Każdy z naszych znajomych mówi, że małżeństwo to największa świętość, ale bądźmy szczerzy – prawie każdy z nich zdradza na lewo i prawo. W pewnym sensie jest to usprawiedliwione. Ludzie nie są stworzeni do monogamii. Szukają wrażeń na boku, co zwykle kończy się płaczem i rozwodem. Ja i mój mąż nie chcemy do tego dopuścić. Dlatego w te wakacje postanowiliśmy wysłać wierność na urlop.
Wśród znajomych panowała plaga rozwodów
– Kto dzwonił? – zapytał Rafał, gdy odłożyłam słuchawkę.
– To była Lidka. Miała do przekazania złe wieści.
– Złe wieści? A co złego mogło spotkać tę królową życia?
– Rozwodzi się z Andrzejem. Przyłapała go na zdradzie.
– Dobre sobie – prychnął. – A ona to niby święta?
– O to samo ją zapytałam. Wiesz, co mi odpowiedziała?
– Aż boję się zgadywać.
– Że nie ma znaczenia, kto co zrobił, tylko na czym dał się przyłapać.
To była istna plaga. W tym roku rozwodziła się już trzecia para, którą znamy. W zeszłym rozpadły się cztery znane nam małżeństwa. Powód? W większości jeden i ten sam – któreś z nich dało się przyłapać na skoku w bok.
To był mój pomysł
– Nie wiem, co jest z nimi nie tak – stwierdził Rafał. – Skoro zamierzali przyprawiać sobie rogi, po co w ogóle brali ślub?
– Wiesz, kiedy się nad tym zastanawiam, dochodzę do wniosku, że utrzymanie wierności do grobowej deski to tylko mrzonka.
– Tak sądzisz? – zapytał zaskoczony Rafał.
– A ty nie? Bądź ze mną szczery. Słowo harcerki, nie wścieknę się. Nigdy nie miałeś niegrzecznych myśli na temat koleżanki z pracy? Gdy zobaczyłeś atrakcyjną laskę na ulicy, nigdy nie pomyślałeś, że chciałbyś wskoczyć z nią do łóżka?
– Każdy czasami fantazjuje – wzruszył ramionami. – Ale myśleć to jedno, a zdradzać to drugie.
– Myśli od czynów oddziela cienka granica. Jestem przekonana, że w sprzyjających okolicznościach skorzystałbyś z okazji. Za swoją wierność też nie położyłabym głowy pod topór.
– Zaraz, zaraz... czy chcesz mi powiedzieć, że masz na koncie skok w bok? – dopytywał z niepewną miną Rafał.
– Nie wygłupiaj się. Nigdy cię nie zdradziłam. Mówię tylko, że gdyby natrafiła się dobra okazja, pewnie bym skorzystała. I ty zrobiłbyś to samo.
Rafał zastanowił się nad moimi słowami i po namyśle przyznał mi rację.
– Nie mówię, że coś takiego jest niemożliwe. W końcu każdy, kto staje przed ołtarzem, ślubuje wierność, a jednak prawnicy od rozwodów nie narzekają na brak klientów.
– Nie każdy przyjmuje to do świadomości, ale takie właśnie są fakty. Po latach każda przysięga ulega dezaktualizacji – skwitowałam.
– Nie chcę, żeby spotkało nas to, co Lidkę i Andrzeja.
– Ja też nie. I dlatego chciałabym ci coś zaproponować. Coś, co może nas przed tym uchronić.
W końcu zdołałam przekonać Rafała
Mój plan zakładał, że na wakacjach bierzemy sobie wolne od małżeńskiej wierności. Pełna swoboda – możemy to robić z kim chcemy, ile razy chcemy i nie mamy do siebie o to pretensji. A po wakacjach wracamy do rzeczywistości, jakby nic nigdy się nie stało. Taki eksperyment. Gdy przedstawiłam go Rafałowi, spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
– Chcesz, żebym dał ci zielone światło na innych facetów? – zapytał z niedowierzaniem.
Pokręciłam głową i zaczęłam jeszcze raz.
– Nie zrozumiałeś. Chcę, żebyśmy oboje mogli mieć pełną swobodę. Ja nie zaglądam ci pod kołdrę, a ty mi. To naprawdę niezły pomysł.
– Kamila, nie. Gdybym się zgodził, pewnie nigdy bym sobie tego nie wybaczył – powiedział stanowczo.
– Rafał, pomyśl przez chwilę. Przed chwilą powiedziałeś, że nie chcesz, żebyśmy podzielili los naszych przyjaciół. Oni zdradzali się potajemnie. A my damy sobie przyzwolenie na odmianę od małżeńskiej rutyny. I właśnie dlatego unikniemy wielkiej dramy i wszystkich związanych z tym konsekwencji. Gdy obie strony aprobują taki układ, nie może być mowy o zdradzie.
– Dlaczego akurat na wakacjach?
– To proste. Wyjeżdżamy w miejsce, gdzie nikt nas nie zna. Dzięki temu unikniemy plotek i wszelkich niezręcznych sytuacji, które mogłyby później nastąpić.
– I naprawdę myślisz, że to zadziała?
– Jestem o tym przekonana.
– Dobrze. No to spróbujmy.
Ustaliliśmy pewne zasady. Po pierwsze, mieliśmy o tym nigdy nie rozmawiać. Żadnych historyjek w stylu „było wspaniale” albo „było beznadziejnie”. Po drugie, nie daliśmy sobie limitów co do liczby osób, z którymi będziemy, ale z każdą mogliśmy iść do łóżka tylko jeden raz. To miało uchronić nas przed emocjonalnym zaangażowaniem. Po trzecie, nie było mowy o seksie bez zabezpieczenia. Przypadkowa ciąża lub choroba weneryczna to ostatnie, czego nam potrzeba.
Realizowaliśmy tajny plan
Dojechaliśmy do wybranego pensjonatu w ciepłym kraju za granicą i rozpakowaliśmy nasze rzeczy. Po krótkim odpoczynku wyszliśmy do klubu.
– Słuchaj, Rafał, tak jak ustaliliśmy, po przekroczeniu progu klubu zachowujemy się, jakbyśmy nie byli małżeństwem, okej? – upewniłam się, że Rafał akceptuje zasady tej gry.
– Tak jak ustaliliśmy.
Postanowiłam dobrze się bawić i korzystać z życia na całego. Nie było tak trudno zacząć, jak się spodziewałam.
Już po kilku minutach wypatrzyłam w tłumie samotnego przystojniaka. Rozpoczęłam łowy i ani się obejrzałam, był już mój. Tej nocy poszliśmy na całość. Nie miałam wyrzutów sumienia. Następnego wieczora poderwałam kolejnego faceta. W sumie podczas naszego dwutygodniowego wyjazdu nawiązałam siedem ciekawych relacji. Wyszalałam się jak nigdy w życiu.
Między nami jest lepiej niż kiedykolwiek
Dotrzymałam danego słowa. Ani razu nie poszłam do łóżka dwa razy z tym samym mężczyzną. Nie opowiadałam o swoich przygodach i o nic nie wypytywałam Rafała. Żadnemu nie dałam swojego numeru, mimo że każdy o to prosił. Po prostu, dla mnie to była jednorazowa sprawa. Taka odmiana była nam potrzebna, a przynajmniej mnie.
Czy ta przygoda zmieniła coś w naszych relacjach? Tak, ale na lepsze. Mam wrażenie, że ta odrobina swobody ożywiła nasz związek. Dogadujemy się lepiej niż kiedykolwiek, a w łóżku też jest inaczej. Jesteśmy bardziej spontaniczni i potrafimy bardziej cieszyć się bliskością. To tylko potwierdza moją teorię – człowiek nie jest stworzony do monogamii. Lepiej pogodzić się z tym faktem i dać sobie odrobinę wolności, zamiast przeżywać rozczarowanie za rozczarowaniem i wieczorami wypłakiwać oczy w poduszkę. No i rozwód też jest wykluczony.
Kamila, 37 lat
Czytaj także:
„Chciałam mieć męża i rodzinę, ale teraz żałuję. Najchętniej spakowałabym walizkę i zniknęła gdzieś na zawsze”
„Moja matka ma 70 na karku, a zachowuje się jak rycząca 30-tka. Nie nadążam za jej nowymi fantazjami”
„Michał nie tylko obrabiał mój ogródek, ale też nawoził serce. Z każdym dniem chciałam więcej”