„Mój bezpłodny mąż myśli, że jest ojcem dziecka, które noszę pod sercem. Kocha mnie tak bardzo, że nie uwierzyłby, że go zdradziłam”

kobieta zaszła w ciążę po zdradzie fot. iStock, Westend61
„Nasza rodzina była pełna i obydwoje stwierdziliśmy, że nie chcemy kolejnego dziecka. Chcieliśmy ze spokojem cieszyć się wspólnymi chwilami bliskości, dlatego zdecydowaliśmy się na wazektomię. To, co zrobiłam na imprezie integracyjnej, zupełnie pokrzyżowało nam plany. Niewiele pamiętałam z tej feralnej nocy”.
/ 13.07.2023 08:30
kobieta zaszła w ciążę po zdradzie fot. iStock, Westend61

Wychowywanie dzieci nie wygląda jak na filmach i na zdjęciach influencerek. Jest to na pewno satysfakcjonująca, ale ciężka praca. Dlatego, kiedy urodził się nasz syn, który dołączył do swojej 3-letniej, pełnej życia siostry, wspólnie uznaliśmy, że taka rodzina nam wystarczy. O wazektomii rozmawialiśmy już tak naprawdę wcześniej, ale dopiero wtedy podjęliśmy ostateczną decyzję.

Nie myślałam już zupełnie o zabezpieczeniu

Zabieg nie należy do najtańszych, dlatego trochę zajęło nam odłożenie odpowiedniej kwoty. Długo musieliśmy też wysłuchiwać opinii członków naszej najbliższej rodziny i przyjaciół, którzy uważali, że to bardzo zły pomysł. Zasypywali nas argumentami dotyczącymi ryzyka, ale przecież doskonale znaliśmy statystyki. Oczywiście najwięcej do powiedzenia mieli inni faceci, dla których dobrowolna wazektomia była czystym szaleństwem. Na szczęście Bartek jest mądrym facetem.

W końcu po półtora roku od narodzin naszego drugiego dziecka, udało się przeprowadzić zabieg. Wszystko poszło zgodnie z planem i według lekarza wazektomia była udana. Oczywiście dostaliśmy wszystkie niezbędne informacje dotyczące procesu rekonwalescencji i skuteczności zabiegu. O wszystkim wiedzieliśmy jednak dużo wcześniej, bo po prostu bardzo wyczekiwaliśmy tego momentu i świetnie się do niego przygotowaliśmy. Wysłaliśmy nawet dzieciaki na kilka dni do dziadków, żeby Bartek mógł spokojnie dochodzić do siebie. Na szczęście wszystko goiło się doskonale i praktycznie nie odczuwał żadnych skutków ubocznych zabiegu.

Po 3 miesiącach wykonaliśmy ostatnie badanie nasienia, które wykazało, że wazektomia się udała i jesteśmy zabezpieczeni. Poczuliśmy ogromną ulgę i oczywiście świętowaliśmy to wydarzenie w łóżku. W końcu nie musiałam się ciągle martwić tym, czy nie zapomniałam po raz kolejny wziąć tabletki. Antykoncepcja hormonalna stała się odległym wspomnieniem i absolutnie za nią nie tęskniłam. Nie myślałam już zupełnie o zabezpieczeniu się przed ciążą i między innymi to mnie zgubiło, gdy popełniłam głupi błąd na wyjeździe integracyjnym.

Jestem w ciąży?!

Przez 10 lat cieszyliśmy bliskością bez żadnych konsekwencji. Nasze dzieci stawały się już coraz bardziej samodzielne, więc mogliśmy się jeszcze bardziej skupić na sobie i swoich potrzebach. Często wyjeżdżaliśmy na romantyczne weekendy tylko we dwoje, które uwielbiałam.

Byłam naprawdę szczęśliwa z moim mężem, ale nie uchroniło mnie to przed głupim, pijackim błędem. W wakacje nasza firma zorganizowała dla pracowników pierwszy wyjazd integracyjny. Klimatyczny hotel, wielka impreza i open bar sprawiły, że o poranku obudziłam się w pokoju kolegi z pracy. Obydwoje mało pamiętaliśmy i właściwie nie byliśmy pewni, czy do czegokolwiek doszło, choć dowody na to wskazywały. Ustaliliśmy jednak, że żadne z nas nie chce nigdy do tego wracać i rozjechaliśmy się do swoich domów, jakby nigdy nic.

Pod koniec września zaczęłam się gorzej czuć. Byłam senna, nie mogłam się na niczym skoncentrować i odczuwałam ciągłe nudności. Pomyślałam, że to po prostu jakieś jesienne przeziębienie, ale Bartek nalegał, żebym skonsultowała się z naszym lekarzem.

— A nie jest pani w ciąży? — lekarz zapytał od razu po tym, jak opisałam mu moje dolegliwości.

— Nie, na pewno nie — zaśmiałam się.

— Chyba nigdy nie można być tak do końca pewnym — stwierdził z uśmiechem.

— Mąż miał wazektomię już ponad 10 lat temu, więc naprawdę nie ma takiej możliwości — zapewniałam.

— No dobrze, w takim razie zlecę podstawowe badania krwi i zobaczymy się za 2 dni.

Chociaż byłam przekonana, że nie mogę być w ciąży, ta sugestia lekarza nie dawała mi spokoju. Kiedy opowiedziałam Bartkowi o tym, jak przebiegła moja wizyta po prostu się roześmiał. Zaczął nawet żartować z tego, jak byłoby śmiesznie, gdyby okazało się, że faktycznie będziemy mieli kolejne dziecko.

— Wyobrażasz sobie znowu siedzieć w pieluchach? Te nieprzespane noce to był istny koszmar. Dobrze, że to już za nami — westchnął z ulgą.

— Daj spokój, te 9 miesięcy w ciąży też nie są bajką. Pamiętasz, jak się potwornie czułam za każdym razem. Brrr, aż przeszły mnie ciarki na to wspomnienie — zgodziłam się z Bartkiem.

— Fajnie, że mamy nasze dzieciaki, ale nie chciałbym znowu przez to wszystko przechodzić, żeby zrobić z nich tych fajnych ludzi — zaśmialiśmy się obydwoje i przytuliliśmy się do siebie.

Po rozmowie z mężem czułam się dużo pewniej, gdy znów pojawiłam się w gabinecie lekarskim. Miałam nadzieję, że moje przypuszczenia o przesileniu jesiennym potwierdzą się i będę musiała tylko przyjmować jakieś suplementy. Nie mogłam się bardziej mylić.

— Miło mi poinformować, że będzie pani mamą. Gratulacje — powiedział lekarz.

— To jakiś żart? Przecież mówiłam, że nie mogę być w ciąży, bo mąż miał wazektomię — byłam mocno zirytowana.

— Mam nadzieję, że lekarz, który ją przeprowadzał, poinformował was, że choć jest to najskuteczniejsza metoda antykoncepcji, to nadal nie daje 100% pewności? — lekarz mówił do mnie jak do dziecka.

— No tak, oczywiście, ale to już 10 lat! Przez 10 lat nic się nie stało i teraz nagle jestem w ciąży? — mówiłam podniesionym głosem.

— Tak działa natura, niczego nie można być pewnym — podsumował lekarz.

Wyszłam z gabinetu i natychmiast usiadłam. Byłam w szoku i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Nie chciałam kolejnego dziecka, nie chciałam znowu być w ciąży, nie chciałam zmieniać swojego dotychczasowego życia. Zwłaszcza że najprawdopodobniej ojcem tego malucha nie był wcale Bartek. Z otępienia wyrwał mnie dźwięk telefonu. Mój mąż chciał wiedzieć, jak mi poszła wizyta, bo znalazł tanie bilety na Teneryfę i chciał zabrać mnie na romantyczny wypad.

— Chyba musimy to przełożyć — powiedziałam i się rozpłakałam.

— Eliza co się stało? Co ci powiedział lekarz? Jesteś chora? — dopytywał Bartek.

— Jestem w ciąży — wymamrotałam.

— Zaraz tam będę — odparł Bartek i się rozłączył.

Przepłakałam całą drogę do domu. Nie pamiętam nawet, co mówił do mnie Bartek, ale na pewno próbował mnie uspokoić. Na szczęście dzieci nie wróciły jeszcze ze szkoły, więc miałam czas, żeby się uspokoić. I mieliśmy czas, żeby porozmawiać o tym, co zrobimy dalej.

Razem damy radę. A ja nie pisnę nikomu ani słówka

Oczywiście nie powiedziałam Bartkowi o moim skoku w bok. Przez myśl przechodziły mi najróżniejsze scenariusze, ale prawda jest taka, że mimo wszystko nigdy nie pozbyłabym się tego dziecka. Owszem, nie taki mieliśmy plan na naszą dalszą przyszłość, ale przecież plany są od tego, żeby je zmieniać. Pogodzenie się z nową sytuację zajęło nam trochę czasu, ale wspieraliśmy się wzajemnie i wiedzieliśmy, że damy radę. Kiedy powiedzieliśmy dzieciom, że będą miały siostrę lub brata, były bardzo zaskoczone, ale się ucieszyły.

Najbardziej obawiałam się komentarzy ze strony bliskich, którzy mogliby żartować, że pewnie dziecko nie jest Bartka. Zamiast śmiechu i głupich żartów, otrzymaliśmy jednak ogromne wsparcie, które było mi w tamtym momencie naprawdę potrzebne. Wraz ze słowami otuchy i zapewnieniami o pomocy, gdy dziecko przyjdzie na świat, dostaliśmy też mnóstwo akcesoriów, ciuszków i zabawek dziecięcych od bliskich, którzy mieli małe dzieci. Byłam naprawdę wzruszona tym, jak dobrych ludzi mamy wokół siebie.

Tym razem w ciąży czułam się doskonale, dzięki czemu mogłam pracować praktycznie do samego końca i podróżować. Byliśmy więc całą rodziną na Teneryfie oraz na kilku romantycznych weekendach sam na sam z Bartkiem. Ten czas wspominam naprawdę dobrze i jestem za niego wdzięczna, choć oczywiście mierzyłam się z wyrzutami sumienia. 2 miesiące temu urodził się nasz drugi synek, który jest najspokojniejszym dzieckiem na świecie. Naprawdę nie przypuszczałam, że opieka nad nim może mi sprawić tyle radości. Oczywiście wciąż musimy zmieniać brudne pieluchy i nie śpimy każdej nocy, ale mimo to jest dobrze. Chyba jesteśmy już po prostu dojrzalsi i mamy w sobie więcej cierpliwości.

Nie zamierzamy też rezygnować z naszych planów podróżniczych. Okazuje się, że można zwiedzać świat również z dziećmi, trzeba tylko nieco lepiej się do tego przygotować. Los i tak będzie nas zaskakiwał niespodziewanymi sytuacjami, więc trzeba po prostu brać to na klatę i zamienić w najlepsze możliwe doświadczenia. Tak było z niespodziewaną ciążą. Namieszała w naszym życiu, ale ostatecznie wszystko skończyło się dobrze. Cieszę się, że jesteśmy rodziną z trójką wspaniałych dzieci. A o tym, że ktoś inny niż Bartek mógłby być ojcem dziecka, przestałam nawet myśleć. 

Czytaj także:
„Odeszłam z zakonu i nie wiedziałam, jak mam żyć. Nie byłam gotowa na prawdziwe życie i na to, że mogę się zakochać”
„Mąż zdradzał mnie na prawo i lewo. Przysięgłam sobie, że nigdy więcej żadnego chłopa, ale Borys wydawał się inny”
„Poleciałem w tango i jednej nocy miałem 2 kochanki. Zdradziłem żonę, ale to nie romans był w tym wszystkim najgorszy”

Redakcja poleca

REKLAMA