„W trakcie jesiennego wyjazdu zdobyłam górski szczyt i kochanka. Pasmo uniesień przerwała jego żona”

para w górach fot. iStock by Getty Images, Westend61 - Bader-Butowski
„Każda kolejna godzina spędzona razem zbliżała nas do siebie. Jego spokój, pewność siebie i sposób, w jaki opowiadał o górach, urzekały mnie coraz bardziej. Chciałam wierzyć, że to, co się między nami rodzi, jest prawdziwe, że Tomek dostrzega we mnie kogoś więcej niż tylko przypadkową turystkę”.
/ 08.10.2024 18:30
para w górach fot. iStock by Getty Images, Westend61 - Bader-Butowski

Miasto wycisnęło ze mnie wszystko. Od lat czułam, jak powoli tracę kontrolę nad własnym życiem, tonąc w obowiązkach, terminach, spotkaniach, które już dawno przestały mieć sens. Codziennie ten sam rytuał – kawa o siódmej, potem szybkie śniadanie, a potem walka o przetrwanie na trasie do pracy. Czułam, że gdzieś po drodze zgubiłam siebie.

Chciałam złapać oddech

To był impuls, ta decyzja o wyjeździe. Zatęskniłam za ciszą, za przestrzenią, za czymś, co pozwoliłoby mi na chwilę oddechu. Wybrałam małe miasteczko w górach, o którym mówiła mi koleżanka.  Daleko od wiecznych maili i telefonów.

Kiedy w końcu dotarłam do miejsca, które zarezerwowałam, w końcu odetchnęłam. Mała, drewniana gospoda z miejscami noclegowymi stała nieopodal przy szlaku, otoczona lasem, a za nią rozciągały się góry, które wyglądały, jakby czas ich nie dotykał. W końcu cisza. Tylko szum drzew i chłodne powietrze, które przyjemnie drażniło skórę.

Rozglądałam się, chłonąc te widoki, jakbym na nowo odnajdywała coś zapomnianego. Pragnęłam, by to miejsce dało mi coś więcej niż chwilowy spokój. Chciałam poczuć, że żyję, że jeszcze mogę odnaleźć sens, który mi gdzieś umknął.

Poznałam właściciela

Zeszłam na kolację, czując lekki głód, ale i zmęczenie po długiej podróży. W gospodzie panowała ciepła atmosfera – drewno trzeszczało pod nogami, a przyjemny zapach zupy unosił się w powietrzu. Usiadłam przy małym stoliku w kącie, czekając, aż ktoś podejdzie.

– Dobry wieczór – usłyszałam niski, przyjemny głos.

Podniosłam wzrok i zobaczyłam mężczyznę w średnim wieku, z szerokim uśmiechem na twarzy.

– Tomek, właściciel. Co mogę pani zaproponować?

Spojrzałam na niego z zaciekawieniem. Miał w sobie coś… odprężającego. Pewność siebie, której nie można nauczyć, i otwartość, jakiej dawno nie widziałam.

– Zupa pachnie wspaniale – odpowiedziałam, starając się nie brzmieć zbyt entuzjastycznie, choć rzeczywiście byłam zachwycona.

Tomek zaśmiał się cicho.

– Mówią, że mamy tu najlepszą kwaśnicę w okolicy. Ale jeśli chciałabyś czegoś innego, chętnie doradzę. Mówmy sobie po imieniu, dobrze?

– Jasne, jestem Emilia.

Jego oczy lśniły wesoło. Od razu poczułam, że coś zaiskrzyło. Rozmawialiśmy chwilę, aż w końcu zaproponował:

– A może jutro pokażę ci okolice? Znam kilka miejsc, których nie znajdziesz w przewodnikach.

Zgodziłam się bez wahania. Coś mówiło mi, że ten wyjazd będzie wyjątkowy.

Była między nami chemia

Następnego dnia, już po śniadaniu, Tomek czekał na mnie przy wejściu. Uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył, i bez słowa wskazał ręką na ścieżkę prowadzącą w las. Ruszyliśmy, a każde nasze kroki zdawały się wprowadzać mnie głębiej w ciszę gór.

– Lubisz góry? – spytał po chwili, przerywając nasze milczenie.

– Rzadko mam okazję je widywać – odpowiedziałam, zerkając na otaczającą nas przyrodę. – W mieście jest tylko beton i hałas.

Tomek zaśmiał się, wyciągając rękę, żeby odgarnąć gałąź, która tarasowała nam drogę.

Może powinnaś zostać tu na dłużej – zaproponował z nutą żartu w głosie, ale poczułam, że jest w tym coś więcej.

Każda kolejna godzina spędzona razem zbliżała nas do siebie. Jego spokój, pewność siebie i sposób, w jaki opowiadał o górach, urzekały mnie coraz bardziej. Chciałam wierzyć, że to, co się między nami rodzi, jest prawdziwe, że Tomek dostrzega we mnie kogoś więcej niż tylko przypadkową turystkę.

Wieczorem, po długim spacerze, stanęliśmy nad urwiskiem, patrząc, jak słońce powoli chowa się za szczytami. Wtedy właśnie poczułam delikatne dotknięcie jego dłoni. Ten gest, choć subtelny, wywołał w moim sercu falę emocji. Niepewnie zerknęłam na niego, a on odwzajemnił moje spojrzenie z ciepłym uśmiechem.

Podsłuchałam jego rozmowę

Dni mijały, a ja coraz bardziej zatracałam się w tej idyllicznej rzeczywistości, którą Tomek mi pokazywał. Każda chwila spędzona razem zdawała się być idealna, a ja zaczynałam wierzyć, że może tym razem los mi sprzyja. Tomek miał w sobie coś, czego długo szukałam – spokój, który koił moją zszarganą duszę.

Jednak pewnego popołudnia wszystko się zmieniło. Wracając z samotnego spaceru, natknęłam się na Tomka rozmawiającego z kobietą. Nie zauważyli mnie, więc zatrzymałam się nieopodal, ukryta za drzewem. Słowa, które dotarły do moich uszu, zamroziły mi krew w żyłach.

To znowu jedna z twoich przygód, Tomek? – kobieta mówiła cicho, ale w jej głosie było słychać gorycz.

– To nie tak, kochanie – odpowiedział Tomek, przestępując z nogi na nogę, jakby szukał usprawiedliwienia. – To nic poważnego. Przecież wiesz, jak jest... Pozwalasz mi zresztą na małe skoki w bok.

Poczułam, jak serce wali mi w piersi. Wyglądało na to, że to jego żona, o której nie wspomniał ani słowem. Nie mogłam w to uwierzyć. Przez te wszystkie dni Tomek nie wspomniał ani słowem, że jest żonaty. Wszystkie nasze spacery, rozmowy, dotknięcia... to wszystko nagle wydało się brudną grą.

Cofnęłam się, nie chcąc usłyszeć więcej. W głowie kłębiły mi się myśli, a żołądek zaciskał się w bolesnym skurczu. Tomek, ten idealny Tomek, który miał być kimś wyjątkowym, właśnie roztrzaskał wszystkie moje nadzieje.

Czułam się oszukana

Nie mogłam tego dłużej znosić. Wieczorem, kiedy Tomek wrócił do gospody, czekałam na niego. Siedziałam przy stole, nie czując głodu ani zmęczenia, tylko gniew. Kiedy wszedł, próbował się uśmiechnąć, ale jego oczy zdradzały niepokój. Zauważył, że coś jest nie tak.

– Emilia, co się dzieje? – zapytał, zbliżając się do mnie, jakby chciał mnie objąć.

Odsunęłam się gwałtownie, nie mogąc znieść jego bliskości.

– Jak mogłeś? – wykrztusiłam. – Myślałam, że jesteś kimś innym. Te wspólne noce nic dla ciebie nie znaczyły?

Tomek zatrzymał się, wyraźnie zaskoczony moimi słowami.

– O czym ty mówisz? – spytał, chociaż widziałam, że już wie. – Jeśli to o nas... – zaczął, ale przerwałam mu, nie mogąc znieść jego kłamstw.

– Twoja żona. Ania. Słyszałam waszą rozmowę – powiedziałam, starając się zachować spokój, choć w środku kipiałam z emocji. – Jak mogłeś to przede mną ukryć?

Tomek westchnął ciężko, jakby próbował znaleźć odpowiednie słowa.

– To nie tak, jak myślisz... – zaczął, ale przerwałam mu z gniewem.

– Nie obchodzi mnie, jak to widzisz! – wrzasnęłam. – Ukryłeś przede mną coś tak ważnego. Myślałam, że między nami jest coś prawdziwego!

Tomek próbował tłumaczyć, że jego małżeństwo od dawna istnieje tylko na papierze, że Ania już nie jest częścią jego życia. Ale te słowa były jak puste frazesy. Nie chciałam słuchać.

– Emilia, pozwól mi to wyjaśnić. Proszę – powiedział, ale ja już wiedziałam, że nie mogę dalej tego ciągnąć.

Opuściłam gospodę, trzaskając drzwiami, czując, że coś we mnie pękło.

Wróciłam do miasta

Droga powrotna do miasta była jedną z najdłuższych w moim życiu. Wydawało mi się, że górskie szczyty, które jeszcze kilka dni temu budziły we mnie zachwyt, teraz były szare i przytłaczające. Tomek zniszczył tę iluzję. Czułam się pusta, jakbym zostawiła w tej gospodzie kawałek siebie.

W pociągu wpatrywałam się w okno, myśląc o wszystkich chwilach, które spędziliśmy razem. Każdy uśmiech, każdy dotyk, każdy pocałunek – teraz widziałam je przez pryzmat kłamstwa. Próbowałam sobie wmawiać, że to była tylko krótka przygoda, że tak naprawdę nic dla mnie nie znaczył. Ale te myśli były tylko próbą oszukania siebie. Prawda była taka, że zaczęłam wierzyć w coś więcej, a teraz płaciłam za to cenę.

– Idiotka – szepnęłam do siebie, czując łzy napływające do oczu.

Zastanawiałam się, jak mogłam być tak ślepa. Dlaczego nie zauważyłam wcześniej, że coś jest nie tak? Wszystko wydawało się zbyt idealne, a ja desperacko potrzebowałam, by to było prawdziwe. Zbyt desperacko.

Kiedy wróciłam do mieszkania w mieście, uderzył mnie hałas, który wcześniej wydawał się normalny. Samochody, klaksony, ludzie biegnący chodnikiem. Poczułam się, jakby to wszystko nagle było obce. Mimo to, wiedziałam, że muszę wrócić do rzeczywistości.

Znowu byłam sama. A może nigdy nie przestałam być.

Emilia, 32 lata

Czytaj także: „Desperacko pragnęłam miłości matki. A ona, choć była u kresu życia, nadal traktowała mnie jak gorsze dziecko”
„Żona i teściowa uknuły spisek, żebym wziął się do roboty. Połknąłem haczyk, ale jednego na pewno się nie spodziewały”
„Znalazłam bogatego faceta, żeby żyć na poziomie. Nie sądziłam, że do jego portfela nie pozwoli mi się dobrać teściowa”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA