„Przez swoje durne obietnice, żona teraz musi pomagać byłemu facetowi. Ten cwaniak tylko czyha, żeby odbić mi Baśkę”

pewny siebie mężczyzna fot. Getty Images, Tom Werner
„Powiedział mi, że jeżeli Marek w ogóle do kogoś żywił jakieś uczucia, to tylko do Basi. Owszem, traktował ją przedmiotowo, ale poza nią nie widział świata, a jak był o nią zazdrosny!”.
/ 18.04.2024 20:30
pewny siebie mężczyzna fot. Getty Images, Tom Werner

Nie jestem chorobliwie zazdrosny, tylko po prostu widzę, że gość oddałby wszystko, żeby móc się cofnąć w czasie. Marek minimum raz na miesiąc wpada do nas z wizytą. Przebiegły gnojek! Nadal jest kawalerem. Chyba ma nadzieję, że kiedyś sprzątnie mi Basię sprzed nosa. Nie ma mowy!

Ciągle był gdzieś obok

– Tatusiu, przecież dzisiaj mieliśmy iść na grzyby, nie pamiętasz? – z samego rana syn szarpnął mnie za rękaw, przypominając o obietnicy.

Doskonale wiedziałem, że nie odpuści.

– W porządku, ale najpierw musimy się ciepło ubrać, bo w telewizji mówili, że będzie padać – starałem się odwlec wyprawę w czasie.

– A co z mamą, tatusiu? Może też z nami pojedzie?

– Obawiam się, że mama ma w tej chwili sporo na głowie, synku – odpowiedziałem łagodnie. – Zobacz, właśnie przyszedł do niej pan Marek. Niedługo zaczną razem sprawdzać faktury.

– To może pana Marka również weźmiemy? Będzie przezabawnie! – Kacper spojrzał na mnie błagalnie swoimi wielkimi oczami.

– Co ty, z panem Markiem? W żadnym wypadku nawet o tym nie myśl! – zareagowałem gwałtownie, prawie podnosząc głos na syna.

Nie było takiej możliwości, żebym gdziekolwiek, kiedykolwiek poszedł z tym facetem. O rany, ale mnie ten koleś denerwował! Od wielu lat jest źródłem moich problemów i największym zmartwieniem. Przez tego typa, nie ma dnia, kiedy nie bałbym się, że odbije mi moją Basię i zniszczy rodzinę.

Ledwo udało mi się zapanować nad sobą, ale co się powiedziało, to się powiedziało. Nie ma odwrotu.

– Skarbie, idę z Jasiem do lasu. Za jakąś godzinę będziemy z powrotem – zwróciłem się do Basi, starając się brzmieć naturalnie.

– Okej, tylko pilnujcie siebie nawzajem!

Dało się wyczuć zaniepokojenie w jej głosie. Chciałem jej odburknąć, że lepiej niech ona ma na oku tego całego Marka, ale w ostatniej chwili ugryzłem się w język. Kiedy wychodziliśmy, w spojrzeniu mojego konkurenta widziałem satysfakcję i zadowolenie z siebie. Kolejny raz zmuszony byłem akceptować jego obecność pod moim dachem. A znając go, pewnie przyjdzie mi go tolerować jeszcze przez długi czas. A to wszystko przez to jedno przyrzeczenie…

Nie był godzien jej miłości

Basia to wprost cudowna osoba – olśniewająco piękna, niezwykle inteligentna, pełna zapału do pracy i o wielkim sercu. W naszej małej miejscowości, gdzie mieszkamy, każdy ją szanuje. Gdy braliśmy ślub, co niektórzy gadali, że mam niesamowite szczęście. Ja sam mam wrażenie, jakbym trafił szóstkę w totka. Tę sielankę zakłóca mi jedynie niejaki Marek – dawna i zarazem gorąca sympatia mojej ukochanej.
 
Niegdyś stanowili parę. Od najmłodszych lat się przyjaźnili. Wszyscy sądzili, że prędzej czy później staną na ślubnym kobiercu. Marek chyba również. Być może dlatego nie śpieszył się z oświadczynami. I – jak pewnego razu usłyszałem od sąsiada, któremu po lampce wina zebrało się na wspominki – zaczął traktować Baśkę, jak swoją własność.
 
– To palant, zapatrzony w siebie egocentryk – stwierdził sąsiad. – Basia była dla niego zbyt dobra, za dużo mu pozwalała. Ale sam wiesz, zgłupiała na jego punkcie, jak to kobiety… Przystojniak z niego, panienki za nim szalały, mógł wyrwać każdą. Zresztą, nadal może! I pewnie niejedną ma na boku…


– Nie rozumiem, o co ci chodzi. Mówisz, że dawała mu za dużo swobody? – starałem się dociec sedna sprawy.

To, co wtedy powiedział, na długo utkwiło mi w pamięci.

– Wszystko musiało być, tak jak chciał. Dziewczyna wracała ze szkoły, ciągnęła się komunikacją miejską, a od razu musiała brać się za gotowanie, bo jego wysokość zaraz miała się pojawić. Przypominam sobie, że raz w trakcie nauki przed egzaminami wpadł na pomysł wycieczki. I guzik go obchodziło, że ona miała trudny sprawdzian. Czasami to przez niego płakała. Kiedy go coś zirytowało, to warczał na nią i traktował per noga.

Opowieść sąsiada sprawiła, że poczułem się nieswojo. Zwłaszcza kiedy dodał, że w sumie to miło było na nich popatrzeć. Jaka to była śliczna para. Powiedział mi, że jeżeli Marek w ogóle do kogoś żywił jakieś uczucia, to tylko do Basi. Owszem, traktował ją przedmiotowo, ale poza nią nie widział świata, a jak był o nią zazdrosny! Podobno nawet wtedy, gdy zaczął romansować z innymi kobietami, gołym okiem było widać, że Basia wciąż siedzi mu w głowie.

– Basia nie wspominała mi, że był o nią zazdrosny – wymamrotałem.

– No nie żartuj! – parsknął śmiechem sąsiad. – Nawet mi nie wolno było z nią dłużej porozmawiać, mimo że miałem już rodzinę na karku. No tak, byli idealnie dobraną parą… – powiedział z nostalgią w głosie.

Liczyłem po cichu, że to już wszystko, co chciał mi przekazać, ale po krótkiej chwili ciągnął dalej.

– Gdy Marek zakładał tę swoją działalność, Baśka latała po różnych instytucjach i załatwiała wszystkie formalności. Ale potem i tak wszystko się rozsypało – podsumował mój sąsiad.

Nie mogła powiedzieć „nie”

Poznałem Basię, gdy tuż po studiach podjęła pracę w biurze księgowym u mojego kumpla. Natychmiast przykuła moją uwagę. Nie spotykała się z żadnym facetem, a mimo to musiałem okazać się niezwykle zdeterminowany i pełen wytrwałości, żeby przekonać ją do randki ze mną.

Dzień, w którym powiedziała „tak”, był najszczęśliwszym momentem w moim życiu. Oboje pragnęliśmy szybko wziąć ślub. Na dwa tygodnie przed ceremonią, Basia odebrała telefon od Marka. Prosił, aby odwiedziła jego mamę, która po udarze w ciężkim stanie przebywała w szpitalu.

Doskonale wiedziałem, kim on był. Miałem również świadomość, że moja przyszła żona darzyła sympatią swoją niedoszłą teściową. To ja wymyśliłem, że ją tam zawiozę. Moja ukochana opuściła szpital przygaszona. Zapytałem, co się takiego stało.

– Wiesz, ona jest umierająca i właśnie dlatego chciała się ze mną zobaczyć – mówiła powoli, jakby z zastanowieniem. – Zawsze odnosiła się do mnie z wielką życzliwością. Kiedy zerwałam z Markiem, stanęła po mojej stronie. Pomimo tego, że dzieliło nas sporo lat, można powiedzieć, że byłyśmy przyjaciółkami. Mogłam na nią liczyć… I właśnie teraz poprosiła mnie, abym – jak to ujęła – postarała się wybaczyć jej synowi to wszystko, co złego mi uczynił. Marzy o tym, abyśmy znów byli parą.

– I co ty na to?

– No a jak miałam zareagować? W końcu jestem z tobą! W pewnym momencie poprosiła mnie, żebym od czasu do czasu wsparła Marka, gdyby potrzebował pomocnej dłoni. Dałam jej słowo, że zawsze będzie mógł zwrócić się do mnie, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba.

Minęły ledwie dwa dni, a matka Marka odeszła z tego świata. Oczywiście poszliśmy razem na pogrzeb. Moja ukochana dotrzymała słowa, które dała starszej pani. Od kiedy jesteśmy po ślubie, Marek wpada do nas przynajmniej raz na miesiąc, a bywa, że i częściej, pod przykrywką, że musi przejrzeć papiery swojej działalności. Mówi, że poza moją Basią, do nikogo nie ma zaufania. Ona łyka to, jak pelikan, ale ja nie daje się nabrać. Aż taki głupi i naiwny to nie jestem.

Nie jestem chorobliwie zazdrosny, tylko po prostu widzę, że gość oddałby wszystko, żeby móc się cofnąć w czasie. Przebiegły gnojek! Nadal jest kawalerem. Chyba ma nadzieję, że kiedyś sprzątnie mi Basię sprzed nosa. Nie ma mowy! Stale kręci się w pobliżu i cierpliwie wyczekuje okazji, na wypadek, gdyby to ona potrzebowała wsparcia. Nawet narodziny naszego syna go nie zraziły.

Moja żona to kobieta, której nic nie mogę zarzucić. Ani razu nie zrobiła niczego, co wzbudziłoby we mnie choćby cień zazdrości. Słowa dotrzymuje, a przyrzekła mi kiedyś, że będziemy razem, póki śmierć nas nie rozdzieli. Mimo to gdzieś w środku czuję niepokój...

Czytaj także:
„Mój syn nie trafił najlepiej z żoną. Głupotę trudno usprawiedliwić, a ona nosi ją wypisaną na twarzy”
„Moja żona nie wie, że mam dziecko z inną kobietą. Od kilku lat płacę alimenty z naszych wspólnych pieniędzy”
„Po 20 latach odkryłam, że mąż kochał nie tylko mnie. Jego delegacje były czasem dla drugiej rodziny”

 

Redakcja poleca

REKLAMA