W dzisiejszych czasach młode dziewczyny w ogóle nie wiedzą, czego chcą! Życie to nie serial, w którym nagły zwrot akcji wszystko odmienia. Tu się liczy odpowiedzialność, dobro i wytrwałość, praca, która przynosi owoce. Ale one tego nie rozumieją…
Zorganizowanie w dzisiejszych czasach wesela to, mimo wszelkich udogodnień, istna droga przez mękę. Tyle spraw trzeba dograć, tyle terminów!
– Jak tam na weselnym froncie? – tyle tylko potrafi powiedzieć mój Michał, gdy się oderwie od gazety. – Jesteśmy już bankrutami?
Mąż uważa, że skoro my się pobieraliśmy biednie i po cichu, to znaczy, że więcej nie trzeba. Wtedy nic go nie obchodziło i teraz jest tak samo.
Ja chcę dla Ani wszystkiego, czego sama nie miałam – białej sukni z welonem, tłumu gości i zabawy po świt. Niech ma dziewczyna jasne wspomnienie, które pozwoli jej przetrwać trudy małżeńskiego życia. Wiadomo przecież, że nie zawsze będzie szło jak po różach.
Dobrze choć, że ten jej Kuba to dobry i spokojny chłopak. Nie pali, nie pije, studia skończył i nawet pracę ma rokującą… Do tego sprytny do męskich robót, nawet Michał go chwalił, gdy pomagał mu wykończyć górę naszego domu, gdzie dzieci mają zamieszkać.
Teściowie też w porządku, widać, że im na szczęściu młodych zależy.
Ech, jak ten czas szybko leci! Dopiero sama byłam dziewczyną, a już moja córka wychodzi za mąż i kto wie, czy wkrótce nie zostanę babcią.
Wzięła nas na rozmowę
Ania chyba też troszkę się wystraszyła tego tempa, jakaś cicha się zrobiła. Mówi, że ma ciężki okres w pracy, jakieś szkolenia dodatkowe, komisje… Już ja swoje wiem! Można kogoś znać i kochać od liceum, ale małżeństwo to poważny krok – jest się czego bać, tym bardziej że w naszej rodzinie rozwodów nie uznajemy.
Dziś też córa się zasiedziała, pewnie znów wypełnia jakieś papiery po godzinach! Przyszła pod wieczór wyraźnie zmęczona, ale już przy jedzeniu zapytała, czy możemy porozmawiać. I chciałaby, żeby ojciec też przy tym był. Aż się wystraszyłam, że w przychodni ma kłopoty.
– Mamo, tato – zaczęła wreszcie poważnym tonem. – Wiem, że to będzie dla was szok… Nie wyjdę za Kubę. To już postanowione.
Po prostu wgniotło mnie w fotel. Co ona opowiada?!
– Nie kocham go – ciągnęła, jakby ułożyła sobie całą przemowę wcześniej. – To była pomyłka.
– Zrobił coś złego, córuś? Zranił cię? – zapytał Michał.
– Kuba? – zdziwiła się. – Mnie? Nie.
Pomyślałam o miesiącach przygotowań, o remoncie na górze i szlag mnie trafił. Ledwo miałam siłę wstać i sięgnąć po kropelki, a ręce mi się trzęsły jak w jakimś ataku!
– Kocham innego – córka miała łzy w oczach. – A Kubę po prostu lubię, znamy się przecież od tylu lat! Wiem, że zasługuje na kogoś lepszego niż żona, która będzie mu przyprawiać rogi – uśmiechnęła się gorzko.
– Tylko bez takich wyrażeń pod moim dachem! – zatrzęsło mną.
Michał siedział bez słowa, jakby fakt, że jego córunia nie została skrzywdzona załatwiał sprawę. Ania powiedziała, że poznała kogoś dwa miesiące temu na szkoleniu. Myślała, że to niewinny flirt, ale to jednak był piorun sycylijski. Cały czas się z tamtym spotyka… Teraz dopiero wie, ile mogło ją ominąć.
Niech sama się tłumaczy przed teściową
Zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz:
– Jezu, twoja niedoszła teściowa!
– Zostaw – Ania wyjęła mi komórkę z ręki. – Pogadam z nią później.
– Kuba już wie? – zapytał Michał.
– Tak, właśnie od niego wyszłam. Pewnie poleciał prosto do mamy… – córka wydęła wargi.
I dodała, że jej były narzeczony dziwnie zareagował: nie wydawał się wstrząśnięty, tylko radził jej przemyśleć sprawę, zanim będzie za późno.
– Przemyślisz? – spytałam z nadzieją.
– Mam żyć z człowiekiem, któremu jest wszystko jedno, czy go kocham, czy nie? Mamo! – zawołała oburzona.
Może to było podłe, ale zapytałam, czy zamierza wyjść za tamtego. Może nie warto nic odwoływać? Spojrzała na mnie jak na wariatkę…
Znów zadzwonił telefon, więc podałam aparat Ance, rzucając krótko, że nie będę za nią oczami świecić. Córka odrzuciła połączenie i podniosła się, stwierdzając, że to nie rozmowa na komórkę.
– Trudno, pojadę tam, muszę wypić to piwo, którego nawarzyłam.
– A ty, Michał? – zwróciłam się desperacko po pomoc do męża. – Nic nie powiesz? Nie przekonasz jej?
– To jest życie Ani – mąż spojrzał na mnie uważnie. – Nie będę za nią decydował, jest dorosła.
– Oczywiście! No ale skoro dorosłość polega na tym, żeby sobie tak z kwiatka na kwiatek…
– Mogę jednak z nią pojechać do jaskini lwa – przerwał znienacka mąż. – Jeśli będzie chciała.
Rzuciła mu się w objęcia i ucałowała go, mówiąc, że taki jest kochany! Pewnie, że chce! Będzie potrzebować czyjegoś wsparcia.
– Bardzo cię, mamuś, przepraszam – Ania stanęła w drzwiach. – Obiecuję, że pomogę ci odzyskać, ile tylko kasy się da… A resztę spłacę.
Odwróciłam się ze złością. Zwróci mi, patrzcie smarkulę! Czy jej się wydaje, że mnie zależy tylko na pieniądzach wyrzuconych w błoto?! A zaangażowanie, nieprzespane noce, a opinia ludzka? I to wszystko przez jakiegoś drania, który namącił dziewczynie w głowie!
Czytaj także:
„Córka wyjechała za granicę, żeby zarobić. Trafiła do niemieckiego domu publicznego, gdzie miesiącami była więziona”
„Poświęciłam życie jednej firmie. Byłam dyrektorem, teraz zamiatam ulice. A własna rodzina traktuje mnie jak obcą”
„Szwagier dosadnie uświadomił mi, że popełniłem błąd. Owszem, zdradziłem żonę, ale to nie powód, żeby łamać mi nos”