„Wyciągnęłam do Haliny pomocną dłoń, a ona zachowała się jak niewdzięcznica. Już nigdy jej nie pomogę”

Zła kobieta fot. iStock by GettyImages, Rockaa
„Wiem, że człowiek na studiach, szczególnie z małego miasta, chce się przypodobać grupie. Dlatego niechętnie, ale zgodziłam się pomóc koleżance mojej siostry. Ale Halina bezczelnie mnie oszukała i zwodziła. Jeszcze ja jej pokażę”.
/ 06.09.2023 16:30
Zła kobieta fot. iStock by GettyImages, Rockaa

Halina zadzwoniła z pytaniem, czy mogłaby do mnie wpaść, bo ma ogromny problem, a wokół nikogo, kto mógłby jej pomóc, tragedia!

Spojrzałam na tony papierów zalegające moje biurko i nieskalaną biel na monitorze, gdzie nijak nie można było dostrzec choćby pierwszych słów pracy na temat Gombrowicza, którą miałam oddać pojutrze.
Co ona wie o tragedii?!

– Dobra, przychodź – zadecydowałam. – Tylko teraz i na krótko.

Znałyśmy się tak sobie, właściwie była koleżanką mojej młodszej siostry – może dlatego poczułam się
w obowiązku dać jej swój numer i adres, gdy spotkałyśmy się w bibliotece dwa tygodnie temu.

Jeszcze pamiętałam, jak obco czuje się człowiek, który wyrywa się z wiochy na studia do wielkiego miasta.

Po niespełna kwadransie usłyszałam dzwonek i za chwilę Halina, zmarznięta i zasypana śniegiem, stała już w moim przedpokoju.

Tak prosiła, tak mnie omotała, aż się zgodziłam

Okazało się, że jej koleżanka z roku miała wypadek i jutro jest pogrzeb, a potem mała uroczystość u niej
w domu, bo dziewczyna tutejsza.

A problem nawet nie w tym, że Halina rozpacza, ile bardziej prozaiczny: nie ma co na siebie włożyć.

– Przecież nie będę jechać sto kilometrów, żeby sobie przywieźć czarne ciuchy z domu – wyjaśniła. – A iść na cmentarz i pożegnać ją muszę, bo już zawsze zostanę poza nawiasem!

Trochę mnie uderzył ten brak uczuć, ale pomyślałam, że się czepiam.

– Pożycz mi coś ładnego, Ela – poprosiła. – Na pewno masz…

Niby tak. Tyle tylko, że nienawidzę pożyczania ciuchów. Przez pierwszy rok, gdy mieszkałam jeszcze w akademiku, to właśnie, a nie imprezy i bajzel, było moją najgorszą zmorą. „To jednak sytuacja patowa, pogrzeb – myślałam. – Może powinnam zawiesić swoje zasady na kołku?”.

– Proszę cię – Halina patrzyła błagalnie. – W poniedziałek przyniosę ci wyprane rzeczy w zębach!

– Na pewno? – łamałam się, bo jednak dziewczyna była pod murem.

– Słowo honoru.

Pomyślałam o szarej wełnianej sukience, na pogrzeb powinna być w sam raz. Skromnie i uroczyście.

– A nie masz jakiejś małej czarnej? – stała ze mną w otwartych drzwiach szafy. – O, może ta z koronkami.

Moja ulubiona kiecka, za którą wywaliłam kupę kasy w galerii artystycznej?! No bez przesady! Targowała się jak przekupa i chyba sama poczuła wreszcie, że przegina, bo przeprosiła i przyznała, że ją poniosło. Chciałaby jednak wyglądać ładnie, choć to naganne w kontekście pogrzebu. Ale będzie tam chłopak,
w którym podkochuje się od października, a on jej nie zauważa.

– Całkiem się już pogubiłam – rozpłakała się nagle. – Czuję się tu taka samotna! Na zajęciach ledwo wyrabiam, bo wszystko jest takie trudne, nie mam żadnych koleżanek, a teraz jeszcze ten pogrzeb! To jakiś horror, wcale nie najpiękniejsze lata życia!

No i wyszła z moim najulubieńszym ciuchem w torbie.

Minął tydzień, drugi, a Halina przepadła jak kamień w wodę. Z początku się o nią martwiłam, ale gdy zadzwoniłam, bynajmniej nie wydawała się smutna. A co do kiecki, przeprasza. Wyprała ją już i na dniach mi odniesie, ostatnio miała urwanie głowy, ale to już mi opowie, gdy się spotkamy. Tyle że się nie spotkałyśmy…

Kłamliwa smarkula

Za to w następny poniedziałek zadzwoniła moja siostra z pretensjami.

– Świnia jesteś, Elka – zaczęła bez ogródek. – Tyle razy cię prosiłam, żebyś mi pożyczyła jakiegoś łacha, ale nie, skądże! Bo ty masz zasady!

– O co ci chodzi? – przerwałam jej.

– O pstro! – wybuchnęła. – Halinie pożyczasz ulubioną kieckę, a własnej siostrze nawet apaszki żałowałaś!

Aż mną zatrzęsło! Okazało się, że Halinka wystąpiła w mojej sukience na zabawie andrzejkowej. A kiedy Inka ją zapytała, skąd ma to cudo, stwierdziła, że kupiła w Krakowie.

– To na pewno była moja sukienka?

– A jest druga taka sama?

No w końcu dlatego właśnie zapłaciłam za nią fortunę… Byłam wściekła – co za bezczelna smarkula!

Złapałam za telefon, ale Halina nie raczyła odebrać. Nagrałam jej się na pocztę, raczyła napisać SMS-a, że przeprasza, jak tylko wyzdrowieje, to zaraz do mnie przyjdzie.

I co? Dziś weszłam do cukierni w rynku, żeby kupić drożdżówkę, a jaśnie pani siedziała sobie przy stoliku z jakimś długowłosym smutasem. Nawet nie zdążyłam się zastanowić, co dalej, a już przy niej stałam.

– O, Ela – rozpromieniła się na mój widok. – Poznaj Michała, to jest…

– Mamy chyba coś ważnego do załatwienia – przerwałam jej.– Dla jasności: nie zamierzam dłużej czekać.

Ja teraz jestem zajęta! – jęknęła.

– A co, na pogrzeb się dzisiaj wybierasz? – aż mnie nosiło.

– Jaki pogrzeb?– wtrącił się długowłosy. – Czyj?

– Mam mu wyjaśnić? – zapytałam ze słodkim uśmiechem.

Halina podniosła się i pociągnęła mnie za rękaw na ulicę. A tam poprosiła, żebym jej nie robiła błota, bo to właśnie chłopak, o którym mi mówiła. W końcu się z nią umówił!

– Ty jeszcze nie wiesz, co to jest błoto – byłam nieugięta. – Idziemy po kieckę, teraz!

Nie było daleko, a może miałam takie przyspieszenie ze złości? Nie zostałam przed blokiem – jeszcze by mi wsiąkła! Szłam za nią aż do szafy.

– Masz! – rzuciła mi sukienkę w twarz. – I w ogóle powinnaś się leczyć! Kompletna wariatka! Przecież obiecałam, że oddam!

– Mówi się „dziękuję”– pouczyłam ją. – I jeszcze „przepraszam”. A obiecujesz od miesiąca, nie uważasz, że miałam prawo zwątpić w twoje słowo i prawdomówność?

– Już powiedziałam, co uważam – stwierdziła złośliwie. – I wiesz, Inka miała rację, kiedy mówiła, że ma dziwną siostrę.

Bezczelna!

Zapowiedziałam, że ma mi się więcej nie pokazywać na oczy. Nawet jakby się jej dach zawalił na głowę, nie podam pomocnej dłoni! Chora, dobre sobie! Ale na randkę z tym smutasem ma siłę i zdrowie.

Czytaj także:
„Miałam mamę za złotą kobietę do czasu, gdy wyszedł jej brudny sekret. Jak ona mogła mi to zrobić? Tyle straconych lat”
„Rodzina miała mnie za >>starą pannę<<. Nie mieli pojęcia, że od dawna ukrywam przed nimi sekret”
„Siostra przyniosła wstyd naszej rodzinie. To, co zrobiła, woła o pomstę do nieba”
 

Redakcja poleca

REKLAMA