„W życiu nie zgodzę się, by córka wyszła za mąż za Arka. Zrobię wszystko, by wybić jej z głowy ślub z tym zbójem”

Kobieta, która nie cierpi zięcia fot. Adobe Stock, offsuperphoto
„Gdy usłyszałam o ślubie, osunęłam się na kanapę. Nie takiego męża wymarzyłam sobie dla swojej jedynaczki. Tłumaczyłam, że jej ukochany nie wyniósł z domu dobrych wzorców i będzie taki sam jak rodzice. Nie podziałało. Nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa”.
/ 29.03.2022 06:20
Kobieta, która nie cierpi zięcia fot. Adobe Stock, offsuperphoto

Miesiąc temu Dagmara oświadczyła mi, że jej chłopak poprosił ją o rękę… Jest taka szczęśliwa, rozpromieniona! Powinnam cieszyć się razem z nią, ale nie potrafię. Bo wiem, że wychodząc
za tego człowieka, zrujnuje sobie życie.

Córka spotyka się z Arkadiuszem od pierwszej klasy liceum. Od początku nie byłam tym zachwycona, ale milczałam. Wiedziałam, że jeśli zacznę protestować, Dagmara zaangażuje się w ten związek jeszcze mocniej. Taka już z niej przekora…

Udawałam, że bardzo lubię jej chłopaka

Gdy do nas wpadał, częstowałam go nawet obiadkami, ale w głębi duszy modliłam się o to, by ich drogi jak najszybciej się rozeszły. Niestety, nie doceniłam siły tego uczucia. Chociaż córka poszła na studia, a Arek zakończył edukację na szkole policealnej, nadal się spotykali. A niedawno spadła na mnie ta wieść o ślubie.

Gdy o tym usłyszałam, zrobiło mi się słabo. Osunęłam się na kanapę i próbowałam zebrać myśli. Nie takiego męża wymarzyłam sobie dla swojej jedynaczki. Przez te wszystkie lata zdążyłam się co nieco dowiedzieć o rodzinie Arka. I byłam przerażona, bo to patologia w najczystszej postaci.

Matka i ojciec nigdzie nie pracują, tylko piją na umór; starszy brat już po raz drugi siedzi w więzieniu za rozboje i kradzieże, a po siostrze ślad zaginął… Któregoś dnia spakowała swoje ubrania, wyszła z domu i tyle ją wiedzieli. Koszmar! Wyobrażacie sobie takie towarzystwo w rodzinie?

Kiedy więc już trochę ochłonęłam, postanowiłam porozmawiać z córką. Miałam nadzieję, że jak opowiem jej o tym, to przejdzie jej ochota na małżeństwo. Ale gdy zaczęłam temat, naburmuszyła się.

– Nie wysilaj się. Wiem wszystko o rodzinie Arka. On nigdy niczego przede mną nie ukrywał – stwierdziła.

– I nie przeszkadza ci to? – zdziwiłam się.

– A dlaczego ma mi przeszkadzać? Arek jest zupełnie inny niż jego rodzice i brat. Chce iść w ślady siostry – odparła.

– Nie rozumiem…

– Kinga uciekła do innego miasta, żeby zacząć normalne życie. Z dala od pijaństwa i awantur. Arek ma z nią kontakt. Często ze sobą rozmawiają. Tak jak ona chce jak najszybciej wyprowadzić się z domu. Już znalazł niezłą pracę, wkrótce wynajmie mieszkanie. A w przyszłym roku chce iść na studia wieczorowe. To dobry, odpowiedzialny i ambitny chłopak – uśmiechnęła się.

– Ja to wszystko wiem… Ale może się jeszcze zastanowisz? Małżeństwo to przecież decyzja na całe życie – poprosiłam.

– Nie ma się nad czym zastanawiać. Wiem, co robię. Kocham Arka i chcę z nim spędzić resztę swoich dni – upierała się.

Nie przekonały mnie jej słowa

Żyję już trochę na tym świecie i wiem, że plany i marzenia to jedno, a rzeczywistość drugie. Przez następną godzinę próbowałam więc wybić jej z głowy to małżeństwo. Tłumaczyłam, że jej ukochany nie wyniósł z domu dobrych wzorców i będzie taki sam jak jego matka, ojciec i brat. Nie na darmo mówi się przecież, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Niestety, nie chciała mnie słuchać.

– Nie przypuszczałam, że jesteś tak ograniczona! Nie masz prawa osądzać Arka tylko po tym, jak zachowują się jego najbliżsi! To nie jego wina, że urodził się w takiej rodzinie! – wykrzyczała mi prosto w twarz.

– Możesz obrażać mnie do woli, ale ja i tak nie zgodzę się na to małżeństwo – odparowałam. – Nigdy w życiu!

– No to wezmę ślub bez twojej zgody! Jestem dorosła i mogę robić, co chcę – wypaliła, a potem uciekła do swojego pokoju.

Przez dwa tygodnie prawie się do mnie nie odzywała. Owszem, mówiła mi „Dzień dobry”, informowała, że gdzieś wychodzi, ale na tym nasze kontakty się kończyły. Najgorsze było to, że nadal planowała ślub z Arkiem.

Któregoś dnia podsłuchałam, jak zwierzała się koleżance, że chcą się pobrać w ostatnią sobotę sierpnia i już nawet rozmawiali z księdzem. To właśnie wtedy postanowiłam wyciągnąć rękę na zgodę. Poszłam do pokoju Dagmary.

– Jak już tak bardzo chcesz wyjść za Arka, to się zgadzam. To twoje życie i masz prawo planować je tak, jak chcesz – te słowa ledwo przeszły mi przez gardło.

– No mamuś, nie zawiodłam się na tobie. Wiedziałam, że jak sobie wszystko przemyślisz, to ustąpisz – przytuliła się do mnie.

Nie byłam z nią do końca szczera. Wcale nie zamierzam składać broni. Do sierpnia na szczęście jest jeszcze bardzo daleko. Mam czas, by wybić Dagmarze ten przeklęty ślub z głowy. Jeszcze nie wiem, jak to zrobię, ale na pewno coś wymyślę. Jest moją jedyną córką. Nie pozwolę, żeby zmarnowała sobie życie, wiążąc się z kimś nieodpowiednim…

Czytaj także:
„Zakochałem się w młodziutkiej stażystce. Naciskała, bym zostawił dla niej żonę. O mały włos popełniłbym życiowy błąd”
„Żona Tomasza, gdy dowiedziała się, że ma kochankę, ukarała męża. Wtedy ostatni raz widział miłość swojego życia”
„Po śmierci żony szukałem pocieszenia w butelce i nie zauważyłem, jak mój syn się stacza. To przeze mnie sięgnął dna”

Redakcja poleca

REKLAMA