„Wolę kobiety i podróże, niż nudne zaobrączkowane życie z płaczącymi dziećmi. Jak Marii to nie pasuje, znajdę sobie inną”

Mężczyzna, który jest bawidamkiem fot. Adobe Stock, Mat Hayward
„Moje 2 żony twierdziły, że jestem strasznym egoistą i dlatego nie chcę zostać tatusiem, ale ja uważam, że to zwyczajny rozsądek podpowiadał mi, że jak natura nie dała, to nie ma co się jej sprzeciwiać. Z Marią zaczyna być tak samo. Czuję się jak szczur zapędzony w kąt”.
/ 01.06.2022 18:15
Mężczyzna, który jest bawidamkiem fot. Adobe Stock, Mat Hayward

Postanowiłem, że dzisiaj to zakończę. Kiedy tylko przyjdzie, bez ceregieli i owijania w bawełnę powiem, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć, bo po prostu do siebie nie pasujemy.

Ja, pomimo przekroczonej 50 na karku, jestem ciekawy życia i nie chcę się zamykać w czterech ścianach. Ona, młodsza o osiem lat, jest kobietą domową i najchętniej by siedziała przed telewizorem albo pichciła w kuchni te swoje obiadki.

Brrr, straszna perspektywa!

Nie powiem, świetnie gotuje, ale od tych smakowitości spodnie mi się opinają na tyłku tak, że tylko patrzeć jak trzasną przy najmniejszym ruchu. Proszę:

– Daj spokój z tymi słodkościami.

– Przecież lubisz słodycze – ona na to. – Właśnie upiekłam szarlotkę, sernik, makowiec z bakaliami, dokładnie taki, za jakim przepadasz, i łakomstwo zwycięża.

Czasami myślę, że specjalnie mnie tak tuczy, żebym nie latał jak pies po opłotkach. Kiedy sobie wyobrażę, co będzie za parę lat, widzę grubego burka na ciężkim łańcuchu. Leży przy budzie tak objedzony, że mu się nie chce ruszyć.

Nie mieszkamy razem, choć moglibyśmy, bo oboje jesteśmy wolni i niezależni. Wciąż pracujemy zawodowo, cieszymy się niezłym zdrowiem, mamy swoje kawalerki, które po zamianie albo sprzedaży można by zamienić na całkiem wygodne lokum, ale ja się do tego nie spieszę, więc jest jak jest.

Na imię ma Maria, jest wdową z jednym, całkiem samodzielnym dzieckiem pracującym w Wielkiej Brytanii. Ja, podwójny rozwodnik, nie mam potomstwa, ale nie rozpaczam z tego powodu, bo nigdy mi specjalnie nie zależało na tym, żeby się rozmnażać.

Moje dwie żony twierdziły, że jestem strasznym egoistą i dlatego nie chcę zostać tatusiem, ale ja uważam, że to zwyczajny rozsądek podpowiadał mi, że jak natura nie dała, to nie ma co się jej sprzeciwiać.

A czy nam źle tak jak jest teraz?

Przed Marią miałem wiele kobiet. Jestem przystojny, mam dobry fach, nieźle zarabiam, potrafię babce tak zawrócić w głowie, że jest moja, zanim się spostrzeże. One to lubią, chociaż oczekują wierności, ale gdy tylko zobaczą niezgorszego chłopa nie przeszkadza im, że jest z inną.

Ruszają do ataku i wtedy wierność już się nie liczy, ponieważ nie dotyka ich bezpośrednio. Wiele razy się o tym przekonałem. Marysia kosztowała mnie trochę zachodu. Jest panią z zasadami, nie idzie do łóżka na pierwszej ani drugiej randce.

Spotkań musiałem odbębnić naprawdę sporo, zanim ją wreszcie przekonałem, że seks to nic złego. Jest wstydliwa i nieśmiała. Zwykle unikałem takich kobiet, ale u niej to mi się nawet podobało, więc od kiedy jesteśmy razem, nawet nie pomyślałem o innej.

I nie dlatego, że jesteśmy niedopasowani fizycznie chcę z nią zerwać. Chodzi o coś zupełnie innego. Maria powiedziała mi, że pragnie zalegalizować nasz związek. Twierdzi, że dwa lata to wystarczająco dużo czasu, żebyśmy wiedzieli, czy chcemy być razem i ona wie, że tak, więc ja też powinienem się określić.

Zmusza mnie do deklaracji dotyczących przyszłości, a ja uważam, że nie ma się co spieszyć, bo nawet w naszym wieku w takich sprawach trzeba postępować rozważnie i ostrożnie.

– Czy nam źle tak jak jest? – pytam, a ona mówi, że jej nie jest najlepiej, bo wolałaby być żoną niż kochanką.

– Mam swoje lata – dodaje. – Za trochę już mi się nic nie będzie chciało, a ty nadal zostaniesz facetem do podrywania, choćby tylko w sanatoriach. Mówię ci szczerze: mnie taki układ nie pasuje.

Czuję się jak szczur zapędzony w kąt. Dlatego postanowiłem dać sobie spokój, bo jak znam Marysię, ona nie ustąpi. Mam ułożony cały plan. Kiedy tylko przyjdzie, od razu jej powiem, że podjąłem decyzję i każde z nas idzie w swoją stronę. Nawet jeśli będę potem żałował, to mam nadzieję, że znajdzie się jakaś babka, która mnie pocieszy.

Musiałbym być idiotą, żeby tak postąpić!

Czekam do piątej po południu, ponieważ Marysia jest bardzo punktualna i dzwoni do drzwi równo z biciem zegara. Wszystko mam opracowane w najdrobniejszych szczegółach. Słyszę kroki na schodach. Już wchodzi… No i co?

I nic nie poszło tak, jak miało być. Maria tego dnia włożyła czerwoną bluzkę, w której wyglądała jak rozkwitły mak, delikatny i mocno pachnący. Nigdy wcześniej nie wydawała mi się taka ładna i pociągająca, taka seksowna i młoda.

Kiedy sobie wyobraziłem, że odchodzi, nie będę jej widywał i może znajdzie sobie jakiegoś innego faceta, o mało szlag mnie nie trafił z zazdrości. Miałbym z niej zrezygnować? Nie widzieć jak się krząta po kuchni, podśpiewując stare piosenki? Nie przytulić się do niej, kiedy wreszcie usiądzie przy mnie taka miękka, ciepła i bliska?

Przytuliłem ją zatem i zapytałem, kiedy się pobierzemy? Odpowiedziała mi szeptem, że kiedy tylko będę miał ochotę. Cholera jasna, wszystko przez tę jej czerwoną bluzkę! 

Czytaj także:
„Ledwo przeszłam na emeryturę, a synowa zatrudniła mnie jako darmową nianię. Chciała mnie wykorzystać, to niech płaci”
„Sławek przywrócił mi wiarę w miłość, ale jest pewien problem. Mój 18-letni syn nie chce słyszeć o nowym facecie w domu”
„Los odebrał nam szansę na zostanie prawdziwą rodziną, ale nie poddaliśmy się. Może dzieci nie mamy, ale wnuczka już tak”

Redakcja poleca

REKLAMA