„W mężczyźnie z portretu rozpoznałam mojego dziadka. Tak trafiłam na ślad jego wielkiej miłości, z którą rozdzielił go los”

kobieta, która odnalazła ukochaną dziadka fot. Adobe Stock, Yakobchuk Olena
„– Moi rodzice i brat zginęli w czasie wojny. Przygarnęła mnie rodzina Ksawerego. Zatrudniono mnie jako nianię dla jego młodszego rodzeństwa. Zakochaliśmy się w sobie, choć ja byłam biedną dziewczyną, a Ksawery paniczem. Spotykaliśmy się potajemnie”.
/ 18.05.2022 06:50
kobieta, która odnalazła ukochaną dziadka fot. Adobe Stock, Yakobchuk Olena

Nigdy nie interesowałam się starociami, więc do dziś trudno mi pojąć, dlaczego tamtego dnia zatrzymałam się przed oknem wystawowym antykwariatu. Moją uwagę przykuł stary portret w rzeźbionej ramie. Widniał na nim młody mężczyzna o przenikliwym spojrzeniu. Było coś znajomego w jego twarzy. Pomyślałam nawet, że mój zmarły przed ośmioma laty dziadek też miał taki orli nos i krzaczaste brwi, i tak samo surowo patrzył…

Weszłam do sklepu.

– Kogo przedstawia ten portret na wystawie? I jak się u pani znalazł? – zapytałam sprzedawczynię.

– Odkupiłam go od pewnej starszej kobiety – odparła, zdejmując obraz z wystawy. – Mieszka niedaleko. A ten mężczyzna to podobno jakiś arystokrata.

Przez chwilę wpatrywałam się w twarz nieznajomego…

– Biorę – zdecydowałam. – A czy zechciałaby pani wyszukać dla mnie adres byłej właścicielki obrazu?

Kwadrans później z obrazem pod pachą zmierzałam na ulicę Flory 15.

Ona była biedna, on był szlachcicem

Stara, obdrapana kamienica i cuchnąca klatka schodowa działały przygnębiająco. „Co ja wyprawiam? Wywaliłam kupę kasy na jakiś portret zupełnie obcego faceta, a teraz jeszcze zachciało mi się bawić w detektywa!” – pomyślałam.

– Przepraszam, że zawracam pani głowę, ale kupiłam to przed chwilą w antykwariacie – powiedziałam do mocno już starszej kobiety, która otworzyła mi drzwi, rozwijając pakunek. – Chciałam się dowiedzieć, kim jest mężczyzna z portretu.

Zlustrowała mnie z uwagą.

– Proszę wejść – westchnęła.

W mieszkaniu panował półmrok. Zauważyłam tylko kilka zniszczonych mebli oraz mnóstwo książek i bibelotów.

– Na tym portrecie jest Ksawery – zaczęła cicho. – Był pierwszą i największą miłością mojego życia. Nigdy potem nikogo już tak nie kochałam.

Przycupnęłam na krześle obok i z rosnącym zdumieniem słuchałam opowieści.

– Moi rodzice i brat zginęli w czasie wojny. Przygarnęła mnie rodzina Ksawerego. Zatrudniono mnie jako nianię dla jego młodszego rodzeństwa. Zakochaliśmy się w sobie, choć ja byłam biedną dziewczyną, a Ksawery paniczem. Jego rodzice mieli przed wojną duży majątek ziemski. W czasie wojny Niemcy im go odebrali, ale oni nadal żywili nadzieję, że kiedyś odzyskają swoją własność… Ja i Ksawery spotykaliśmy się potajemnie. Do tej pory pamiętam ukradkowe uściski dłoni, spojrzenia i miłosne liściki…

Starsza pani uśmiechała się do swoich wspomnień. Miałam wrażenie, że kompletnie zapomniała o mojej obecności.

– Marzyliśmy, że kiedyś, po wojnie, gdy oboje będziemy dorośli, weźmiemy ślub – podjęła. – Wiedzieliśmy, że dla rodziny Ksawerego to byłby mezalians. Jednak on gotów był przeciwstawić się dla mnie całemu światu… Niestety, rozdzieliły nas ciężkie powojenne czasy. Komuniści upaństwowili ziemię należącą do tej rodziny. Wkrótce moi dobroczyńcy wyjechali do Francji. Ksawery też. Obiecywał mi, że jak tylko się tam urządzi, wróci po mnie, ale w głębi duszy chyba oboje czuliśmy, że widzimy się ostatni raz. Przy pożegnaniu podarował mi swoją fotografię.

Staruszka wyjęła z szuflady komody pożółkłe zdjęcie.

– Kilka lat później na podstawie tej fotografii zamówiłam portret. Sprzedałam go wraz z innymi pamiątkami, bo zabrakło mi pieniędzy na lekarstwa – powiedziała z goryczą.

Na odwrocie zdjęcia widniała dedykacja: „Kochanej Czesi. Twój na zawsze K.”. 

Małżeństwo dziadka nie należało do udanych

– Mój dziadek miał na imię Ksawery, pochodził z arystokratycznej rodziny i mieszkał przez wiele lat w Lyonie – wyszeptałam. – Ja też spędziłam dzieciństwo we Francji, wróciliśmy do kraju w 1990 roku.

– Czy… czy on żyje? – zapytała drżącym głosem kobieta.

– Niestety, nie. Właśnie minęło osiem lat od jego pogrzebu – odpowiedziałam.

– No cóż… Cudownie, że dane mi było poznać jego wnuczkę – uśmiechnęła się. – Czy Ksawery był szczęśliwy?

– Nie wiem, ale pamiętam, jak moja mama wspominała, że małżeństwo dziadka z babcią Różą było bardzo burzliwe… – odparłam z namysłem. – Wie pani, w ogóle w naszej rodzinie mnóstwo nieszczęśliwych, niespełnionych miłości. Moi rodzice się rozstali, a mama wróciła do swojego pierwszego narzeczonego. Ja też mam za sobą nieudane małżeństwo.

Okazało się, że pani Czesia nigdy nie wyszła za mąż. Cały swój czas, aż do przejścia na emeryturę, poświęciła pracy w szpitalu. Pomagała również w domu opieki społecznej. Zaczęłyśmy się widywać regularnie i coraz lepiej poznawać. Razem odwiedzałyśmy też grób dziadka Ksawerego.

Któregoś dnia zaniosłam do niej album z fotografiami mojej rodziny. Między różnymi zdjęciami z młodości dziadka znalazłyśmy takie, na którym młody Ksawery stoi obok drobniutkiej dziewczyny z warkoczami. Mimo kiepskiej jakości odbitki widać, z jakim żarem w oczach na nią patrzy… 

Myślę, że ta historia z portretem dziadka odczarowała moje serce, bo wkrótce poznałam Marka, mojego obecnego męża. Oby tym razem się udało!

Czytaj także:
„Mój brat przegrywał w karty oszczędności na przyszłość swoich dzieci. Myślał, że dorobi się na oszukiwaniu staruszków”
„Moi rodzice żyją jak pies z kotem. Z dzieciństwa pamiętam wieczne kłótnie. Może dlatego nie potrafię okazywać uczuć?”
„Zwierzyłam się córce z zauroczenia kolegą, a ona mnie szantażuje. Albo dostanie kasę, albo powie ojcu, że go zdradzam”

Redakcja poleca

REKLAMA