„Córka przyprowadziła o 30 lat starszego od niej wybranka. Myślałam, że gorzej być nie może, aż usłyszałam o ich planach”

Zatroskana kobieta fot. iStock by GettyImages, Wavebreakmedia
„Słuchając tego, co mówi ten chłopak, brał mnie coraz większy strach. Wyobrażałam sobie moją kochaną córeczkę dręczoną przez tego starego drania. A taki był niby uprzejmy, z klasą, cały „ą” i „ę”! Dlaczego nic nam nie powiedziała? Czemu nie dała sobie pomóc?”.
/ 01.02.2024 08:30
Zatroskana kobieta fot. iStock by GettyImages, Wavebreakmedia

Kiedy Lena przedstawiła nam swojego nowego partnera, bo słowo „chłopak” było tu cokolwiek nieodpowiednie, autentyczne zaniemówiłam.

Mieliśmy przed sobą mężczyznę około pięćdziesiątki, szpakowatego i trochę już łysawego. Sylwetkę miał akurat niezłą – wydawał się zadbany i nie wyhodował sobie piwnego brzuszka jak mój mąż, Daniel. Ale jak to się niby miało do mojej córki, która dopiero co skończyła 21 lat?!

– Pan… pan to już pewnie ma dzieci – zagaiłam niepewnie przy obiedzie. Tak, przyznaję, że trochę liczyłam na to, że go zawstydzę. Bo taka różnica wieku? Naprawdę?

– Nie, nie mam – odpowiedział beztrosko ten mężczyzna, Karol. – Jakoś się w życiu nie poukładało. Wiedzą państwo, skupiłem się na pracy, a na nic innego nie miałem czasu. Ale teraz na szczęście spotkałem Lenkę i mam nadzieję, że wszystko nam się świetnie ułoży.

– Mama zawsze się czepia – stwierdziła pośpiesznie moja córka. – Nie może pojąć, że wolę dojrzałych mężczyzn niż chłopców, którzy mają pstro w głowie.

Wtedy Karol niby wziął nawet naszą stronę. Tłumaczył Lenie, że to dobrze, że ma takich troskliwych i ostrożnych rodziców, bo to na różnych ludzi można teraz trafić. Parę tygodni później zrozumiałam, że Lena myśli o nim poważnie, a on rzeczywiście nie przypomina jakiegoś zdesperowanego podstarzałego faceta, tylko ma klasę. Zawsze był dobrze ubrany, kupował mojej córce jakieś prezenty i był świetnie zabezpieczony finansowo. Przez krótką chwilę myślałam, że może Lena wcale nie trafiła aż tak źle, chociaż facet, w którym się zakochała, miał 51 lat.

Wieść o wyjeździe była zaskoczeniem

– Wyjeżdżamy do Stanów! – oznajmiła mi Lena cała w skowronkach, a ja omal nie wypuściłam z rąk filiżanki z kawą.

– „Wyjeżdżamy”, to znaczy kto? – spytał natychmiast Daniel, wyrywając mnie tym samym z odrętwienia.

– No, oczywiście ja i Karol – stwierdziła nasza córka, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

Nie powiem – zaskoczyła nas tą informacją. Z początku staraliśmy się ją odwieść od tego pomysłu. Bo nie dość, że związała się z facetem, starszym od niej o 30 lat, to jeszcze postanowiła sobie z nim wyjechać na drugi koniec świata. Przecież nie byli małżeństwem, on… no, wydawał się jeszcze zupełnie obcy! Ile się znali? Maksymalnie z pół roku.

Do Leny jednak nic nie docierało. Uparła się, że chce wyjechać z Karolem za nowym życiem i tyle było z nią rozmowy. Skończyło się na tym, że on sam przyszedł nas przekonywać, że to dla nich obojga ogromna szansa, że Lena będzie się mogła rozwijać w kraju o znacznie większych możliwościach, a przy okazji poznać trochę innej kultury i zwyczajów.

Chociaż Daniel denerwował się chyba bardziej ode mnie, ostatecznie musieliśmy ustąpić. Lena nie miała piętnastu lat, żebyśmy jej mogli czegokolwiek zabronić.

Nie chciałam się kłócić

Wiedziałam, że jeśli zacznę robić córce wyrzuty, odwróci się od nas i w ogóle stracimy z nią kontakt. Tego za wszelką cenę chciałam uniknąć, dlatego też ostatecznie pożegnałam ją z uśmiechem na ustach (choć oczywiście ze łzami w oczach), nakazując regularnie dzwonić, żebyśmy wiedzieli z Danielem, co się u niej obecnie dzieje.

Widziałam, że na nią też wtedy spłynęła ogromna ulga – w końcu nie musiała się przejmować „tymi upartymi staruszkami”, którzy wymyślili sobie blokować jej drogę do marzeń. Pocieszałam się zresztą, że nie może być aż tak tragicznie. W gruncie rzeczy, gdyby nie patrzeć na wiek, Karol byłby całkiem niezłą partią. Miał sporo pieniędzy, zawsze ubierał się bardzo elegancko i nie używał w ogóle prostackiego języka.

Pewnie Lena miała rację, że był bardziej wartościowy od jej wciąż beztroskich rówieśników. Czy jednak był wart tego, żeby porzucać dla niego studia i zostawiać całą polską rodzinę? Cóż, już wkrótce mieliśmy się o tym wszystkim przekonać – w dość brutalny sposób, niestety.

Zastanawialiśmy się, czy za nami nie tęskni

Mijały kolejne tygodnie, a kontaktu ze strony Lenki było jak na lekarstwo. Córka wyraźnie nas unikała. Dzwoniła z rzadka, a poza tym mówiła niewiele i szybko kończyła rozmowę. Daniel był przekonany, że zachłysnęła się tym wielkim, nowym światem, więc wcale o nas nie pamięta. Nie tęskni, nie potrzebuje rozmów, bo przecież na miejscu ma pewnie ciekawszych ludzi.

Ja jednak miałam jakieś złe przeczucie. I choć chodziłam po domu przygnębiona, bo ona była gdzieś tam, daleko, a co gorsza, w ogóle się nie odzywała, wewnątrz dręczył mnie też inny niepokój. Bo wydawało mi się, że coś jest mocno nie tak. Że czegoś nie dostrzegamy. Czegoś bardzo ważnego, co może decydować nawet o bezpieczeństwie naszej córki.

Ten telefon mną wstrząsnął

Kiedy zadzwonił do mnie dziwny, nieznany numer, w pierwszej chwili nie chciałam odbierać. Potem jednak coś mnie tknęło i przesunęłam zieloną słuchawkę na ekranie.

– Halo? – odezwał się męski głos po drugiej strony. – Czy rodzina Leny?

– Jej matka – odparłam, czując, że zupełnie wyschło mi w gardle. – A… z kim rozmawiam?

– Oskar – odparł mój rozmówca. – Jestem… poznałem pani córkę niedawno. Z miesiąc temu chyba. Też jestem z Polski, tylko mieszkam tu, w Stanach… już trzy lata.

– Aha. – Nie bardzo wiedziałam, co powiedzieć więcej. Czego mógł chcieć jakiś Oskar, nowy znajomy Leny?

– U Leny źle się dzieje – stwierdził. – Ten mężczyzna… wie pani, ten, z którym przyjechała…

– Karol – podpowiedziałam niemal szeptem.

– Właśnie, Karol. On… źle ją traktuje. Lena ma siniaki. Maskuje je, ale i tak widać. Widziałem zresztą, że ten typ podnosi na nią rękę.

– Mój Boże… – wykrztusiłam z trudem.

– Rozmawiałem z Leną, ale ona się boi – ciągnął. – Nie chce od niego odejść. Mówi, że będzie jeszcze gorzej. Że on ją znajdzie.

Słuchając tego, co mówi ten chłopak, brał mnie coraz większy strach. Wyobrażałam sobie moją kochaną córeczkę dręczoną przez tego starego drania. A taki był niby uprzejmy, z klasą, cały „ą” i „ę”! Dlaczego nic nam nie powiedziała? Czemu nie dała sobie pomóc?

– Moja biedna Lenka…

– Ja będę na dniach wracać do Polski. Spróbuję ją wyciągnąć ze sobą. Jeśli tylko ją przekonam, będzie dobrze. Z tym Karolem to sobie poradzę w razie czego. Proszę się o to nie martwić. I nie dzwonić do córki, bo on jej kontroluje telefon.

Siedziałam jak na szpilkach

Czułam się jak w jakimś thrillerze. Nie miałam pojęcia, co robić, a zdecydowanie najgorsza była ta bezradność. Powiedziałam o wszystkim Danielowi, a on chciał już, natychmiast, wsiadać w samolot, żeby ratować naszą córeczkę. Uspokoiłam go jednak i wytłumaczyłam, że nigdy tam nie był, że nawet nie wie, gdzie szukać.

– Stany to nie Polska, Daniel – mówiłam mu. – Sam się tam zgubisz i taki będzie finał.

Pewnie, że bardzo się bałam. I ta świadomość, że Lena jest gdzieś tam, zdana na łaskę zupełnie obcych ludzi. Zastanawiałam się, co będzie, jeśli ona nie pójdzie z tym Oskarem. A co, jak on udawał? Jak wcale nie chce jej pomóc? Sprzeda ją gdzieś albo zostawi samą sobie?

Odetchnęłam dopiero gdy w progu naszego domu stanęła nasza córeczka – trochę wychudzona, z siniakiem pod okiem, ale żywa. Towarzyszył jej wysoki, postawny chłopak, stawiałam, że mniej więcej w jej wieku. Oskar.

Mam nadzieję, że Lena ułoży sobie życie

Wybawiciel naszej córki okazał się bardzo przyzwoitym chłopakiem. Ma 24 lata i jest trenerem judo. Siedział trochę w Stanach, bo tam na stałe wyprowadziła się jego starsza siostra. Do Polski miał przyjechać tylko na chwilę, w odwiedziny do rodziców. Nasza Lena jednak pokrzyżowała mu plany.

Obecnie żadne z nich nie wybiera się już za morze. Wydaje mi się, że Oskar chyba się w naszej córce zakochał. Znalazł sobie nawet pracę tu, na miejscu. Lena z kolei wróciła na studia i coraz więcej czasu spędza z nim. Nie chcę zapeszać, ale wydaje mi się, że oni dwoje akurat do siebie pasują. Może to właśnie niespodziewany znajomy ze Stanów sprawi, że moja córka zapomni o tym najgorszym wyborze, jaki podjęła w życiu?

Czytaj także:
„Rodzice ciągle pytają, kiedy znajdę sobie męża. Mam 30 lat i zero nadziei. Każdy jeden, to zadufany w sobie karierowicz”
„Moi rodzice mieli Arka za patologię, bo nie ma matury. Uciekliśmy, by wziąć ślub i po latach zemściliśmy się na nich”
„Tuż przed odejściem mama wyznała mi bolesną prawdę. Zdradzenie tajemnicy ją wyzwoliło, ale dla mnie było końcem świata”

Redakcja poleca

REKLAMA