„Narzeczony siostry najpierw oświadczył się mnie. Kazałam mu wrócić do Aśki, bo nie umiałam jej zdradzić”

kobieta która zakochała się w narzeczonym siostry fot. Adobe Stock
Asia spodziewała się, że na tym wyjeździe do Zakopanego Artur się oświadczy. I rzeczywiście zrobił to, tylko że...
/ 10.03.2021 12:48
kobieta która zakochała się w narzeczonym siostry fot. Adobe Stock

Mimo 32 lat jestem singielką. Chyba nigdy nie miałam szczęścia w miłości… Mojej siostrze, także te sprawy nie wychodzą. Choć jakiś czas temu poznała Artura i wszystko wskazywało na to, że wreszcie spotkała na swojej drodze tego jedynego. I że przynajmniej ona wreszcie ułoży sobie życie

Byli tacy zakochani...

Jesteśmy z Asią bardzo podobne. W życiu kierujemy się bardziej rozumem niż sercem. Może właśnie dlatego do tej pory nie wyszłyśmy za mąż. Kandydatów co prawda nie brakowało, ale ani jej, ani mnie żaden do końca nie odpowiadał. A to ciapowaty, a to za dużo pił, nie dbał o zdrowie albo żarła go zazdrość. Rok temu w styczniu Asia pojechała na narty do Zakopanego. Wróciła wypoczęta i… zakochana po uszy.

Z wypiekami na twarzy opowiadała, jak to wjechała na stoku w pewnego wysokiego, przystojnego bruneta. I jak razem gramolili się ze śniegu… Kilka dni później przyprowadziła go do domu.
– To jest Artur, mój przyjaciel – uradowana przedstawiła go mamie i mnie.  Można powiedzieć, że od tamtej pory to była już zupełnie inna Asia. Zniknęła gdzieś rozsądna, poważna kobieta pod trzydziestkę, a w jej miejsce pojawiła się roześmiana, trochę szalona, dużo młodsza dziewczyna. Cóż, najwyraźniej miłość faktycznie czyni cuda

Mijały kolejne miesiące. Związek Asi i Artura rozkwitał. Zamieszkali razem. Siostra zaczęła coś nawet przebąkiwać o małżeństwie. Obydwie z mamą ucieszyłyśmy się z tego. Polubiłyśmy jej ukochanego – wesoły, inteligentny, pracowity. Tym razem naprawdę nie było się do czego przyczepić. Choć oficjalnie jeszcze się Asi nie oświadczył, traktowałyśmy go jak członka rodziny. A on czuł się u nas jak u siebie. Wpadał na kolacje i niedzielne obiadki, ale też pomagał mamie targać ciężkie zakupy, naprawiał krany… Jak etatowy zięć.

Tuż po Nowym Roku Asia i Artur zaproponowali, żebym pojechała z nimi do Zakopanego. Chcieli świętować rocznicę początku ich związku w miejscu, w którym się spotkali. Oczywiście Asia spodziewała się, że w górach Artur poprosi ją o rękę. Nie chciałam z nimi jechać. Wykręcałam się, mówiłam, że powinni świętować sami, ale się uparli.
– Daj spokój, po co masz sama siedzieć w mieście. Zabawimy się, poszalejemy na stoku. Przecież uwielbiasz jeździć na nartach – przekonywali mnie. W zasadzie mieli rację. Dlaczego miałabym się nie zabawić? No i pojechałam.

W górach było cudownie! Sylwestrowi goście już wyjechali, a „feryjni” dopiero szykowali się do przyjazdu. W mieście ani na stokach nie było więc wielkiego tłoku. Nawet do kolejki na Kasprowy czekało się tylko pół godziny. W dzień jeździliśmy na nartach, a wieczorami odwiedzaliśmy miejscowe knajpki. Próbowaliśmy góralskich specjałów, raczyliśmy się grzanym winem… Chwilami martwiłam się, że moja obecność ich krępuje, że im przeszkadzam, lecz oni wyraźnie szukali mojego towarzystwa. Śmiali się, że mają przecież dla siebie całe noce.

Zobacz także: "Zakochałam się w aroganckim mężczyźnie i zostawiłam dla niego partnera” Czy żałuje? Top 5 romansów na lato, które przeczytasz w jeden dzień

On najpierw wybrał... mnie

Bawiliśmy się tak przez trzy dni. Czwartego, rankiem, Asia odebrała telefon z pracy. Okazało się, że nazajutrz musi koniecznie pojawić się na kilka godzin w firmie, by podpisać jakiś ważny kontrakt. Bo klient jest marudny i chce rozmawiać tylko z nią. Powiedziała, żebyśmy zostali – ona załatwi szybciutko sprawę i najdalej za dwa dni będzie z powrotem. Akurat przyjedzie na rocznicę.
– Tylko pamiętajcie, bądźcie grzeczni! Ja mam tu swoich szpiegów, więc i tak się wszystkiego dowiem. A wtedy moja zemsta będzie straszna! – pogroziła nam palcem, wsiadając do auta.

Dzień Artur i ja spędziliśmy na stoku, a wieczorem jak zwykle poszliśmy do knajpki na kolację. Grzaniec smakował nam jak nigdy. Wypiliśmy po jednej szklance, drugiej i trzeciej… Humory nam dopisywały. Rozmawialiśmy o tym i owym i zaśmiewaliśmy się do łez. W pewnym momencie, ośmielona winem, zaczęłam droczyć się Arturem, podpytywać go, czy boi się małżeństwa, bo już dawno powinien oświadczyć się mojej siostrze. Przecież ona tak bardzo go kocha. I tylko na to czeka.
– Jak już do nas wróci, masz jak za dawnych czasów klęknąć przed nią, zapytać, czy za ciebie wyjdzie, i włożyć jej na palec zaręczynowy pierścionek. Pamiętaj, na serdeczny palec prawej dłoni – nakazałam mu żartobliwie. Wtedy ona nagle spoważniał.
– Nie boję się małżeństwa. Już dawno chciałem się oświadczyć. Poznałem idealną kobietę, o jakiej marzyłem przez całe życie. I kocham ją do szaleństwa – tu zawiesił głos, a potem nagle wstał, wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko z pierścionkiem i klęknął przede mną.
Wyjdziesz za mnie? – zapytał.

W knajpce zapanowała kompletna cisza. Wszyscy goście się w nas wpatrywali, czekając na to, co będzie dalej. A mnie po prostu zamurowało. W pierwszej chwili myślałam, że mnie słuch myli, a może Artur wypił za dużo grzańca i coś mu się w głowie pomieszało.
– Wygłupiasz się? Czy robisz generalną próbę? Jeśli tak, to całkiem nieźle ci to wyszło, naprawdę – próbowałam żartować, gdy już doszłam do siebie po pierwszym szoku.
– Nie, mówię poważnie. Kocham ciebie, nie Asię. I chcę, żebyś została moją żoną. Miałem zamiar wam to powiedzieć już kilka tygodni temu, tylko nie wiedziałem jak. Więc ukrywałem swoje prawdziwe uczucia – powiedział cicho.

To było najgorsze wyznanie, jakie kiedykolwiek usłyszałam… Przecież człowiek, który przede mną klęczał, miał oświadczyć się mojej siostrze! To ona go kochała, to ona mu ufała mu i wierzyła. I tak czekała na to wyznanie...
Natychmiast wstań z kolan i nie rób cyrku! Wszyscy się gapią! – krzyknęłam, a z sali dobiegł jęk zawodu. Ludzie patrzyli to na mnie, to na Artura. Na niego z wyraźnym współczuciem, na mnie z niechęcią, jakbym popełniła jakąś zbrodnię. A on bez słowa wstał i schował pierścionek do kieszeni.
– Płacimy i wychodzimy! Musimy gdzieś spokojnie pogadać! – syknęłam. Rzuciłam pieniądze na stolik i wybiegłam z knajpki. Czułam się okropnie głupio. No i nie mogłam znieść tych wpatrzonych we mnie oczu. Artur posłusznie wyszedł za mną.

To nie była spokojna rozmowa. Raczej monolog, i to bardzo głośny. W drodze na kwaterę zrobiłam mu… karczemną awanturę. Darłam się na całe Krupówki, że oszukiwał moją siostrę, a mnie postawił w idiotycznej sytuacji. Że tak się nie robi; nie pozwolę, aby ją skrzywdził!
– Jak wróci Asia, masz jej o niczym nie mówić! Masz się zachowywać tak jak dotąd, rozumiesz?! Nie chcę, żeby moja siostra cierpiała! Najlepiej umówmy się, że to, co zrobiłeś w tej knajpie, w ogóle się nie wydarzyło, że to był tylko sen! – krzyknęłam na koniec.
– W porządku, będzie tak, jak zechcesz – skinął głową Artur.
Asia nie wróciła do Zakopanego. Następnego dnia zadzwoniła i oświadczyła, że klient jest wyjątkowo marudny i negocjacje trzeba zaczynać od nowa. Nawet się z tego ucieszyłam. Po tym, co się stało, trudno by mi było przebywać w ich towarzystwie. Śmiać się i udawać, że nic się nie wydarzyło. Z ulgą więc spakowałam swoje rzeczy i wróciliśmy z Arturem do Warszawy. Gdy się rozstawaliśmy przed moim domem, przypomniałam mu o naszej umowie. Spojrzał na mnie smutno.
– Przecież obiecałem. Będzie tak, jak zechcesz – powtórzył cicho.

Od tamtej pory minęło kilka dni. Jak dotąd Artur dotrzymuje słowa. Nie zerwał z Asią, nadal razem mieszkają. Ale między nimi zaczęło się psuć. Moja siostra chyba wyczuła, że coś jest nie tak. Już przestała mówić o ślubie, a gdy do nas wpada, jest zamyślona i smutna. Kiedy zatroskana mama zapytała ją wczoraj, czy coś się stało, odparła, że wszystko w porządku. Lecz gołym okiem było widać, że kłamie… Najgorsze jest jednak to, że ja nie potrafię zapomnieć o wyznaniu Artura. Złapałam się na tym, że coraz częściej o nim myślę i nie jest mi obojętny, a to, co do niego czuję, to nie tylko sympatia. Nocami marzę, by wziął mnie w ramiona, pocałował… Czyżbym się zakochała? Co będzie dalej? Mam takie wrażenie, jakbym zdradziła swoją siostrę…

Więcej prawdziwych historii:
„Anoreksja prawie zabrała mi córkę, a ja nic nawet nie zauważyłam...”
„Przy mężu nieudaczniku wciąż marzyłam o życiu na poziomie u boku Marka. Spotkałam go lata później”
„Siostra mojego męża to zazdrosna jędza. Postanowiła zatruwać mi życie, bo jej zdaniem nie jestem wystarczająco dobra”
„Całe życie wstydziłam się niepełnosprawnej matki. Dziś oddałabym wszystko, by wyjść z nią na chociaż jeden spacer”

Redakcja poleca

REKLAMA