„Żeby zdobyć awans w pracy, postanowiłam pozbyć się konkurencji. Uknułam podstępna intrygę, ale wszystko poszło nie tak…”

kobieta, która nie dostała awansu fot. Adobe Stock, Elnur
„Plan działania powstał w mojej głowie w sekundę! Wydawał się doskonały. Aż sama sobą się zachwyciłam, że jestem taka genialna! >>Tym sposobem pozbędę się ich oboje!<< – myślałam. Dopadłam do komputera Rafała i w mig dostałam się do jego skrzynki, niechronionej żadnym hasłem. >>Frajer!<< – zaśmiałam się w duchu”.
/ 09.11.2022 18:30
kobieta, która nie dostała awansu fot. Adobe Stock, Elnur

Serduszko z różyczek i splecione złote obrączki! – kiedy patrzę na to przesłodzone zaproszenie,  mam ochotę zerwać je z tablicy firmowych ogłoszeń i porwać na strzępy! Ale nie mogę tego zrobić, bo jeszcze ktoś mnie zauważy i jak się wtedy wytłumaczę? Jeszcze by ludzie sobie pomyśleli, że się kocham w Rafale i dlatego jestem wściekła, że się żeni z Iwoną. A tymczasem ja przecież nienawidzę ich oboje! Mój plan pozbycia się tej dwójki z mojej drogi do kariery był taki prosty! Dlaczego więc zawiódł? Do dzisiaj jestem w szoku, że to wszystko tak się potoczyło…

Ale mi się trafiło! Muszę to wykorzystać...

Już kilka miesięcy temu zorientowałam się, że jedno z nas trojga ma szansę na kierownicze stanowisko, kiedy odejdzie na emeryturę nasza obecna szefowa. Dlaczego? Bo byliśmy ze starej gwardii. Firma zatrudniła nas kilka lat temu, gdy nikt nawet nie myślał o kryzysie. Dali nam niezłe pensje i roztoczyli przed nami wizję wspaniałej kariery. Dostawaliśmy też duże premie. Najpierw co kwartał, potem tylko co pół roku, aż wreszcie skończyło się na jednej – rocznej. Pensje także stanęły w miejscu. Mało tego! Firma zaczęła przyjmować młodszych, którzy pracowali za dużo mniejsze pieniądze.

Blady strach padł wtedy na nas wszystkich… Zresztą słusznie, bo powoli stara gwardia zaczęła się wykruszać. Jedni odeszli sami, innych wyrzucono. W sumie zostaliśmy tylko my troje – ja, Rafał i Iwona. Początkowo nawet trzymaliśmy się razem, ale szybko zrozumieliśmy, że bardziej niż oparciem jesteśmy dla siebie zagrożeniem. No, bo ilu drogich specjalistów niższego szczebla potrzebuje firma? Dzisiaj trzech, a jutro okaże się, że… jednego. I którego z nas szefowa ma wybrać?

Zaczęła się między nami ostra rywalizacja. Pozornie wszystko było w porządku, jak dawniej, bo działaliśmy w białych rękawiczkach, ale tak naprawdę trwała zacięta walka. Bezpardonowa! Każde z nas wykorzystywało najdrobniejsze sytuacje, aby dokopać przeciwnikowi. Dlatego kiedy zobaczyłam, że Rafał wyszedł ze swojego pokoju, zostawiając włączony komputer, zmartwiałam. „Ależ trafiła mi się gratka! Drogo będzie go kosztowała ta wizyta w ubikacji, czy też kserowanie dokumentów” – pomyślałam, nie mając pojęcia, dokąd wyszedł. Wiedziałam tylko, że mam niewiele czasu i muszę go dobrze wykorzystać!

Miałam nadzieję, że im się za to oberwie

Plan działania powstał w mojej głowie w sekundę! Wydawał się doskonały. Aż sama sobą się zachwyciłam, że jestem taka genialna! „Tym sposobem pozbędę się ich oboje!” – myślałam. „A sobie zapewnię awans”. Dopadłam do komputera Rafała i w mig dostałam się do jego skrzynki, niechronionej żadnym hasłem. „Frajer!” – zaśmiałam się w duchu i wysłałam w jego imieniu do Iwony maila o treści: „Niezła z ciebie laska, od dawna mi się podobasz. Może umówisz się ze mną poza biurem?”.

Byłam pewna, że ta z pozoru niewinna wiadomość wywoła istną burzę! Nasza firma to amerykańska spółka i szefowie są wręcz przewrażliwieni na punkcie zachowań, które noszą znamiona molestowania seksualnego. Przesłanie maila o tej treści ze służbowej skrzynki jest nie do pomyślenia! Byłam pewna, że Iwona natychmiast to wykorzysta do pozbycia się Rafała. Poleci do szefowej, narobi rabanu i jak się facet wytłumaczy, że to nie on wysyłał ten jednoznaczny mail. A niby kto – duchy?

Zależało mi nie tylko na wykoszeniu rywala. Moja intryga zakładała, że Iwona także znajdzie się na cenzurowanym, gdy podniesie kwestię molestowania seksualnego. Bo ci z góry nie lubią, gdy się sieje ferment w biurze. To nigdy nie robi dobrze wizerunkowi firmy. „Rafał wyleci z pracy, a Iwona z pewnością nie dostanie za to awansu!” – cieszyłam się, bo wtedy moja kandydatura na wyższe stanowisko byłaby jedyną.

Przegrałam na całej linii

Przez kolejne dni nasłuchiwałam plotek w biurze, ale… nic się nie działo! Mało tego, po jakimś czasie zauważyłam, że Rafał i Iwona chodzą razem na lunch!  Kiedy zaczęłam o to podpytywać ludzi, usłyszałam:

– No co ty? Nie wiesz? Oni są parą!

Przyznam, że mnie wtedy zatkało. Potem się dowiedziałam, że Iwona zwierzyła się komuś, iż Rafał ją zaczepił mailem o randkę, a ona była tym miło zaskoczona.

– Zawsze mi się podobał, ale sądziłam, że go nie interesuję. A tu proszę, taka niespodzianka!

Ano, niespodzianka. Chciałam ich wykosić z pracy, a tymczasem ich zeswatałam! I teraz nie tylko biorą ślub, cali w skowronkach, ale jeszcze oboje dostali awans. Iwona została mianowana na następczynię naszej szefowej, a Rafała, aby wbrew wewnętrznemu kodeksowi naszej firmy nie został jej podwładnym, przesunięto do innego działu i tam także mianowano szefem. I tak przegrałam na całej linii! To dlatego nie mogę teraz patrzeć na ich szczęście.

Czytaj także:
„Szkoda, że nie pomyślałam, kiedy pchałam się do łóżka koledze. Po żenującej wspólnej nocy nie umiałam mu spojrzeć w oczy”
„Byłam wściekła, że musze niańczyć ciężarną matkę i młodsze siostry. Jak ojciec zrobił sobie stado dzieci, to niech o nie dba”
„Teściowa rościła sobie prawo do wychowywania naszego dziecka. Nie mieliśmy nic do gadania, uważała je za swoją własność”

Redakcja poleca

REKLAMA