„Wakacyjny wyjazd z teściami nad morze otworzył mi oczy. Bałam się ich, a najgorsze wyszło z mojego męża”

smutna kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Tomek zmienił się nie do poznania. Krzywił się, gdy wychodziłam gdzieś bez niego albo musiałam dłużej zostać w pracy. Zgłaszał idiotyczne zastrzeżenia co do mojego wyglądu – jego zdaniem ubierałam się zbyt wyzywająco i niepotrzebnie się malowałam”.
/ 07.08.2024 20:30
smutna kobieta fot. Getty Images, Westend61

Przed ślubem nie miałam okazji, aby lepiej poznać rodziców Tomka – i to był błąd. Niemniej nie czułam się w ich towarzystwie komfortowo. Żałuję, że zlekceważyłam te odczucia, ponieważ pozwoliłoby to uniknąć wielu poważnych błędów. Tak to już jest, że Polak mądry po szkodzie – a Polka na pewno.

Od początku mu nie ufała

– Ty sobie daj z nim spokój, to nie jest chłopak dla ciebie – słowa mamy do dziś dźwięczą mi w uszach.

Miała wtedy stuprocentową rację, ale oczywiście ani mi się śniło jej słuchać. Byłam zakochana w Tomku po uszy i nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Był w stosunku do mnie bardzo szarmancki, czuły i miły, więc w ogóle nie rozumiałam, o co chodzi mojej rodzicielce. Zresztą, zawsze lubiła się czepiać i nigdy nie było tak, aby podobało się jej to, co robię.

Tomek błyskawicznie zdobył moje serce – wpadłam niczym śliwka w kompot na pierwszym spotkaniu. Poznaliśmy się na urodzinowej imprezie koleżanki, która okazała się naszą wspólną znajomą. Wystarczyło jedno spojrzenie i całkowicie przepadłam. Praktycznie z miejsca staliśmy się parą, a zaledwie po pół roku znajomości się oświadczył.

Nie dostrzegałam w tym niczego niepokojącego – wręcz przeciwnie, nie posiadałam się z radości, bo po dwóch nieudanych związkach spotkałam księcia z bajki. Zapomniałam tylko o jednym, a mianowicie o tym, że nie wszystkie bajki kończą się happy endem. Czasami zamieniają się w horror – i tak też stało się w moim przypadku.

– Kochanie, naprawdę przemyśl sobie ten ślub – rzuciła mi mama do ucha konspiracyjnym szeptem.

– Daj spokój, jak zwykle dramatyzujesz – odparłam.

Był to dzień, kiedy nasze rodziny – moja i Tomka – poznały się przy obiedzie zorganizowanym przez moich rodziców. Pomagałam mamie w kuchni i właśnie wtedy zebrało się jej na poważne rozmowy.

– Po prostu martwię się o ciebie. Nie chcę, żebyś później przez niego płakała.

– A co ci się w nim tak strasznie nie podoba? – zapytałam lekko poirytowana.

– Trudno powiedzieć, ale coś mi nie tu nie gra – usłyszałam w odpowiedzi.

– Nie bój się, świetnie sobie poradzę, przecież jestem dorosła.

Wakacje mnie rozczarowały

Miesiąc później wzięliśmy ślub. Byłam taka szczęśliwa – zwłaszcza że teściowie zaprosili nas nad morze na wczasy. Uparli się, że oni za wszystko zapłacą i w ogóle nie chcieli słyszeć o tym, że się dołożymy. Przyznam szczerze, że nie do końca mi odpowiadało, że pojedziemy na wakacje we czwórkę – wolałabym spędzić ten czas z moim świeżo upieczonym mężem. Machnęłam jednak ręką i pomyślałam: „A co mi tam! Będzie jeszcze niejedna okazja, żeby pobyć we dwoje”.

To miał być rajski urlop, ale w praktyce wyszło zupełnie inaczej. Dyskomfort, jaki czułam w obecności rodziców Tomka, dał o sobie natychmiast znać, gdy spotkaliśmy się w dniu wyjazdu. Stałam się świadkiem niezbyt przyjemnej sceny. Teść straszliwie zrugał swoją żonę, bo okazało się, że zapomniała spakować jakiejś dupereli. Odzywał się do niej – mówiąc delikatnie – w niekulturalny sposób, a ona stała jak mała dziewczynka, pokornie przyjmując reprymendę.

Potem nie było dnia, aby chociaż raz nie wypomniał jej tego przeoczenia. Niemniej najbardziej w tym wszystkim zdziwiła mnie postawa Tomka, który powiedział matce, że… powinna się bardziej starać! Nie wierzyłam własnym uszom, a jednak ugryzłam się w język i nie skomentowałam tego w żaden sposób. W każdym razie w głowie zakiełkowała myśl, że może i pod moim adresem posypie się w przyszłości litania, bo o czymś zapomnę lub zrobię coś nie tak, jakby oczekiwał tego mąż.

Z uporem maniaka odrzucałam podszepty intuicji, tłumacząc sobie, że Tomek bardzo mnie kocha i szanuje, o czym niejednokrotnie miałam okazję się przekonać. Autentycznie chciałam się świetnie bawić nad morzem, ale średnio mi to wychodziło, chociaż starałam się robić dobrą minę do złej gry.

– Nie wydaje ci się, że ta sukienka jest zbyt dopasowana? – niespodziewane pytanie męża kompletnie mnie zaskoczyło.

– Przecież zawsze ci się w takich kieckach podobałam.

– To prawda – podszedł i objął mnie w pasie – ale jestem zazdrosny o mojego króliczka i nie chcę, żeby inni faceci ślinili się na twój widok. Zauważyłaś chyba, jacy oni są.

– No coś ty – Tomek pocałował mnie w odsłonięte ramię, a przez moje ciało przebiegł dreszcz – doskonale wiesz, że jestem tylko twoja.

– A ja twój, nigdy o tym nie zapominaj.

Kochaliśmy się namiętnie, ale ilekroć przypomniał mi się mi tekst o sukience, tylekroć robiło mi się dziwnie. Podobnych sytuacji było znacznie więcej i pod koniec urlopu zaczęłam mieć wątpliwości, czy oby na pewno słusznie postąpiłam, wychodząc za mąż za Tomka. Pomijam już zachowanie jego rodziców, którzy darli ze sobą koty, po chwili nas przepraszali i tak od nowa, w kółko. Nie kryłam ulgi, kiedy wracaliśmy do domu.

Ujrzałam jego prawdziwą twarz

Boleśnie przekonałam się o tym, że wyjazd nad morze był jedynie preludium przed tym, co miało nastąpić i na co nie byłam przygotowana. Tomek zmienił się nie do poznania. Krzywił się, gdy wychodziłam gdzieś bez niego albo musiałam dłużej zostać w pracy. Zgłaszał idiotyczne zastrzeżenia co do mojego wyglądu – jego zdaniem ubierałam się zbyt wyzywająco i niepotrzebnie się malowałam.

Raptem zaczęły go uwierać moje pasje i zainteresowania, pomimo że wcześniej uważał je za fascynujące. Ciągle miał „jakieś”, wiecznie coś mu nie pasowało. Przez jakiś czas zaciskałam zęby i znosiłam to cierpliwie, ale w końcu nie wytrzymałam i wybuchłam. Sprawiał wrażenie kogoś, kto na to czekał.

– Jak śmiesz podnosić głos? – wykrzykiwał rozwścieczony.

Obudziło się we mnie poczucie winy i usiłowałam już na spokojnie mu wyjaśnić, że po prostu przesadza i nie musi być zazdrosny, bo kocham tylko jego i nie daję mu żadnych podstaw do niepokoju. Efekt był dokładnie odwrotny od zamierzonego. Wkurzył się jeszcze bardziej. Poleciały wyzwiska, a gdy oznajmiłam, że to mi się nie podoba, dostałam w twarz. Wybiegłam z pokoju z płaczem. Na drugi dzień pojawił się z bukietem kwiatów i przepraszał na kolanach.

Cykl przemocy się powtarzał, a ja bałam się od niego odejść. W międzyczasie zaszłam z nim w ciążę. Któregoś razu się upił i zaczął mi zarzucać, że go zdradzam i to nie jego dziecko. Strasznie się pokłóciliśmy. W pewnym momencie popchnął mnie. Pamiętałam tylko, że spadłam ze schodów. Obudziłam się w szpitalu. Przy łóżku siedzieli moi rodzice, mama miała spuchniętą od płaczu twarz.

– Co z dzieckiem? – to było moje pierwsze pytanie.

– Wszystko w porządku – odpowiedział tata, bo mama nie była w stanie nic z siebie wydusić.

– Na pewno? Nie okłamujecie mnie? – nie kryłam zdenerwowania.

– Nie, kochanie, nie okłamujemy.

Miałam wstrząśnienie mózgu i byłam mocno poobijana. Ciąża nie była zagrożona, ale i tak musiałam jakiś czas zostać w szpitalu. Tomek nie pojawił się ani razu – ojciec zresztą oznajmił, że jeśli to uczyni, to go chyba zabije. Wniosłam oskarżenie przeciwko mężowi i zamierzałam się z nim rozwieść, a także pozbawić praw rodzicielskich. Nie wiem, co los przyniesie, ale nie mam wyjścia i muszę być dobrej myśli.

Edyta, 29 lat

Czytaj także:
„Mąż przyjaciółki miał serce na dłoni, a ona je zdeptała. Dopadła ją karma, gdy wreszcie poznał prawdę”
„Michał nie tylko obrabiał mój ogródek, ale też nawoził serce. Z każdym dniem chciałam więcej”
„Moja żona wdała się w romans z naszym mechanikiem. Miał jej wymienić panewki, a nie zaglądać pod sukienki”

Redakcja poleca

REKLAMA