„W rocznicę ślubu chciałam zaskoczyć męża. To on zrobił mi niespodziankę, oskarżając mnie o zdradę”

Zatroskana kobieta fot. iStock by GettyImages, Clarissa Leahy
„Mieszkanie prezentowało się tak, jakby przeszło przez nie tornado. Kiedy przekroczyłam próg kuchni... nagle wszystko stało się oczywiste. Na stole leżał mój koronkowy komplet bielizny, który kupiłam na wyjazd. Obok leżała kartka. Kiedy przeczytałam jej treść, nie mogłam powstrzymać łez”.
/ 03.02.2024 19:15
Zatroskana kobieta fot. iStock by GettyImages, Clarissa Leahy

Chyba przez trzy godziny dobierałam bieliznę. Gdy opuszczałam sklep, byłam wykończona i spocona od przymierzania, ale za to szczęśliwa. Byłam pewna, że Przemek oszaleje na mój widok w tym pociągającym czerwonym zestawie. Wydałam na niego krocie, ale przecież nie będę skąpić na prezent dla męża z okazji dziesięciolecia naszego małżeństwa. Zwłaszcza że w tym przypadku, to ja miałam być tym upominkiem!  

Z dużą starannością przygotowałam dodatkowe atrakcje, to znaczy przede wszystkim pobyt w hotelu tuż przy plaży. Oprócz tego już w drodze pociągiem, w przedziale pierwszej klasy, szampan i smaczne przekąski. A po dotarciu na miejsce: relaksujący masaż w spa hotelowym, specjalna romantyczna kolacja i... namiętna noc w apartamencie z widokiem na morze. Muszę przyznać, że trochę na to wydałam, ale już tyle czasu nie byliśmy nigdzie razem!        

Przemek przez ostatnie trzy lata nie korzystał z urlopu, ponieważ w firmie ciągle działy się jakże niezwykle istotne rzeczy. W efekcie pozwalali mu zrobić sobie wolne od roboty co najwyżej na jeden dzień. Nie sprzeciwiałam się temu, bo to przecież on w dużej części za wszystko płacił i był finansowym wsparciem, jednak smuciło mnie, że mamy tak niewiele czasu tylko dla nas. Postanowiłam samej sobie, że podczas tego rocznicowego weekendu nie rozstaniemy się nawet na chwilę.

Włożyłam w to ogrom pracy i miłości        

Na dwa dni przed odjazdem wszystko było już gotowe. Bilety ukryte w torebce, seksowny komplecik i sukienki ułożone na dnie szuflady. Pozostało mi tylko odwiedzić fryzjera i kosmetyczkę. Myślę, że przygotowywałam się do tego bardziej niż do mojego ślubu! Ale naprawdę czułam takie podekscytowanie... Wiedziałam, że tym razem szef Przemka nie będzie nam przeszkadzał swoimi telefonami w naszym wymarzonym małżeńskim odpoczynku.                                                       

– Zauważyłem, że w ostatnim czasie jest wyjątkowo zmarnowany  – zauważył szef, kiedy delikatnie mu przedstawiłam całą sytuację. – Dobrze mu zrobi trochę odpoczynku ze swoją żoną – dodał, mrugając do mnie.                                                                                                                                             

Kiedy przyjechałam od fryzjera, Przemek siedział przy komputerze. Patrzył na mnie dziwnie, co sprawiło, że przestraszyłam się, że nie jest zadowolony z mojego nowego wyglądu.

– Już przyszedłeś? – zapytałam, próbując go pocałować, ale on się wykręcił.                

– Dla kogo się tak odstroiłaś? – zapytał, brzmiąc podejrzanie.

– A co, fajnie? Podoba ci się?  – odparłam pytaniem, uśmiechając się kokieteryjnie.

– Nie, wyglądasz jakoś staro – odpowiedział bezpośrednio. – Poza tym wcześniej się tak dla mnie nie odstawiałaś – dodał nieco zirytowany, po czym skupił się na komputerze.

Ciężko było mi powstrzymać łzy. To nie było to, czego oczekiwałam! Nie tak wyobrażałam sobie reakcję mojego męża... W końcu wszystko robiłam dla niego! Ale nie chciałam wdawać się w kłótnię. Nie tuż przed naszym wypadem, w który włożyłam tyle czasu, energii i przede wszystkim serca! 

Kiedy nadszedł kolejny poranek, Przemek obudził się nieco niespokojny. Długo kręcił się po domu, aż w końcu wyszedł, nie biorąc ze sobą służbowego komputera. Nie mogłam zrozumieć, o co mu chodzi.
Chwilę po śniadaniu poszłam do galerii handlowej. Miałam zamiar odebrać bluzkę, na której zostało nadrukowane nasze zdjęcie z pierwszych wakacji jako małżeństwo. To miał być taki sympatyczny, rocznicowy drobiażdżek dla Przemka. Po powrocie do domu otworzyłam drzwi i... zastygłam w miejscu.

Na stole leżał od niego liścik                

Mieszkanie prezentowało się tak, jakby przeszło przez nie tornado. Rzeczy były porozrzucane w nieładzie, z szafek wypadły ubrania, a na łóżku i podłodze leżała bielizna. Moje nogi zadrżały. A może złodziej?! Ale przecież drzwi do mieszkania były zamknięte! Na wszelki wypadek zdecydowałam się sprawdzić balkon i okna. Nie było żadnych oznak włamania!

Kiedy przekroczyłam próg kuchni... nagle wszystko stało się oczywiste. Na stole leżał mój koronkowy komplet bielizny, który kupiłam na wyjazd. Czerwony zestaw, pończochy i perfumy. Obok leżał liścik.

„Odkrycie, że masz kogoś na boku – to fantastyczny upominek na dziesiątą rocznicę ślubu. Jesteś żałosna”. Podpisał się – Przemek.            

Nie byłam pewna, czy łzy płyną mi ze złości, poczucia krzywdy, smutku, niesprawiedliwości czy może dlatego, że mój własny mąż tak mnie poniżył! Lecz płakałam długo. Później nie miałam już sił, aby do niego zadzwonić i wyjaśnić, że to zwykła pomyłka. Tłumaczyć mu, jak bardzo mnie zaniedbuje, bo dla niego liczy się tylko praca, a tym bardziej,  ile wysiłku, pieniędzy i nadziei włożyłam w przygotowanie dla niego tej całej niespodzianki.

Rzuciłam na stół bilety kolejowe i potwierdzenie rezerwacji z wykazem atrakcji hotelowych.

"Zgadza się, jestem żałosna", napisałam z drugiej strony jego karteczki. "Bo jak inaczej określić kobietę, która organizuje taki romantyczny wyjazd dla męża, który ją ignoruje? Wszystkiego najlepszego z okazji dziesiątej rocznicy ślubu." Z podpisem – Marlena.                     

Mój telefon zaczął szaleć kilka godzin później. Przemek próbował się do mnie dodzwonić chyba setki razy. Z pewnością dotarło do niego, jak bardzo się pomylił. Ale nie zamierzam mu tak łatwo tego wybaczyć! Zatrzymałam się u mojej koleżanki. Mogę tam mieszkać tak długo, ile tylko zechcę. Jeżeli mamy z Przemkiem się pogodzić i do siebie wrócić, musi najpierw dokładnie zdać sobie sprawę, co jest dla niego w życiu tak naprawdę ważne.                   

Czytaj także:
„Rodzice wbijali nam do głowy, że rodzeństwo, nawet przyrodnie, powinno się kochać. No to się pokochaliśmy. Dosłownie”
„Córka przyprowadziła o 30 lat starszego od niej wybranka. Myślałam, że gorzej być nie może, aż usłyszałam o ich planach”
„Po śmierci przyjaciółki nie czekałam, aż inna mnie ubiegnie i weszłam do łóżka jej mężowi. Był moim marzeniem”

Redakcja poleca

REKLAMA