„Rzuciłam kochanka, który dawał mi dziką rozkosz i idealnego, ale nudnego partnera. Wolę być sama. Jestem dziwna?"

Niezależna, szczęśliwa kobieta fot. Adobe Stock, goodluz
Miałam dwóch wspaniałych mężczyzn walczących o moje względy. Powinnam przecież była wybrać któregoś z nich, prawda? Jaki jest sens w tym, że zerwałam z obydwoma? Która normalna kobieta z dwójką dzieci robi coś takiego? Nie chciałam jednak kompromisów. Postawiłam na siebie i swoje pasje.
/ 06.07.2021 09:23
Niezależna, szczęśliwa kobieta fot. Adobe Stock, goodluz

Od rana miałam czas dla siebie. Co za luksus! Mirek wziął Olafa i Anię na basen, potem mieli wybrać się na pizzę. Cały dzień tylko dla mnie! Zadzwonili tuż po pierwszej. Olaf marudził, Anię bolał brzuch. Mirek bardzo się sumitował, że przerywa mi wypoczynek, ale w końcu zapytał, czy może ich przywieść z powrotem.

– Kochanie, oczywiście, wracajcie! Już i tak długo z nimi wytrzymałeś – powiedziałam do swojego partnera, który w końcu właśnie spędzał dzień z parą cudzych dzieci. – Czekam na was! Ale prawda była taka, że wcale nie czekałam z utęsknieniem. To była moja pierwsza naprawdę wolna sobota od wielu miesięcy. Wyspałam się, wyleżałam w łóżku, zjadłam śniadanie przed telewizorem i właśnie zamierzałam usiąść do komputera. „No cóż, może innym razem” – pomyślałam zrezygnowana i zaczęłam szukać w szafce kropli na ból brzucha.

To, iż ktoś jest troskliwy, cierpliwy i pracowity, nie zawsze wystarcza kobiecie do szczęścia…

Mirka poznałam przez wspólną znajomą, rok po tym jak mój mąż i ojciec moich dzieci oznajmił mi, że podczas podróży służbowej do Francji poznał cudowną kobietę i wyjeżdża do niej na stałe, bo ją kocha. Czas po rozwodzie był dla mnie okropny. Wszystko leciało mi z rąk, nie mogłam sprostać obowiązkom, a ciągłe odpowiadanie na pytania dzieci, kiedy tata przyjedzie, doprowadziło mnie na skraj depresji.

Wtedy właśnie poznałam Mirka. Był dojrzały, odpowiedzialny, zaczął mi pomagać, nie oczekując niczego w zamian. Dzieci go zaakceptowały, a po jakimś czasie pytały częściej o niego niż o ojca. Byłam mu wdzięczna, że tak się nami zaopiekował i zdecydowałam się na poważny związek z nim. Od półtora roku mieszkaliśmy we czwórkę, plus pies Mirka „z pierwszego małżeństwa”, jak to żartobliwie ujmował. Wszyscy dookoła uważali, że mam niesamowite szczęście.

– Taki facet to jak szóstka w totolotka – zachwycała się moja przyjaciółka, Ada.

– Wziął cię z dwójką dzieci, kocha je jak własne, robi wszystko w domu, nigdy się z tobą nie kłóci, szanuje cię…

– Tak, wiem – odpowiadałam, ukrywając zniecierpliwienie. Znałam listę zalet Mirka. Tyle że to, iż ktoś jest troskliwy, cierpliwy i pracowity, nie zawsze wystarcza kobiecie do szczęścia… Mnie nie wystarczało, chociaż o tym nie mówiłam. Wstydziłabym się powiedzieć, że ten wspaniały mężczyzna mnie po prostu nudzi. Raz spróbowałam i wiedziałam, że nikt tego nie zrozumie.

– Tobie się po prostu poprzewracało w głowie – zareagowała na to wyznanie Ada. – Ten facet jest jak jednorożec! Takich już nie ma, wiesz? Wyginęli! Pamiętasz, jak Maciek cię zostawił z dwójką małych dzieci? Wszyscy, łącznie z tobą, myśleli wtedy, że to koniec. Że zostaniesz samotną matką, bo faceci nie są tacy chętni do wiązania się z babką z dwójką dzieci. Mówię serio, masz wielkie szczęście, że na niego trafiłaś i nie skop tego, dziewczyno!

Żyłam więc z Mirkiem w przekonaniu, że powinnam całować ziemię, po której on stąpa. Miałam poczucie winy, kiedy przyłapywałam się na myśleniu o tym, jaki on jest nijaki, jak mało zabawny, jak – powiedzmy to szczerze – kiepski w łóżku. Wiedziałam, że nie wolno mi tak myśleć o człowieku, który ma złote serce, kocha mnie i moje dzieci i naprawdę chce się zestarzeć, trzymając mnie za rękę. Powinnam była to doceniać, świetnie o tym wiedziałam.

Szkoda, że ja czułam się, jak zawsze, niezaspokojona i sfrustrowana

Mirek i dzieci wrócili koło drugiej. Ania chyba miała początki infekcji rotawirusowej, bo od razu pobiegła zwymiotować do łazienki, a potem cała blada położyła się do łóżka. Olaf, jak się okazało, marudził, bo chciał wracać pograć na komputerze. Ogólnie, wszystkie starania Mirka zostały niedocenione, a dzień z dziećmi okazał się porażką.

Oczywiście ja doceniałam jego wysiłki. Ten człowiek robił wszystko, żeby uszczęśliwić mnie i dzieci. Aż przykro było patrzeć w te jego smutne oczy, kiedy zdał sobie sprawę, że dzieci wcale dobrze się nie bawiły. Wynagrodziłam mu to w nocy w sypialni. Cóż, przy jego braku kreatywności w seksie, wystarczyło, że założyłam czerwone stringi i zasugerowałam nową pozycję, a był wniebowzięty. Szkoda, że ja czułam się, jak zawsze, niezaspokojona i sfrustrowana.

Mógł mieć każdą, wybrał mnie

Anię faktycznie dopadła grypa żołądkowa. Wymiotowała przez trzy dni. Mirek wziął wolne, żeby się nią zaopiekować, bo ja miałam akurat nawał klientów. Taki był opiekuńczy i kochany! klienci… no właśnie. Jednym z nich był Aleks. Szef pewnej spółki, singiel, facet z pasjami, obyty w świecie. Z takim wyglądem, pieniędzmi i osobowością mógł mieć każdą kobietę, ale wybrał mnie.

Na początku sądziłam, że to tylko taka gra. On mnie podrywał, ja, jako osoba żyjąca w związku, udawałam, że tego nie widzę i to go oczywiście tylko jeszcze bardziej nakręcało. Ale potem zaczęłam dostrzegać w jego oczach coś autentycznego. Coś, co sprawiło, że w końcu pozwoliłam się zaprosić na to „najlepsze tiramisu w mieście”, jak obiecał.

Nawet nie pamiętam smaku tiramisu, wiem za to, że Aleks był jak mocna, czarna kawa: podnosił mi tętno i w nocy nie dał zmrużyć oka. Nie, wtedy jeszcze się z nim nie przespałam, ale nie mogłam zasnąć po tym, co mi powiedział: – Wiem, że nie mam szans na romans z tobą. Nie jesteś kobietą, z którą ma się przygodę. I wiesz co? Przemyślałem to. Jeśli dasz mi szansę, chcę być z tobą na poważnie. Na wyłączność. Nie dla zabawy. Zależy mi na tobie bardziej niż na jakiejkolwiek innej kobiecie i chcę, żebyś o tym wiedziała.

Miałam w domu mężczyznę, który dba o rodzinę, a w głowie fantazje o innym facecie

Oczywiście powiedziałam, że to niemożliwe, bo mam kogoś. Powiedział, że zaczeka, aż się z nim rozstanę. Roześmiałam się, ale potem godzinami analizowałam jego słowa w głowie, myśląc, co by było, gdybym jednak się zgodziła. Miałam więc w domu odpowiedzialnego, dobrego mężczyznę, który dbał o rodzinę, a w głowie fantazje o facecie jeżdżącym na sportowym enduro i wspinającym się w Alpach. Tu stabilizacja i rozwaga, tam pasja i radość życia.

Sytuacja się jeszcze bardziej skomplikowała, kiedy w końcu uległam Aleksowi i wylądowaliśmy w łóżku. Nie skłamię, jeśli powiem, że to było olśnienie. Nawet nie sądziłam, że kobieta może tak intensywnie przeżywać seks! Nagle zrozumiałam, że moje współżycie z Mirkiem kompletnie nie ma sensu, że zawsze będzie tylko mało przyjemnym obowiązkiem.

Aleks jednak nie chciał być moim sekretnym kochankiem. Naciskał, żebym się zdeklarowała, z kim chcę żyć. Na szczęście mogłam nieco przeciągnąć sprawę, bo niemal ciągle był w rozjazdach. – Kontrakty same się nie podpiszą – zwykł mawiać. A potem dodawał, że po negocjacjach jedzie na kilka dni na wspinaczkę. Co drugi weekend miał też jakieś zawody motocyklowe, nałogowo oglądał żużel. Miał masę pasji, które oczywiście zabierały mu mnóstwo czasu.

– Jak sobie wyobrażasz związek z matką dwójki dzieci w wieku szkolnym? – zapytałam go raz, ubierając się po szalonym seksie. Bo ponownie zapytał, kiedy wreszcie podejmę decyzję.

– Może ja jednak nie jestem dla ciebie, co? Żachnął się, powiedział, że go osądzam i nie doceniam. Twierdził, że kiedy wreszcie będzie mógł być ze mną oficjalnie, zmieni swój tryb życia.

Miałam dwóch wspaniałych mężczyzn walczących o moje względy. Rzuciłam ich obu

Niestety, miałam wypadek, kiedy on akurat był w Pirenejach i robił jakąś ambitną trasę. Mnie i Ani nic się nie stało, ale Olafa musiała zabrać karetka. Kiedy roztrzęsiona czekałam na policję i pogotowie, oczywiście zadzwoniłam do Mirka. Zjawił się w kwadrans i przejął kontrolę nad sytuacją. Załatwił wszystko z policjantami, porozmawiał z ratownikami i uspokoił mnie, że syn jest tylko lekko ranny. Potem zajął się sprawą ubezpieczenia i naprawy samochodu.

Aleks wrócił, kiedy było po wszystkim. Nawet nie mogłam się do niego dodzwonić, w Pirenejach nie miał zasięgu. to właśnie wtedy zrozumiałam, że cudowny seks i ekscytujący mężczyzna u boku to nie wszystko. Na Aleksa nie mogłabym liczyć w potrzebie. Miał swoje pasjonujące życie, często wyjeżdżał. Będąc z nim, tak naprawdę byłabym wciąż sama. Ale było coś jeszcze…

– O czym ty mówisz?! – przeraziła się Ada. – Jak to: chcesz się rozstać z Mirkiem?! Przecież to…

– Tak, wiem, Mirek to ideał – wpadłam jej w słowo. – Jest fantastycznym opiekunem, przyjacielem i niemal ojcem dla moich dzieci. Ale on mnie po prostu nie pociąga fizycznie. I nudzi mnie intelektualnie. Ada, ja przy nim ziewam! Mówisz, że się nie kłócimy, a wiesz dlaczego? Bo nie da się pokłócić z kimś, do kogo nie żywisz żadnych uczuć… Ja po prostu nie czuję do niego nic poza wdzięcznością i poczuciem winy, że go nie doceniam i nie kocham. To nie ma sensu, nie chcę tak żyć!

Oczywiście Ada nie wiedziała o tym, że miałam kochanka. Nikt się o tym nie dowiedział. Już i tak wszyscy wieszali na mnie psy, że chyba mi odbiło, żeby zrywać z takim cudownym człowiekiem. Mirek też nie mógł tego zrozumieć. Mówił, że pewnie potrzebuję tylko trochę czasu i on może zaczekać.

– Nie – nie zamierzałam go zwodzić. – Ja po prostu nie widzę siebie w tym związku. Życzę ci jak najlepiej, kochany, ale potrzebuję czegoś innego. To samo powiedziałam Aleksowi. Ten uznał, że po prostu wybrałam Mirka i dlatego go nie chcę widywać. Nie miałam siły wyprowadzać go z błędu.

Wiele razy myślałam, że jestem jakaś dziwna. Miałam dwóch wspaniałych mężczyzn walczących o moje względy. Powinnam przecież była wybrać któregoś z nich, prawda? Jaki jest sens w tym, że zerwałam z obydwoma? Która normalna kobieta z dwójką dzieci robi coś takiego? W pewnym momencie pomyślałam, że może mam jakiś uraz psychiczny po zdradzie męża. Może dlatego podświadomie odpycham wartościowych mężczyzn?

– Nie sądzę, by tak było – powiedziała mi terapeutka, do której poszłam. – Myślę, że po prostu nie chciała pani kompromisów w relacji z żadnym z tych mężczyzn. Bo w obu przypadkach musiałaby pani zrezygnować z jakichś swoich ważnych potrzeb. Musi pani sama odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest pani zadowolona z tej decyzji.

– Chyba jestem – odpowiedziałam po przemyśleniu sprawy. – Bo w sumie nie jest przecież powiedziane, że kobieta koniecznie musi żyć u boku jakiegoś mężczyzny, prawda? Może dopóki nie spotkam kogoś, z kim będę chciała być na sto procent, będę po prostu sama? I na razie jestem, ale nie martwi mnie to. Uważam, że taka samodzielność też ma swoją wartość. Nauczyłam się radzić sobie sama, a także prosić o pomoc bliskich, gdy tego potrzebuję.

Już nie muszę mieć opiekuna. Z drugiej strony, zamiast wpatrywać się z uwielbieniem w mężczyznę z pasjami, znalazłam sobie własne. Zaczęłam trenować bieganie, niedawno wkręciłam się w przełaje, czyli biegi w terenie, które najczęściej kończę cała ubłocona, podrapana, ledwie żywa, ale szczęśliwa. Jeśli jest mi to pisane, jeszcze będę w związku z mężczyzną, a jeśli nie – cóż, naprawdę daję sobie radę sama!

Czytaj także:
„Mąż ma pretensje o to, że niańczę swojego brata. A przecież nawet gdy pożyczę mu kasę, to potem oddaje”
„Przez mój długi jęzor wszyscy wiedzą, że moja przyjaciółka była molestowana przez ojca. Skarciłam jej zaufanie i miłość"
„Po rozwodzie wszystkie przyjaciółki się ode mnie odsunęły. Bały się, że... ukradnę im mężów"

Redakcja poleca

REKLAMA