„Wyczekany urlop zmienił się w piekło na ziemi. Zamiast w 5-gwiazdkowym hotelu, prawie wylądowałam pod mostem”

Załamana kobieta na plaży fot. Adobe Stock, Stuart Monk
„Za godzinę lub półtorej będzie ciemno. Gdy ta myśl w końcu do mnie dotarła, zatrzymałam się. Usiadłam na walizce i rozpłakałam się. Nie miałam wyjścia. Wyciągnęłam w końcu telefon i postanowiłam zamówić taksówkę. Dowiezie mnie do większego miasta, a jutro pociągiem wrócę do domu”.
/ 03.10.2022 13:15
Załamana kobieta na plaży fot. Adobe Stock, Stuart Monk

Moje wymarzony urlop zaczął się od tego, że zostałam po prostu okradziona. Najpierw w głupi sposób straciłam sporo pieniędzy, a potem okazało się, że poza pozbawieniem mnie gotówki, ktoś perfidnie zamienił moje marzenia w koszmar.

Rzeczywiście dałam radę, wyrobiłam się

Specjaliści od pogody zapowiadali udaną jesień i na razie wszystko wskazywało na to, że się nie mylą. Dla mnie był to trudny miesiąc. W końcu, po prawie półrocznej batalii, sędzia oznajmił, że od tej chwili mnie i mojego męża nie łączy już małżeński węzeł, z powodu czego i on, znaczy mój były już mąż, i ja, byliśmy niezmiernie szczęśliwi.

Potem zachorowałam na anginę, a gdy w końcu po dwóch tygodniach wróciłam do pracy, nikt się ze mną nie patyczkował. „Ja to wszystko rozumiem, choroba to choroba. Ale teraz musisz przysiąść i zrobić, co twoje, na pewno dasz radę. Możesz nawet w weekendy przychodzić do pracy. Powtarzam wam zawsze, traktujcie to miejsce, jak swój drugi dom…” – tyle usłyszałam na zachętę od swojego szefa.

Na dodatek dostałam solidną premię i postanowiłam, że muszę to wszystko sobie odbić. Potrzebowałam wakacji. Luksusowych, pieniądze nie grały roli. Usiadłam przed laptopem. Długo przeglądałam oferty, w końcu znalazłam wymarzony hotel. Pięć gwiazdek, 50 metrów od morza, dwa baseny, spa z pełnym wachlarzem zabiegów, jadłospis z różnych zakątków świata.

Z otwartymi ustami przeglądałam piękną, nowocześnie zaprojektowaną stronę internetową. W galerii znalazłam zdjęcia pokoi, których nie powstydziłyby się hotele pięciogwiazdkowe. Według opisu obiekt był nowy, strona wciąż w budowie i dlatego nie było jeszcze zdjęć hotelu z zewnątrz, tylko ich komputerowa wizualizacja. No tak, to zrozumiałe, przecież się dopiero rozkręcają. Gdy przelewałam prawie 5500 zł za dziesięciodniowy pobyt, nawet nie drgnęła mi powieka. No, może odrobinkę.

Usłyszałam, że tu nie ma żadnego hotelu

W końcu nadszedł dzień wyjazdu. Wprawdzie miejsce wypoczynku wybrałam sobie iście królewskie, ale nad morze dotarłam zwyczajnie, pociągiem. Na dworcu stali taksówkarze, ale pogoda była tak wspaniała, że postanowiłam dotrzeć do hotelu pieszo. Walizka na kółkach stukała o kostkę brukową, a ja wystawiałam twarz ku słońcu. Było pięknie, do hotelu miałam niecałe pół kilometra…

– Zobacz, następna – męski głos dobiegł mych uszu.

Po prawej stronie, za stołem nadmorskiego straganu, jakaś para badawczo mi się przyglądała. Na ustach mężczyzny pojawił się drwiący uśmieszek. Natomiast kobieta, która siedziała na wędkarskim stołeczku, miała zafrasowaną minę.

Jeszcze raz, chyba już trzeci, spojrzałam na wydrukowany przeze mnie folder reklamowy hotelu, w którym miałam zasmakować luksusu. Ulica się zgadzała, numer też. Był tylko jeden dość istotny problem. W miejscu, gdzie powinien stać mój hotel, z ziemi wyzierała wielka jama, a z niej wystawały betonowe fundamenty. Całość otoczona była płotem z siatki, na której zwisała za jeden róg tabliczka z napisem: „Uwaga! Teren budowy!”.

Zrobiło mi się słabo, ale wciąż próbowałam sobie racjonalnie wytłumaczyć całą tę sytuację. „Na pewno coś pomyliłam, spokojnie” – pomyślałam.

– Tu nie ma żadnego hotelu – nawet nie zauważyłam, kiedy facet, który stał za straganem, podszedł do mnie. Miał rozpiętą koszulę w kratkę, sandały i oczywiście skarpety. Przez chwilę nie docierało do mnie, co tak naprawdę powiedział.

– Jak to nie ma? Wie pan, ile zapłaciłam za pobyt tutaj?

– Wiem. Dzisiaj jest pani już chyba… – ściągnął brwi. – Marylka, pani to która dzisiaj będzie? Trzecia? – krzyknął do swojej towarzyszki.

– Czwarta – odpowiedziała leniwie.

– Właśnie, czwarta – powtórzył głośno do mnie. – Cztery osoby tu już dzisiaj były, wczoraj też kilka, przedwczoraj tak samo. My tu cyrk mamy z tym, pani to i tak spokojna jest – pokiwał głową. – Ktoś was oszukał.

Przysiadłam na schodkach najbliższego sklepu z pamiątkami. Chciało mi się płakać. Co dziwne, nawet nie z powodu tych pieniędzy, które jak naiwne dziecko przelałam na konto oszustów. Było mi tak potwornie przykro, że gdzieś obok mnie są ludzie, którzy nie mają absolutnie żadnych oporów, aby wyszarpać, rzucić o ziemię i zdeptać czyjeś marzenia.

Minęła godzina, potem następna i kolejna

Ciągnęłam tę swoją walizkę i łaziłam od kwatery do kwatery, za każdym razem tylko po to, aby usłyszeć: „Nie, już nie mamy nic”, albo: „Za trzy dni nam się zwolni ładny pokoik, zarezerwować?”, lub najczęściej: „W taką pogodę? Podejrzewam, że nic już pani teraz nie znajdzie”. Obeszłam całe miasteczko, a w tych poszukiwaniach powoli, dom za domem, oddalałam się od morza.

W końcu zatłoczoną, gwarną rzeczywistość nadmorskiego kurortu zastąpił dużo spokojniejszy krajobraz. Coraz rzadziej usiane domostwa przedzielone łąkami, polami, pastwiskami. Szłam dalej, sama nie wiedziałam, gdzie i po co. Słońce uciekało w stronę horyzontu, na pewno na plaży przytulone pary czekały niecierpliwie na tę uroczą chwilę przy zachodzie.

Za godzinę lub półtorej będzie ciemno. Gdy ta myśl w końcu do mnie dotarła, zatrzymałam się. Usiadłam na walizce i rozpłakałam się. Nie miałam wyjścia. Wyciągnęłam w końcu telefon i postanowiłam zamówić taksówkę. Dowiezie mnie do większego miasta, a jutro pociągiem wrócę do domu.

– Potrzebuje pani pomocy? – usłyszałam miły kobiecy głos z wielkiego, terenowego samochodu, który zatrzymał się po mojej stronie szosy.

– Potrzebuję noclegu, ale wygląda na to, że spędzę noc pod gwiazdami.

Kobieta uśmiechnęła się i otworzyła szerzej drzwi swojego auta.

– Niech pani wskakuje, zobaczymy, co da się zrobić – powiedziała.

Dom przypomniał mi o beztroskich latach

Kwadrans później leżałam wygodnie na miękkim, sporym łóżku. Byłam naprawdę wykończona. „Niech się pani prześpi, a jutro pogadamy, co dalej” – powiedziała ciepło moja nowa znajoma, moja wybawicielka, gdy wręczała mi klucze do pokoju. Usnęłam w ubraniu.

– Wiesz, ja właściwie już nie wynajmuję, za dużo z tym zachodu – rozpoczęła rozmowę Mariola, bo jeszcze przed śniadaniem przeszłyśmy na ty. – Ale na dobrą sprawę sama nie wiem, co innego miałabym robić. Mam sporą emeryturę po mężu, a to daje mi czas do namysłu – zaczęła się śmiać. – A zatrzymałam się obok ciebie.  Ale nie dziwię się, po takiej akcji z tym nieistniejącym hotelem…

Po pysznej jajecznicy z jajek od szczęśliwych kur, kanapkach z chleba wypiekanego w domowym piecu i kakao na mleku od krowy z obory wzięłam upragniony prysznic i dopiero wówczas rozejrzałam się po domu. Był cały z drewnianych bali, stał na skraju lasu, a szeroki zagajnik zupełnie odcinał go od szosy.

Duży, przyjemnie zacieniony ciężkimi kotarami taras wychodził na piękny ogród, z wydzielonym warzywnikiem. Dalej, kilkanaście kroków za ogrodzeniem, szumiało sitowiem niewielkie jezioro, z małym, drewnianym molo, z którego można było skakać do wody. Po jednej stronie domu na polu pasła się krowa, po drugiej w niewielkiej zagrodzie zamieszkiwał kary koń pod siodło, Borys. Mariola miała też kilka kur, które spacerowały sobie swobodnie i bez pośpiechu.

Poczułam się cudownie, pewnie dlatego, że to miejsce, ten dom, zwierzęta – wszystko przypomniało mi szczęśliwe, beztroskie lata, które spędzałam u babci. Prawie zapomniałam, z jakiego powodu znalazłam się tutaj. Nieśmiało zapytałam właścicielkę o możliwość dalszego pobytu.

– A pomożesz mi trochę w ogródku? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, klęcząc pomiędzy rządkami z marchewką, selerem i pietruszką.

Kiwnęłam głową z entuzjazmem.

– Z przyjemnością – wykrzyknęłam.

– To zostań – zaśmiała się.

Rankami jadałyśmy razem śniadania, potem chodziłam na jagody do lasu, kąpałam się w jeziorze, opalałam na molo, a w największy upał zalegałam na leżaku na tarasie, popijając zimny kompot z rabarbaru. Pieliłam z Mariolą ogródek, trzy razy wydoiłam krowę, zbierałam jajka. Dałam się nawet namówić, choć bardzo się bałam i pierwszy raz w życiu wsiadłam na konia!

To było fantastyczne przeżycie! Wieczorami siedziałam przy kilku zapalonych świecach na tarasie i słuchałam rechotu żab albo czytałam książkę na bujanym fotelu. To wszystko z dala od nadmorskiego zgiełku, hałasu i mdlącego zapachu gofrów z bitą śmietaną.

Miłe złego początki...

– To były najlepsze wakacje w moim życiu – powiedziałam ze łzami w oczach w dniu wyjazdu.

– Mówi się: „miłe złego początki”, ale tobie zdarzyło się akurat odwrotnie, co? – Mariola przytuliła mnie i widać było, że też jest jej przykro, że wyjeżdżam.

– Czy otworzysz znowu ten swój pensjonat, czy nie, ja tu się znów na pewno pojawię! – zażartowałam.

– Będę czekać – odpowiedziała poważnie Mariola i uśmiechnęła się.

Odwiozła mnie swoją terenówką na dworzec i tam się rozstałyśmy. Gdy wróciłam do cywilizacji i włączyłam mojego laptopa, nie sądziłam, że coś może mi jeszcze dodatkowo poprawić humor po moich wspaniałych wakacjach. Ale gdy przeglądałam strony internetowe w poszukiwaniu nowości z kraju i ze świata, wśród różnych nagłówków natrafiłam na ten jeden, który żywo mnie zainteresował.

Przeczytałam całą informację: „Policja zatrzymała grupę przestępczą, która wyłudzała pieniądze od osób, chcących spędzić wakacje, jak się okazało, w nieistniejącym hotelu. Potwierdza, że zajęła konto, na którym gromadzono wszystkie wyłudzone od ludzi pieniądze. Oszukane osoby mają więc szansę na ich odzyskanie”.

Wyłączyłam laptopa. Wzięłam głęboki oddech, wstałam i postanowiłam pójść na długi spacer do parku. Jutro przecież wracam do pracy.

Czytaj także:
„Jestem bogaty, więc kręci się koło mnie mnóstwo naciągaczek. Dlatego gdy poznałem Julię, postanowiłem... udawać biedaka”
„Narzeczony rzucił mnie... z miłości. Wszystko dlatego, że dowiedział się, że ma białaczkę i nie chciał być ciężarem”
„Lubię kobiety, a kobiety lubią mnie. Ale nigdy nie chciałem zdradzić żony, kochałem ją. To ona mnie do tego zmusiła”

Redakcja poleca

REKLAMA