„Wolałam facetów z drugiego obiegu, bo nie musiałam ich wychowywać. Moje poprzedniczki nauczyły ich dorosłości”

Pewna siebie kobieta fot. iStock by GettyImages, alexandr_1958
„Zawsze uznawałam się za raczej sprytną kobietę, która wie, czego chce. Od związku i od mężczyzn oczekiwałam przede wszystkim tego, żebym była traktowana jak księżniczka. Nie chciałam prosić się o najbardziej podstawowe rzeczy. Dlatego wybierałam gości z tak zwanego drugiego obiegu”.
/ 23.03.2024 18:30
Pewna siebie kobieta fot. iStock by GettyImages, alexandr_1958

Mój pierwszy "dorosły" chłopak Piotrek był bardzo kochany i uczuciowy. Niestety po jakimś czasie okazało się, że ma problemy z podstawowymi rzeczami. Począwszy od komunikowania się, przez inteligencję emocjonalną i wyrażanie uczuć, aż po sprzątanie po sobie własnych skarpetek. Pamiętam nasze pierwsze rozmowy na ten temat.

— Mógłbyś, chociaż po sobie sprzątać — mówiłam mu rozwścieczona. — Ja tak wiele wymagam, naprawdę?!

Zamiast tego widziałam, że cały czas bałagani i nawet nie potrafi wrzucić rzeczy do pralki.

— Przestań się czepiać — odpowiadał. — Zachowujesz się, jakbyś była moją matką.

— A nie przyszło ci do głowy, że właśnie tak się czuję? — pytałam oburzona.

Ale w takich sytuacjach Piotrek jedynie wzdychał ciężko i pokazywał, jak bardzo mu źle; jak wiele od niego wymagam. Dlatego po jakimś czasie po prostu odpuszczałam.

Po jakimś czasie rozstaliśmy się bez większego żalu. Potem ja randkowałam jeszcze z innymi mężczyznami, ale w sumie nie było to nigdy nic poważnego.

Chcę być traktowana jak kobieta

Mając 27 lat, uświadomiłam sobie, że część kłopotów damsko-męskich wynika u mnie z tego, że umawiam się z mamisynkami i niedojrzałymi facetami. Takimi, których muszę sobie sama wychowywać. A przecież na dłuższą metę tego typu znajomości nie mają racji bytu. W relacji nie mogę czuć się jak rodzicielka, tylko chcę być traktowana jak kobieta! Rozmawiałam na ten temat z przyjaciółką, Anią.

— Może coś w tym jest? — mówiła. — Może faktycznie trzeba wybierać takich gości, których nie trzeba wychowywać? No wiesz... Z większym przebiegiem?

— Zawsze mi się wydawało, że wiek to tylko liczba. Ale po tylu randkach i po jednym nieudanym związku wiem już, że to bardzo ważna kwestia. Dojrzały koleś będzie wiedział, co i jak. Nie musisz prowadzić go za rączkę, prawda?

— Święta racja. Ja to w ogóle jestem zdania, że pięć lat różnicy to absolutne minimum. Spójrz na mnie i Krzyśka.

Rzeczywiście, Ania była siedem lat młodsza od Krzyśka i ich związek był jak z obrazka. Przyjaciółka nigdy nie narzekała mi na swojego partnera i zawsze patrzyła na niego z podziwem. Może właśnie to jest wskazówka dla mnie? Może właśnie takim kluczem powinnam się kierować?

Wybieram tylko facetów z doświadczeniem

Drugi obieg - jak to brzmi... Ale skoro poprzednia metoda nie działała, to głupotą byłoby tkwić dalej w schemacie. Otworzyłam się na nowe i stwierdziłam, że chcę spróbować czegoś zupełnie innego. Strategia była prosta: wybieram tylko takich facetów, których poprzednie kobiety nauczyły dorosłości. Dzięki temu nie będę wykonywać podwójnej roboty i męczyć się z niedojrzałymi mężczyznami.

Logując się do mojej ulubionej aplikacji randkowej, jak nigdy wcześniej zaznaczyłam wiek 33+. To pięć lat więcej niż ja. O dziwo, już podczas pierwszej tury szukania trafiłam na co najmniej kilku fajnych panów. Z jednym z nich umówiłam się na randkę następnego dnia.

Miał na imię Adam. Spotkanie z nim była zupełnie inne niż wszystkie poprzednie moje randki. Ten 35-latek wydawał się być bardziej pewny siebie i bardziej dojrzały niż moi poprzedni partnerzy. Już od pierwszych chwil rozmowy czułam, że mogę być sobą, że nie muszę udawać, że wszystko jest w porządku, gdy tak naprawdę coś mnie drażni.

Podczas kolacji w przytulnej restauracji Adam opowiadał o swoich podróżach, pasjach i ambicjach. Był bardzo zainteresowany także moim życiem, moimi celami i marzeniami. To było oszałamiające. Czułam się, jakbym spotkała kogoś, kto faktycznie docenia mnie i chce być częścią mojego życia.

Kiedy rozmowa skręciła w kierunku naszych doświadczeń z poprzednimi związkami, Adam opowiedział o swoich błędach i tym, jak wiele się nauczył. To było zupełnie inne podejście niż u moich poprzednich partnerów, którzy albo unikali tego tematu, albo przechodzili go w milczeniu, niechętnie wracając do przeszłości. Mówił o tym, że wiele zyskał od swojej ex: na poziomie emocjonalnym i życiowym. Wow. Imponowało mi to.

Podczas tej randki poczułam, że mogę być ze sobą szczera, że nie muszę udawać, że wszystko jest idealne, że nie muszę też prowadzić kogoś za rączkę. Adam był dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną, który potrafił zadbać o siebie i o innych. I to właśnie tego szukałam w facecie.

Prawdziwy partner, a nie dziecko we mgle

Niestety nasza relacja ostatecznie nie potoczyła się tak, jakbym tego chciała. Nie chodziło jednak o sprawę niedojrzałości, tylko o odmienne cele i usposobienie. Jednak zanim doszło do rozstania, mieszkaliśmy razem, a ja byłam pozytywnie zaskoczona tym, że nie muszę mu o niczym mówić. Adam sam wiedział, kiedy trzeba kupić proszek do prania białego, kiedy wymienić filtr w baterii, kiedy kończy się olej w samochodzie. Prawdziwy partner, a nie małe dziecko we mgle. Okazało się, że moja strategia była skuteczna.

Kolejny był Borys. Kiedy go poznałam, byłam już pewna, czego szukam. Był starszy ode mnie o kilka lat, co w świetle mojej nowej strategii wydawało się być dość obiecującym znakiem. Już na pierwszy rzut oka wydawał się być dobrze poukładanym mężczyzną. Był elegancki, inteligentny i opanowany. No i wiedział, czego chce od życia. Ponoć byłam jego trzecią poważną partnerką. Idealnie!

Coś czuję, że to ten jedyny

Nasza relacja wyglądała zupełnie inaczej, niż się spodziewałam. Oczywiście w sensie pozytywnym. Co rusz zabierał mnie w ciekawe miejsca, pokazywał mi świat. A do tego był wspaniałym, doświadczonym kochankiem i partnerem życiowym. Dzieliśmy się obowiązkami mniej więcej pół na pół, nawet pomimo faktu, że to on pracował więcej ode mnie. Każdego dnia udowadniał mi, ile dla niego znaczę.

Mówi, że nie chce popełniać błędów z poprzednich swoich związków. O to mi właśnie chodziło!

Dziś już wiem, że moja metoda mi się opłaciła, a ja nie mogę się doczekać przyszłości z Borysem. Coś czuję, że to TEN JEDYNY. Chcę się z nim związać na stałe i sformalizować związek. Takich facetów jak ze świecą szukać. A ja znalazłam!

Czytaj także:
„Syn wywiózł mnie do lasu, żebym pogodziła się z synową. Najbardziej wkurza mnie w niej, że jest taka podobna do mnie”
„Dostałem spadek, który miał przysporzyć mi sporo problemów. Nie dałem się wpuścić w maliny”
„Mąż pracował za granicą. Kiedy wrócił do domu, nie poznałam go. To nie jest ten sam mężczyzna, którego poślubiłam”

Redakcja poleca

REKLAMA