Kiedy dostałem pracę w znanej korporacji, wydawało mi się, że złapałem Pana Boga za nogi. Myślałem, że tak już będzie wiecznie. I może dalej żyłbym sobie jak pączek w maśle, gdyby nie to, że nie potrafiłem trzymać łap przy sobie. W obskurnym hotelu dałem się ponieść namiętności, która bardzo wiele mnie kosztowała.
Witamy na pokładzie
Dosyć długo szukałem pracy, która odpowiadałaby moim wymaganiom. I wreszcie się udało. Pewnego popołudnia zadzwoniono do mnie z korporacji, do której aplikowałem wiele miesięcy temu i tak naprawdę straciłem już nadzieję, że uda mi się tam zatrudnić. A tu proszę — taka niespodzianka.
— Zapraszamy pana w poniedziałek na podpisanie umowy — powiedziała sekretarka prezesa, która zadzwoniła do mnie z tą dobrą wiadomością.
Ależ ja się ucieszyłem. „W końcu odkuję się i zacznę żyć na przyzwoitym poziomie” — pomyślałem. A pieniądze były mi bardzo potrzebne. Kilka miesięcy temu rozwiodłem się z żoną, która podała mnie do sądu o alimenty. Tak naprawdę to była moja wina. Zdradzałem Anetę na prawo i lewo, a ona w końcu powiedziała „stop”.
— Będę na pewno — obiecałem i zakończyłem połączenie z szerokim uśmiechem na twarzy.
Postanowiłem to uczcić. Umówiłem się z kumplem na piwo i od razu podzieliłem się z nim dobrą wiadomością.
— Tylko zachowuj się grzecznie i nie podrywaj stażystek — zaśmiał się Paweł.
Tymi słowami wypomniał mi powód rozstania z moją żoną. On doskonale wiedział, że gustowałem w dziewczynach, które były ode mnie sporo młodsze.
— Spokojnie, tym razem nie będę wdawać się w żadne romanse — zapewniłem kolegę i uniosłem kufel w geście toastu. Nawet nie przypuszczałem, że nie wytrzymam w swojej obietnicy nawet jednego miesiąca.
Miała się ode mnie uczyć
Szybko odnalazłem się w nowej firmie. Wprawdzie od początku miałem bardzo dużo obowiązków, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Wiedziałem, że im więcej będę pracować, tym więcej zarobię. A firma płaciła naprawdę dobrze. Jednak po jakimś czasie chyba nawet mój szef zauważył, że niemal nie wychodzę z firmy. Dlatego zaprosił mnie do gabinetu i przedstawił swoją propozycję.
— Nasza firma co roku zatrudnia stażystów, którzy są przydzielani do określonych działów — poinformował mnie.
Taka polityka firmy wcale mnie nie dziwiła, bo w poprzedniej było dokładnie tak samo. Dzięki temu stażyści mogli nabierać doświadczenia, a pracownicy mieli pomoc, która bardzo ułatwiała im wykonywanie codziennych obowiązków.
— To bardzo dobra praktyka — powiedziałem z uznaniem, na co mój szef od razu zareagował uśmiechem.
— W tym roku także postanowiliśmy skorzystać z takiej pomocy — kontynuował. — Jedna z takich stażystek trafi pod pańskie skrzydła — dodał. A potem podszedł do drzwi, otworzył je i poprosił stojącą za nimi osobę, aby weszła do pomieszczenia.
Gdy podniosłem oczy znad komórki, ujrzałem dziewczynę moich marzeń. Przede mną stałą wysoka, zgrabna i długowłosa blondynka, która nie miała więcej niż 20 lat.
— Przedstawiam panu Olę, która dzisiaj rozpoczyna staż w naszej firmie — powiedział szef.
Jednak ja już go nie słuchałem. Wpatrywałem się w dziewczynę i poczułem jak po plecach przebiega mi dreszcz. Ona chyba poczuła dokładnie to samo, bo przytrzymała moją dłoń znacznie dłużej niż było to konieczne. Jednocześnie wpatrywała się we mnie intensywnie niebieskimi oczami, a ja poczułem, że przepadłem. „I to by było na tyle, jeżeli chodzi o obietnicę bycia grzecznym” — pomyślałem.
Spotkaliśmy się w hotelu
Ola od początku nie ukrywała, że się jej podobam. Wprawdzie bardzo sumiennie wykonywała wszystkie przydzielone jej zadania, ale jednocześnie na każdym kroku dawała mi do zrozumienia, że ma ochotę na coś więcej. Sygnały były jednoznaczne — a to dłuższe przytrzymanie dłoni, a to otarcie się podczas mijania, a to prowokacyjne nachylanie się nad biurkiem. Doskonale odczytywałem jej sygnały. I bardzo mi się to podobało.
— Miałeś być grzeczny — parsknął Paweł, któremu pochwaliłem się zainteresowaniem ze strony stażystki.
— Starałem się — zapewniłem kumpla. — Ale to ona mnie podrywa — dodałem.
Nie wspominałem o tym, że bardzo mi to odpowiada. Zresztą nie musiałem, bo Paweł doskonale mnie znał i wiedział, że nie przepuszczę takiej okazji. Na skonsumowanie naszego zauroczenia nie musiałem czekać zbyt długo. Pewnego dnia Ola przysiadła na biurku i pochyliła się w moją stronę.
— Spotkajmy się w hotelu — wyszeptała mi do ucha. Z jednej strony miałem pewne obawy, bo żadna korporacja nie pochwala romansów w pracy. Ale jednocześnie nie mogłem się powstrzymać, bo ta dziewczyna działała na mnie jak żadna inna.
— Kiedy? — zapytałem.
Ola uśmiechnęła się tym swoim cudownym uśmiechem i powiedziała, że dzisiaj wieczorem będzie na mnie czekać w jednym z podmiejskich hoteli. Znałem to miejsce. Było to obskurna dziura, która jednak doskonale nadawała się na to, co mieliśmy zamiar zrobić. Tam przynajmniej mogliśmy mieć pewność, że nikt nas nie nakryje.
Układała sobie życie ze mną
Moja młoda pomocnica przyjechała taksówką do hotelu dokładnie o umówionej godzinie. Nie traciliśmy czasu na zbędne rozmowy i od razu wylądowaliśmy z pokoju. Było dokładnie tak, jak sobie wymarzyłem, a Ola okazała się bardzo namiętną kochanką.
— Powtórzymy to? — zapytałem, gdy odwiozłem ją do firmy, gdzie zostawiła swój samochód.
Dopiero wtedy zauważyłem, że jeździ wysokiej klasy Mercedesem, na który nie było stać prawie nikogo w jej wieku. I chociaż wydawało mi się to dziwne, to jednak w mojej głowie nie zapaliły się żadne czerwone lampki.
— Pewnie, że tak — odpowiedziała Ola i złożyła na moich ustach namiętny pocałunek.
Potem pożegnaliśmy się i każde z nas pojechało w swoją stronę. Tej nocy nie mogłem zasnąć, bo cały czas rozpamiętywałem godziny spędzone z seksowną stażystką.
Nasz romans kwitł w najlepsze i nawet nie przypuszczałem, że może się zakończyć z wielkim hukiem. Poważne kłopoty pojawiły się w momencie, gdy Ola zaczęła napominać o wspólnym zamieszkaniu.
— Nie uważasz, że mogłabym się przeprowadzić do ciebie? — zapytała któregoś razu, gdy leżeliśmy przytuleni do siebie po wyjątkowo wyczerpujących igraszkach. Te słowa wywołały u mnie niemal panikę.
— Ale po co? — zapytałem. — Przecież teraz jest dobrze — dodałem. Wprawdzie Ola spędzała u mnie coraz więcej nocy, ale nie było mowy o jakiejkolwiek przeprowadzce.
— To byłby kolejny krok w naszym związku — usłyszałem. I wtedy przeraziłem się nie na żarty. Dla mnie romans z Olą był tylko miłą przygodą i z mojej strony nie było chęci na żaden związek.
— Przecież my nie jesteśmy w związku — powiedziałem ostrożnie. I w tym momencie zrozumiałem, że mieliśmy z Olą zupełnie inne oczekiwania.
— Jak to nie jesteśmy w związku?! — wykrzyknęła. — Ja cię kocham i chcę z tobą spędzić resztę życia.
Te słowa mnie zmroziły. Nie planowałem związku z Olą. W ogóle nie planowałem żadnego związku.
— Nie kocham cię — powiedziałem zgodnie z prawdą. Wiedziałem, że zranię dziewczynę, ale to było jedyne wyjście, aby uciąć jej oczekiwania jeszcze w zarodku.
— Pożałujesz tego — wysyczała moja kochanka i opuściła mieszkanie trzaskając drzwiami. I to był początek moich problemów.
Prezes wezwał mnie na rozmowę
Przez kolejne dni nie widziałem swojej młodej pomocnicy. Od sekretarki dowiedziałem się, że Ola przebywa na zwolnieniu lekarskim, co przyjąłem z dużą ulgą. Tak szczerze powiedziawszy wolałem uniknąć w pracy konfrontacji z rozwścieczoną i rozczarowaną dziewczyną, bo to na pewno nie skończyłoby się dobrze.
Gdy po południu dostałem wezwanie do gabinetu głównego prezesa, to nawet nie przypuszczałem, że to będzie mój koniec w tej firmie. „Może dostanę jakąś premię lub podwyżkę” — rozmarzyłem się. Z wielkim animuszem zapukałem do drzwi i w myślach już planowałem wydatki. Jednak gdy wszedłem do gabinetu, zrozumiałem, że to spotkanie nie skończy się niczym dobrym. Obok prezesa stała Ola i wpatrywała się we mnie z nienawiścią w oczach.
— Czy domyśla się pan, po co tu pana zaprosiłem? — zapytał mnie prezes.
— Nie — powiedziałem zgodnie z prawdą. Nie mogłem oderwać oczu od Oli. „Co ona tu robi?” — zastanawiałem się w myślach.
Prezes podszedł do mnie i wręczył mi kartkę. Spojrzałem na nią i od razu wiedziałem, co to jest. Właśnie dostałem wypowiedzenie.
— Ale dlaczego? — zapytałem, chociaż gorzka prawda zaczynała już do mnie docierać.
Prezes spojrzał na Olę, a potem uprzejmie się do mnie uśmiechnął.
— Moja córka powiedziała mi, że nie wykonuje pan swoich obowiązków zgodnie z polityką firmy — usłyszałem. I wtedy wszystko zrozumiałem. Uwiodłem córkę prezesa, która poczuła się urażona moim zachowaniem i poleciała na skargę do prezesa.
Początkowo chciałem zaprotestować i walczyć o swoje stanowisko. Jednak prezes chyba to przewidział.
— Jeżeli podpisze pan wypowiedzenie za porozumieniem stron, to otrzyma pan odprawę i dobre referencje — usłyszałem. — Radzę skorzystać z propozycji — dodał z zimnym uśmiechem. Doskonale wiedziałem, co się pod tym kryje. Gdybym nie podpisał tej kartki, to byłbym skończony.
Jeszcze tego samego dnia spakowałem swoje rzeczy i opuściłem budynek firmy. Kolejny raz zapłaciłem wysoką cenę za to, że nie potrafiłem oprzeć się pożądaniu. Czy to się kiedyś skończy? Chciałbym wierzyć w to, że to był ostatni raz i w końcu wyciągnę wnioski ze swojego postępowania.
Czytaj także:
„Rodzeństwo w spadku po ciotce dostało skarby, ja dywan. Nie wiedziałam, że ten kawałek materiału to trafienie w totka”
„Całe życie kochałam jednego mężczyznę. Włos mi się jeży, gdy widzę, jak młodzi nie szanują przysięgi małżeńskiej”
„Nabijaliśmy się z Jurka, że to stary kawaler. Nie wiedzieliśmy, że obrotny z niego gość i robi na tym hajs”