„Z Norbertem zerwałam, bo mnie zdradzał. Liczyłam na miłość we Włoszech, ale okazało się, że to ja byłam kochanką”

kobieta oszukana przez ukochanego fot. Adobe Stock
Nie wiem, czy kiedyś będę w stanie komuś zaufać. Na razie wybieram samotność.
/ 27.04.2021 15:44
kobieta oszukana przez ukochanego fot. Adobe Stock

Mieszkam za granicą, konkretnie we Włoszech, od prawie dziesięciu lat. Jestem emigrantką z wyboru. Przez długi czas ilekroć wsiadałam do samolotu linii Alitalia, rozmyślałam, ile razy jeszcze polecę do Polski, zanim wrócę tam na stałe. Dziś wiem, że tak się nie stanie. Może gdyby żyła mama, byłoby inaczej.
– Naprawdę chcesz nas zostawić? – pytała ze łzami w oczach, kiedy powiedziałam jej o swojej decyzji. – Spróbuj jeszcze rozejrzeć się u nas, na miejscu.
Nie powiedziałam jej wtedy, że miałam już wykupiony bilet na samolot.

Niestety, w kraju nie było pracy dla dziewczyny po licencjacie. Na magisterkę też nie miałam szans, chyba że zaoczną, i może bym się zdecydowała, gdybym znalazła jakieś dobrze płatne zajęcie, żeby pomóc mamie. Mój młodszy brat akurat zdał maturę i marzył o swojej szansie na wyższe wykształcenie. Wtedy mama postawiła sprawę jasno. Każdemu z nas pomoże w uzyskaniu stopnia licencjata, ale jeśli chcemy uczyć się dalej – musimy o siebie zadbać sami.
Nie miałam jej tego za złe. Zawsze ciężko pracowała, żeby nas utrzymać. Ojciec odszedł, gdy byłam malutka; mama niechętnie o nim opowiadała. Kiedyś w chwili szczerości zdradziła, że związek
z nim był jej największym życiowym błędem. Ale od razu dodała, że nigdy nie będzie żałować, bo dzięki temu ma nas. Bardzo nas kochała i to za nią najbardziej tęskniłam, kiedy wyjechałam za granicę.

Długo kręcił. W końcu zagrał w otwarte karty

Za Norbertem znacznie mniej, chociaż w kraju myślałam, że się kochamy. Przez długi czas miałam nadzieję, że do mnie przyleci. Znalazłam mu nawet pracę, ale on wciąż mnie zbywał i w końcu jesienią zagrał w otwarte karty.
Posłuchaj, mała. Zostaję w Polsce – wyznał mi przyciśnięty do muru.
– Dlaczego? – wyjąkałam z trudem.
– Nie chcę cię oszukiwać. Sama czujesz, że przez te kilka miesięcy między nami sporo się zmieniło. I chyba nie da się powrócić do tego, co było – stwierdził.
Przez chwilę sądziłam, że chce, żebym wróciła do Polski, lecz natychmiast wyszło szydło z worka.

Poznałem kogoś – powiedział. – Nie chcę być wobec ciebie nieuczciwy, więc mówię co i jak.

Tego się nie spodziewałam. Chciałam rzucić komórką i nigdy więcej go nie usłyszeć, tylko szkoda mi było telefonu. A on najwyraźniej odczuwał potrzebę opowiedzenia mi o wszystkim.
– Na początku bardzo za tobą tęskniłem i chyba nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Beatę poznałem przypadkiem, przyszła na staż z biura pracy. Najpierw broniłem się przed tym uczuciem, ale
w końcu uległem. Bardzo cię z tego powodu przepraszam. Jeśli możesz, wybacz. Byłoby mi łatwiej. Ale zrozumiem też, jak mnie znienawidzisz.

Cóż miałam robić? Rozłączyłam się bez słowa. Przez długi czas rozważałam, czy gdybyśmy od razu razem wyjechali, wciąż bylibyśmy parą. Norbert miał jednak umowę do końca roku, a ja nie mogłam czekać na bezrobociu. Było mi wstyd przed mamą, że jestem bez pracy. Chociaż mnie zapewniała, że jakoś sobie poradzimy, nie chciałam żyć na jej koszt.
Na wyjazd namówiła mnie koleżanka z podstawówki, którą spotkałam przypadkiem po latach w naszym markecie.

Pozazdrościłam jej ładnego wyglądu, dobrych ciuchów. Z szarej myszki przemieniła się w barwnego motyla. Poszłyśmy na kawę do pobliskiej kafejki, gdzie przez godzinę zdawała mi relację ze swojego życia we Włoszech. Na koniec zadeklarowała, że jeśli chcę, to pomoże mi znaleźć tam pracę.
Najpierw się przestraszyłam i odmówiłam, lecz na wszelki wypadek wzięłam jej numer telefonu. Zadzwoniłam jeszcze tego samego dnia. Miesiąc później siedziałam już obok niej w samolocie.
W Rzymie wynajęłam mieszkanie razem z inną Polką, z którą poznała nas moja koleżanka. Ona pomogła mi również znaleźć pracę. Nie przywiązywałam się zbytnio ani do mojej znajomej, ani do współlokatorki, licząc na przyjazd Norberta. Skończyło się na pięknych planach i szarej rzeczywistości, której musiałam teraz sprostać sama.

Przez cały ten czas ciężko pracowałam jako sprzątaczka, marząc, że zarobię tyle, aby zaprosić mamę do siebie na wakacje. Niestety, odeszła przedwcześnie. Zawał serca. Była praktycznie bez szans, chociaż opiekowali się nią mój młodszy brat i jego oddana żona.

Byłam sama na obczyźnie, no i przylgnęłam do niego

Po śmierci mamy zrozumiałam, że jestem zdana wyłącznie na siebie. Może gdybym żyła bliżej rodziny brata, nie czułabym się taka samotna? Ale tutaj, na obczyźnie, brakowało mi ciepła i bliskości. Zapewne dlatego zbliżyłam się do Emiliana.
Poznaliśmy się rok temu. Emiliano był recepcjonistą w hotelu, w którym sprzątałam. Początkowo broniłam się przed tą miłością, czym jeszcze bardziej podgrzewałam temperaturę jego uczuć. Dla niego byłam wyzwaniem. Tajemnicą, którą chciał odkryć.
– Jesteś taka smutna, rozchmurz się – powtarzał, częstując mnie owocami albo przynosząc mi bukiety kwiatów.

Pierwszy raz poważnie pomyślałam o Emilianie, gdy wyjechałam do Polski. Brat poprosił mnie, abym została chrzestną jego synka. Zgodziłam się. Wtedy, w samolocie, nagle przestałam wyznaczać sobie datę powrotu do Polski, a zaczęłam tęsknić za Rzymem.
Gdy tylko wysiadłam na lotnisku z samolotu, zadzwonił Emiliano.
Kocham cię, Monika. Wracaj do mnie prędko – powiedział.
Wróciłam, jak mogłam najszybciej. Przywitał mnie nieco zaskoczony.
– Chyba bardzo kochasz, skoro tak pędziłaś! – śmiał się, tuląc mnie do siebie.
Tak bardzo chciałam wierzyć, że wszystko się dobrze układa, że ignorowałam uśmieszki koleżanek, biorąc je za wyraz ich zazdrości. Dziwiły mnie tylko częste weekendowe wyjazdy mojego ukochanego do rodzinnego miasteczka.
– Mama tęskni – rozkładał ramiona jak bezbronne dziecko, a ja przez pamięć o mojej mamusi wybaczałam mu każdą kolejną nieobecność.

Byłam głucha i ślepa aż do dnia, gdy w drzwiach naszego hotelu pojawiła się jego dziewczyna. Moja imienniczka…
Emiliano jest mój. Odczep się od niego, bo popamiętasz – zagroziła mi.
Gdy tylko wyszła z hotelu, Emiliano od razu przypadł do mnie, tłumacząc, że nie śmie wyznać jej prawdy, bo to ją zrani.
– Ja jej nie kocham, ale ona ma tylko mnie, zrozum – próbował przekonywać.

Nie chciałam słuchać. Jeszcze tego samego dnia rzuciłam pracę w tym hotelu.
Teraz sprzątam w innej części Rzymu i staram się zapomnieć o mężczyznach. Nie ufam żadnemu. Czy to Polak, czy obcokrajowiec – każdy jest takim samym egoistą i podłym draniem.

Czytaj także:
„Odbiłam faceta najlepszej przyjaciółce. Nie planowałam tego romansu, po prostu tak wyszło”
„Zaszłam w ciążę jako 16-latka. Mój syn jest o tydzień starszy od… mojej siostry”
„Teściowa nie akceptuje mnie, bo nie mogę mieć dzieci. Najchętniej wyswatałaby mojego męża z kimś innym”

Redakcja poleca

REKLAMA