„Wysłałam syna na działkę, by odpocząć od matkowania. Przez mój egoizm, puścił chatę z dymem"

wściekła kobieta fot. iStock, fcafotodigital
„Kto by to mógł być? Darek? Ale przecież on posiada klucze! W każdym razie mój syn w tym momencie słodko spał, po całej nocy spędzonej na zabawie w domku na działce, schowany pod kołdrą i ubrany w dres. Przynajmniej tak mi się zdawało”.
/ 09.12.2023 14:30
wściekła kobieta fot. iStock, fcafotodigital

W moim odczuciu był to genialny koncept, żeby Darek zorganizował swoje osiemnaste urodziny w domu na działce. Przecież albo my tam musimy się zjawić, albo młodzi, czyż nie? Ja ze względu na swój wiek już nie najlepiej znoszę jesienne, chłodne wieczory.

Młodość jest pełna energii – mawiał mąż. Miał rację, lecz miałam obawy związane z pozostawieniem ich samych. Wydawało mi się, że w bloku będą bardziej powściągliwi.

Będą tańczyć, skakać...

– Na terenie działki ich rozmowy na pewno nie zostaną usłyszane przez nikogo. Przecież ilu ludzi będzie tam spędzało ten weekend o tej porze roku? Większość sąsiadów posiada jedynie skromne altanki.

Nasz mały domek, z którego mój mąż był niezmiernie dumny, także nie był przystosowany do całorocznego użytku. To była typowa drewniana buda na podmurówce. Lecz młodzież zniesie gorsze warunki niż my. Oni na pewno, bawiąc się aż do świtu, nie będą odczuwać zimna.

– Dobrze więc... Ale trzeba pojechać tam wcześniej, żeby im przywieźć jedzenie... Trochę im pomóc... – skapitulowałam.

Darek jednak nie potrzebował naszej pomocy. Oznajmił, że wszystkie niezbędne rzeczy przewiezie z kolegą, który otrzymał od rodziców samochód, ponieważ pół roku temu zdobył prawo jazdy.

– Dziewczyny zapewniły, że uporządkują wszystko. Damy radę! – uspokoił mnie.

– Nie przejmuj się. Daj spokój. Jak sama widzisz, młodzież nas nie potrzebuje! – stwierdził mój mąż. – Ciesz się chwilą wytchnienia.

Próbowałam być zadowolona, naprawdę się starałam. Mąż, jak w każdą sobotę wieczorem, relaksował się przed telewizorem, oglądając sport, wygodnie rozłożony na sofie z piwem w dłoni.

Ja, przy mniejszym telewizorze w kuchni, śledziłam fabułę filmu, piekąc jednocześnie ciasto. Mimo to moje myśli nieustannie krążyły wokół naszego syna, więc kiedy już poszliśmy spać, oznajmiłam mężowi, że muszę do niego zadzwonić i dowiedzieć się, czy wszystko jest w porządku.

– Tylko go zawstydzisz przed znajomymi, zaszufladkują go jako synka mamusi. I tak nie odbierze – Konrad był sceptycznie nastawiony.

Telefon syna nie odpowiadał

Praktycznie automatyczna sekretarka informowała, że użytkownik jest tymczasowo nieosiągalny. Przepełniona uczuciem rozczarowania, zasnąłem. Była to chyba szósta rano, kiedy usłyszałem dzwonienie do drzwi. Kto to może być? Darek?

Przecież on posiada klucze! W końcu na pewno syn już teraz spokojnie odpoczywał po całonocnej zabawie w domku na działce, otulony kołdrami i ubrany w dres. O tej porze roku w domku już panowała chłodna temperatura, a nie posiadaliśmy żadnego ogrzewania poza kominkiem w salonie. To jednak okazał się być Darek… Nie miał na sobie kurtki!

– Skąd ty się tutaj wziąłeś? – przeczuwałam, że musiało się stać coś złego.

Zaczął płakać jak małe dziecko. Odruchowo dotknęłam jego twarzy, na której widniało coś ciemnego. Pewne plamy, które rozpływały się pod wpływem łez. I ten zapach, który przywiódł ze sobą, przypominał zapach… dymu.

– Nasz mały domek spłynął przeze mnie – wymamrotał Darek, a ja musiałam podpierać się o ścianę, by nie stracić równowagi.

– Co zrobiłeś?! – pytanie mojego męża przywróciło mnie do rzeczywistości.

Był... pożar na działce – wydukał syn, a jego łzy stały się jeszcze bardziej intensywne.

Zabrało nam chwilę, by zrozumieć przerażającą prawdę. W naszym domu na działce zrobiło się chłodno, więc młodzież, po tym jak się już pobawili i postanowili iść spać, zdecydowali leżeć na materacach rozłożonych w salonie. Ale najpierw wpadli na pomysł, żeby rozpalić w kominku.

– Drewno było nasiąknięte wilgocią i nie dało się rozpalić. Usiłowaliśmy, ale... W końcu Paweł zaproponował przelać je benzyną i...

– Co wyście zrobili? Absolutni durnie! – niemal instynktownie wycedził mąż.

Drewno nasączone benzyną w końcu zaczęło się palić, ale wysoki płomień dotarł do komina i... sadze zaczęły płonąć.

– To było coś niewyobrażalnego! Wybuchł ogień, który sięgnął aż do pokoju. Nagle wszyscy zaczęli krzyczeć i zapanował straszny chaos – mój syn zaczynał drżeć jak liść na wietrze. – Uciekliśmy do naszego ogrodu, ponieważ w domu unosił się gęsty, czarny dym, który uniemożliwiał oddychanie. A na zewnątrz wszystko wydawało się jeszcze bardziej przerażające! W kominie rozlegał się dźwięk przypominający pracujący podczas startu silnik samolotu. A później... Później komin się zawalił. I... tak się to skończyło – powiedział syn, niepowstrzymanie płacząc.

Ktoś z wioski powiadomił straż

Gwałtownie roznoszący się pożar pochłonął chatę w zaledwie ćwierć godziny na oczach przestraszonej młodzieży, która stała na zewnątrz w ubraniu, w którym wyszła. Bez okryć wierzchnich. Bez telefonów. Alarm o zdarzeniu podniósł ktoś z sąsiedniej wsi, zauważając dym unoszący się nad ogrodami działkowymi. Gdy strażacy dotarli na miejsce, mogli jedynie ugasić to, co zostało z domu.

Później powiedziano nam, że w kominie, podczas palenia się sadzy, temperatura przekracza tysiąc stopni Celsjusza. Nie jest to zaskakujące, że stary komin nie poradził sobie z taką temperaturą i się rozsypał.

– Kominy powinny być regularnie czyszczone! Koszt wynosi około stu złotych. Oszczędzanie się nie opłaca – taką radę otrzymaliśmy na komisariacie, kiedy załatwialiśmy formalności związane z pożarem.

Czytaj także:
„Mąż mnie zostawił, bo nie chciał zajmować się chorym dzieckiem. Odszedł do kochanki, która da mu zdrowe potomstwo”
„10 lat czekałam na pierścionek, a ukochany bawił się ze mną w kotka i myszkę. Dziś zasypiam u boku innego, jego strata”
„Siostra bała się rozwodu, więc trwała przy damskim bokserze. Zmieniła zdanie, gdy na wsi pojawił się nowy proboszcz”

Redakcja poleca

REKLAMA