„Wiedziałam, że ksiądz ma jakąś tajemnicę. Nie sądziłam jednak, że nosi ona szpilki, ma długie włosy i ciało modelki”

kobieta szpieguje fot. Adobe Stock, WavebreakMediaMicro
„Po kilku dniach moja wiara w księdza Adama się załamała. Widziałam, jak w supermarkecie kupował kilkanaście lizaków, dwa kilo cukierków, batony… Towarzyszył mu może 8-letni chłopiec, bardzo do niego podobny!”.
/ 29.03.2023 15:15
kobieta szpieguje fot. Adobe Stock, WavebreakMediaMicro

– Poznajesz tego mężczyznę? – zapytałam swoją koleżankę Renatę. Obie stałyśmy w ogonku w sklepie mięsnym.

– Twarz jakby znajoma…

– Przecież to nasz nowy wikary, ksiądz Adam – przypomniałam.

– Aha, rzeczywiście – rozpoznała go Renata. – Po cywilnemu zupełnie go nie poznałam.

– Po cywilnemu powinien nosić koloratkę, prawda? W końcu ksiądz to ksiądz.

Renata przyznała mi rację

W milczeniu przyglądałyśmy się, jak ksiądz kupuje po sporym kawałku szynki wieprzowej i wędliny drobiowej.

– Głodzą go na plebanii czy jak? – szepnęła mi do ucha Renata.

Ale na zabiedzonego nie wyglądał.

– Po co on tyle tego kupuje? – zastanawiałam się półgłosem.

– Może robi imieniny?

– Skąd! Imieniny ma dopiero w grudniu – wyjaśniła.

Kiedy ekspedientka pakowała mu kilogram parówek, obie zrozumiałyśmy, że to na pewno nie na imprezę. Renata pokręciła głową zmieszana.

– Bardzo podejrzane zakupy. Nie wiadomo, co się za tym kryje…

Gdy kupił jeszcze 2 kilogramy schabu bez kości, otarłam pot z czoła.

– Widziałaś, jak się rozgląda? – szturchnęłam ją łokciem.

Jednak Renata nie dostrzegała nic dziwnego w tym, że ksiądz patrzy na boki, podobnie jak inni stojący w kolejce. Po prostu czekał na spakowanie zakupów.

– Jest u nas w parafii od miesiąca… – pokiwałam głową. – Dla mnie jest jasne, co się za tym kryje…

Renata uważała, że przesadzam, i wzruszyła ramionami. Kiedy wyszłyśmy ze sklepu, zapytałam:

– Zauważyłaś, jak się nam przyglądał?

– Może pamiętał cię z kościoła? Chodzisz tam przecież codziennie.

– Nie, nie. Wydaje mi się, że w tych pięknych niebieskich oczach czaił się lęk. Lęk przed zdemaskowaniem! – palnęłam.

– Irena, wydaje mi się, że przesadzasz – powiedziała Renata. –Co to? Ksiądz nie może sobie kupić wędliny?

Uśmiechnęłam się ironicznie.

Ależ on nie dla siebie kupował. Jestem pewna! Za tym kryje się baba. Baba! Na sto procent!

Renata uznała, że przesadzam. Wikary wydawał jej się sympatycznym, choć trochę smutnym człowiekiem. W zasadzie się nie uśmiechał. Jego duże jasne oczy rozjaśniały chmurną twarz.

– Może ma jakieś kłopoty albo po prostu takie usposobienie – stwierdziła.

– Ty go bronisz?! – oburzyłam się. Renata prawie się obraziła.

Jaki do niego podobny…

Wieczorem zadzwoniłam do niej z przeprosinami. Powiedziałam, że podejrzane zakupy wciąż nie dają mi spokoju. Zasugerowałam, że rozpytam koleżanki z róży różańcowej, a potem kościelnego.

– Najlepiej idź od razu do proboszcza! – odpowiedziała zdenerwowana Renata.

Nie zrozumiałam przytyku.

– A wiesz, że masz rację! Kiedyś wreszcie pójdę! Zamówię mszę za spokój duszy mojego męża i… podpytam!

– Chcesz mu narobić kłopotów? Przecież on nic złego nie zrobił! Kupował wędlinę i mięso w sklepie, do którego może wejść każdy.

– Tak? To dlaczego wybrał sklep oddalony o dwa przystanki od kościoła? Ja ci mówię – cmoknęłam. – Za tym się coś kryje!

Renata ciężko westchnęła i rzuciła słuchawką. Przypomniały mi się złe wiadomości z ostatnich lat o duchownych, którzy porzucili swój stan, wiążąc się z kobietami. Miałam nadzieję, że to nie dotyczy wikarego. Lubiłam go, ale czułam, że nosi w sobie jakąś tajemnicę. Po kilku dniach moja wiara w księdza Adama się załamała. Widziałam, jak w supermarkecie kupował kilkanaście lizaków, dwa kilo cukierków, batony… Towarzyszył mu może ośmioletni chłopiec, bardzo do niego podobny! 

– O Boże, to chyba nie jego syn – szepnęłam do siebie zbulwersowana. Po chwili zganiłam się za to podejrzenie i czym prędzej skierowałam się do wyjścia.

Przed sklepem postawiłam torbę z zakupami, by chwilę odsapnąć. Na parkingu znowu zobaczyłam znajomą sylwetkę wikarego. Tym razem była też z nim kobieta. Teraz to już zupełnie zdębiałam. Dziewczyna wyglądała jak modelka. Usiadła na przednim siedzeniu. Wikary otworzył drzwi samochodu, wpuścił chłopca i zapakował zakupy do bagażnika. Nagle na ulicy zobaczyłam Renatę. Zatrzymała się, widząc to, co ja.

– I co? Teraz mi wierzysz? – spytałam ją. – Pewnie teraz jedzie do matki dziecka…

Renata nie znalazła ani jednego słowa, by obronić księdza. Było go jej strasznie żal.

– Zauważyłaś, jaki ten mały do niego podobny? Jak syn! – dobiłam ją tym spostrzeżeniem.

Renata kompletnie nie miała pojęcia, co o tym myśleć. Nie wiedziała, czy moje przypuszczenia były słuszne. Przecież nie tak dawno spowiadała się u tego księdza… Nie wierzyła, że mógłby prowadzić podwójne życie. Niestety – to, co widziała, zdawało się świadczyć przeciw niemu… Triumfowałam!

Kilka dni później spotkałam Renatę przed kościołem. Właśnie wybierałam się do proboszcza w sprawie księdza Adama. Ona prosiła, abym się jeszcze powstrzymała. Rozmawiając, podeszłyśmy pod plebanię. Gdy już miałyśmy się pożegnać, z budynku wyszedł ksiądz Adam po cywilnemu. W ręku trzymał dziecięcy rower. Podszedł do samochodu, otworzył bagażnik i umieścił tam rowerek.

Zgromiłam wikarego spojrzeniem

– Jak księdzu nie wstyd?! – syknęłam.

Spojrzał na mnie zdumiony. Nie zareagował, bo najwyraźniej kompletnie go zaskoczyłam.

– Jak można tak gorszyć parafian? – dałam upust emocjom.

Ksiądz zamknął bagażnik i skrzywił się, jakby nie zrozumiał sensu słów.

– Daj spokój, chodźmy już – Renata próbowała mnie odciągnąć.

Chwilę się szarpałyśmy. Wikary spokojnie otworzył drzwi samochodu i usiadł za kierownicą.

– Patrz! Udaje, że nie słyszy! – wyrywałam się do niego, a Renata ciągnęła mnie za poły kurtki.

Rwetes przyciągnął uwagę siedzącego w kancelarii proboszcza. Odchylił firankę i spojrzał badawczo. W tym czasie wikary uruchomił silnik i odjechał.

– Stój! Nie uciekaj! – wołałam za nim.

Na schody wyszedł proboszcz. Renata była bliska płaczu, tak się zdenerwowała.

– Dlaczego ksiądz proboszcz na to pozwala?! – zawołałam.

– Nie rozumiem, o co pani chodzi – rozłożył ręce. – Stało się coś?

– Stało się! Wszyscy w parafii wiedzą, że ksiądz Adam ma dziecko!

Proboszcz poczerwieniał i zdecydowanym gestem zaprosił nas do kancelarii. Zaczęłam mówić, w jakich sytuacjach widziałam ostatnio księdza Adama, i wciąż upierałam się przy swojej racji. Proboszcz zaś oznajmił krótko:

– Nie jest pani pierwszą osobą, która wysuwa podobne oskarżenia.

– Otóż to! – triumfowałam.

– Rok temu siostra księdza Adama owdowiała w wieku 38 lat… Ma troje dzieci, pracuje na pół etatu. Nasz wikary stara się jej pomóc, na ile może… Gdyby pani siostra była w podobnej sytuacji, na pewno by pani pomogła, prawda?

Zamilkłam i zbladłam

– A nie mówiłam ci, że się mylisz? – wtrąciła Renata. – Tak się cieszę, proszę księdza, że podejrzenia okazały się niesłuszne.

– Niestety, wielu uwierzyło w pozory… – zawiesił głos proboszcz.

Przeprosiłam proboszcza, a nazajutrz księdza Adama. Renata widziała, z jakim trudem mi to przyszło. No, ale cóż, sama sobie jestem winna. Sama nakręcałam tę spiralę podejrzeń.

– Jak ja mogłam go tak oczerniać? – wzdychałam do Renaty.

Ona cieszyła się, że ksiądz okazał się uczciwym i dobrym człowiekiem. Po jakimś czasie zauważyła nawet, że zaczął się wreszcie uśmiechać. Okazało się, że ma powód, bo jego siostra dostała wreszcie pracę na cały etat. Świetnie! Może z czasem życie jej się ułoży i znajdzie kogoś wartościowego, kto będzie dobrym ojcem dla jej dzieci.

Czytaj także:
„Żeby zdobyć awans w pracy, postanowiłam pozbyć się konkurencji. Uknułam podstępna intrygę, ale wszystko poszło nie tak…”
„Przyjaciółka bezczelnie wplątała mnie w swoją żałosną intrygę. Gdy ja przeżywałam katusze, ona smażyła tyłek na plaży”
„28-letni syn Emilii to wielkie dziecko. Miałem dość żerującego na mnie pasożyta, więc uknułem intrygę, by się go pozbyć”
 

Redakcja poleca

REKLAMA