Jestem zwyczajną kobietą z nadzieją, że moje życie rodzinne w końcu się ułoży. Wyszłam za mąż za Marka cztery lata temu. Mój mąż to ciepły i opiekuńczy mężczyzna, którego pokochałam od pierwszego wejrzenia. Jednak życie z nim to nie tylko sielanka – w pakiecie dostałam także jego matkę, Zofię.
Teściowa to temat, który często wywołuje u mnie ból głowy. Zofia jest typową matką-Polką, która nigdy nie odpuści żadnej okazji, by wtrącić się w nasze życie. Relacje między nami zawsze były trudne, jednak ostatnio postanowiłam spróbować je poprawić.
Chciałam zrobić jej niespodziankę
Zbliżały się urodziny Zofii i chciałam zrobić coś wyjątkowego. Pomyślałam, że dzień spędzony w luksusowym SPA będzie idealnym prezentem. Może dzięki temu, chociaż na chwilę, uda się nawiązać między nami lepszy kontakt. Zaplanowałam wszystko z najdrobniejszymi szczegółami – od masaży, przez zabiegi na twarz, aż po wspólną kolację. W sercu miałam nadzieję, że to będzie początek nowej, lepszej relacji. Czułam jednak pewne obawy, bo Zofia potrafi być naprawdę wymagająca. Ale przecież to miała być niespodzianka, a niespodzianki zwykle cieszą, prawda?
– Marek, myślałam o czymś specjalnym na urodziny twojej mamy – zaczęłam, starając się brzmieć pewnie. Spojrzał na mnie z zaciekawieniem, odkładając gazetę.
– A co byś chciała zrobić? – zapytał, unosząc brwi.
– Zarezerwowałam dla nas dwóch dzień w luksusowym spa. Masaże, zabiegi, kolacja... Wszystko, co najlepsze – uśmiechnęłam się, starając się ukryć nerwy.
Marek przez chwilę milczał, a potem westchnął.
– Sandra, to miły gest, ale wiesz, jaka jest mama. Czasem trudno jej dogodzić – odpowiedział ostrożnie.
– Wiem, ale może to jest właśnie to, czego potrzebujemy. Może wspólny czas w takiej atmosferze pomoże nam się zbliżyć – przekonywałam, chociaż sama miałam pewne wątpliwości.
Marek uśmiechnął się lekko i przyciągnął mnie do siebie.
– Wiem, że się starasz, i naprawdę to doceniam. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem – powiedział ciepło, całując mnie w czoło.
Dzień urodzin Zofii nadszedł szybciej, niż się spodziewałam. Siedziałam w samochodzie, nerwowo ściskając kierownicę, podczas gdy ona spoglądała przez okno.
– Naprawdę nie musiałaś się fatygować – powiedziała chłodno, choć w jej głosie dało się wyczuć cień ciekawości.
– To dla mnie przyjemność. Chcę, żebyś miała wspaniałe urodziny – odpowiedziałam z uśmiechem, starając się brzmieć przekonująco.
Niestety nic jej nie pasowało
Po dotarciu do SPA, weszłyśmy do eleganckiego holu. Recepcjonistka przywitała nas z szerokim uśmiechem.
– Witam panie! Mam przyjemność powitać was w naszym SPA. Proszę o dokumenty i już przygotowuję wasz pokój – powiedziała, wpisując nasze dane do systemu.
Zofia od razu skrzywiła się, patrząc na recepcjonistkę z ukosa.
– Tu jest strasznie duszno. Nie macie klimatyzacji? – zapytała sucho.
Recepcjonistka zmieszała się nieco, ale zachowała profesjonalizm.
– Oczywiście, już to sprawdzam. Proszę dać mi chwilkę – powiedziała, biegnąc do menedżera.
Próbowałam załagodzić sytuację.
– Może napijemy się wody i usiądziemy na chwilę? – zaproponowałam, wskazując na eleganckie fotele w holu.
– Woda, tak, ale nie z tych plastikowych butelek. Mam alergię – odpowiedziała Zofia, jakby to było oczywiste.
W końcu recepcjonistka wróciła z kluczami.
– Przepraszam za opóźnienie. Wasz pokój jest gotowy. Mam nadzieję, że będziecie panie zadowolone – powiedziała z lekkim ukłonem.
Poszłyśmy do pokoju. Zofia rozejrzała się krytycznie.
– Ładnie, ale mogliby się bardziej postarać – skomentowała.
Westchnęłam w duchu, zastanawiając się, jak przetrwać ten dzień. Pierwsza sesja relaksacyjna miała być masażem. W ciszy przeszłyśmy do pokoju zabiegowego, gdzie przywitała nas uśmiechnięta masażystka.
– Nie jest tu trochę zimno? I ta muzyka... Nie można jej ściszyć? – zapytała, marszcząc brwi.
Masażystka skinęła głową i dostosowała temperaturę oraz głośność muzyki. Zaczęłyśmy masaż, a ja próbowałam się zrelaksować, choć słyszałam każde westchnienie Zofii.
Starałam się cieszyć chwilą
Wieczorem poszłyśmy na kolację do eleganckiej restauracji w SPA. Miałam nadzieję, że chociaż ten moment przebiegnie spokojnie. Usiadłyśmy przy stoliku z widokiem na ogród, a kelner podał nam menu.
– Sandra, co to za jedzenie? Same dziwactwa – powiedziała Zofia, przeglądając kartę. – Czy nie można zamówić czegoś prostego?
– Możesz zamówić, co tylko chcesz – próbowałam ją uspokoić. – Na pewno znajdziesz coś, co ci zasmakuje.
Zofia w końcu wybrała danie, choć z wyraźnym niezadowoleniem. Kelner przyniósł nasze zamówienia, a ja starałam się cieszyć chwilą. Niestety, zaczęła narzekać już po pierwszym kęsie.
– To mięso jest przesuszone. Jak można to tak podać? – rzuciła głośno, przyciągając spojrzenia innych gości.
Próbowałam się opanować, ale czułam, że emocje we mnie narastają.
– Zofia, naprawdę się starałam, żeby ten dzień był dla ciebie wyjątkowy. Może spróbuj znaleźć coś pozytywnego? – powiedziałam, starając się brzmieć spokojnie.
– Pozytywnego? Sandra, to SPA to jedno wielkie rozczarowanie! – odparła ostro. – Cały dzień musiałam znosić te nieudolne próby zrelaksowania się. A teraz jeszcze to jedzenie...
– Wiesz co? Mam już tego dość – przerwałam jej, nie mogąc się powstrzymać. – Cały dzień staram się, żebyś była zadowolona, a ty tylko narzekasz! Czy nie możesz chociaż raz okazać odrobinę wdzięczności?
Zofia zamilkła, patrząc na mnie zaskoczona. W końcu odpowiedziała.
– Sandra, nie masz pojęcia, przez co przechodzę. Myślisz, że jeden dzień w SPA to załatwi?
– Może nie załatwi wszystkiego, ale to był mój sposób na okazanie ci, że mi zależy. A ty tylko widzisz same minusy – odparłam, czując, że łzy napływają mi do oczu.
Zofia odłożyła sztućce i westchnęła.
– Może masz rację, Sandra. Może powinnam być bardziej wdzięczna. Ale to nie jest łatwe, kiedy czuję się, jakbym traciła kontrolę nad swoim życiem.
Czułam się zraniona i wyczerpana. Wstałam od stołu, nie patrząc na nią.
– Wybacz, ale muszę się przewietrzyć – powiedziałam, wychodząc z restauracji.
Dlaczego zawsze musi być tak trudno?
Zostawiłam Zofię przy stole, idąc w stronę ogrodu. W sercu czułam złość i smutek, zastanawiając się, czy kiedykolwiek uda nam się znaleźć wspólny język.
Spacerowałam po ogrodzie, starając się ochłonąć. Nocne powietrze było chłodne, a delikatny wiatr koił moje rozedrgane nerwy. Usiadłam na ławce przy fontannie, próbując zebrać myśli.
– Dlaczego zawsze musi być tak trudno? – pomyślałam, wpatrując się w migoczące na wodzie refleksy.
Wtedy zadzwonił telefon. To był Marek.
– Hej, kochanie. Jak tam urodziny mamy? – zapytał z troską.
Wzięłam głęboki oddech, próbując się nie rozpłakać.
– Marek, nie jest dobrze. Cały dzień narzekała, a teraz mieliśmy wielką kłótnię przy kolacji. Nie wiem, co robić – powiedziałam, czując, jak łzy spływają mi po policzkach.
– Przykro mi to słyszeć, Sandra. Wiem, jak bardzo się starałaś. Mama potrafi być trudna, ale nie bierz tego do siebie – odpowiedział łagodnie. – Jesteś wspaniała i zrobiłaś wszystko, co mogłaś.
– To nie wystarcza – westchnęłam. – Mam wrażenie, że nic nie jest w stanie jej zadowolić.
– Daj jej trochę czasu. Może w końcu doceni, co dla niej zrobiłaś – powiedział Marek, próbując mnie pocieszyć. – A teraz spróbuj się zrelaksować i odpocząć. Kocham cię.
– Ja ciebie też. Dziękuję, że jesteś – odpowiedziałam, czując, jak trochę ulgi przepływa przez moje ciało.
Zaczęłyśmy od nowa
Po rozmowie z Markiem poczułam się nieco lepiej. Postanowiłam wrócić do pokoju, mając nadzieję, że Zofia może przemyślała nasze słowa. Gdy otworzyłam drzwi, zobaczyłam ją siedzącą na łóżku, wpatrującą się w okno.
– Możemy porozmawiać? – zapytałam cicho.
Skinęła głową, a ja usiadłam obok niej. Przez chwilę milczałyśmy, a potem Zofia zaczęła mówić.
– Sandra, wiem, że nie jestem łatwą osobą. Czasem czuję się, jakbym traciła grunt pod nogami. Marek jest moim jedynym dzieckiem, a teraz ma swoje życie. To trudne dla mnie, zaakceptować, że nie jestem już najważniejsza – powiedziała, patrząc mi prosto w oczy.
– Rozumiem, że to trudne. Ale naprawdę staram się, żebyśmy miały dobre relacje. Zależy mi na tobie i chciałabym, żebyśmy się dogadywały – odpowiedziałam szczerze.
Zofia westchnęła.
– Przepraszam za moje zachowanie. Wiem, że nie byłam dziś sprawiedliwa. Może możemy spróbować zacząć od nowa? – zapytała, wyciągając rękę.
Uścisnęłam ją z wdzięcznością.
– Oczywiście. Zacznijmy od nowa – powiedziałam z uśmiechem.
Sandra, 36 lat
Czytaj także:
„Na obiadkach u teściowej czuję się jak na egzaminie. Czepia się nawet tego, jakiego drapaka używam do szorowania garów”
„Zgodziłam się na współlokatorkę, ale szybko pożałowałam. Słodka blondyneczka okazała się trolem”
„Kupiłam domek nad morzem. W wakacje odwiedzały mnie pielgrzymki, bo rodzinie przecież nie odmówię”