„Zachowanie mojej dziewczyny doprowadzało mnie do szału. Nosiła tony makijażu, a mojej mamie zwracała uwagę, że źle wygląda”

para się kłóci fot. Adobe Stock, WavebreakmediaMicro
„Żeby nie było – nigdy nie robiłem tego wszystkiego przy Renacie... Gdy chciałem odreagować, umawiałem się z braćmi albo kumplami w jakimś pubie, gdzie nie drażniłem ukochanej swoim >>chamskim<< zachowaniem. Ciągle szedłem na jakieś ustępstwa, bo uważałem, że nie ma sensu przekreślać wszystkiego z powodu głupot”.
/ 08.05.2023 14:30
para się kłóci fot. Adobe Stock, WavebreakmediaMicro

Byłem mocno zniecierpliwiony. Już prawie godzinę czekałem, aż Renata zwolni łazienkę. Doskonale rozumiałem, że szykuje się na imieniny mojej mamy i chce wyglądać ładnie, ale to się powtarzało codziennie. Codziennie! Niezależnie od tego, czy szła na przyjęcie, czy po bułki do sklepu – przygotowania do wyjścia ciągnęły się w nieskończoność.

Kiedy postanowiliśmy zamieszkać razem, brałem pod uwagę zarówno plusy, jak i minusy tego pomysłu. Regularny seks i domowe obiadki plus porządek w mieszkaniu – tego oczekiwałem. Firanki w oknach i ozdobne chodniczki na panelach – z tym się liczyłem i godziłem.

Trudno, coś za coś

Wędrówki po sklepach i wysłuchiwanie jej długich monologów – miałem świadomość, że to nieuniknione. Jednak do głowy by mi nie przyszło coś tak prozaicznego jak kolejka do toalety!

Żeby zdążyć przed nią do łazienki, musiałbym nastawiać budzik na piątą rano! Renata chodziła do pracy na ósmą, a już od wpół do szóstej okupowała łazienkę. Ja chodziłem na dziewiątą i uważałem, że mam prawo się wyspać.

Raz jeszcze zapukałem w drzwi łazienki.

– Skarbie, pospiesz się, ludzie czekają – powiedziałem najłagodniej, jak potrafiłem.

– To niech czekają – odparła równie przymilnie. – Efekt wart będzie poświęceń.

Wpuść mnie tylko na momencik. Szybko załatwię sprawę – poprosiłem grzecznie.

– Chyba żartujesz! – oburzyła się.

Renata nie tolerowała takich rzeczy

Mogła się ze mną kochać w przeróżnych pozycjach, uprawiać miłość francuską i robić tysiąc innych intymnych rzeczy. Jednak nie mogła przy mnie zrobić siusiu. Ani ja przy niej.

Zupełnie tego nie rozumiałem. Wychowałem się z trójką braci w ciasnym mieszkanku z jedną łazienkę. Nie widziałem nic złego w sytuacji, gdy jedna osoba brała prysznic, a druga korzystała w tym czasie z toalety. Dla Renaty było to jednak nie do pomyślenia.

Zacisnąłem więc zęby i czekałem dalej. W końcu, po niemal półtorej godziny, wyszła... piękna i pachnąca.

– I jak? – spytała z uśmiechem, wdzięcząc się i przybierając pozę modelki.

– Nie wiem. Pęcherz tak mnie rozbolał, że pociemniało mi w oczach – burknąłem i czym prędzej rzuciłem się do łazienki.

Dokładnie zamknęła za mną drzwi, żeby zadbać o moją intymność. Kiedy już załatwiłem potrzebę, rozejrzałem się wokół.

Moja łazienka nie wyglądała na męską

Przypominała raczej wystawę w oknie drogerii. Wiedziałem oczywiście, że wraz z kobietą w moim domu pojawią się także kobiece kosmetyki. Ale nie sądziłem, że aż tyle!

Nagle, nie wiedzieć czemu, przypomniałem sobie o moim ukochanym dresie, w którym lubiłem paradować po domu, a który powędrował do kosza już w pierwszym tygodniu mieszkania z Renatą. Moja kobieta stwierdziła wówczas, że jest paskudny i nie godzi się wkładać czegoś takiego nawet we własnym mieszkaniu. Odrzuciłem tę myśl i wyszedłem z łazienki. Wreszcie mogliśmy ruszać.

Mama powitała nas w wałkach na głowie, przykrytych chustką, a także kozakach i kożuszku narzuconym na fartuch.

– Wybaczcie, kochani! – zawołała na nasz widok. – Jestem jeszcze w proszku, bo mieliśmy awarię wodociągu. Dopiero teraz wodę włączyli i mogłam włosy umyć...

– Wybierasz się gdzieś, mamo? – spytałem, spoglądając na jej kozaki i płaszcz.

– Zapomniałam kupić coli – odparła z uśmiechem. – Polecę szybko do sklepu na rogu, raz dwa wrócę, a wy się rozgośćcie...

– Tak pani... wyjdzie? – Renata obrzuciła moją mamę zdegustowanym spojrzeniem.

Bynajmniej nie chodziło jej o to, że mama się przeziębi, bo ma mokrą głowę, a na dworze jest zimno. Miała na myśli publiczne paradowanie w wałkach i w fartuszku! Znałem ją na tyle dobrze, że już to wiedziałem.

Poczułem się zmieszany

Na szczęście mama w ogóle się tym nie przejęła.

– Wielkie mi rzeczy! – zaśmiała się. – A ty co, bez pełnego makijażu nigdy z domu nie wychodzisz? A może w mieszkaniu też maski z twarzy nie zdejmujesz? Nie da się przecież przez cały czas trzymać fasonu, piersi wypinać, brzucha wciągać. Czasem trzeba wyluzować. Spróbuj, Renatko! To nie boli.

Mama wybiegła, a ja nagle poczułem niepokój, bo przed chwilą uświadomiłem sobie, że moją dziewczynę bez makijażu widziałem tylko raz. Wtedy, gdy zachorowała.

Przez trzy dni zalegała w sypialni, mnie zaś wygoniła do salonu. Twierdziła, że nie chce mnie zarazić, lecz wiedziałem, że chodzi jej o czerwony nos i podpuchnięte oczy. Opiekowałem się nią, przynosiłem herbatkę i kanapki, więc widziałem, jak niekomfortowo się czuła taka rozmamłana i zasmarkana.

Lubiła zawsze prezentować się perfekcyjnie. Z jednej strony cieszyłem się, że mam taką elegancką kobietę, z drugiej jednak uważałem, że mocno przesadza. Tęskniłem za odrobiną swobody.

Miałem wrażenie, że nie pasuję do jej wyobrażenia o idealnym mężczyźnie. Ona chciała lalusia. A ja, owszem, w pracy musiałem wbić się w garnitur i pilnować form, lecz po robocie chciałem wyjść z ram. Lubiłem sobie czasem zakląć, napić się piwa, beknąć od serca czy opowiedzieć sprośny dowcip.

Żeby nie było – nigdy nie robiłem tego wszystkiego przy Renacie... Gdy chciałem odreagować, umawiałem się z braćmi albo kumplami w jakimś pubie, gdzie nie drażniłem ukochanej swoim „chamskim” zachowaniem. Ciągle szedłem na jakieś ustępstwa, bo uważałem, że nie ma sensu przekreślać wszystkiego z powodu głupot. Przecież kochałem swoją kobietę i to było najważniejsze. Tyle że w tym związku tylko ja jeden próbowałem się dopasować.

Pewnej nocy znów długo czekałem, aż wyjdzie z łazienki

Jak zwykle miałem zgasić lampkę, zanim Renata otworzy drzwi. Zawsze kładła się jako druga i lubiła, gdy w sypialni było wtedy ciemno. Inaczej o seksie mogłem zapomnieć. Jasne, zdarzało nam się kochać również za dnia, ale wówczas moja ukochana zawsze była w pełnym rynsztunku, czyli w makijażu...

I nagle dotarło do mnie, że właściwie nie wiem, jak Renata wygląda nago. Całkiem nago, czyli również bez maski na twarzy. Zdawało mi się, że miała piegi, jednak nie byłem pewien. Nie znałem też tak naprawdę koloru jej ust, bo zawsze miała na nich grubą warstwę szminki. To samo było z rzęsami...

Jeszcze niedawno chciałem się jej oświadczyć, lecz miałem coraz większe wątpliwości. No bo jak mogłem ożenić się z kobietą, której właściwie nie znałem? Przecież to absurdalne, że mieszkaliśmy razem, a ona non stop paradowała przy mnie w tapecie. Szkoda, że w niej jeszcze nie spała! Zacząłem się zastanawiać, czy ukrywając twarz za makijażem, nie ukrywa przede mną także czegoś więcej – swojej prawdziwej natury...

Cofnąłem rękę, nie zgasiłem lampki. Co więcej, zapaliłem górne światło. Chciałem wreszcie zobaczyć Renatę wyraźnie.

Weszła do sypialni, ostentacyjnie mrużąc oczy. Sięgnęła do wyłącznika, jednak byłem szybszy i zakryłem go dłonią.

– Starałem się to zaakceptować – powiedziałem ze smutnym uśmiechem – ale nie potrafię. Mam dość, że nigdy nie pokazujesz mi się bez maski i w dodatku zmuszasz mnie do tego samego. Albo to zmienisz, albo będziemy musieli się pożegnać.

Jej twarz oblał rumieniec. Rozczarowania, wstydu, może żalu... Nieważne. Najważniejsze, to był początek końca naszego związku.

Czytaj także:
„Myślałem, że spadnę z krzesła, kiedy moja żona wyrzuciła z domu wszystkie słodycze, żeby nasza córka mogła zostać jakąś aktorką”
„Myślałam, że w Grecji będę kelnerką, ale praca okazała się inna. Ja odpadłam, a kumpela zgłupiała na widok łatwej kasy”
„Żona latała po fitnessach, a ja miałem relaks na kanapie. Pasowało mi to, póki ktoś nie wziął mnie za jej ojca ”

Redakcja poleca

REKLAMA