"A ten znowu udaje, że jest najmądrzejszy na świecie" — pomyślałam z niechęcią. Mój przyrodni brat właśnie wygrał międzynarodową olimpiadę naukową i przekonywał domowników, że to wcale nie było takie trudne.
— Już się nie popisuj — parsknęłam. — Przecież wszyscy wiemy, jaki jesteś mądry — dodałam z ironią. Nie mogłam się powstrzymać, bo denerwował mnie ten zarozumiały gość. Chociaż musiałam przyznać, że z przedmiotów ścisłych był naprawdę dobry.
— Po prostu mi zazdrościsz — Bartek pokazał mi język i dalej opowiadał zafascynowanym rodzicom tajemnice swojego sukcesu.
— Nie mam czego ci zazdrościć — odparowałam ze wzruszeniem ramion. I nie wiadomo, jak długo trwałaby ta nasza dyskusja, gdyby nie zareagował ojciec Bartka.
— Dzieciaki, uspokójcie się — powiedział podniesionym głosem. — Jesteście rodzeństwem i powinniście raczej ze sobą współpracować, a nie wiecznie konkurować.
— Marek ma rację — do rozmowy wtrąciła się moja mama. — Rodzeństwu nie przystoi takie zachowanie.
— Nie jesteśmy rodzeństwem! — wykrzyknęliśmy z Bartkiem w tym samym czasie. "Przynajmniej tu się zgadzamy" — pomyślałam cierpko.
Mama i ojczym spojrzeli na nas i oboje w tym samym czasie westchnęli.
— Już o tym rozmawialiśmy — powiedziała moja mama, a ojciec Bartka przytakiwał jej, kiwając głową. — Jesteście rodzeństwem przyrodnim. Ale powinniście się kochać i szanować tak samo jak każde inne rodzeństwo.
"Niedoczekanie" — pomyślałam w duchu. Spojrzałam na Bartka i z jego miny wywnioskowałam, że myśli dokładnie tak samo.
Wyrosła z ciebie fajna dziewczyna
I tak nam mijały lata w naszej patchworkowej rodzinie. Wciąż kłóciliśmy się z Bartkiem, ale z czasem kłótnie te były coraz rzadsze i coraz mniej gwałtowne. Może po prostu dorastaliśmy, a może doszliśmy do wniosku, że tak naprawdę to nie ma powodów do tych wiecznych utarczek słownych. Co więcej — zaczęliśmy się coraz lepiej dogadywać. Bartek pomagał mi w przedmiotach ścisłych, a ja pisałam za niego wypracowania.
— Wiesz co siostra? Z ciebie to nawet fajna dziewczyna — powiedział mi któregoś razu mój przyrodni brat, gdy pomogłam mu w napisaniu rozprawki. Nie radził sobie dobrze z językiem polskim. Na szczęście ja nie miałam z nim problemu i chociaż w tym mogłam być lepsza od niego.
— Wiem — uśmiechnęłam się. — W zamian możesz kupić mi czekoladę — dodałam. I chociaż nie spodziewałam się tego, to następnego dnia znalazłam na swoim biurku słodką tabliczkę. I to dokładnie taką, jaką najbardziej lubiłam.
— Skąd wiedziałeś, że lubię gorzką z malinami? — zapytałam Bartka, gdy spotkałam go w szkole. Mój przyrodni brat tylko się uśmiechnął.
— Przecież widzę, jak się nią zjadasz codziennie — odpowiedział w końcu i się roześmiał.
— Świnia — odpowiedziałam. Ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Nie powiem, zrobił mi frajdę tym niewielkim podarunkiem.
Dasz się zaprosić do kina?
Ten dzień nie należał do najlepszych dni w moim życiu. Nie dość, że dostałam jedynkę z matematyki, to jeszcze na języku polskim dowiedziałam się, że moja rozprawka ma wiele niedociągnięć.
— Ta baba nie zna się na rozprawkach — powiedziałam przy obiedzie. I wtedy dokładnie tak myślałam. Jako nastolatka nie przyjmowałam do wiadomości, że mogę mieć jakieś braki edukacyjne.
— Ja tam uważam, że jesteś dobra w te klocki — powiedział Bartek. Spojrzałam na niego. Wydawało się, że mówi szczerze.
— Od kiedy jesteś taki miły? — warknęłam i od razu poczułam na sobie karcący wzrok mamy.
— Od zawsze — usłyszałam głos przyrodniego braciszka. "Akurat" — mruknęłam w duchu. Jednak na głos nic już nie powiedziałam, bo nie chciałam wywoływać kolejnej kłótni.
I chyba zostało to docenione, bo po obiedzie Bartek zaproponował wspólne wyjście.
— Dostałem kieszonkowe. Pójdziemy do kina? — zapytał podczas wspólnego zmywania naczyń. To zajęcie należało do nas i zazwyczaj podczas niego wymienialiśmy się niezbyt przyjemnymi docinkami. Tym razem jednak Bartek był bardzo miły. I jeszcze to zaproszenie, które bardzo mnie zaskoczyło.
— I ty stawiasz? — zapytałam zdziwiona.
— Tak — odpowiedział. — Ale i ja wybieram film — dodał z chytrym uśmieszkiem.
Na to akurat mogłam się zgodzić. Mieliśmy dosyć podobny gust filmowy, więc mogłam być pewna, że Bartek wybierze taki film, który także i mi przypadnie do gustu. Jednak gdy dotarliśmy do kina, to okazało się, że wybrał jakiś łzawy wyciskacz łez.
— Zrobiłeś to specjalnie? — zapytałam ze złością. Podskórnie czułam, że szykuje się kolejna kłótnia.
— Nigdy w życiu — odpowiedział Bartek. — Byłem przekonany, że dziewczyny lubią coś takiego. A ja chciałem sprawić ci przyjemność — dodał. Spojrzałam na niego uważnie. Wyglądał tak, jakby mówił prawdę. W tej samej chwili złość mi minęła, a ja poczułam ciepło na sercu. Bardzo doceniałam fakt, że mój przyrodni brat chciał zadbać o moje samopoczucie.
Spotkanie po latach
Po skończeniu szkoły średniej nasze drogi się rozeszły. Oboje wyjechaliśmy na studia do innych miast. Bartek wybrał prestiżową politechnikę, a ja rozpoczęłam studia na wydziale polonistycznym. Moim marzeniem było zostanie dziennikarką, lub uznaną pisarką.
— Będę ci kibicować — powiedział Bartek podczas jednej z naszych rozmów telefonicznych. Na początku kontaktowaliśmy się dosyć często. Oboje żartowaliśmy, że tak się przyzwyczailiśmy do naszych kłótni, że nie jesteśmy w stanie z nich zrezygnować. Jednak ja z czasem zrozumiałam, że po prostu lubię te rozmowy, podczas których dzielimy się swoimi przemyśleniami, sukcesami i niepowodzeniami. Dobrze nam się rozmawiało.
A mimo to nasz kontakt był coraz rzadszy, a z czasem stał się zaledwie sporadyczny. Oboje mieliśmy mnóstwo zajęć i trudno nam było znaleźć choćby odrobinę czasu, aby porozmawiać. Rzadko też się widywaliśmy, bo nasi rodzice rozwiedli się po kilkunastu latach małżeństwa. Potem Bartek wyjechał na zagraniczne stypendium, a ja byłam przekonana, że już nie wróci. Myliłam się, bo kilka lat później spotkaliśmy się całkowicie przez przypadek.
— Uważaj, jak chodzisz — warknęłam do człowieka, który tak szybko szedł po chodniku, że potrącił mnie łokciem. W ręku trzymałam kubek kawy, który niestety nie przetrwał tego zdarzenia.
— Bardzo panią przepraszam — powiedział gość i próbował zbierać moje zakupy, które wyleciały z siatki podczas tego zderzenia. A gdy podniósł na mnie wzrok, to od razu go rozpoznałam.
— Bartek! — wykrzyknęłam. — A co ty tu robisz?
Mój przyrodni brat spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a potem uśmiechnął się od ucha do ucha.
— No proszę, moja młodsza siostrzyczka — wykrzyknął. A potem otaksował mnie wzrokiem. — Fiu, fiu, muszę przyznać, że wyrosła z ciebie bardzo ładna pannica — dodał. Poczułam, że moja twarz robi się czerwona. Jednocześnie przyjrzałam się Bartkowi. Zawsze był ładny i podobał się dziewczynom, ale teraz stał przede mną przystojny i niezwykle męski mężczyzna.
— Dzięki — powiedziałam zawstydzona. Nie bardzo wiedziałam, co mam powiedzieć. A jednocześnie bardzo nie chciałam, aby ta rozmowa dobiegła końca. Na szczęście Bartek mnie wyręczył.
— Zapraszam cię na kawę — powiedział i chwycił mnie pod łokieć.
Wyjdziesz za mnie?
Nie skończyło się tylko na kawie. Tego dnia spędziliśmy ze sobą kilka godzin, podczas których rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim. Okazało się, że Bartek jest uznanym naukowcem, który osiąga międzynarodowe sukcesy.
— Ja niestety nie mogę tego powiedzieć o sobie — westchnęłam. Pracowałam w wydawnictwie jako korektorka i od kilku lat pisałam do szuflady z nadzieją, że kiedyś zostanę znaną pisarką.
— Trzeba wierzyć, że marzenia się spełnią — powiedział Bartek i przyjrzał mi się uważnie. Poczułam, jak po plecach przebiega mi dreszcz.
Przez kolejne dni prawie się nie rozstawaliśmy. A gdy zbliżał się czas pożegnania, to zrozumiałam, że nie chcę, aby Bartek wyjeżdżał. Ale nie miałam odwagi mu tego powiedzieć. Byłam przekonana, że wciąż traktuje mnie jak młodszą siostrę. Ale i tym razem się myliłam.
— Czy myślisz, że rodzeństwo może stanąć na ślubnym kobiercu? — zapytał mnie, stojąc na peronie. Jego pociąg miał przyjechać za kilkanaście minut.
Nie odpowiedziałam mu na to pytanie. Nie musiałam.
Teraz przygotowujemy się do ślubu. Wprawdzie nie wiedzieliśmy, jak powiedzieć o tym naszym rodzicom, ale okazało się, że strach ma wielkie oczy. Zarówno moja mama, jak i ojciec Bartka ucieszyli się z naszych planów i bardzo nam kibicują. A ja wierzę, że nam się uda.
Czytaj także:
„Po ślubie moja przyjaciółka zamieniła się w pustaka. Kiedy ja opowiadam o swoich problemach, ona papla o błyskotkach”
„Mąż pomiatał mną, bo po ciąży się zaniedbałam. Dla dziecka znalazłam zastępczego tatusia, a dla siebie kochanka na boku”
„Moja sąsiadka robi mi z życia cyrk. Wali w rury i nasyła na mnie policję, bo gotuję obiad”