„Wnuczka podbiera mi emeryturę i kłamie prosto w oczy. Zdziwi się, jak jej nic nie zapiszę w testamencie”

rozczarowana kobieta fot. Getty Images, Matej Kastelic / 500px
„– Nie pozwolę się tak bezczelnie okradać smarkuli. Co ona sobie wyobraża? – żaliłam się przyjaciółce. – Musisz ją przyłapać”.
/ 12.04.2024 14:30
rozczarowana kobieta fot. Getty Images, Matej Kastelic / 500px

Eliza w zeszłym roku zdała na studia. Wnuczka, za namową swoje matki, poszła na pielęgniarstwo. Ponoć w ostatnich latach zarobki w służbie zdrowia znacznie poszły w górę i teraz pielęgniarki mają całkiem atrakcyjną pensję.

Wnuczka kiepsko zdała maturę

– Człowiek nabiega się po tym szpitalu, namęczy z chorymi, nasłucha marudzenia staruszek i co z tego jest? Marna pensja i czasami ktoś da jakąś czekoladę czy kawę – psioczyła.

Już od początku podstawówki powtarzała, że Eliza musi zdawać na medycynę. Jednak okazało się, że dziewczyna w liceum wcale nie miała ochoty przykładać się do nauki biologii czy chemii. Zamiast studiować podręczniki, rozwiązywać testy i chodzić na dodatkowe zajęcia, wolała biegać ze swoimi koleżankami po galerii handlowej, przesiadywać w knajpkach i umawiać się z kolejnymi chłopakami.

I tak przyszła matura, a wraz z jej wynikami wielkie rozczarowanie. Okazało się, że punkty, które zdobyła moja wnuczka, w żaden sposób nie pozwolą jej dostać się na studia medyczne. Matka doradziła córce pielęgniarstwo.

– Teraz wiele się zmieniło. Rząd uchwalił minimalne pensje dla pielęgniarek. Na oddziałach wciąż brakuje personelu, dlatego można negocjować wyższe pobory czy brać dobrze płatne dyżury dodatkowe – synowa nagle całkowicie zmieniła front i już nie narzekała na swoją pracę.

Miała ze mną zamieszkać

W efekcie Eliza złożyła papiery na pielęgniarstwo. Był jednak pewien problem. Otóż jej rodzice kilka lat temu sprzedali mieszkanie i wyprowadzili się do domu na wieś. To tylko nieco ponad trzydzieści kilometrów od naszego miasta wojewódzkiego. Synowa doszła jednak do wniosku, że młodej wygodniej będzie mieszkać się razem ze mną.

– Po co ma codziennie zrywać się bladym świtem, żeby dojeżdżać na zajęcia? A sama wiesz, że plany zajęć teraz często takie, że zajmują cały dzień. Do tego dojdą jeszcze zajęcia kliniczne w szpitalach. Ustaliliśmy wspólnie, że Eliza zamieszka z tobą – Karolina po prostu mi oświadczyła, nie pytając mnie o zgodę.

Chyba widzieli, że nie byłam zadowolona z tej propozycji, bo synowa z wnuczką odwiedziły mnie jeszcze raz i zaczęły tłumaczyć swoje racje.

– Ty już robisz się coraz starsza, opadasz z sił, to ciśnienie ci tak skacze. Zawsze to będzie bezpieczniej, gdy ktoś będzie obok i pomoże w razie wypadku. Zadzwoni po pogotowie czy poda leki – tłumaczyła mi przesłodzonym głosem. – Elizka to dobra dziewczyna, spokojna i ułożona. Zrobi ci cięższe zakupy, wniesie na to twoje drugie piętro ciężkie siatki, umyje okna, może nawet coś ugotuje – kontynuowała.

– Ale ja jeszcze doskonale sobie radzę. Nie jestem taka znowu stara i bez wysiłku wchodzę po schodach – próbowałam protestować, ale synowa była zdeterminowana, żeby namówić mnie do zmiany zdania.

– Oj bez wysiłku, bez wysiłku. Już skończyłaś 75 lat, robisz się coraz słabsza. Kto wie, co będzie za rok albo dwa. Wiesz, ile u nas w szpitalu wylądowało takich staruszek, które niby były samodzielne, a później złamały biodro podczas wyprawy do sklepu albo dostały wylewu i nikt nie wezwał pogotowania na czas? – wyraźnie mnie straszyła.

W końcu ustąpiłam. Bo co niby miałam zrobić? Skazać wnuczkę na codzienne dojeżdżanie i przesiadywanie cały dzień bez obiadu na uczelni, czego nie omieszkała mi wypomnieć synowa?

Eliza była niezadowolona

Pod koniec września Karol z żoną przywieźli rzeczy Elizy.

– Tutaj przydałoby się malowanie i wymiana mebli. Kto teraz trzyma w domu takie stare graty? Jak ja tutaj niby mam zapraszać gości? – wnuczka od pierwszej chwili marudziła na warunki, chociaż moje mieszkanie było naprawdę przestronne, jasne i zadbane.

Owszem, może nie śledziłam nowych trendów, ale zaledwie dwa lata temu drugi syn pomagał mi z generalnym remontem. Zrobiliśmy nową łazienkę, płytki w kuchni, szafki w zabudowie, odświeżyliśmy pokoje. Dla świętego spokoju zgodziłam się jednak na to szybkie malowanie pokoju dla Elizy.

Wnuczka moją jaśniutką zieleń zmieniła na szarości, które mnie wydały się po prostu przygnębiające. Ale przez najbliższe lata to ma być jej królestwo, więc machnęłam ręką i pozwoliłam jej robić z pokojem, co tylko chce. Nawet dorzuciłam się do zakupu szafy w miejsce tego segmentu, który był solą w oku Elizy.

Nic nie robiła w domu

W październiku rozpoczęłyśmy wspólne gospodarowanie i szybko przekonałam się, że na pomoc wnuczki to ja nie mam jednak co liczyć. Zakupy nadal robiłam sama. Podobnie jak gruntowne porządki, mycie okien, sprzątanie kuchni i łazienki. Eliza ograniczała się jedynie do sporadycznego odkurzania dywanu w swoim pokoju. W efekcie doszła mi dodatkowa praca, bo musiałam sprzątać nie tylko po sobie, ale także po niej.

A ona nie nauczyła się porządku w domu. Wszędzie rozstawiała brudne kubki po kawie, talerze wrzucała do zlewu, ubrania miała rozrzucone po całym pokoju, mokre ręczniki rzucała po prostu na podłogę w łazience. Ale nie to było najgorsze. Póki miałam siłę, zajmowałam się sprzątaniem mieszkania  i gotowaniem obiadów dla nas dwóch.

W zamian jednak nie mogłam liczyć na żadną wdzięczność. Tylko raz chciałam poprosić wnuczkę, żeby przywiozła mi cięższe zakupy.

– No, ale jak ty to sobie wyobrażasz babciu? Że cały tydzień chodzę na uczelnię, zakuwam, a w sobotę przed południem nic nie odpocznę? Tylko pojadę do sklepu, bo ty wypatrzyłaś w gazetce jakiś schab w promocji? Daj spokój, przed dwunastą nie wstaję – powiedziała tylko i odwróciła się na drugi bok.

Szumnie składane deklaracje pomocy okazały się jedynie pustymi słowami. A ta jej nauka w większości polegała na wychodzeniu ze znajomymi, szlajaniu się gdzieś i wracaniu późną nocą.

Wnuczka tak naprawdę nic mi nie pomagała. Zupełnie, jakbym miała w domu pod opieką kilkunastolatkę, a nie dorosłą pannę, która powinna chociaż zająć się swoim praniem.

– W domu pranie zawsze robiła mama. Ale nie narzekaj, mogę przecież nastawić pralkę – powiedziała obrażona na moją uwagę, że brudne ciuchy już wysypują się z kosza na bieliznę.

Ustawiła jednak zbyt wysoką temperaturę, wyblakły jej ulubione jeansy i słyszałam, że dzwoni pożalić się do matki.

Podsłuchałam rozmowę Elizy z matką

– Ta babci pralka chyba jest zepsuta. Takie drogie spodnie poszły na zmarnowanie przez tego starego rupiecia. Już mam dość mieszkania tutaj. Ciasno, widok na szary blok za oknem i wciąż ta pomidorowa na zmianę z kotletami. Nie znoszę tego miejsca – szeptała, przekonana, że jej nie słyszę.

Miała jednak ustawiony telefon na głośnomówiący, dlatego doskonale usłyszałam nie tylko jej narzekanie, ale także odpowiedź synowej:

– Musisz dziecko wytrzymać. Wiesz, że babcia robi się coraz starsza i już niedługo komuś będzie musiała zapisać to mieszkanie. Po co oddawać je twoim kuzynkom? Ty na miejscu będziesz trzymać rękę na pulsie. A ono jest warte dobre pięćset tysięcy, to ładna nieruchomość, w dobrej lokalizacji.

W ten sposób dowiedziałam się, że synowa z wnuczką mają chytry plan i zależy im głównie na spadku, a nie pomocy starzejącej się babci.

Brakowało mi pieniędzy

Do tego w pewnym momencie zaczęłam zauważać, że z mojego portfela zaczęły znikać pieniądze. Początkowo po dziesięć czy dwadzieścia złotych, z czasem przemieniło się w pięćdziesiątki albo nawet setki.

– No nie. Tak to nie będzie, nie pozwolę się tak bezczelnie okradać smarkuli. Co ona sobie wyobraża? Że w ogóle nie zauważę takich braków? Mam je niby zrzucić na karb rozwijającej się starczej sklerozy? – żaliłam się przyjaciółce podczas naszego popołudniowego spotkania przy kawie.

– Musisz albo ją przyłapać na gorącym uczynku, albo zwyczajnie zapytać, czy nie wie czegoś o twoich pieniądzach – Krysia była równie wstrząśnięta jak ja i na pewno nie pozwoliłaby na dalsze podbieranie pieniędzy. – Nie dość, że nie dorzucają się w ogóle do czynszu, prądu, wody i innych rachunków, to jeszcze dziewczyna ma cię okradać? Przecież dobrze wiedzą, że nie masz dużej emerytury. Czy ona w ogóle robi jakieś zakupy do domu? – zaczęła dopytywać, a ja uświadomiłam sobie, że Elizy w ogóle nie interesuje zawartość lodówki.

Owszem, przynosi sobie jakieś słodycze, zamawia pizzę czy kupuje wino, gdy wpadają do niej znajomi z uczelni. Ale nie myśli o makaronie, mięsie na obiad, surówce czy ziemniakach. Kanapki na śniadanie robi sobie z tym, co ja kupię, do kawy dolewa mojego mleka, częstuje przyjaciółki moimi wypiekami.

Wnuczka kłamała

W końcu zebrałam się na odwagę i postanowiłam porozmawiać z wnuczką o znikających pieniądzach. Ona jednak gwałtownie zaprzeczyła i jeszcze miała pretensje do mnie.

– Pewnie w sklepie źle ci wydają albo zapominasz, ile masz w portfelu, a później oskarżasz mnie. Jak w ogóle możesz? Co za wdzięczność za to, że mieszkam z tobą i cię pilnuję – zaczęła krzyczeć, ale nagle przypomniała sobie chyba o nakazie matki, bo zmieniła ton na nieco łagodniejszy i dodała, że musimy teraz obie lepiej pilnować mojej gotówki.

Doskonale wiem, że okłamała mnie prosto w oczy. Ustąpiłam jej i powiedziałam, że może coś mi się pomyliło. Ale niech nie liczy, że dostanie to mieszkanie. Cały majątek podzielę na moje dwie pozostałe wnuczki, a Eliza srogo się rozczaruje. Dla niej nic nie będzie. Za to, że jest taka pazerna i w ogóle mnie nie szanuje.

Czytaj także: „Nakryłam szefa z kochanką. Nie doniosłam, bo na moim koncie co miesiąc przybywa kilka tysięcy”
„Wstydziłam się, że mąż mnie zostawił, a nie powinnam. W końcu to on nie potrafił być wierny”
 „Mąż ma romans ze swoją szefową. Nie przeszkadza mi to, dopóki przynosi do domu dużą wypłatę”

 

Redakcja poleca

REKLAMA