Mój mąż świetnie zarabia, więc nigdy niczego nam nie brakowało. Nie pracowałam zawodowo, bo Krzysiek uważał, że nie ma takiej potrzeby. Poza tym nalegał, abym zajmowała się domem i dzieckiem. Nie widziałam w tym niczego złego, dopóki na własnej skórze nie przekonałam się, że medal zawsze ma dwie strony.
Dobrze nam się układało
Uważałam, że jestem szczęściarą, bo mam wiernego i zamożnego męża
Odkąd pamiętam, pękałam z dumy, mówiąc o moim małżeństwie. Koleżanki mi zazdrościły zaradnego i przystojnego męża, który mnie i synowi jest w stanie zapewnić życie na wysokim poziomie. Uważałam siebie za wybrańca losu, bo nie musiałam pracować zawodowo – środki na utrzymanie zapewniał Krzysiek.
Dbanie o ciepło domowego ogniska nie było może szczytem moich ambicji, ale nie miałam powodów do narzekania. Piękny dom, egzotyczne wakacje dwa razy w roku, trzy auta w garażu, drogie ciuchy i kosmetyki z najwyższych półek – niejedna kobieta marzy o tym, co ja mam na co dzień.
Krzysiek jest dobrym mężem. Nigdy nie podniósł na mnie głosu czy ręki, był czuły i nie zawiódł w kryzysowych sytuacjach. Czego więcej mogłam chcieć? Byłam szczęśliwa, bo ustawiłam się w życiu i miałam wspaniałą rodzinę. Nie przeszkadzały mi różowe okulary, które nosiłam przez kilkanaście lat bycia w związku z Krzyśkiem. Nadszedł jednak moment, kiedy spadły z nosa i się roztrzaskały.
Dokuczali mojemu synowi
Któregoś dnia syn wrócił ze szkoły w bardzo kiepskim humorze.
– Co się stało? – zapytałam zatroskana.
Początkowo nie chciał mówić, ale tak dokręcałam śrubę, że w końcu język mu się rozwiązał. Wyznał, że niektórzy koledzy dokuczają mu z powodu niepracującej mamy.
– To prawda, że tata wydziela ci pieniądze? – dociekał.
Zrobiło mi się głupio i nie wiedziałam, co mu powiedzieć.
– Tata ciężko pracuje – starałam się zachować spokój, chociaż nie było to łatwe.
– A duże masz kieszonkowe? – Michał się nie poddawał.
– Kochanie, to nie działa w ten sposób – nie miałam pojęcia, jak mu to wyjaśnić, zwłaszcza że do tej pory w rozmowach z nich nie poruszałam kwestii związanych z finansami.
Odczułam ulgę, gdy udało mi się zepchnąć pogawędkę na zupełnie inne tory, niemniej to, co usłyszałam od syna, nie było mi obojętne. Wieczorem podzieliłam się tym z Krzyśkiem. Jego reakcja nie przypadła mi do gustu. Oczekiwałam wsparcia, a tymczasem wbił mi między żebra cieniutką szpileczkę.
– Młody się boi, że na lody ci nie starcza? – roześmiał się mój mąż.
– Bardzo zabawne – fuknęłam, bo poczułam się autentycznie urażona.
– No chodź, nie dąsaj się – Krzysiek się przytulił, dając wyraźnie znać, że ma ochotę na coś więcej.
Tej nocy nie mogłam zasnąć. Do żadnych igraszek nie doszło, bo po słowach męża przeszła mi na nie ochota. Nagle zaczęłam martwić się o to, że syn zacznie się wstydzić własnej matki, która zamiast zasuwać osiem godzin w biurze, gotuje obiady, pierze i sprząta. Nie chciałam, żeby Michał patrzył na mnie jak na nieudacznika czy służącą jego taty. Wcześniej w ogóle nie wpadłam na to, aby myśleć o sobie w takich kategoriach.
To był jakiś znak
Po tej dziwnej odzywce Krzyśka, która miała być żartem, a wcale mnie nie rozbawiła, nabrałam wobec niego dziwnych uprzedzeń. Dziś wiem, że to czerwona lampka paląca się w mej głowie rozpaczliwie domagała się uwagi. Ni z tego i owego przypomniała mi się rozmowa z Agnieszką.
– Rozumiem, że to twój mąż, ale strasznie go idealizujesz – mówiła wtedy przyjaciółka. – Nie wiem, może to ja jestem przewrażliwiona, bo mam złe doświadczenia.
– Może i tak – przytaknęłam.
– W każdym razie pamiętaj o zasadzie ograniczonego zaufania wobec facetów.
Agnieszka była wówczas świeżo po rozwodzie. Złożyła pozew po tym, jak się dowiedziała, że jej mąż, którego kochała do szaleństwa, lubi skakać z kwiatka na kwiatek i zaciągać do łóżka młode kobiety. Teraz nie wierzyła facetom za grosz. Do tej pory zresztą powtarza, że nie ma pojęcia, czy kiedykolwiek jeszcze nabierze w stosunku do mężczyzn zaufania. Tak czy siak, zaczęłam zerkać na Krzyśka podejrzliwym okiem.
– Co myślisz o tym, żebym poszła do pracy? – zapytałam męża, gdy kończyliśmy kolację.
– Skarbie, przecież już o tym rozmawialiśmy i z tego, co sobie przypominam, zgodziliśmy się co do tego, że to zbędne – Krzysiek nie krył zdumienia.
– Ale to już było jakiś czas temu – naciskałam delikatnie.
– Przecież dobrze jest tak, jak jest – skrzywił się mąż, a ja od razu się zorientowałam, że pomysł podjęcia przeze mnie pracy zawodowej wcale mu się nie podoba.
– Ale to nie o to chodzi – nie zamierzałam tak łatwo dać za wygraną.
– To o co? – ton jego głosu zmienił się niespodziewanie.
Próbowałam mu wytłumaczyć, że w rachubę wchodzi moje poczucie własnej wartości i chęć zrobienia czegoś dla siebie.
– Jest mi też przykro, iż nasz syn uważa, że tata daje mamie kieszonkowe – podsumowałam swój wywód.
Krzysiek nie był zachwycony. Oznajmił, że to moje fanaberie, bo od zarabiania pieniędzy jest on i nie widzi przesłanek do wprowadzania zmian.
Ten układ mu pasował
Niedługo potem odkryłam, że tak jest mu wygodnie – mając kontrolę nad tym, jak spędzam czas, mógł swobodnie prowadzić drugie życie, o którym do tej pory nie miałam bladego pojęcia.
– Mamo, ty też jedziesz zobaczyć się z ciocią Agatą? – mój 12-letni Michaś swoimi pytaniami potrafił wprawić mnie w osłupienie.
– Z ciocią Agatą? – powtórzyłam, bo nie byłam pewna, w jakim kierunku podąży rozmowa z synem.
– Tata mówił cioci przez telefon, że do niej przyjedzie – Michał przekazał tylko to, co usłyszał, a moje nogi dosłownie zmiękły.
– Zobaczymy, kochanie – cmoknęłam go w policzek. – Mogę cię o coś poprosić?
– No jasne mamo – promienny uśmiech rozjaśnił jego twarz.
– Nic nie mów tacie, niech to zostanie między nami. Chcę mu zrobić niespodziankę.
– Pewnie – Michał oddał pocałunek i pobiegł na górę do swojego pokoju.
Stałam w kuchni jak sparaliżowana jeszcze przez kilka minut. Nie chciałam uwierzyć w to, że Krzysiek ma kochankę. Narastały we mnie złość i gniew – tyle dla niego poświęciłam, a on tak mi się odwdzięczał. Na razie postanowiłam mu o niczym nie mówić, bo potrzebowałam konkretnych dowodów jego zdrady.
Jak się okazało, nie było trudno je zdobyć – zwłaszcza że w tym celu zatrudniłam prywatnego detektywa. To, co zobaczyłam na dostarczonych przez niego zdjęciach, pozbawiło mnie wszelakich złudzeń. W tym momencie zrozumiałam, że jestem całkowicie zależna finansowo od Krzyśka. Bałam się, że bez jego pieniędzy sobie nie poradzę, a brak doświadczenia zawodowego wcale nie pomagał. Z drugiej strony nie mogłam przecież godzić się na upokarzanie mnie i traktowanie jak darmową siłę roboczą.
Krzysiek w ogóle nie czuł się winny – uważał, że nic złego nie zrobił
Przed rozmową z mężem skontaktowałam się z prawnikiem. Chciałam uzyskać informacje na temat swoich praw w razie rozwodu. Dowiedziałam się, że alimenty przysługują nie tylko dziecku, ale również i mnie. Kiedy oznajmiłam Krzyśkowi, że bardzo mnie zawiódł i zranił, wzruszył jedynie ramionami.
– Urządzasz dramę o nie wiadomo co – prychnął sarkastycznie. – Przecież krzywdy ci nie wyrządziłem. Źle ci jest?
– Jak możesz tak mówić? – nie umiałam powstrzymać łez.
– Przecież i tak nigdzie nie pójdziesz, bo nie masz za co.
Był święcie przekonany, że skoro mnie utrzymuje, to ma władzę absolutną. Czas jednak pokazał, że wcale tak nie jest. Gdyby nie Agnieszka, wylądowałabym pewnie w szpitalu psychiatrycznym z ciężkim załamaniem nerwowym. Pomogła mi przejść przez to wszystko i załatwić formalności związane z rozwodem. Na każdym kroku dodawała mi otuchy, dzięki czemu odkryłam w sobie ogromne pokłady energii. Do tej pory nie miałam świadomości ich istnienia.
Dziś mieszkam z synem w przytulnej, wynajętej kawalerce. Udało mi się znaleźć pracę w biurze, a poza tym zainteresowałam się fotografią. Krzysiek szybko zmiękł, jak tylko zrozumiał, że nie żartuję. Próbował nawet mnie odzyskać. Jak słusznie zgadła, kochanka go zostawiła. Widocznie miała na tyle dużo oleju w głowie, żeby nie zostać czyjąś służącą.
Czytaj także:
„Mój mąż, podstarzały bawidamek, wyrwał sobie panienkę w sanatorium. Mdliło mnie na myśl o ich starczych harcach”
„Szef ślinił się do wszystkich kobiet w zasięgu wzroku. Kolejne ściągnięte majtki odhaczał na liście sukcesów”
„Moja przyjaciółka groziła mężowi, że odbierze mu syna. Teściowa, chcąc pomóc Pawłowi, obmyśliła brutalną intrygę”