„W mojej rodzinie chłopców zawsze uważało się za lepszą płeć. Zbuntowałem się, gdy urodziła mi się córka”

ojciec z córką.png fot. Adobe Stock, fizkes
„– Czy masz w tym jakiś interes, żeby pchać jedyną wnuczkę do garów?! Czy ona sama nie powinna wybrać, co chce w życiu robić? A może nie będzie miała zamiaru prać gaci jakiemuś facetowi i podstawiać mu pod nos obiadu?”.
/ 28.09.2023 18:31
ojciec z córką.png fot. Adobe Stock, fizkes

Nie jestem hipokrytą i wiem, że kobiety mają w życiu trudniej niż faceci. Są postrzegane jako słabsze fizycznie i emocjonalnie. Uznaje się, że gorzej radzą sobie w zawodach wymagających ścisłego rozumowania. Zarabiają od nas mniej na tych samych stanowiskach, a mężczyźni często pokpiwają z ich umiejętności technicznych. No i bagatelizują te dziedziny, w których kobiety są od nich lepsze. „Babskie zajęcie” – mówi się przecież z pogardą. Muszę jednak przyznać, że przez długi czas przymykałem oko na tę niesprawiedliwość.

Zostałem feministą

Byłem młodym facetem, skupiałem się na innych rzeczach. Wszystko zmieniło się, gdy urodziła mi się córka. Od dnia, w którym pojawiła się na świecie, jestem feministą. Co oznacza, że walka o prawa kobiet jest mi bardzo bliska. Nie udzielam się, co prawda, publicznie. Nie chodzę na manifestacje i nie demonstruję na ulicach, ale za każdym razem, gdy jakiś facet plecie głupoty na temat kobiecych możliwości, budzi się we mnie gniew.

Już w niejednej sytuacji starałem się z jakimś wesołkiem, który radosnym tonem chciał skazać wszystkie kobiety – w tym moją córkę – na stanie przy garach i zmienianie pieluch. Pal sześć, jeśli ten gość miał synów, ale zdarzają się sytuacje, w których takie farmazony wygadują idioci wychowujący dziewczynki.

– Ja nie wiem, po co one grają w piłkę? Czy nie mają swoich sportów? Gimnastyka artystyczna, łyżwiarstwo figurowe, lepienie pierogów! – rechotał któregoś razu pewien gamoń, którego poznałem na imprezie u znajomych.

– Przynajmniej nie rzucają się na murawę w agonii po każdym faulu. Piłkarki mają często więcej ikry niż te ciołki z ligi mistrzów! – odpowiedziałem bez cienia uśmiechu.

Facet już się nachmurzył, ale gospodarz rozpoznał zagrożenie i szybko pogodził nas zmianą tematu. Dopiero potem dowiedziałem się, że ten żartowniś ma córkę w wieku mojej Basi.

Dziewczynkom nie wypada

Najgorsze jest to, że i w mojej rodzinie są takie same typu, które od pokoleń doceniają tylko męski ród. Kto? A na przykład mój ojciec, dziadek mojej wspaniałej córki. Zdałem sobie z tego sprawę, gdy mała podrosła już na tyle, że można ją było uczyć eleganckiego zachowania.

Miała wtedy cztery lata i siedziała sobie na fotelu, popijając sok z butelki. Umościła się wygodnie, tak jak lubi – z nogami rozrzuconymi na boki.

– Basiu, siądź ładnie. Dziewczynce tak nie przystoi… – powiedział do niej dziadek.

Wiem, że miał dobre intencje, ale staram się jak najrzadziej rozgraniczać chłopców od dziewczynek. Dlatego zareagowałem.

– A dlaczego akurat dziewczynkom nie przystoi? Chłopcy mogą tak siedzieć?

– Co? – ojciec nie zrozumiał, o co mi chodzi.

– Powiedziałeś, że dziewczynkom nie przystoi. A chłopcom wolno?

– Nikt nie powinien tak siedzieć przy stole – odparł polubownie, lecz zaraz dodał: – Ale kiedy dziewczynka siedzi w ten sposób, to jest jeszcze gorzej niż w przypadku chłopca.

Już chciałem zareagować, ale powstrzymała mnie żona. Ona uważa, że takie schematy myślowe tkwią w starszych ludziach od dawna i nie ma co ma nimi walczyć.

Nie tylko lalki i garnki

Ja się jednak na nie godzę. No i walczę. Z ojcem starłem się kolejny raz, gdy próbował namówić Basię do zabawy kuchenką zamiast samochodzikami.

– Tato, niech się bawi, czym chce…

– Ale myśmy kupili jej taką piękną kuchnię, a ona w ogóle nie jest zainteresowana.

– Może cię to zdziwi, ale Basia lubi samochody, kopary i spycharki – zaśmiałem się, żeby rozluźnić atmosferę.

– Tylko że potem będzie trzeba prowadzić dom. Już teraz powinna się trochę do takiej roli szykować – odparł ojciec poważnym tonem.
Wtedy zrozumiałem, że mnie prowokuje. Że zapadły mu w pamięć moje teorie na temat równouprawnienia.

– Czy masz w tym jakiś interes, żeby pchać jedyną wnuczkę do garów?! Czy ona sama nie powinna wybrać, co chce w życiu robić? A może nie będzie miała zamiaru prać gaci jakiemuś facetowi i podstawiać mu pod nos obiadu?

– Takie jest życie. Tobie też baba pierze!

– Sam sobie piorę. Na zmianę pierzemy, żeby być całkiem szczerym!

– Prawda! – krzyknęła żona z kuchni.

Ojciec już nic nie powiedział. Chyba czuł, że zbliża się awantura, a żaden z nas nie chciał się kłócić. Zawsze gdy dochodziło do rozmów na ten temat, w porę wycofywał się albo jeden, albo drugi.

Głupie gadanie

W końcu jednak doszło do poważnego spięcia. I to w okolicznościach, w których wszyscy powinniśmy się cieszyć. Żona zaszła bowiem w ciążę – spodziewaliśmy się drugiego dziecka.

Wiedziałem już przecież, jak silne są stereotypy i potrzeba podążania za nimi, ale nie przypuszczałem, że płeć dziecka stanie się zarzewiem konfliktu. A stała się za sprawą życzeń wypowiadanych przez mojego ojca. Gdy tylko dowiedział się, że będziemy mieli kolejnego członka rodziny, od razu zaczął z dumą zapowiadać, że tym razem na pewno doczekamy się chłopaka. Że ja będę miał syna, a on wnuka!

– A jak będzie dziewczyna? To co? – zaczepiłem go kiedyś.

– Nic. Będzie dziewczyna – odparł, wzruszając ramionami.

– To po co tak gadasz? Nie jesteś zadowolony z wnuczki?

– Piotrek, bój się Boga, co ty mówisz?! – oburzył się.

– To ty gadasz głupoty. Jakby chłopiec był bardziej wartościowy od dziewczynki.

– Przy tobie już nic nie można powiedzieć, wiesz? Jasne, że chcielibyśmy teraz chłopaka.

– Bo jest lepszy?

– Chłopak to chłopak, a dziewczyna to dziewczyna… Każdy chce mieć syna!

– Ja nie jestem król, żeby wyczekiwać dziedzica! Mnie dziewczyny w zupełności wystarczą!

Tak skończyliśmy tę kłótnię. Dąsaliśmy się wtedy na siebie przez dwa dni, ale w końcu nam przeszło, bo ileż można? Zresztą zrozumiałem, że już go nie zmienię, że już zawsze będzie myślał tym schematem.

Od pokoleń tylko chłopcy

Odziedziczył takie spojrzenie na świat i wierzy, że jest słuszne, prawdziwe. Skąd wiem, że odziedziczył? Przekonałem się na własnej skórze, gdy odwoziłem moją babcię, a jego mamę po rodzinnej imprezie.

Bardzo ją kocham i lubię z nią przebywać. Choć ma 90  lat, ciągle jest jeszcze aktywna, ciekawa świata i optymistycznie do wszystkiego nastawiona. To kobieta, która rozpieszczała mnie przez całe dzieciństwo, dlatego chętnie ją zawsze odwożę do domu.

Tym razem babcia była nad wyraz podekscytowana, bo właśnie dowiedziała się, że moja żona jest w ciąży. Nie przestawała trajkotać, jakim to wspaniałym małżeństwem jesteśmy, jak sobie wspaniale radzimy, jak dobrze nam się żyje. Rozpływała się nad nami, a ja uśmiechałem się w podzięce. Kiedy pomagałem jej wysiadać, zaskoczyła mnie jednak zupełnie. Złapała mnie mocno za rękę i szepnęła zachęcającym tonem:

– Tym razem na pewno będziesz miał syna! Mówię ci! Tak czuję, Marcinku!

Pocałowała mnie w policzek i poszła do siebie. A ja zostałem przed autem rozłożony na łopatki. Bo co? Miałem się kłócić z prawie 100-letnią babiną? Tłumaczyć jej, że nie powinna dyskredytować swojej płci? Życzyć chłopaka, bo jest ciut lepszy od dziewczyny? Odpuściłem. Ojcu też. W końcu wszyscy kochają Basię na zabój, a te wstawki o chłopaku wyłażą z nich chyba jakoś tak bezwiednie.

A najlepsze jest to, że gdy po kilku miesiącach okazało się, że będziemy mieli drugą dziewczynę, wszyscy podskakiwali ze szczęścia jak szaleni. Nie było śladu rozczarowania.

Tak więc chyba trzeba uznać, że te życzenia męskiego potomka to tylko takie gadanie. Szkodliwe, bo trochę jednak krzywdzące dla kobiet, ale mimo wszystko jedynie gadanie.

Spuszczam więc trochę z tonu, nie kłócę się o każde słowo w tej kwestii, jednak swej feministycznej walki zupełnie nie porzuciłem. Przecież to też moja powinność, by zostawić ten świat bardziej sprawiedliwym, lepszym. Żeby nikt moim córkom nie mówił, co powinny, a czego nie mogą robić! 

Czytaj także: „Mimo trzydziestki na karku wciąż mieszkam z matką i robię to, co mi każe. Jedna wyprawa na grzyby zmieniła wszystko”
„Moja synowa ma liczne fakultety, a rzuciła karierę dla prania gaci męża. Jako kobieta czuję sprzeciw, jako matka – nie”
„Teściowe łaskawie pozwolili nam budować dom na ich działce. Gdy był już urządzony, cichcem go sprzedali”

Redakcja poleca

REKLAMA