„Z płaczem wyznałam córce, że jej tata ma romans. Liczyłam na wspólną zemstę, a ona wiedziała. Cieszyła się na nową mamusię”

smutna kobieta przedstawia telefon mężczyźnie fot. Adobe Stock, zinkevych
„– Spotkałam ich przez przypadek w kawiarni. Tata mi ją przedstawił. To bardzo miła, wesoła i elegancka pani. I nie obraź się, mamo, ale ona do taty lepiej pasuje. Będę mogła z nimi zamieszkać, jak już się rozwiedziecie?”.
/ 18.06.2023 16:30
smutna kobieta przedstawia telefon mężczyźnie fot. Adobe Stock, zinkevych

Prawdę o tej drugiej poznałam banalnie. Wychodząc rano do pracy, mąż zapomniał zabrać swoją komórkę. Telefon najpierw dzwonił, potem usłyszałam sygnał SMS-a.

Z zasady nie zaglądam do telefonu Jurka, tym razem jednak coś mnie podkusiło… „Cześć Jerzyku – pisał ktoś. – Tęsknię za tobą. Spotkajmy się o 15.30 w naszym miejscu. Kocham Cię. Teri”.

Nawet nie chcę wspominać tych wszystkich skrajnych uczuć, które przewaliły się wtedy przez moje serce. Od niedowierzania i rozpaczy przez złość, dziką furię, aż po idiotyczną, babską nadzieję.

Kiedy mąż i córka wrócili do domu, byłam już w miarę opanowana. Jak zwykle podałam im obiad… A wieczorem podeszłam do relaksującego się na kanapie męża z komórką w garści.

– O, dzięki – ucieszył się.

– Rano dostałeś wiadomość – rzuciłam. – Może ją odczytasz?

– Później – odparł. – To na pewno nic ważnego.

– Później to nie zdążysz na spotkanie – rzuciłam jadowicie. – Teri nie będzie czekała wiecznie.

Jurek, blednąc gwałtownie, złapał za komórkę. Chciwie odczytał wiadomość, po czym coś odpisał.

– Wychodzę – rzucił w powietrze. – Skoro już wiesz, to przynajmniej nie muszę się kryć. Stałam w przedpokoju jak przymurowana, a on wkładał kurtkę.

– Ale dlaczego? Czy ty mnie już nie kochasz? – chlipnęłam.

– Oj, Kryśka, ja po prostu się do ciebie przyzwyczaiłem, ale miłości dawno w tym nie ma – oświadczył mi bez ogródek. – Teresa jest inna niż ty, światowa i elegancka. Prowadzi własną firmę i ma życie towarzyskie. Twoje życie ogranicza się do nas i babskich romansideł… Jak wrócę, pogadamy o rozwodzie.

Jakby ktoś wylał mi na głowę wiadro zimnej wody

Poszłam do kuchni i bez sił klapnęłam na krzesło. Łzy toczyły mi się po twarzy jak głupie.

Otarłam je, kiedy do kuchni weszła Kinga.

Nalała sobie soku do szklanki i usiadła przy stole.

– Gdzie tata? – spytała. – Mam do niego sprawę.

Sprawą okazała się kasa na nowe buty, takie super. Super była też cena za te skórzane cuda.

– Nie wiem, czy tata ci da. Chyba że zamieszkasz z nim u nowej mamusi – wyrwało mi się, zanim zdążyłam ugryźć się w język.

– Co? – moja nastoletnia latorośl mało nie spadła z krzesła.

– Odważył ci się powiedzieć o Teri? Super! – ucieszyła się.

Beztroska w głosie Kingi dosłownie zmroziła mi duszę. Liczyłam na to, że wspólnie będzie chciała się zemścić, lub chociaż trochę zacznie mi współczuć.

– A ty skąd o niej wiesz? – spytałam słabo.

– Spotkałam ich przez przypadek w kawiarni. Tata mi ją przedstawił. To bardzo miła, wesoła i elegancka pani. I nie obraź się, mamo, ale ona do taty lepiej pasuje. Będę mogła z nimi zamieszkać, jak już się rozwiedziecie?

– Córeczko, mogłabyś mnie zostawić?!

Jestem twoją matką!

– Tak, tak – mruknęła. – Ale okropnie się zaniedbałaś! I nie masz nawet swoich pieniędzy ani komórki… Nie dziw się ojcu, że cię zostawił. Przykro mi to mówić, ale to twoja wina.

Córka wyszła z kuchni, zostawiając mnie sam na sam z rozpaczą, upokorzeniem i smutkiem.
W jednej chwili wszystko, w co wierzyłam, straciło sens!

Było tylko jedno miejsce, gdzie mogłam znaleźć spokój i pozbierać myśli. Pobliski kościół… Szłam tak zamyślona, że przechodząc przez ulicę, nie dostrzegłam samochodu wyjeżdżającego zza zakrętu.

Rozległ się pisk opon, poczułam gwałtowne uderzenie i ból, a potem była już tylko ciemność.

Ocknęłam się w szpitalu. Nade mną pochylał się brodaty pan doktor. Ucieszył się, że odzyskałam przytomność.

Miała pani dużo szczęścia. Skończyło się na potłuczeniach i wstrząśnieniu mózgu – powiedział z krzepiącym uśmiechem.

– Jakie tam szczęście – pokręciłam głową. – Myślałam, że moje życie właśnie się skończyło.

– Na szczęście nie – poklepał mnie po ręce. – Powinna się pani cieszyć, że żyje. Nie wszyscy mają tyle szczęścia. Dlatego trzeba korzystać z życia najlepiej, jak się da. Bo żyje się tylko raz!

Zauważyłam, że w pokoju są jeszcze mąż i córka

Jak się czujesz? – spytała ostrożnie Kinga.

– Jestem zmęczona – odparłam krótko, bo jakoś nie chciałam z nimi rozmawiać.

Zbyt dobrze pamiętałam, co mi dziś powiedzieli, i nadal bolało mnie tak samo mocno.

– To odpoczywaj – Jurek pociągnął córkę do wyjścia.

Miałam przed sobą całą noc. To mnóstwo czasu na przeanalizowanie całego życia… Gdy w końcu wróciłam do domu, zadzwoniłam do siostry, która mieszka na wsi. A potem zaczęłam się pakować.

– Co robisz? – spytał zdumiony mąż.

– Jadę do Beaty. Muszę sobie wszystko przemyśleć.

– Ale dom, Kinga… – próbował zaprotestować.

Jakoś sobie poradzicie – ucięłam dyskusję, a potem pożegnałam się z nimi i wyszłam, starannie zamykając za sobą drzwi.

W samochodzie czekała już Beata i moje nowe życie.

Po miesiącu wróciłam do domu, ale już inna – w nowych ciuchach, z nową fryzurą i z postanowieniem dalszych zmian…

Dałam rozwód Jurkowi, pogadałam od serca z córką i poszłam do pracy jako sprzątaczka.
Niewiele, powie ktoś, lecz dla mnie był to duży krok do przodu. Krok ku samodzielności!

Czytaj także:
„Moja 18-letnia córka spotyka się z facetem przed 30-stką. Jestem przerażona. Co taki dorosły facet może robić ze smarkulą?”
„Mąż sprowadzał do domu tabuny ludzi i oczekiwał, że będę ich obsługiwać jak gosposia. Gdy odmawiałam, robił mi awanturę”
„Mój syn mnie okradał. Ten tłumok zrujnował biznes, na który pracowałem całe życie. Na starość nie mam co włożyć do garnka”
 

Redakcja poleca

REKLAMA