Przez długi czas wydawało mi się, że miłość, która mąci rozum, staje się czymś najważniejszym w życiu i prowadzi do czynów niesłychanych, to taki poetycki i literacki chwyt, żeby zamotać naiwnym kobietom w głowie i sprzedać więcej egzemplarzy książek.
Ale pewnego dnia poznałem Anitę
Miałem wówczas trzydzieści dwa lata, a mój brat, Heniek, był o dwa lata młodszy. Przyprowadził ją na rodzinny obiad, by ją nam przedstawić. Gdy wyciągnęła do mnie dłoń i uśmiechnęła się nieśmiało, poczułem coś dziwnego. Jakby to określić… jakbyśmy znali się od zawsze. Była mi bliższa niż moja własna narzeczona, która też była na tym obiedzie. A przecież z Iwoną byliśmy razem od pięciu lat. Planowaliśmy ślub po jej awansie.
Jednak zanim do tego doszło, okazało się, że cokolwiek było między nami, wypaliło się z czasem. Rozstaliśmy się. Poczułem coś w rodzaju ulgi. Heniek i Anita pobrali się cztery miesiące po tamtym obiedzie. W prezencie ślubnym moi rodzice kupili im działkę i pomogli postawić dom. W końcu tata miał firmę budowlaną, w której zresztą pracowała cała nasza trójka – ja, Heniek i nasza starsza siostra Iza jako księgowa.
Anita zaszła w ciążę szybko. Urodziła córkę. Dwa lata później syna
Jako wujek i ojciec chrzestny często bywałem w ich domu. Najpierw pomagałem przy budowie, potem bawiłem się z dziećmi, kiedy nie zajmowaliśmy się z Heńkiem męskimi sprawami, czyli oglądaniem sportu, graniem na konsolach, piciem piwa. Nasza rodzina zawsze trzymała się blisko, zapewne za sprawą ojca, od którego zależało wszystko. Nasz byt i niebyt. Był osią, wokół której kręcił się nasz świat.
Chociaż Heniek był ode mnie młodszy, to miał z ojcem lepszy kontakt. Byli do siebie bardzo podobni. Rozpierała ich ta sama niespokojna energia, ta sama pewność siebie. Moja siostra bardziej była podobna do mamy – wyciszona, ostrożna, milcząca. A ja… ja byłem średni, pośrodku.
Nie wiem, kiedy się zorientowałem, że coś jest nie tak między Anitą a Heńkiem. Gdy dom był już gotowy i zaczynałem dostrzegać coś więcej niż kable, kinkiety i fugi, zauważyłem, że uśmiech Anity jest jakby bledszy. Że nie śmieje się już tak głośno i radośnie. Zacząłem ją obserwować dokładniej. I na jednym z rodzinnych obiadów, które tym razem urządziła u siebie, zobaczyłem, jak wzdryga się, gdy Heniek ją dotknął.
Nie wiedziałem, co to oznacza. Może coś ją boli? Poszedłem za nią do kuchni.
– Wszystko w porządku? – spytałem.
Obróciła się od zlewu i odgarnęła opadający kosmyk ciemnych włosów.
– Oczywiście. Dlaczego myślisz, że coś jest nie tak?
Podszedłem bliżej i znienacka podsunąłem rękaw jej bluzki do góry. Wcześniej zauważyłem, że często obciąga mankiet. Zobaczyłem siną pręgę.
– Co to jest?
– Nic – odparła i usztywniła ramiona.
Przez moment w głowie miałem pustkę. A potem pojawiła się w niej niechciana myśl. Ale to niemożliwe. Serce zamarło mi w piersi.
– Czy Heniek… – nie mogłem tego wypowiedzieć. – Jeśli on… to ja…
Popatrzyła na mnie ze smutnym uśmiechem. Dotknęła dłonią mojego policzka.
– Jesteś słodki, Kamil. Ale to nie twoje zmartwienie.
Do kuchni weszła moja matka z siostrą, więc się wycofałem
Ale ziarno zostało zasiane. Nie mogłem przestać o tym myśleć. Przypominałem sobie wszystkie sygnały, że Heniek mógłby krzywdzić Anitę. Jego ostre spojrzenia, które ją uciszały. To, że robiła się coraz mniej widoczna podczas rodzinnych spędów. Krzątała się przy dzieciach, w kuchni, i coraz rzadziej zabierała głos. I nagle przypomniałem sobie scenę, jak Heniek coś powiedział, coś przykrego – potem zwróciłem mu uwagę, że nie było to ładne, a on przyznał mi rację, więc uznałem sprawę za załatwioną.
Kiedy następnym razem wpadłem do domu brata, bawiłem się z dzieciakami i obserwowałem wszystko czujnie. W pewnej chwili Heniek wyszedł do kuchni po piwo i Anita powiedziała z uśmiechem:
– One cię uwielbiają. Masz z nimi lepszy kontakt niż ich ojciec.
Patrzyłem na żonę mojego brata, śliczną, seksowną, a taką smutną, i czułem, jak serce i żołądek skręcają mi się z niewypowiedzianych, nie do końca nawet uświadamianych sobie uczuć. Tak bardzo chciałem podejść do niej, wziąć w ramiona, przytulić i obiecać, że już wszystko będzie dobrze. I nie zapanowałem nad słowami…
– Anita – powiedziałem. – Jeśli kiedykolwiek będziesz chciała się wygadać albo… potrzebowała pomocy, wal jak w dym. U mnie znajdziesz schronienie.
Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu, w jej oczach zobaczyłem łzy. Odwróciła głowę, gdy wszedł mój brat. Byłem wściekły. Patrzyłem na niego i czułem, jak coś ściska mnie za gardło. Nie rozumiałem go. Wiedziałem, że wiele kobiet jest krzywdzonych przez mężów. Ale żeby mój brat? Dlaczego? Skąd mu się to wzięło? Może powinienem z nim pogadać? Może ma jakieś problemy psychiczne?
Musiałem się zastanowić, jak zagadać, żeby nie posłał mnie do diabła…
Kiedy wychodziłem, poszedł za mną. Odprowadził mnie do furtki.
– Znajdź sobie własną żonę i zrób sobie własne dzieci – powiedział nagle. – A moją rodzinę zostaw w spokoju.
– Odbiło ci? – to było niespodziewane.
– Nie jestem głupi. Widzę, jak łypiesz na moją. I szepczecie po kątach. To moja żona i nic ci do tego, jak jest między nami, rozumiesz? A jak ją kiedykolwiek dotkniesz, to zabiję.
– Mnie zabijesz? Brata? – z wściekłości cały dygotałem.
– Od ciebie zależy.
W tamtym momencie wyglądał jak ktoś obcy, nie mój młodszy brat.
– To ja ci też coś powiem, debilu – wysyczałem. – Masz cudowną żonę i świetne dzieciaki. Nie zmarnuj tego. Jak jeszcze raz zobaczę na jej nadgarstkach siniaki albo usłyszę, że mieszasz ją z błotem, to zobaczymy, kto mocniej bije.
Zmrużył oczy.
– Nie chcę cię tu widzieć. Nie chcę, żebyś rozmawiał z Anitą ani bawił się z dzieciakami, dopóki nie ułożysz własnego życia. Jasne?
Odwrócił się i wrócił do domu, zatrzaskując za sobą drzwi. Wróciłem do domu biegiem, ale nawet ten wysiłek mnie nie uspokoił. Co robić? Powiedzieć ojcu? Zgłosić na policję przemoc domową? Bzdury, to nic nie da. I nagle uderzyła mnie myśl – mnie wyrzucił z domu. A co jej zrobi? Jak ją ukarze?
Nałożyłem kurtkę i wróciłem pod dom brata. Skryłem się za krzakiem akacji od strony ogródka, gdzie czasami stawałem na chwilę i patrzyłem w okna ich domu. Gdy udało mi się dostrzec Anitę w salonie na parterze, gdzie okna sięgały ziemi, czy w sypialni na piętrze, czułem ciepło wokół serca. Tego dnia jednak patrzyłem czujnie, chcąc się przekonać, że jest bezpieczna.
Byli w jadalni. Heniek siedział przy stole, jedząc kolację i oglądając telewizor przyczepiony do ściany. Anita donosiła jakąś potrawę. Postawiła ją na stole i wtedy on chwycił ją za lewą rękę i wykręcił. Aż uklękła, z twarzą wykrzywioną z bólu. On na twarzy miał triumfujący uśmieszek. Coś do niej mówił agresywnie.
Wiedziałem, dlaczego to zrobił. Bo ja mu tego zabroniłem. I wtedy spojrzał w okno i drugą ręką pokazał mi środkowy palec. Wiedział, że patrzę. „I co mi zrobisz” – mówił jego gest. A potem odrzucił Anitę od siebie. Upadła na podłogę, szlochając. On powrócił do jedzenia i oglądania telewizji.
Stałem za tym krzewem, aż pogasili światła i poszli spać
W głowie miałem tajfun myśli, w sercu orkan uczuć. W wyobraźni widziałem sceny z sypialni. Trząsłem się. W końcu podjąłem decyzję. Jeśli ja jej nie pomogę, nikt jej nie pomoże. Wiedziałem o tym. Musiałem zareagować, zanim będzie za późno. Wróciłem do domu i ułożyłem plan działania. Heniek w naszej firmie zajmował się hydrauliką i elektryką. Też nie byłem w tym całkiem głupi. Dwa tygodnie później zakładaliśmy kable i rury wodociągowe w nowo wybudowanym domu.
Doskonale wiedziałem, jaka jest kolej pracy, i co on robi w danej sytuacji. Nie było trudno tak namotać w układach elektrycznych, by doprowadzić do przepięcia. I to w chwili, gdy podłoga była mokra, bo ktoś, kurna, nie zakręcił zaworów… A że Heniek, mimo wielokrotnych ostrzeżeń ojca – i moich – nie przestrzegał zasad BHP, bo „on wie co robi”, nie przeżył wyładowania.
Śledztwo policji zakończyło się uznaniem, że był to nieszczęśliwy wypadek
A ja, kiedy czasami mam wyrzuty sumienia, że popełniłem zbrodnię bratobójstwa, patrzę na spokojną, szczęśliwą Anitę i na dzieci, które nigdy nie będą cierpieć, widząc, jak ojciec krzywdzi mamę, i myślę sobie: było warto.
Od tamtych dni minęły już dwa lata. Ostatnio mama i siostra powiedziały, że z podziwem patrzą, jak opiekuję się bratową i jej dziećmi. I że chyba najwyższy czas, bym znalazł sobie własną rodzinę. Ale dlaczego mam szukać gdzieś indziej czegoś, co już mam? Kiedy kilka miesięcy temu poprosiłem Anitę o rękę, z radością się zgodziła. A jeśli moja rodzina postawi weto… cóż, to będzie ich problem, nie nasz.
Czytaj więcej prawdziwych historii:
Nie byłam zazdrosna o Agnieszkę. Była brzydsza ode mnie...
Jestem samotnym ojcem. Związałem się z byłą uczennicą, a ona potem zostawiła mnie i córkę
Nie mogłam się pozbierać po rozwodzie. Chciałam poznać fajnego faceta, a zyskałam... adoratorkę