„Wiedziałam, co jest najlepsze dla syna, więc wybrałam mu żonę. Nie sądziłam, że tak go tym skrzywdziłam”

smutny mężczyzna fot. Adobe Stock, JackF
„Agata była ładna, zdolna i chyba zakochana w Pawle. Lubiłam, kiedy nas odwiedzała, i robiłam wszystko, żeby mój syn się jej oświadczył. Bo on, prawdę mówiąc, nie do końca miał na to ochotę. Ale dopięłam swego”.
/ 31.08.2023 06:45
smutny mężczyzna fot. Adobe Stock, JackF

Wydawało mi się, że wiem, co jest dla Pawła najlepsze. Czy na pewno? On powinien  Przyszłość mojego jedynaka miałam w zasadzie już zaplanowaną...

Małżeństwo bez miłości

Dlaczego wyszłam za Staszka?  Cóż, byłam w ciąży, a w tamtym czasach konkubinaty nie wchodziły w grę. Nie kochałam go, ale stanęłam grzecznie na ślubnym kobiercu, żeby nie wywoływać skandalu obyczajowego w rodzinie.

Staszek był dobrym mężem – a przynajmniej starał się takim być – jednak moje uczucia do niego się nie zmieniły. Za to dziecko, które urodziłam, stało się całym moim światem. To małemu Pawełkowi szeptałam do ucha słowa miłości, śpiewałam kołysanki, czytałam bajki. Stach był z nami, ale tak z boku, mniej ważny. Pracował na budowie, często na wysokościach i w trudnych warunkach, a przy tym – jak wszyscy budowlańcy – nie wylewał za kołnierz.

Zostałam sama z dzieckiem

Kiedy zdarzył się wypadek, Pawełek miał zaledwie trzy lata. Staszek spadł z rusztowania, a że był pijany, nie należało mu się odszkodowanie. Przez trzy tygodnie leżał nieprzytomny w szpitalu, podłączony do aparatów, które utrzymywały go przy życiu. Potem zmarł, nie odzyskawszy świadomości. Mimo że specjalnie po mężu nie rozpaczałam, były to dla mnie ciężkie chwile. Zostałam sama i tylko na siebie mogłam liczyć.

Poszłam do pracy, a Pawełek do przedszkola. Sprzątałam klatki schodowe, podwórka, jesienią dochodziło zbieranie liści, a zimą odśnieżanie. Nie narzekałam, bo najważniejsze, że mieliśmy z czego żyć. Niestety Paweł sporo chorował, więc często musiałam brać zwolnienia, co, rzecz jasna, nie podobało się dyrekcji. Na szczęście, wkrótce moim przełożonym została kobieta, pani Adela, i ona miała więcej zrozumienia dla samotnej matki.

Nie myślałam o sobie

Kiedy Pawełek poszedł do szkoły, okazało się, że jest bardzo zdolny. Przynosił same piątki, a ja puchłam z dumy, że mam takiego mądrego syna i jeśli tylko pozwalał na to stan naszych finansów, kupowałam mu coś w nagrodę. O sobie nie myślałam, bo i po co. Nie zamierzałam wiązać się z żadnym mężczyzną. Owszem, umówiłam się parę razy na randkę, ale faceci zaraz się zmywali, bo chyba za dużo opowiadałam o synu.

Szkołę podstawową Paweł ukończył z wyróżnieniem i wiedziałam, że musi uczyć się dalej. I to nie w zawodówce czy jakimś technikum, ale w najlepszym liceum w mieście. Żeby potem dostał się na medycynę. Bo o tym, że zostanie lekarzem, marzyłam od zawsze. I wszystko wskazywało na to, że moje marzenie się spełni. Uczył się wyśmienicie, nie sprawiał kłopotów wychowawczych, za dziewczynami się nie uganiał.

Była za biedna

Dopiero na drugim roku medycyny zakochał się w jakiejś Małgosi. Zdaniem mojego syna była „cudowna i piękna”.Pochodziła z biednej rodziny, miała ojca alkoholika i sześcioro rodzeństwa.

– Tylko dzięki swojemu uporowi skończyła technikum chemiczne – entuzjazmował się Paweł. – A teraz już pracuje i pomaga mamie w wychowaniu reszty dzieciaków.

Ja nie przyjęłam tych informacji z entuzjazmem. „Paweł i jakaś techniczka?” – denerwowałam się. „On musi sobie znaleźć kobietę godną siebie – najlepiej lekarkę!” Mimo że nigdy nie poznałam tej dziewczyny, tak długo wierciłam synowi dziurę w brzuchu, że to nie partia dla niego, aż wreszcie któregoś dnia oznajmił, że z Małgosią koniec. Długo jeszcze potem był smutny, ale gra była warta świeczki – uratowałam syna przed mezaliansem.

Czy to dobra partia?

Mniej więcej rok później przyprowadził do domu Agatę, studentkę ze swojego roku, córkę lekarzy, jedynaczkę. Nie posiadałam się z radości!

– To co, ta może zostać moją żoną?– zapytał kpiąco.

Agata była ładna, zdolna i chyba zakochana w Pawle. Lubiłam, kiedy nas odwiedzała, i robiłam wszystko, żeby mój syn się jej oświadczył. Bo on, prawdę mówiąc, nie do końca miał na to ochotę. Ale dopięłam swego. Pobrali się zaraz po ukończeniu studiów, przeprowadzili do mieszkania, które dostali od jej rodziców, i żyli sobie spokojnie i szczęśliwie.

Minął rok, drugi, piąty, siódmy… Niby wszystko grało, ale nie do końca, bo choć ciągle dopytywałam się o wnuki, Agata jakoś nie zachodziła w ciążę.

– Powiedz, synku – pytałam – kiedy będę mogła niańczyć twoje dzieci?

– Nie wiem – odpowiadał. – Na razie się nie zanosi.

Wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że może źle wybrałam Pawełkowi żonę. „Może trzeba było jakoś upewnić się co do stanu jej zdrowia?”.
Któregoś dnia szliśmy z Pawłem przez park, gdy poczułam, że muszę odpocząć. Usiedliśmy na ławce przy placu zabaw i…

– Małgosiu, to ty? – zawołał Paweł do kobiety, która na ławce naprzeciwko karmiła bananem na oko dwuletnią dziewczynkę. – Co za spotkanie! – cieszył się mój syn.

– Opowiadaj, co u ciebie!

Okazało się, że jego była dziewczyna jest szczęśliwą żoną i matką trójki pociech. Pracuje, ale na razie jest na wychowawczym. Oczy mojego syna lśniły, kiedy słuchał o wybrykach jej maluchów. Przygasły, gdy poszła, nie zostawiając mu numeru telefonu.

– To nie byłoby rozsądne – powiedziała. – Przeszłość to zamknięta sprawa.

Jak on wtedy na mnie spojrzał. Jak spojrzał! Już wiedziałam, że mi nie wybaczy. I że ja sobie nie wybaczę… Chciałam dobrze, ale czuję, że zniszczyłam mu życie.

Czytaj także: „Zajęcia z tańca obudziły we mnie pasję, a w moim mężu zazdrość o młodszego faceta. Nasz związek nareszcie ożył”
„Emil rozkochał mnie w sobie, wykorzystał i porzucił jak zepsutą zabawkę. Jak się okazało, zapłaciłam za winy mojego ojca”
„Nastoletnia córka w ciąży chce pozbyć się dziecka. Mój świat się zawalił. Nie wiem, co mam robić”

Redakcja poleca

REKLAMA