Myślałam, że na drugą część życia udało mi się upolować naprawdę dobrą partię. Okazało się jednak, że naprawdę bardzo się pomyliłam.
Mąż mnie irytował
– Ty w ogóle potrafisz coś zrobić? – szydził. – Beze mnie byś sobie nie poradziła. Zlitowałem się nad tobą, a ty trzymasz się mnie, jak rzep psiego ogona.
Nie nie mówiłam. Takie poranne zrzędzenie to nasz codzienny rytuał. Krząta się po kuchni, pokasłuje, marudzi pod nosem. Zawsze jest ze wszystkiego niezadowolony: kawa za słaba, jajka nie tak ugotowane, pieczywo nie takie. Jego szuranie kapciami słychać w całym domu.
Nosi rozciągnięcie spodnie dresowe i kamizelkę z owczej wełny. Nie zdejmuje jej nawet wtedy, kiedy jest naprawdę gorąco. Ciągle powtarza, że jest mu zimno. Okna zamyka szczelnie, żeby nie było przeciągów. Ledwo można oddychać. Nasze mieszkanie jest jak termos. Upał, wilgotno, do tego unoszący się aromat czosnku. Mój mąż we wszystkim musi mieć czosnek – inaczej niczego nie tknie. Na samą myśl robi mi się niedobrze. Chociaż tyle, że już nie chce się całować...
Poznaliśmy się przypadkiem
Padał naprawdę duży deszcz, a moja parasolka postanowiła odmówić mi posłuszeństwa. Męczyłam się z nią, kiedy nagle rozłożył nade mną swój ogromny parasol. Zmieściliśmy się pod nim oboje. Powinnam wtedy wyczuć, że nic dobrego z tego nie będzie. Zazwyczaj mam nosa, ale w tym przypadku intuicja mnie zawiodła.
Kiedy ma się trochę ponad pięćdziesiąt lat, powinno się już wiedzieć o co chodzi. Moja babcia zawsze powtarzała, żeby omijać drabiny szerokim łukiem i trzymać się z daleka od czarnych parasoli. Dlaczego o tym nie pamiętałam?
Facet był dużo starszy ode mnie, a mimo to był nadal wolny!
– W tym wieku bez żony? – dziwiły się moje przyjaciółki. – Uważaj na niego!
Wtedy myślałam, że po prostu mi zazdroszczą.
Był dobrą partią
Facet jak marzenie – przystojniak po sześćdziesiątce, ze sporą emeryturą i naprawdę dużym mieszkaniem. A ja? Kawalerkę przepisałam na córkę, a sama mieszkałam u ciotki, którą się opiekowałam. Miałam niewielkie łóżko w kącie i zrzędliwą staruszkę na głowie, która oczekiwała, że będę na każde jej zawołanie. A przecież ciągle pracowałam, chciałam też czasem wyjść z domu.
Zygmunt miał czteropokojowe mieszkanie z łazienką i sporym balkonem. Istne marzenie! Szybko wpadłam na pomysł, żeby zamienić się z moją córką: my zamieszkalibyśmy w moim dawnym niewielkim mieszkaniu, oni w mieszkaniu Zygmunta. Przecież nasze potrzeby są dużo mniejsze.
– Mamuś, naprawdę się postaraj – mówiła moja córka Roksana. – Jest wpatrzony w ciebie jak w obrazek. Możesz zrobić z nim, co chcesz. Druga taka szansa się nie przytrafi. Będę ci to wypominać do końca życia.
Wodziłam go za nos
Faktycznie, Zygmunt aż marzył o tym, jak wylądujemy razem w łóżku. Wodziłam go za nos, jak chciałam. W końcu uległam. Ale dla mnie była to kompletna porażka. Wtedy jeszcze nie opychał się tak czosnkiem, starał się nie pachnieć tak intensywnie, ale mimo wszystko pocałunki z nim nie należały do przyjemnych. Cała reszta też nie powalała na kolana. Mimo to podkreślał, że z żadną kobietą nie było mu tak dobrze, jak ze mną. Uznałam więc, że trzeba kuć żelazo póki gorące.
– Nic z tego, skarbie! – powiedziałam zdecydowanie, kiedy chciał, abym wpadła do niego na pieszczoty. – Jak weźmiemy ślub, będziesz mógł się cieszyć seksem! Ale twoją kochanką to ja nie będę!
Na początku kategorycznie zaprotestował. Stwierdził, że jest za stary na żeniaczkę i po prostu się do tego nie nadaje.
– W takim razie z nami koniec! – oświadczyłam – Znajdź sobie jakąś inną, a o mnie zapomnij.
Myślałam, że sobie odpuścił, bo nie odzywał się jakieś trzy tygodnie. W końcu zmiękł i się zgodził.
Starałam się, jak mogłam, by spełnić jego oczekiwania. Byłam naprawdę urocza. Niby od niechcenia rzuciłam, że sprzątanie jego pokoi zajmuje mi za wiele czasu i moglibyśmy się przenieść do mniejszego mieszkania, a to oddać moim dzieciom. Zgodził się bez najmniejszego problemu.
Wcale nie było różowo
Na ślubie byli wszyscy z mojej rodziny. On miał tylko siostrzenicę, która była za granicą – przysłała nam życzenia. Nawet mi to odpowiadało.
Przeprowadziliśmy się bez żadnych problemów. Cieszyłam się, patrząc na radość córki i jej męża. Wreszcie mieli przestrzeń, dzieci dostały swoje pokoje. Niestety, okazało się, że ja wpakowałam się z niezłe bagno. Akurat straciłam pracę, więc byłam w pełni zależna od Zygmunta.
Pieszczoty szybko straciły dla niego urok. Może wynikało to z mojego chłodnego nastawienia. Ostatecznie zdecydował się spać na sofie, co ja przyjęłam z ulgą – tak strasznie chrapał, że nie mogłam z nim spać. Szybko zaczął rzucać pod moim adresem złośliwe uwagi. Zaczął też kontrolować moje wydatki. Robił to co do grosza. Kupował mi nawet bilety autobusowe, dając tyle pieniędzy, ile jego zdaniem powinno mi na wszystko wystarczyć. To był koszmar.
Zastanawiałam się nad odejściem, ale gdzie miałabym pójść. Do tego nie miałam żadnych pieniędzy, więc nie miałabym, z czego żyć. Próbowałam znaleźć pracę, ale w moim wieku nie było to proste. Doszłam do wniosku, że póki co jestem na niego skazana i muszę z nim żyć
Byłam w szoku
Przedwczoraj dotarło do mnie, że nic nie zyskałam.
– Wiesz co? – zagadnęłam. – A może przepisałbyś mieszkanie na mnie albo moją córkę? Przecież nie będziemy żyć wiecznie...
Uśmiechnął się złośliwie.
– Niestety, muszę cię zmartwić. Nie mam nic.
– Co ty mówisz? A mieszkanie?
– Właścicielką jest córka mojej siostry. Przepisałem je jakiś czas temu. Nie wspomniałem o tym?
Poczułam, jak krew zaczyna się we mnie gotować...
– Ty stary draniu – zaczęłam, ale mi przerwał:
– Ciesz się, że twojej córce żyje się naprawdę wygodnie. Dopóki opłaca wszystko na czas, nikt jej nie wyrzuci. Masz wszystko, na czym ci zależało. Mieszkasz u mnie na mój koszt, nie kupujesz jedzenia, masz na ubrania. Czego jeszcze chcesz?
– Brzydzę się tobą...
– No to się brzydź – po raz kolejny nie dał mi dokończyć. – To twoja kara za próbę wykorzystania mniej. Jesteś skazana na życie ze mną.
Niestety, miał rację. Nie miałam innego wyjścia.
Czytaj także: „Koleżanka męża to wyrachowana krętaczka. Wymyśliła, że mam kochanka, bo chciała wślizgnąć mu się do łóżka”
„Bratowa uznała, że bez drogiego prezentu mam się nie pokazywać na komunii chrześniaka. Przez nią zostanę bez grosza”
„Przyjaciółka porzuciła męża dla bogatego kochanka. Myślała, że wyciśnie z obu trochę grosza, ale srogo się przeliczyła”