obijać gęby łobuzom!
– I nie odprowadzajcie nas – zarządziła Renata. – Mój tata przyjedzie, już pisałam do niego.
– Nic nie kumam – spojrzałem na Julię, czekając na wyjaśnienia, ale się odwróciła i gapiła na plakaty za szybą.
– Zostaw, chłopie – pociągnął mnie Jacek. – Pewnie dla picu się umówiły, żeby ludzie o nich w budzie nie gadali. Cholera wie, kto tam za babami trafi!
Czytaj także:
„Randki traktuję jak przesłuchanie. Bajerantów eliminuję na starcie, szukam tylko bogatych i mądrych kandydatów”
„Zaprosiłem córkę na randkę. Chciałem, żeby pomimo rozwodu rodziców, nadal miała prawidlowy wzorzec męskości”
„Nie wiem, czy dam radę być samotną matką. Może powinnam przymknąć oko na to, że mój facet przespał się z eks?”