To doprawdy zadziwiające, jak mało wiemy o ludziach ze swego otoczenia. Myślisz, że kogoś znasz, a potem się okazuje, że wcale nie. Mam szczęście, że moja 18-letnia córka mi ufa, więc kiedyś poznałam jej hasło do komputera. Dlatego gdy pewnego lipcowego dnia musiałam oddać swojego laptopa do serwisu, bez problemu weszłam na jej konto. Chciałam wysłać maila ze swojej skrzynki, ale automatycznie wyświetliła mi się skrzynka Zosi.
Naprawdę nie zamierzałam czytać jej listów!
Tylko na nie zerknęłam… I od razu rzuciła mi się w oczy jedna wiadomość. A to dlatego, że nadawca miał taką samą ksywę jak Radek – wieloletni przyjaciel rodziny, którego wszyscy nazywali Duduś. Niby nic. Jakiś chłopak pisze do mojej córki. Nie wypadało tego czytać, jednak intuicja kazała mi otworzyć maila. Na szczęście, bo okazało się, że to nie żaden chłopak, tylko TEN Duduś! Ciągle mam przed oczami napisany przez niego tekst. Dokładnie dziesięć ohydnych zdań typu: „Działasz na moje zmysły” albo „Wielbię twoje piersi widoczne przez cienką bluzeczkę”. Koszmar!
Sama nie wiem, co było gorsze – opis niewinnych wdzięków mojej córki, które podnieciły starego dziada, czy to, że ten drań zaproponował Zosi pieniądze za... tak, właśnie to! 10 tysięcy złotych za jej pierwszy raz, który „powinna przeżyć z ukochanym”, jak pisał. Miał na myśli siebie?! Nie mogłam uwierzyć, że tę propozycję złożył mojej córce człowiek, który zna ją od niemowlaka! Przecież Duduś i jego żona Halinka byli przyjaciółmi mojego męża jeszcze z czasów szkolnych. O dziwo, podczas rozwodu jako nieliczni stanęli po mojej stronie i wspierali mnie. Naprawdę to doceniałam, bo niewiele osób było stać na taki gest. Wiem, że motorem takiego postępowania była Halinka. Tak czy inaczej, Gosia znała wujka Dudusia i ciocię Halinkę od urodzenia. Mało tego! Ten cholerny zboczeniec ma syna o rok starszego od mojej dziewczynki i 11-letnią córkę! Ciekawe, co powiedziałby Duduś, gdyby ktoś złożył taką propozycję Patrycji. Pewnie urwałby mu łeb! Podobnie jak ja teraz mam chęć urwać je jemu.
Co to za potwór?!
Kompletnie nie mieści mi się w głowie, że ten sympatyczny facet potraktował moją córkę w taki sposób. Jak jakąś prostytutkę! Poza wszystkim, ona ma ledwo 18 lat! Żeby z niej jeszcze była jakaś lolitka. Ale Zosia przecież nie ubiera się wyzywająco ani nie strzela oczami za facetami. Jak na swój wiek jest wręcz nieśmiała, nosi zwykłe dżinsy i podkoszulki. Nie ma nawet chłopaka!
Od razu sobie przypomniałam, że jakiś czas temu córka zaczęła dziwnie reagować na spotkania z moimi przyjaciółmi. Kiedyś cieszyła się, gdy mieli przyjechać z wizytą, lecz ostatnio specjalnie umawiała się wtedy z koleżankami, byle nie być w domu. Parę razy wspomniała także, że wujek Duduś robi się trochę dziwny, ale nie przywiązywałam do tego wagi, sądząc, że moja córka po prostu dorośleje i nie bawią jej już wujkowe głupie żarty. Przez chwilę zastanawiałam się, co robić. Zawiadomić Halinę? Będzie zdruzgotana… Żal mi się zrobiło przyjaciółki, bo przecież nie była niczemu winna. Poza tym, im mniej osób wie o całej sprawie, tym lepiej. Tym bardziej że diabli wiedzą, do czego byłaby zdolna zraniona kobieta. A nuż Halina stwierdzi, że to moja córka prowokowała jej męża i zrobi małej awanturę? A mnie przecież przede wszystkim zależało na tym, żeby Zosia się o niczym nie dowiedziała!
Już ja pogadam z tym draniem
Najpierw więc przesłałam na swoją skrzynkę maila od Dudusia, a potem wykasowałam go w skrzynce Zosi. Następnie zadzwoniłam do Dudusia. Cwaniaczek najpierw przerażonym głosem zaczął ściemniać, że żadnego maila nie pisał. Potem sugerował, że może ktoś zrobił mu kawał, wykorzystując jego skrzynkę. Wtedy powiedziałam, żeby sobie darował te kłamstwa.
– Twojego maila zachowałam i jeśli jeszcze raz przyłapię cię na próbie skontaktowania się z Zosią, zrobię wszystko, żebyś poniósł konsekwencje! Prawne i towarzyskie! – zapowiedziałam mu. – A teraz wynoś się z życia mojego i Zosi! Nie chcę cię widzieć w swoim domu! Nie wiem, jak to załatwisz z Haliną, jak się wytłumaczysz, że nie chcesz u mnie bywać. Bylebyś tylko nie zwalił winy na mnie lub moją córkę – syknęłam.
– To co mam jej powiedzieć? – zajęczał żałośnie ten ohydny drań.
– Nic mnie to nie obchodzi! – wrzasnęłam. – Będę cię obserwowała! Jeśli spróbujesz kontaktować się z Zosią lub nas oczerniać, twój obrzydliwy mail wyląduje u Haliny i na policji.
Trzasnęłam słuchawką. Tak się trzęsłam po tej rozmowie, że musiałam wziąć krople na uspokojenie. Ale byłam z siebie naprawdę dumna. Uratowałam moją córeczkę.
Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”