„Wylądowałam w łóżku z 18-letnim synem mojej najlepszej przyjaciółki. Nie planowałam tego, tak samo jak... ciąży”

Kobieta, która wpadła z kochankiem fot. Adobe Stock, Dexon Dee
„Struchlałam. >>I co teraz?! Nic nie może się stać, mogłabym być jego matką!<< – pomyślałam w panice. A on zrobił krok do przodu, przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Nie odepchnęłam go… Wiedziałam, że to błąd. Gdzie się podział mój rozsądek?!”.
/ 18.10.2022 12:30
Kobieta, która wpadła z kochankiem fot. Adobe Stock, Dexon Dee

– Ślicznie wyglądasz, kochana! Ty się wcale nie starzejesz! Ta cera, ta fryzura! – trajkotała Bożena
i chyba jej zachwyt był szczery.

– Wiesz, bycie samotną bizneswoman ma swoje zalety – odparłam. – Jest czas i są pieniądze, żeby o siebie zadbać. Ale zapewniam cię, Bożenko, że zamiast tego wszystkiego wolałabym mieć fajnego faceta i rodzinkę – westchnęłam smutno.

Bożena była moją przyjaciółką, zawsze mogłam jej się zwierzyć. I to mimo że długo się nie widziałyśmy, bo ja po studiach wyjechałam do Londynu. Często dzwoniłyśmy, pisałyśmy mejle. Kiedy więc wróciłam do Warszawy, od razu poszłyśmy na kawę.

– Bardzo bym chciała, żebyś ułożyła sobie życie – powiedziała teraz serdecznie. – Naprawdę wierzę, że gdzieś tutaj czeka na ciebie twoje szczęście.

Pomyślałam, że taka przyjaciółka, to skarb

Tymczasem przewrotny los postanowił wystawić nas na próbę. Kilka tygodni później Bożena poprosiła mnie o przysługę. Spytała, czy nie mogłabym zacząć udzielać korepetycji z angielskiego jej synowi.

– Za rok matura, a on teraz wyskakuje z pomysłem, że będzie zdawał egzamin z angielskiego! Pomożesz mu? – prosiła.

– Sure! – odparłam bez namysłu.

Bożena urodziła Michała, mając 17 lat. Pamiętam, jak jej wtedy współczułam, że przez dziecko straci szanse na zdobycie wykształcenia i dobrej pracy. Ona jednak miała silny charakter i mądrych rodziców. Oboje pomagali jej w opiece nad maleństwem. W rezultacie Bożena nie tylko zdała maturę (zaocznie), ale też potem poszła na studia. Skończyła polonistykę. Na studiach poznała mądrego faceta i wyszła za mąż.

Jej Michał wyrósł na przystojnego chłopca, chociaż dość poważnego jak na swój wiek. Podczas lekcji często mówiliśmy po angielsku o naszych zainteresowaniach. Okazało się, że oboje lubimy Stinga, wakacje nad morzem i górskie spacery. Michał szybko się uczył, nawet gramatyka nie sprawiała mu problemów. Po lekcjach dużo rozmawialiśmy, często się przy tym wygłupiając. W jego towarzystwie czułam się, jakbym znów była nastolatką. Pewnego dnia ćwiczyliśmy dialogi dotyczące umawiania się na randkę.

– Jesteś śliczna i mądra, bardzo mi się podobasz, chciałbym pójść z tobą do kina – powiedział Michał dziwnym tonem i spojrzał mi prosto w oczy.

Uświadomiłam sobie wtedy, że widzi we mnie kobietę, a nie nauczycielkę. Choć mi to pochlebiało, wiedziałam, że ten chłopiec przeżywa młodzieńcze zauroczenie. „Minie mu – uznałam z pobłażliwością. – To jeszcze dziecko…”. Tak myślałam, dopóki mój uczeń nie wyjechał z kolegami na ferie zimowe.

Wstyd mi było się przyznać przed samą sobą i ogarnęła mnie zgroza, bo ja za nim… tęskniłam. I ucieszyłam się jak nastolatka przeżywająca pierwszą miłość, kiedy zadzwonił do mnie z Białki!

– Chciałbym już wracać, strasznie długi ten obóz narciarski. I nudny – powiedział, a w jego głosie zabrzmiał smutek.

– Dlaczego? Przecież lubisz góry i narty? – spytałam przejęta.

– Chciałbym tu kiedyś przyjechać z tobą. Szusować po stoku, pić grzane wino – powiedział otwarcie.
Wtedy pierwszy raz pomyślałam, że może z jego strony to też coś więcej…

Jakby na potwierdzenie moich przypuszczeń, Michał wrócił wcześniej i bez uprzedzenia od razu przyjechał do mnie. Był sobotni poranek. Nie spodziewałam się nikogo, chodziłam więc po mieszkaniu w szlafroku, bez makijażu, z potarganymi włosami.

– Musiałem cię zobaczyć – powiedział, kiedy otworzyłam mu drzwi.

Struchlałam. „I co teraz?! Nic nie może się stać, mogłabym być jego matką!” – pomyślałam w panice. A on zrobił krok do przodu, przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Nie odepchnęłam go…
Wiedziałam, że to błąd. Gdzie się podział mój rozsądek?! Jednak nie potrafiłam się od Michała oderwać… Nie opierałam się też, kiedy pociągnął mnie do sypialni. Kochaliśmy się jak szaleni, aż zmęczeni zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Obudził mnie zapach parzonej kawy

– Witaj, śpiąca królewno – powiedział Michał z uśmiechem, podając mi kubek.

Spojrzałam na niego i wszystko sobie przypomniałam.

– Co myśmy zrobili?! – jęknęłam. – Mogłabym być twoją matką! Twoja matka jest moją najlepszą przyjaciółką!

– A jakie to ma znaczenie? Przecież się kochamy i to jest najważniejsze – odparł beztrosko, jak to nastolatek.

Kiedy wyszedł, opadły mnie straszne wyrzuty sumienia. Postanowiłam uciąć tę historię. I co? Gdy się znów zobaczyliśmy, nie chciał mnie słuchać, a ja nie miałam siły mu tłumaczyć… Każde nasze spotkanie kończyło się namiętnym seksem i słowami miłości. Nie wiedziałam, co będzie, ale czułam się kochana, pożądana i młodsza o dziesięć lat!

Po pewnym czasie stwierdziłam, że… jestem w ciąży. Choć się zabezpieczaliśmy! Gryzłam się: powiedzieć Michałowi czy nie? Pewnie by się ucieszył, ale jednak był za młody na ojca… Nim zdążyłam się zdecydować, wpadła Bożena.

– Jak mogłaś mi to zrobić?! – krzyczała już od progu. – Michał powiedział, że jesteś miłością jego życia! Chce się z tobą ożenić! Aśka, on ma osiemnaście lat!

– Bożenko, rozumiem cię, masz prawo być wściekła, sama nie wiem, jak do tego doszło, zakochaliśmy się w sobie – próbowałam się tłumaczyć.

Ty stara krowo, kpisz sobie ze mnie? Ty go uwiodłaś! Byłaś aż tak samotna i zdesperowana, że musiałaś się przyczepić do mojego syna? – ryczała wściekła.

Wtedy coś we mnie pękło i z płaczem wyznałam, że jestem z nim w ciąży.

– O Boże, tylko nie to! – jęknęła i przycupnęła na kanapie obok mnie. – Masz zamiar mu o tym powiedzieć i zmarnować mu życie? Jego studia? Plany na przyszłość? Czy nasza przyjaźń nic już dla ciebie nie znaczy? – pytała rozżalona. – Jeśli wkręcisz go w niańczenie dziecka, nigdy ci tego nie wybaczę.

– Ja nie chciałam – jęknęłam wśród łez jak dziecko – tylko tak wyszło…

„Co ty najlepszego wyprawiasz?! – powiedziałam sama do siebie. – Weź się w garść, kobieto! Za dziesięć lat będziesz wyglądać jak jego babka, a po tej miłości nie będzie już śladu”. Taka była prawda i nie dało się przed nią uciec. Przepłakałam całą noc, a rano zaczęłam pakować bagaże.

Zapłakana spojrzałam w lustro

– Co ty robisz? – spytał Michał zdumiony, gdy do mnie przyszedł.

– Prezes mnie wezwał do Londynu, organizuje nowy oddział – skłamałam.

Zbladł i zapytał drżącym głosem:

– Nie mogłaś odmówić?! A co z nami?! 

– Będziemy do siebie dzwonić, obiecuję. Pewnie przyjadę tu latem na urlop – powiedziałam oschle.

– Nie wyjeżdżaj, zwariuję z tęsknoty – prosił. – Boję się, że cię stracę…

– Zrozum, ten wyjazd to dla mnie olbrzymia szansa na awans, czekałam na to od lat – tłumaczyłam cierpliwie, choć najchętniej ryknęłabym wielkim płaczem.

Nie chciałam mu mówić, że z nami koniec. A jak się załamie i przeze mnie zawali maturę? Albo zrobi coś jeszcze gorszego… Tego bym sobie nie wybaczyła!

– Nie odwoź mnie na lotnisko, nie lubię pożegnań – powiedziałam, a potem pocałowałam go namiętnie ostatni raz.

Oczywiście nie pojechałam do Londynu. Wyprowadziłam się do Szczecina, kilkaset kilometrów od Michała. Tu urodził się Antoś. W lutym skończy pół roku. Trudno być samotną mamą. Michał najpierw dzwonił codziennie, ale mu przerywałam, mówiąc, że jestem bardzo zajęta pracą. Ostatnio jego telefony są coraz rzadsze, a ja też nie myślę o nim tak często jak kiedyś.

Bożena nie odwróciła się ode mnie. Niedawno zadzwoniła z pytaniem, jak sobie radzę i jak się miewa jej wnuczek. Poprosiła mnie o kilka zdjęć Antosia. Obiecała wesprzeć nas finansowo.

– Michał nareszcie się pozbierał po twoim wyjeździe. Zaczął się nawet spotykać z jakąś dziewczyną – dodała.

Coś zakłuło mnie koło serca, ale rozumiem, że tak być powinno. Nie mogę stawać Michałowi na drodze do szczęścia.

Czytaj także:
„Gdy straciłem żonę i córkę, przestałem się odzywać do ludzi. Przez 6 lat rozpaczałem sam w domu, odcięty od świata”
„Najpierw jako kura domowa opiekowałam się dziećmi, a teraz przyszło mi niańczyć męża emeryta. Nie chcę takiego życia”
„Mój syn i mój partner skakali sobie wiecznie do gardeł, a ja wpadłam na pewien plan. Już ja im pokażę, gdzie raki zimują..."

Redakcja poleca

REKLAMA