„Wujek mógł zostać narodowym bohaterem, ale wybrał spokój i wygodę. Zamiast walczyć o lepsze jutro, wolał uciec jak tchórz”

kobieta, której wujek był tchórzem fot. Adobe Stock, olly
„– Szukamy takich jak pan – swoich ludzi, którzy nam pomogą. Gdy urośniemy w siłę, a zachód ruszy przeciw komunistom, przestaniemy bawić się w partyzantkę, wyjdziemy z lasu. Przywrócimy porządek i stare, dobre prawo. Ziemia nie będzie leżeć odłogiem, jak teraz. Oddamy ją z powrotem w ręce ludzi, którzy wiedzą, co z nią robić”.
/ 30.12.2022 12:30
kobieta, której wujek był tchórzem fot. Adobe Stock, olly

Po śmierci mamy robiłam porządki na strychu. na dnie starej skrzyni znalazłam tajemniczy zeszyt. Okazało się, że to był pamiętnik wuja. Przeczytałam go od deski do deski i mogę powiedzieć jedno - dobrze, że przyszło mi żyć w łatwiejszych czasach i nie musiałam dokonywać trudnych wyborów.

Zapadły mi w pamięć niektóre fragmenty...

Liczyła się odpowiednia przeszłość

„No i mamy tę upragnioną wolność. Tylko dla mnie oznacza ona koniec wszystkiego. Ja, przedwojenny ziemianin, zubożały szlachcic, z herbowego rodu,  teraz jestem nikim. Gorzej, jestem zdrajcą narodu, wyrzutkiem społeczeństwa. I nieważne, że przed wojną zdążyłem skończyć studia, że znam dwa języki. Nie mam szans nawet upominać się o swój majątek. Tyle że przytuliłem się kątem u jakiegoś chłopa.

Muszę znaleźć pracę. Teraz pomagam w polu, zajmuję się końmi. W zamian mam dach nad głową i jedzenie. Próbowałem zatrudnić się w miejscowym urzędzie – znam się na rachunkach. Ale na razie nic dla mnie nie ma. Niby potrzebne są osoby wykształcone, ale z odpowiednią przeszłością i pochodzeniem. A tego, o ironio, mi brakuje…

Po doświadczeniach pierwszych powojennych miesięcy zrozumiałem, że muszę ugiąć karku i pogodzić się z nowym ustrojem. Okazało się, że to będzie najtrudniejsze. I nie chodzi o przekonania, lecz o cienie przeszłości. Pojawił się ktoś, kto wiedział, kim jestem. I odwołał się do moich patriotycznych korzeni…

Pewnego dnia, pod wieczór, gdy sprowadzałem konie z pola, usłyszałem za sobą kroki. Pastwisko jest pod lasem, ktoś stamtąd szedł. Odwróciłem się. Szarówka nie pozwoliła mi od razu dojrzeć, kto idzie. Ale on mnie rozpoznał…

– Pan dziedzic – zwołał radośnie. – Wrócił pan na włości?

Przyjrzałem mu się uważniej. Toż to Antoni, też szlachcic, z sąsiedniej wsi!

– A witam – powiedziałem. – Myślałem, że stąd wszyscy wyjechali.

Podszedł do mnie. Wyciągnął papierosy i poczęstował mnie jednym.

Ale coś pan licho wygląda – zagaiłem. – Też pan bez ziemi?

– Szkoda gadać – Antoni wzruszył ramionami. – Co to się porobiło, niech pan popatrzy. Ale nic to, jeszcze odzyskamy swoje, trzeba tylko powalczyć.

Nie chcę się mieszać w politykę

Rozejrzałem się wokół ze strachem. To nie są poglądy, które należy wykrzykiwać na całą wieś.

– Niby jak pan chce walczyć – zapytałem. – Wokoło pełno milicji, ORMO i tajniaków z Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Naszych już nie ma…

– Są –Antoni spojrzał na mnie twardo. – Tacy jak ja. Dawni akowcy. Teraz działamy w leśnych oddziałach WiN… Słyszał pan – Wolność i Niezawisłość. Jedyne, czego nam potrzeba, to więcej ludzi, broni, informacji. Szukamy takich jak pan – swoich ludzi, którzy nam pomogą. Gdy urośniemy w siłę, a zachód ruszy przeciw komunistom, przestaniemy bawić się w partyzantkę, wyjdziemy z lasu. Przywrócimy porządek i stare, dobre prawo. Ziemia nie będzie leżeć odłogiem, jak teraz. Oddamy ją z powrotem w ręce ludzi, którzy wiedzą, co z nią robić. Którzy dbali o nią przez pokolenia, kochali. Ten cały socjalizm nie ma sensu. Ludzie muszą mieć własność, żeby potrafili ją uszanować i pomnażać.

Patrzyłem na niego przerażony. Był pełen zapału, narodowościowych idei. A ja nie chciałem się w to angażować. Chciałem po prostu żyć. Nie wierzyłem, że coś można zdziałać, a już się nauczyłem, że za brak pokory i własne myśli, zwłaszcza te zgodne z przedwojennym systemem myślenia, można dostać  po grzbiecie. Pożegnałem się z Antonim, który obiecał, że jutro do mnie przyjedzie. Nie miałem odwagi powiedzieć mu, że u mnie wsparcia nie znajdzie.

Może jestem tchórzem, ale następnego dnia uciekłem. Postanowiłem szukać szczęścia w mieście. Tam też będę przesiedleńcem, jak inni. Może znajdę jakąś pracę i nadzieję na spokojne życie. Do polityki nie będę się mieszał. Ja chcę żyć”.

Czytaj także:
„Wnuczki nie dość, że młode, to jeszcze mieszkają za granicą. Gdy słyszą, jak to się żyło za komuny, myślą, że je wkręcam”
„Ojciec zmusił mamę do ślubu szantażem. Porzuciła miłość swojego życia i cierpiała w milczeniu, by ratować mojego dziadka”
„Ojciec i dziadkowie nigdy nie poruszali tematu mojej mamy. Z jej listów dowiedziałam się brutalnej prawdy”

Redakcja poleca

REKLAMA