„Pozwoliłam współlokatorowi zrobić sobie nagie zdjęcia. To miała być zabawa, a fotki wylądowały w internecie”

Błędy młodości fot. Adobe Stock
Każdy popełnia błędy. Ważne, żeby robić ich jak najmniej. I mieć kogoś, kto człowieka nie potępi, a pomoże.
/ 03.01.2021 07:30
Błędy młodości fot. Adobe Stock

Koniec września zwiastował moje rozstanie z rodzinnym domem. Nowe miasto, nowi ludzie, studia, samodzielne życie, a także… mieszkanie. Dom w Lublinie, w którym nikt nie każe ściszać muzyki, sprzątać bałaganu, i w którym do woli będę mogła moczyć się w wannie.

Mieliśmy się świetnie bawić 

To miejsce znalazłam przez ogłoszenie. Miałam zamieszkać w nim z dziewczyną z mojej uczelni i jej kolegą z roku. Pokój, który wybrałam, nie był duży, ale na moje potrzeby wystarczał. Współlokatorzy także sprawiali wrażenie sympatycznych. Wspólna kuchnia i łazienka początkowo mnie krępowały, lecz po pewnym czasie przyzwyczaiłam się do obecności Żanety i Rafała.

Zwłaszcza że wieczorem można było we trójkę posiedzieć w kuchni przy piwie i pogadać. Czasami wpadał ktoś jeszcze i wtedy wesoły wieczór kończył się grubo po północy. Uwielbialiśmy te nasze „nocne Polaków rozmowy”…

Żaneta – jak sama siebie określała: „cycata blondynka” – była prawdziwą duszą towarzystwa. Potrafiła rozchmurzyć nawet najbardziej ponurą noc. Nie na Żanetę jednak zwróciłam uwagę, tylko na Rafała. Przystojny chłopak sprawiał wrażenie człowieka, który ma wszystko dokładnie poukładane i zaplanowane. Włącznie z tym, co będzie robił na emeryturze…

Dwa przeciwieństwa: rozgadana trzpiotka i facet z planem na całe życie. Według mnie niezbyt do siebie pasowali, ale im to najwyraźniej nie przeszkadzało. Czasami zdarzało mi się słyszeć przez zamknięcie drzwi ich miłosne westchnienia.

Piątkowy wieczór zniechęcał do wystawiania nosa za drzwi. Końcówka października była tamtego roku wyjątkowo chłodna. W dodatku od rana padał deszcz i po pięciu minutach od wyjścia z uczelni byłam przemoczona do suchej nitki. Stojąc w wyziębionym autobusie, marzyłam tylko o gorącej czekoladzie wzmocnionej odrobiną alkoholu, kilku kocach i moich ciepłych kapciach.

Sprawy potoczyły się zbyt szybko

Właśnie siedziałam w kuchni wyposażona w to wszystko, kiedy wrócili moi współlokatorzy. Żaneta miała czerwone policzki i nos, ale nawet na chwilę nie straciła humoru. Gdy z torby wyciągnęła trzy butelki wina, powiedziała:
– Dzisiaj jest trzecia rocznica naszego pierwszego pocałunku. Na każdą kolejną kupujemy jedną butelkę wina więcej. Nie wiem, czy moja wątroba to wytrzyma…
– Mam nadzieję, że nie odmówisz nam dzisiaj swojego towarzystwa? – spytał Rafał. – Zamierzamy się dobrze bawić.

Nie miałam nic innego do roboty, więc z przyjemnością zgodziłam się towarzyszyć im w ich małym święcie. Żaneta zapaliła świece, aby stworzyć fajny nastrój. Do tego cicha muzyka i ciepły grzejnik. No i wino, które rozwiązywało języki i pobudzało wyobraźnię. Naszą paplaninę przerywało zwalnianie migawki i błyski lampy, gdy Rafał robił nam fotki.

Chichotałyśmy, patrząc na nasze śmieszne miny uchwycone w kadrze. Zaczynaliśmy właśnie trzecią butelkę wina, kiedy Żaneta spytała, czy chcę obejrzeć ich zdjęcia. Przeglądaliśmy galerię zabawnych fotografii z imprez i wakacji. Żaneta otworzyła kolejny plik:
– A to zdjęcia tylko dla dorosłych.

Chichotałyśmy jak głupie, kiedy na ekranie laptopa pojawiła się Żaneta w samej bieliźnie. Alkohol zrobił swoje i nasze moralne hamulce odrobinę puściły. Zresztą, nigdy nie uważałam nagości za coś złego. Sama lubiłam poopalać się nago na balkonie, kiedy rodziców nie było w domu.

Zdjęcia były coraz bardziej frywolne. Koronkowy biustonosz zniknął i na ekranie mogłam podziwiać pełne piersi Żanety. Po chwili zniknęły też koronkowe majtki i moja współlokatorka zaczęła się pojawiać w coraz bardziej wyuzdanych pozach.
– Zrobisz mi teraz zdjęcia w samej bieliźnie? – Żaneta spytała Rafała.
I już po chwili uwolniła się ze spodni i bawełnianej bluzki. Zadowolony Rafał co chwilę naciskał migawkę.
– Dołącz do mnie! – zawołała wesoło Żaneta i pociągnęła mnie za rękę.

Było mi głupio i początkowo chciałam się wykręcić, ale kolejne łyki wina dodały mi odwagi. Ściągnęłam bluzę i spodnie. Zostałam w bieliźnie i skarpetkach frotté. Skarpety ze stringami stanowiły dość komiczne zestawienie. Ściągnęłam je więc i cisnęłam nimi gdzieś na podłogę.
– Ściągaj resztę – zachęcała mnie Żaneta, sama już bez biustonosza.

Odsłoniłam piersi, zdjęłam majtki. Moje szczupłe ciało było dziewczęce w przeciwieństwie do pełnych kształtów Żanety. Rafał bez przerwy cykał foty, a my prężyłyśmy swoje nagie ciała w blasku świec. Było dużo śmiechu, kiedy odbywałam sesję zdjęciową z futrzanym kołnierzem wyciągniętym z szafy. Wychodziła z niego sierść i śmierdział naftaliną. Wstyd zniknął, nagość nie stanowiła problemu, koniec z pruderią i świętoszkowatością! Została tylko zabawa młodych ludzi…

Okropnie kręciło mi się w głowie, gdy zasypiałam. Wino i wieczorne wydarzenia zrobiły swoje. Świt przywitał mnie suchością w ustach i lekkim kacem. Kac o wiele gorszy pojawił się jednak tydzień później, kiedy tamten rozchichotany wieczór zacierał się już w mojej pamięci.

Myślałam, że zapadnę się pod ziemię

Na korytarzu uczelni zaczepił mnie pewien kolega z roku. Z bezczelnym uśmieszkiem powiedział:
– Upolowałbym takiego zwierzaka jak ty…
– O co ci chodzi? – spytałam zaskoczona.
Gapił się na mnie lubieżnym wzrokiem, a przy tym uśmiechał kpiąco. I nagle… zrozumiałam! Poczułam, jak na moje policzki wpływa rumieniec, a jednocześnie jak narasta we mnie złość. Plask, trzasnęłam go w twarz z całej siły tak, że aż go odrzuciło do tyłu. Spojrzał na mnie zaskoczony. Pewnie nie spodziewał się takiej reakcji. Zdenerwowana zerwałam się z zajęć i pojechałam do domu.

Żaneta i Rafał siedzieli w kuchni.
– Skąd ludzie wiedzą o tych zdjęciach? – spytałam, trzęsąc się cała z oburzenia. Nie przejęli się tym ani trochę, oboje tylko cicho zachichotali.
– Daj spokój – powiedziała Żaneta.
– Nie udawaj takiej cnotki. Przecież świetnie się wtedy bawiłaś, pamiętasz?
– Ale... – jęknęłam.
– Wrzuciłem je na taką jedną stronkę – odezwał się Rafał.
– Polecam ci ją, zobaczysz tam więcej zdjęć Żanetki. I jeszcze inne moje zdjęcia – zachęcał. – Jeśli chcesz, dzisiaj możemy urządzić następną sesję zdjęciową.
– Jak mogłeś! – wrzasnęłam.
– Widocznie mogłem – rzucił z lekkim rozbawieniem, po czym wyciągnął z kieszeni portfel i położył na stole sto złotych.
– Dzielnie na nie zapracowałaś. Jak będziesz chciała, mogę cię umówić na inne sesje. Jest zapotrzebowanie na takie kruszynki jak ty. Wyciągniesz z tego niezłą kasę. A taki pąs na twarzy, który prezentujesz, może nawet podnieść cenę.

Łzy cisnęły mi się do oczu.
– Masz je stamtąd usunąć! Rozumiesz, usuń je stamtąd!
– Zamknij się – Żaneta powiedziała to bez cienia emocji. – Chcę spokojnie wypalić papierosa, a nie słuchać krzyków cnotliwej kurewki. Jeśli chcesz wypłakiwać swoje żale, to poskarż się tatusiowi.
– Usuń je! Proszę, usuń! – powtarzałam jak mantrę.
Rafał podszedł do mnie, po czym brutalnie popchnął.
– Słyszałaś, co Żaneta powiedziała! – warknął.
– Spier....j do swojego pokoju!
Pociągając nosem zamknęłam się u siebie. Z kuchni słyszałam śmiech i ich obrzydliwe komentarze.

Następnego ranka miałam wrażenie, jakbym stąpała po polu minowym. W każdej chwili oczekiwałam wybuchu bomby. Rafał i Żaneta posyłali mi szydercze spojrzenia. Na zajęciach miałam wrażenie, że wszyscy mówią tylko o mnie i moich nagich fotach. Zagryzałam wargi, żeby się nie rozpłakać. Nie chciałam wracać do mieszkania. Wieczorem wsiadłam do pociągu i pojechałam do rodziców. Zdziwili się, widząc mnie w domu w środku tygodnia.

– Co się stało, córeczko? – spytała mama, wyczuwając, że coś jest nie tak.
Zaczęłam płakać. W domu nie wstydziłam się łez. Trudno mi było opowiedzieć rodzicom o wszystkim, ale wiedziałam, że muszę to zrobić, jeśli oczekuję od nich pomocy. Oboje słuchali mnie z ponurymi minami, lecz nie oceniali ani nie potępiali.

Tata załatwił wszystko „po męsku”

Rano ojciec i ja wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mojego studenckiego mieszkania. Ojciec mało mówił, co było u niego dość nietypowe. Z natury był człowiekiem pogodnym i gadatliwym. Jego usposobienie kontrastowało z posturą niczym u zawodowego boksera.

Silne dłonie stolarza, które zazwyczaj kształtowały drewno, teraz były mocno zaciśnięte na kierownicy. Mimo że chropowate i poznaczone licznymi bliznami zawsze kojarzyły mi się z bezpieczeństwem. Ojciec był dla mnie ostoją, zawsze mogłam się schronić w jego ramionach
– Tato, nie zrobisz niczego głupiego? – spytałam niepewnie. – Nie chcę…
– Wszystko będzie dobrze, córeczko – przerwał mi ojciec. – Obiecuję.

Moich współlokatorów zastaliśmy w domu. Siedzieli w kuchni przy śniadaniu. Zaskoczyła ich wizyta mojego ojca.
– To ten? – wskazał palcem na Rafała, kiedy weszliśmy do pomieszczenia.
W milczeniu skinęłam głową.
– A zatem mam z panem do pogadania – uprzejmość taty była pozorna.

Rafał nie miał tak zadowolonej miny jak wczoraj. Żaneta otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale ojciec ją uprzedził.
– Z panienką porozmawiam później. Pana proszę do pokoju – i wskazał Rafałowi drzwi tonem nieznoszącym sprzeciwu.
– Co ty sobie w ogóle myślisz?! – odpyskował mój współlokator, próbując pokazać, jaki jest twardy, i skoczył do ojca.
Ten ścisnął go za przegub ręki i cała pewność siebie z chłopaka wyparowała. Zasyczał z bólu i zrobił się nagle potulny.
– Proszę do pokoju – powtórzył tata.
Zachowywał spokój. Wiedziałam jednak, że jest bardzo zdenerwowany.
– Daj worek na śmieci – nakazał mi.

W pokoju podał Rafałowi worek.
– Wrzucaj tu wszystkie płyty i zdjęcia.
Ten chciał coś powiedzieć, jednak nie zaryzykował. Nadal rozcierał ściśnięty przegub. Bez słowa spełnił polecenie taty.
– Teraz laptop, telefon i aparat.
– Poj...ło cię, dziadku?! – nie wytrzymał Rafał. – To jest kradzież!
– Posłuchaj, chłopcze – powiedział ojciec. – Za komuny siedziałem za powielacz. Teraz mogę posiedzieć za uszkodzenie ciała. Co powiesz na otwarte złamanie? Paskudnie wygląda, zwłaszcza kiedy kość przebija skórę. Długo się goi…

W worku wylądował telefon, laptop i aparat. Ojciec wyciągnął swoją komórkę.
– Jeśli masz jakieś wątpliwości co do mojego zachowania ewentualnie zabieranych przeze mnie rzeczy, możesz zadzwonić i się poskarżyć. Pamiętaj jednak, że publikacja czyjegoś wizerunku bez jego wiedzy i zgody jest karalna. Zwłaszcza jeśli narusza ona jego podstawowe prawa, na przykład takie jak godność. Rafał nawet się nie poruszył. Żaneta nadal siedziała w kuchni i gdzieś ulotnił się cały jej luz i poczucie humoru.
– Będziecie sobie musieli znaleźć nowego współlokatora – ciągnął mój ojciec. – Radzę szukać kogoś swojego pokroju.

Spakowaliśmy moje rzeczy, a Żaneta i Rafał siedzieli cichutko u siebie. Przed wyjściem tata otworzył drzwi ich pokoju.
– Te zdjęcia mają natychmiast zniknąć. To – pomachał im przed nosem kluczami do mieszkania – sobie zatrzymam. Mam jednak nadzieję, że nie będę musiał tu wracać. I wam tego także życzę.
Zapakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy do domu. Ojciec wysypał zawartość czarnego worka w ogrodzie i polał ją rozpuszczalnikiem. Czarny dym długo jeszcze unosił się za domem, podobnie jak wspomnienie popełnionego przeze mnie błędu o przykrych konsekwencjach.

Tym razem mieszkanie znaleźli mi rodzice. Kiedy się rozpakowywałam, podszedł do ojciec i przytulił mnie mocno.
– Córeczko, chcę, żebyś wiedziała, że nadal masz u mnie kredyt zaufania – powiedział, patrząc mi w oczy. – Czasem robimy głupie rzeczy, popełniamy błędy. Staraj się popełniać ich jak najmniej.
– Dobrze tato – obiecałam.
Zdjęcia zniknęły, a Rafała i Żanetę widywałam już tylko na uczelni. Odwracali wzrok, gdy mnie widzieli. Może oglądali w internecie zdjęcia z otwartymi złamaniami? Uciekał ode mnie wzrokiem także Paweł, żartowniś z mojej grupy. Widocznie wspominał mój siarczysty policzek.

Paweł jednak mnie miło zaskoczyć. Pewnego dnia podszedł z różą w ręku.
– Chcę cię przeprosić za tamto, zachowałem się jak ostatni dupek – wydukał.
– Tak, jak ostatni dupek – przyznałam.
– To może jakaś kawka w ramach przeprosin? – spytał, a ja się uśmiechnęłam.

Więcej prawdziwych historii:
„Twój narzeczony to ideał? Lepiej weź go w podróż przedślubną, bo możesz się rozczarować jak ja...”
„Mąż dla pieniędzy poświęciłby wszystko – nawet rodzinę. Prosiłam, żeby odpuścił, ale w końcu przestałam go poznawać”
„Narzeczona chciała, bym dla niej sprzedał firmę i wziął kredyt na 50 tys. złotych. Gdy odmówiłem, rzuciła mnie”
„Związałam się z bufonem, który na siłę chciał mnie zmienić, bo nie pasowałam do jego »luksusowego« towarzystwa”

Redakcja poleca

REKLAMA