„Zdradzałam męża z jego bratem i jestem w ciąży. On naiwnie wierzy, że to jego dziecko”

jestem w ciąży z bratem partnera fot. Adobe Stock
„Mój mąż nawet się nie zorientował, że coś jest nie tak i to niemożliwe, by został teraz ojcem. W takim układzie wszyscy są szczęśliwi”.
/ 19.04.2024 13:09
jestem w ciąży z bratem partnera fot. Adobe Stock

 Mała, jedziesz ze mną czy zostajesz? – Dominik złapał swoją skórzaną kurtkę i uśmiechnął się do mnie uwodzicielsko.

Za ten seksowny uśmiech dałabym się pokroić, lecz musiałam trzymać emocje na wodzy, jeśli chciałam zrealizować swój plan.

– Dziękuję, ale zostanę. Poczekam na Grzesia – odparłam.

– Rozumiem… – nawet jeśli Dominik był zaskoczony, nie dał tego po sobie poznać. – To na razie, bawcie się dobrze!

Byłam w ciąży z jego bratem

Wolne żarty... Coś mi się zdawało, że bawić to ja się jeszcze długo nie będę. Nie w tej chorej sytuacji, w którą się wplątałam. Musiałam działać rozważnie, żeby niczego nie zepsuć i zapewnić przyszłość sobie i maleństwu, które nosiłam pod sercem. Tak, byłam w ciąży. Z Dominikiem!

Tylko że on za nic w świecie nie mógł się o tym dowiedzieć. Bo to wcale nie jego wybrałam na ojca swojego dziecka, tylko jego brata, Grzegorza... Niby łączyły ich więzy krwi, jednak byli skrajnie różni. Po prostu ogień i woda.

Grzesiek – czuły, wierny, pracowity i odpowiedzialny. Dominik zaś – porywczy, spontaniczny, zbuntowany i… seksowny. Gdyby te cechy połączyć w jedno, zapewne powstałby chodzący ideał mężczyzny.

Najpierw poznałam Grzegorza. Pracowałam w supermarkecie, a on był przedstawicielem handlowym jednej z firm żywnościowych i dbał o to, aby ich produkty były należycie wyeksponowane. Z początku nie zwracałam na niego uwagi – w końcu tak wielu ludzi kręci się codziennie po supermarkecie, w tym co najmniej kilku przedstawicieli handlowych.

Pracowałam w markecie

Tamtego dnia Grzegorz ustawiał wysoką piramidę z puszek swojej firmy. Była naprawdę imponująca. Na mój gust musiało mu to zająć dobre dwie godziny. Kiedy skończył, jakiś dzieciak zostawiony przez rodziców sam sobie i dokazujący między półkami trzasnął z całej siły w tę piramidę wózkiem na zakupy. Piramida zachwiała się, a potem runęła z hukiem. Puszki rozsypały się po podłodze, wprost pod nogi oburzonych klientów. Niektórzy zaczęli złorzeczyć Grzegorzowi, jakby to była jego wina.

On zaś nawet się nie zdenerwował, tylko spokojnie zapytał dzieciaka, czy nic mu się nie stało, a potem poprosił go, aby mu pomógł pozbierać puszki. 

Chłopiec, najwyraźniej przygotowany na to, że rozpęta się awantura, nagle jakby spokorniał, zawsty​dził się i zabrał do pracy. Kiedy odnalazła go wreszcie matka, alejka była już oczyszczona, a wózek pełen puszek, które znów trzeba było ustawić.

Przez cały czas trwania tej akcji przeglądałam ceny makaronów i patrzyłam na Grześka ze szczerym podziwem. Ja zrobiłabym aferę od razu! Złapałabym dzieciaka za fraki i zaciągnęła do pokoju ochrony, skąd musieliby go odebrać rodzice. I jeszcze bym im nawymyślała, że nie potrafią bachora upilnować!

Od razu umówiliśmy się na pierwszą randkę

Spodobał mi się ten zrównoważony chłopak na tyle, że kiedy skończyła się moja zmiana, zamiast pójść do domu, zapytałam go, czy nie potrzebuje pomocy. Razem uwinęliśmy się z tymi puszkami w niecałą godzinę.

– Ciastko, kawa, kino, pizza? – zapytał potem Grzesiek. – Na co masz ochotę?

– To może jakaś kawa – odparłam z uśmiechem.

Poszliśmy więc do kawiarni, ale na tym się nie skończyło, bo jakoś nie mogliśmy się rozstać i Grześ zaprosił mnie do kina. Umówiliśmy się także następnego dnia, i kolejnego…

Po prostu przepadłam...

Któregoś dnia po pracy wyszłam na parking, wiedząc, że czeka tam na mnie Grzesiek. I wtedy zobaczyłam jego brata. Siedział na motocyklu, z jedną nogą opartą o asfalt, i rozmawiał z moim chłopakiem. Wiatr rozwiewał mu włosy. Wyglądał bardzo chłopięco. Kiedy do nich podeszłam, rzucił mi szybkie spojrzenie i dopiero po sekundzie zorientował się, kim jestem.

– Olga? No, no, braciszku… – gwizdnął cicho, z podziwem.

Kiedy odjeżdżałam z Grzesiem jego autem, widziałam w lusterku, że Dominik za nami patrzy. A potem przez całą drogę wyobrażałam sobie, że to z nim jadę na motocyklu. Przytulona do jego silnych pleców... Sama nie wiem, dlaczego tak na mnie podziałał. Miał w sobie jakiś magnetyzm.

To, o czym marzyłam, wydarzyło się raptem kilka dni później. Wiedziałam, że Grzesiek akurat jest na objeździe swojego rewiru i nie będzie go przez dwa dni. Jak zwykle wyszłam z pracy o szesnastej. Nie zdziwiło mnie, że przed marketem zamiast srebrnej corsy Grzesia czekała na mnie honda i siedzący na niej Dominik. Zupełnie jakby to było coś oczywistego. Wzięłam od niego kask i pojechaliśmy przed siebie.

Zdradziłam Grzegorza

Jeszcze tego samego dnia kochaliśmy się jak szaleni. Ogarnięci pożądaniem nie mogliśmy się od siebie oderwać. Pierwszy raz w życiu, będąc z mężczyzną, czułam coś tak wyjątkowego. To było silniejsze ode mnie. Nie dbałam o resztę świata, nie obchodziły mnie konsekwencje...

Otrzeźwienie przyszło później. Kiedy leżeliśmy nadzy w pościeli, nasyceni sobą i zmęczeni, poczułam wyrzuty sumienia. Nie chciałam zranić Grzegorza, ale to chyba było nieuniknione...

– Czy wiesz, że jesteś jego pierwszą dziewczyną, taką na poważnie? – wyszeptał Dominik, unosząc się na łokciu i obrysowując palcem moje piersi. – Nigdy wcześniej nie kochał żadnej tak mocno jak ciebie.

Było coś okropnego w sposobie, w jaki to powiedział. Zerwałam się z łóżka jak oparzona.

– I co teraz? – zapytał, a na jego twarzy błąkał się lekko ironiczny uśmieszek, ten sam, który przyprawiał mnie o zawrót głowy.

– Grzesiek nie może się o nas dowiedzieć! – odparłam zdecydowanie, z przerażeniem myśląc, jak bardzo by wtedy cierpiał.

– Pewnie masz rację – rzucił Dominik obojętnie, lecz w jego oczach zobaczyłam dziwny błysk.

„On mi nigdy nie da spokoju – uświadomiłam sobie. – No to mam za swoje!”.

Chciałam to skończyć

Nie powinnam była tego rozpoczynać… Kiedy zrobiłam pierwszy krok, musiałam też zrobić kolejne. I tak brnęłam w kłamstwa. Grzegorz był moim chłopakiem. Dbał o mnie, zabiegał, odgadywał moje pragnienia. Dominik zaś zaspokajał te najgłębiej ukryte. Pojawiał się niespodziewanie i równie niespodziewanie znikał.

Zawsze wiedział, kiedy mojego ukoc​hanego nie będzie w mieście; był przecież jego bratem. To z nim odkryłam, że seks potrafi człowiekiem zawładnąć. Kiedy dopadało nas pożądanie, miejsce nie miało znaczenia. Winda, przymierzalnia w sklepie, tylne siedzenie samochodu – tam dawaliśmy upust namiętności.

Dominik był szalony. Któregoś razu niespodziewanie zabrał mnie w góry. Pamiętam doskonale tę wyprawę. Wieczorem w ośnieżonym schronisku, we wspólnej jadalni, szeptał mi do ucha takie sprośności, że płonęłam bardziej niż ogień w kominku. 

A potem, gnani pragnieniem, pędziliśmy do naszego pokoju... Wiedziałam doskonale, że tak nie będzie zawsze. Prędzej czy później musiałam z tym skończyć. Ale to wcale nie było takie proste. 

Zakochałam się w Dominiku

Zakochałam się w nim. Łaknęłam jego bliskości jak niczego na świecie. Dominik uzależnił mnie od siebie tak jak uzależnia amfetamina. Czułam się zniewolona! Żyłam w nieustannym poczuciu winy.

Czasami zastygałam z półuśmiechem na ustach, wspominając chwile z nim spędzone. Grzegorz patrzył wówczas na mnie z niepokojem i mówił: Znów jesteś daleko ode mnie. Przerażało mnie to, bo ewidentnie coś wyczuwał.

Mijały miesiące, a mój podwójny związek powoli mnie wykańczał. Jeszcze gorsza od wyrzutów sumienia była świadomość, że brnę w coś, co jest kompletnie bez sensu. Wiedziałam, że Dominik nie nadaje się na poważny związek. Nigdy nie będzie tylko mój, nie zostanie przykładnym mężem. Jedyne, co mógł mi zaoferować, to chwile pełne uniesień w łóżku.

Podejrzewałam, że bawię go dlatego, że jestem dziewczyną jego brata, którego z jakichś powodów traktował jak rywala. Gdybym tylko zerwała z Grzesiem, Dominik pewnie od razu przestał by się mną interesować.

Wątpiłam, czy jestem jedyną kobietą, z którą sypia. Właściwie to nawet byłam pewna, że są inne. Jego kurtka często pachniała obcymi damskimi perfumami...

Jestem w ciąży

Ostatnią rzeczą, jakiej pragnęłabym, to zajść z nim w ciążę. Mimo że postąpiłam głupio i nieodpowiedzialnie, rozpoczynając ten romans, w gruncie rzeczy naprawdę poważnie myślałam o przyszłości.

Dziecko było więc dla mnie zaskoczeniem. Brałam tabletki antykoncepcyjne i czułam się zabezpieczona. W połowie stycznia złapałam jednak zapalenie oskrzeli i lekarka przepisała mi antybiotyk, nie uprzedzając, że ten lek zmniejsza działanie antykoncepcji.

Początkowo myślałam, że okres spóźnia mi się z powodu osłabienia i stresu. Ale, niestety, to była ciąża. Potwierdził ją najpierw test, a później wizyta u ginekologa. Wiedziałam, że to dziecko Dominika, bo ostatnio kochałam się tylko z nim. Grzegorz miał wtedy intensywne szkolenia, dużo wyjeżdżał, a gdy akurat był w mieście, wracał do domu wykończony. Jeśli już spędzaliśmy razem noc, to tylko przytuleni.

W pierwszym odruchu chciałam wyjawić im obu prawdę, lecz po przemyśleniu sprawy doszłam do wniosku, że to zły pomysł. „Co mi to da? – rozważałam w myślach. – Stracę Grzegorza. A Dominik? Jeśli nawet się ze mną ożeni, to i tak nie będę szczęśliwa.

Z pewnością szybko się mną znudzi, zdradzi mnie, weźmiemy rozwód i zostanę samotną matką. Jeśli zaś wszystko zataję i powiem, że to Grzegorz jest ojcem, moje dziecko będzie miało szansę na normalny dom”.

W tej chwili to szczęście maleństwa było najważniejsze. Musiałam odłożyć na bok swoje własne uczucia. Tym bardziej, że to właśnie one doprowadziły do tej koszmarnej sytuacji... Dlatego, kiedy Dominik zamierzał zabrać mnie na przejażdżkę swoim nowym sportowym autem, odmówiłam. To ostatni moment, by skończyć z tym romansem!

Zostanie ojcem

Grzegorz wpadł w euforię na wieść, że zostanie tatusiem. Nawet mu do głowy nie przyszło obliczać, czy dziecko rzeczywiście może być jego. I całe szczęście. Czym prędzej wzięliśmy ślub. A Dominik? On także zareagował dokładnie tak, jak się spodziewałam.

Niby nam pogratulował, jednak potem usłyszałam, jak mówił do brata, że tylko frajer daje się przed trzydziestką wrobić w pieluchy. Całe szczęście, że posłuchałam głosu rozsądku i podjęłam właściwą decyzję.

Czytaj także:
„Szybko zostałam wdową i nie wiedziałam, jak żyć. Podczas drugiego ślubu czułam, jakbym zdradzała pierwszego męża”
„Wydaliśmy fortunę na edukację córki, ale ona wybrała własną drogę. Woli myć gary w knajpie i szaleć z kolejnymi gachami”
„Przez swoje durne obietnice, żona teraz musi pomagać byłemu facetowi. Ten cwaniak tylko czyha, żeby odbić mi Baśkę”

Redakcja poleca

REKLAMA