„Właściciel klubu mnie odurzył, a potem szantażował zdjęciami. Byłam na nich naga. Nie pamiętam niczego z tej nocy”

Odurzona w klubie fot. Adobe Stock, VadimGuzhva
Od samego wejścia do klubu mnie podrywał. Nie chciałam z nim pić alkoholu, ale natychmiast przy naszym stoliku pojawiło się dwóch barmanów. – Dla tej pani przygotuj to, co masz najlepszego – mrugnął do barmana. I wtedy urwał mi się film.
/ 14.07.2021 15:10
Odurzona w klubie fot. Adobe Stock, VadimGuzhva

Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie podczas wieczoru panieńskiego mojej przyjaciółki. Z zasady nie uczestniczę w takich imprezach. Nie rozumiem tego całego przymusu upijania się, wydzierania na ulicach, jeżdżenia limuzyną i podrywania kogo popadnie tylko dlatego, że wkrótce bierze się ślub.

Tak jakby kobiety chciały się wyżyć przed wtrąceniem ich do więzienia.

Skoro małżeństwo ma być taką klatką, to po co wychodzą za mąż?

Jednak z imprezy u Gośki nie mogłam się wymigać. To moja najlepsza przyjaciółka, znamy się od przedszkola, już przeszło 25 lat. Poza tym wiedziałam, że męski striptiz i upijanie się szampanem w limuzynie nie są w Gośki stylu.

– Dziewczyny, może spotkajmy się u mnie – zaproponowała najbliższym koleżankom. – Coś dobrego ugotuję, wypijemy wino, powspominamy stare dobre panieńskie czasy, a jak będziemy chciały wyjść gdzieś potańczyć, to w pobliżu otworzyli nowy klub. Ale bez obaw, jest zupełnie inny niż te w centrum. Muzyka z lat 80. i 90., przychodzą ludzie po trzydziestce, nie ma lansu ani ćpania.

„No dobra” – pomyślałam.

Taki plan na wieczór panieński nawet mi się podobał. Do tego klubu poszłyśmy już po północy. Na kolacji u Gośki dziewczyny tak się rozkręciły, że koniecznie chciały wyjść potańczyć. Weszłam pierwsza, bo wyglądało na to, że w klubie odbywała się prywatna impreza. Chciałam sprawdzić czy wpuszczą nas taką dużą grupą.

– Panią to na pewno – powiedział do mnie facet, który wyglądał na szefa ochrony, miał ze dwa metry wzrostu, sylwetkę jak Tarzan, ale całkiem przyjazną twarz. – Dziś wstęp jest drogi, bo gramy koncert z gwiazdami, ale panią wpuszczę za darmo. Dla klubu to prestiż, jeśli w środku są tak piękne kobiety – skomplementował mnie. – Proszę odsłonić nadgarstek, przybiję pani pieczątkę, będzie pani mogła poruszać się po klubie bez problemu.

Weszłyśmy grupą, a ja starałam się tak nas ulokować, żeby jak najszybciej zejść z oczu temu podrywaczowi. Niestety, po jakiejś godzinie mnie odnalazł.

– Jestem Krystian – powiedział i pocałował mnie w rękę. – Chciałbym postawić pani drinka. Ten klub w jednej trzeciej należy do mnie – pochwalił się.

Czułam się mocno niezręcznie

Nie chodziło nawet o to, że miałam męża, czy że dawno nikt mnie nie podrywał. W tym facecie było po prostu coś niepokojącego. Nie chciałam z nim pić alkoholu, ale natychmiast przy naszym stoliku pojawiło się dwóch barmanów, którzy przynieśli wiaderka ze zmrożoną wódką.

– Na koszt firmy – powiedział Krystian.

Dziewczyny były wniebowzięte. Gośka czuła się jak gość VIP, a wszystkie jej koleżanki myślały, że to moja zasługa, bo znam właściciela klubu.

„Niech będzie – pomyślałam. – Jeden drink ze świeżo poznanym facetem to nie przestępstwo”.

Podeszliśmy z Krystianem do baru. Od razu tłum rozstąpił się przed nami.

Dla tej pani przygotuj to, co masz najlepszego – mrugnął do barmana, po czym objął mnie i porwał do tańca.

Po kilku minutach nasze drinki stały już na barze. Wypiłam swój bardzo szybko. Chyba z tych emocji zaschło mi w gardle.

Świetnie tańczysz, zabieram cię na parkiet – powiedział mi do ucha Krystian.

– Ale ja muszę wracać do dziewczyn, jesteśmy tu razem – wypaliłam.

– Spokojnie, one już mają towarzystwo.

Spojrzałam w głąb sali. Faktycznie dziewczyny bawiły się świetnie z grupą jakichś chłopaków.

I w tym właśnie momencie cała historia się urywa

Nie pamiętam nic z reszty nocy. Obudziłam się we własnym domu, sama. Mój mąż był w delegacji, nie miałam pojęcia kto i kiedy odprowadził mnie do domu. Natychmiast zadzwoniłam do Gośki.

– Nie mogłam się z tobą dogadać. Co się z tobą wczoraj działo? – spytała.

To Gośka odprowadziła mnie do domu. Na kilka godzin zniknęłam jej z oczu. Znalazła mnie w końcu siedzącą przed klubem, w stanie totalnego braku kontaktu z otoczeniem. Podobno nie byłam pijana, ale jakby nieobecna. Najgorsze jednak było to, że od czasu tego tańca z Krystianem miałam w pamięci czarną dziurę.

Pokazał zdjęcia. Pomyślałam, że to ohydny fotomontaż W poniedziałek pod moim biurem czekało auto z przyciemnionymi szybami.

– Witam, kochanie, chciałbym cię zaprosić na kolację – nagle jak spod ziemi wyrósł przede mną Krystian.

– Daj spokój, przecież ja jestem mężatką – powiedziałam przestraszona tym, że wie, gdzie pracuję. – Zatańczyliśmy dwa razy i to wszystko. Daj mi spokój, przestań za mną chodzić – starałam się być najbardziej stanowcza, jak tylko umiałam.

– Chyba nie tylko tańczyliśmy… – Krystian uśmiechnął się kpiąco.

Nie podobał mi się jego uśmiech.

Zresztą nie podobał mi się cały ten facet

Wydawał się jeszcze większy niż wcześniej i dosłownie aż biła z niego agresja.

– No chyba tego tańcem nie nazwiesz, co, maleńka? Podobało ci się i to bardzo!

I wcisnął mi do ręki trzy zdjęcia. Zamarłam z przerażenia. Na jednym leżałam na sofie rozebrana od pasa w górę. Miałam rozpiętą sukienkę, zdjęty stanik. Krystian całował mnie i dotykał moich piersi. Na drugim zdjęciu namiętnie całowałam się z nim w tańcu.

Na trzecim leżeliśmy oboje nago, obok stały butelki z alkoholem i szklanki po drinkach.

– Co ty sobie myślisz? Zabierz ode mnie te ohydne fotomontaże! Czego ode mnie chcesz? – zaczęłam krzyczeć.

– Niczego wielkiego – powiedział z cynicznym uśmieszkiem Krystian. – Chcę, żebyś towarzyszyła mi przez jakiś czas. Spodobałaś mi się i powinnaś traktować to jako wyróżnienie. Wiele kobiet chciałoby znaleźć się na twoim miejscu.

– Towarzyszyła? – nie zrozumiałam.

Po prostu wtedy, kiedy będę miał na to ochotę, robić to, co robiłaś wczoraj.

Wpadłam w rozpacz. Krystian zaczął mnie szantażować. Powiedział, że jeśli go nie posłucham, pokaże te zdjęcia mojemu mężowi. Podobno miał ich znacznie więcej i jeszcze bardziej kompromitujących.

Od razu pomyślałam, że w tym drinku dla mnie barman musiał rozpuścić jakieś świństwo. Straciłam kompletnie czucie i zdolność wyrażania woli. To musiała być pigułka gwałtu albo inna koszmarna mikstura na wyłączenie pamięci.

Robili ze mną, co chcieli, a Krystian wiedział, jak realizować swój plan. Uczepił się mnie, coś sobie uroił, miał jakieś chore fantazje na mój temat i chciał zniszczyć mi życie.

Nie miałam pojęcia, co robić. Iść na policję, zgłosić ten szantaż?

Nie mogę, bo wtedy o wszystkim dowie się mój mąż! Nawet jeśli mi uwierzy, to kto mi zaręczy, czy po takiej aferze będzie jeszcze umiał ze mną żyć? Przecież na pewno uzna, że go zdradziłam, nabierze do mnie obrzydzenia…

Z drugiej strony ten potwór może mnie tak szantażować w nieskończoność. Pójdę z nim raz do łóżka, a on zrobi ze mnie swoją prywatną prostytutkę, dopóki nie upatrzy sobie nowej ofiary…

Przez jeden głupi błąd moje życie niemal legło w gruzach. Następnego dnia wrócił mój mąż. Robiłam dobrą minę do złej gry, żeby nie zorientował się, że coś jest nie tak, chociaż najbardziej pragnęłam stanąć na środku pokoju i wyć. Wieczorem dostałam esemesa od Krystiana.

„Bądź gotowa za godzinę. Przyjedzie po ciebie mój kierowca. Mężusiowi powiesz, że musisz wyjść pilnie do koleżanki. Nie zejdzie nam długo”.

Rozpłakałam się. Ten facet był potworem. Niczego się nie bał, mógł zrobić ze mnie marionetkę, zniszczyć mnie.

„Nie ma mowy. Nie zrobię tego – pomyślałam. – Jeśli Jasiek uzna, że to moja wina i odejdzie, ma do tego prawo. Ale jeśli wejdę w ten chory układ z Krystianem, to i tak moje małżeństwo tego nie przetrzyma. A ja stracę do siebie szacunek…”.

Zanim dojechał kierowca Krystiana, Jasiek już o wszystkim wiedział 

Płakałam, a on milczał. W końcu wyszedł z domu. Myślałam, że to koniec, że moje życie legło w gruzach. Przez głupi błąd, przez to, że wypiłam drinka z nieodpowiednią osobą – mój mąż mnie zostawi… W szybie okiennej odbiły się światła samochodu. Dostałam esemesa od kierowcy, że mam wyjść. Zignorowałam to. Po dwóch godzinach Jasiek wrócił.

– Jedziemy na policję – oznajmił mi. – Może ten człowiek wszystko upozorował, ale też może cię zgwałcił, a teraz szantażuje. Nie damy się zastraszyć!

Oczywiście Krystian wszystkiego się wyparł. Nie miałam szans mu cokolwiek udowodnić, bo było już za późno na analizy toksykologiczne mojej krwi, a poza tym miałam dziurę w pamięci.

Jednak uznałam za mniej ważne, czy zostanie oskarżony i skazany. Najważniejsze, że dał spokój mnie i mojej rodzinie. A mnie największy kamień spadł z serca wtedy, gdy poczułam, że Jaś mi wierzy, kocha mnie i jest po mojej stronie.

Czytaj także: 
„Po rozwodzie wszystkie przyjaciółki się ode mnie odsunęły. Bały się, że... ukradnę im mężów"
„Od 20 lat mam kochanki w całej Europie. Myślałem, że Zosia nic nie wie. Miałem ją za głupią gęś”
„Kiedy tata trafił do domu opieki, mama znalazła sobie kochasia. Byłam na nią wściekła. Przecież to zdrada!"

Redakcja poleca

REKLAMA