„W domu byłam przykładną żoną i matką. W pracy figlowałam bez oporów z kolegą, aż przyłapała nas moja córka”

pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, Iona
„Fantazjowałam o mężczyźnie, który dałby mi coś więcej niż buziaka na dobranoc i przelotny uśmiech o poranku. Potrzebowałam bliskości – tej fizycznej, bo ogromne, gorące pragnienie spalało mnie od środka. Kuby nawet nie zaczynałam namawiać do takich rzeczy”.
/ 01.02.2024 21:15
pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, Iona

Z Kubą dogadywaliśmy się świetnie. Uważałam, że byliśmy udanym małżeństwem. Tylko nudnym – jak każde z takim stażem. Dlatego zdecydowałam się na płomienny romans z Dawidem. Oboje tego potrzebowaliśmy: chwili zapomnienia bez zobowiązań. Skąd mogłam wiedzieć, że moja córka się o wszystkim dowie?

Kiedyś się kochaliśmy

Z Kubą to nigdy nie była miłość na zabój. Ot, takie tam uczucie, które rozwinęło się z długoletniej przyjaźni, bo znaliśmy się od podstawówki. Razem dorastaliśmy, razem wybraliśmy liceum, a potem studia. Nawet ten sam kierunek! Tyle że on zaplanował sobie pracę w szkole jako nauczyciel polskiego, ja natomiast chciałam się sprawdzić w agencji marketingowej jako copywriter.

Rok po studiach, kiedy oboje mieliśmy już całkiem stabilną sytuację zawodową i wciąż najwięcej czasu spędzaliśmy ze sobą, zadaliśmy sobie pytanie, o którym żadne z nas wcześniej nawet nie pomyślało: kiedy weźmiemy ślub? Przecież rozumieliśmy się jak nikt inny

I tak, mogę powiedzieć, że się kochaliśmy. Nie jakimś żarliwym uczuciem, ale tak jak najlepsi przyjaciele. Ja zresztą uświadomiłam sobie, że Kuba jest całkiem atrakcyjny i nagle zrozumiałam te wszystkie koleżanki, które do niego uparcie wzdychały. Tylko że on chciał mnie, a ja jego. Ostatecznie się pobraliśmy i zdecydowaliśmy się nawet na dziecko, a mała Oliwka szybko stała się naszym największym skarbem.

To był nudny związek

Czas mijał, a my wciąż byliśmy ze sobą. Inne związki się rozpadały, pary się rozwodziły, a u nas się na to nie zanosiło. Tyle tylko, że wszelka namiętność, jaka się między nami narodziła, umarła wraz z upływem lat. Skupiliśmy się na rosnącej i powoli dojrzewającej Oliwii, a nasze relacje stały się po prostu partnerskie. On pomagał mi, ja pomagałam jemu, dlatego nie baliśmy się, że jakakolwiek sytuacja nas zaskoczy. To było wygodne, funkcjonalne, ale strasznie monotonne.

Niekiedy, gdy leżeliśmy już w łóżku, ja gapiąc się w sufit, on czytając kolejną powieść na czytniku, zatracałam się w marzeniach. Fantazjowałam o mężczyźnie, który dałby mi coś więcej niż buziaka na dobranoc i przelotny uśmiech o poranku. Potrzebowałam bliskości – tej fizycznej, bo ogromne, gorące pragnienie spalało mnie od środka. Kuby nawet nie zaczynałam namawiać do takich rzeczy. Był wykończony pracą z dzieciakami w szkole, spokojny i nigdy nie szalał w łóżku. Myślałam więc sobie o jakimś bliżej nieokreślonym, właściwie nieistniejącym przystojniaku, który zaspokoiłby moje potrzeby.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek odczuję spełnienie na tym poziomie. A jednak rzeczywistość postanowiła mnie zaskoczyć.

Dawid był spełnieniem moich fantazji

Kiedy w dziale technicznym mojej agencji pojawił się nowy pracownik, nie mogłam się powstrzymać, żeby na niego nie zerkać. Dawid nie był klasycznym przystojniakiem, ale miał w sobie to coś, co momentalnie przyciągało kobiecy wzrok. Nawet pod koszulą widać było zarys jego potężnych mięśni, a sylwetki mogli mu pozazdrościć zawodowi sportowcy. Miło było na niego popatrzeć, nawet jeśli wiązało się to z rozkojarzeniem i dłuższym wykonywaniem codziennych zadań. Złapałam się na tym, że myślę o nim jak o potencjalnym kochanku

Tydzień po tym, jak Dawid zaczął u nas pracę, zostałam trochę dłużej, bo pracowałam nad wymagającym projektem. Uznałam jednak, że potrzebuję kawy, więc poszłam na zaplecze, żeby ją sobie zrobić. Myślałam, że oprócz mnie w biurze został tylko ochroniarz, ale najwyraźniej się pomyliłam. Ktoś zaszedł mnie od tyłu i objął ramionami w talii.

– Julia, tak? – usłyszałam zmysłowy szept.

Zerknęłam niepewnie za siebie, a serce zaczęło gwałtownie bić. To był Dawid.

– Tak – szepnęłam z trudem.

– Widziałem, jak na mnie patrzysz – mówił. – Dobrze odczytałem sygnały?

Zrobiło mi się gorąco, a w głowie miałam mętlik. Mimo wszystko czułam, jak miękną mi kolana.

– Tak – stwierdziłam. – I to bardzo.

Potem… potem wszystko działo się bardzo szybko. W każdym razie, wtedy po raz pierwszy poddaliśmy się fali pożądania. To był nasz pierwszy raz. Pierwszy, ale nie ostatni. Bo z czasem weszło nam to w nawyk. I oboje byliśmy tym faktem zachwyceni.

Układ działał bez zarzutu

Lubiłam układ, który sobie wypracowałam. W domu wciąż byłam wsparciem dla męża i córki. Świetnie spełniałam się w roli matki i żony, utrzymywałam partnerskie relacje z Kubą, a przy okazji byłam na bieżąco ze wszystkimi rodzinnymi sprawami. Zmieniło się tylko to, że wreszcie czułam się szczęśliwa, bo po pracy, raz czy dwa razy w tygodniu mogłam spełniać swoje najskrytsze pragnienia.

Lepiej trafić po prostu nie mogłam. Bo Dawid nic ode mnie nie chciał. Ja od niego zresztą też. On miał dziewczynę, której nie zamierzał zostawiać i szukał wrażeń, bo podobno nudził mu się seks tylko z jedną kobietą. Ja go nie oceniałam. Po prostu potrzebowałam silnej odskoczni, a on mi ją dawał. Nie sądziłam, że cokolwiek może pójść nie tak, zwłaszcza że nikt z agencji nie miał pojęcia o naszych schadzkach.
Bo nie zawsze robiliśmy to w biurze. Czasem znajdowaliśmy jakieś inne ustronne miejsce, by nie wzbudzać podejrzeń. Raz nawet zrobiliśmy to na tylnym siedzeniu jego samochodu. Liczyła się adrenalina, emocje i to uniesienie. Żadne z nas nie mogło się temu oprzeć.

Oliwia nas zaskoczyła

To był jeden z tych dni, w których wszyscy z biura już sobie poszli, a my zostaliśmy we dwoje. Dawid zagrodził mi drogę na zapleczu, a ja wcale się nie opierałam, gdy sadzał mnie na jednym z tamtejszych blatów. Miałam jeszcze na sobie koronkowy stanik, który tak bardzo lubił i spódniczkę, gdy od strony drzwi doleciał zduszony krzyk:

– Mamo?!

Momentalnie odepchnęłam zdezorientowanego Dawida i zeskoczyłam z blatu. Zaczęłam też gorączkowo szukać bluzki.

– Oliwia? – wciągnęłam pospiesznie ubranie i odnalazłam córkę wzrokiem. Stała w progu, najwyraźniej wciąż w szoku. – Co ty tu robisz?

– Zapomniałam kluczy – wykrztusiła. – Myślałam, że podjadę… –zlustrowała wzrokiem Dawida, a potem znów przeniosła spojrzenie na mnie. – Może lepiej powiesz, co ty robisz?!

– To… – odchrząknęłam. – To nic.

– Nic – powtórzyła i roześmiała się trochę histerycznie. – Nic!

Obróciła się na pięcie i ruszyła przez korytarz. Oczywiście pobiegłam za nią, zostawiając trochę rozbawionego Dawida na zapleczu.

– Oliwia, zaczekaj! – dogoniłam ją przy wyjściu, ale zmusiłam do zatrzymania się dopiero na zewnątrz. – Nie mów nic ojcu. Nie ma potrzeby, żeby…

– Ty chyba oszalałaś! – wrzasnęła na mnie. – Pewnie, że mu powiem! Niech wie, jak go traktujesz! Nie będziesz go oszukiwać!

Kuba chce walczyć

Nie powstrzymałam wtedy Oliwii. Nie potrafiłam. Zresztą, to pewnie i tak by nic nie dało. Nie powiedziałaby wtedy, to powiedziałaby później, przy okazji, gdyby coś jej się przypadkiem wymsknęło. Nie liczyłam na to, że Kuba cokolwiek zrozumie. Że będzie chciał w ogóle ze mną rozmawiać.

Praktycznie pogodziłam się z rozwodem już wtedy, kiedy zobaczyłam, jaki ból odbił się na jego twarzy. Zastanawiałam się tylko, jak to dalej będzie. Czy Oliwia zamieszka ze mną czy z nim? Cóż, mnie znienawidziła, więc logiczne wydawało się, że zostanie z nim. Podejrzewałam więc, że zamieszkam sama. I będę musiała poszukać pracy, bo jakoś nie wyobrażałam sobie, że po tym wszystkim spojrzę jeszcze w oczy Dawidowi. Że w ogóle będę się z nim dalej mijać na korytarzu.

Kuba jednak kompletnie mnie zaskoczył. On… chce walczyć. O nasz związek. O to, co jest między nami. Bo przecież przeżyliśmy ze sobą tyle lat. I wszystkie były szczęśliwe.

Nie wiem dlaczego, ale uważa, że to wszystko było także jego winą. Że gdyby poświęcał mi więcej uwagi i skupił się także na moich potrzebach, nie szukałabym szczęścia gdzie indziej. Nie wiem, czy ma rację, ale doceniam jego gest. I też będę o nas walczyć. Z całych sił.

Czytaj także: „Randki traktuję jak casting. Odrzucam maminsynków i biedaków, a wybieram tych z wypchanym portfelem”
„Żona szaleje na wyprzedażach za ostatnie pieniądze. Nie wie, że jesteśmy bankrutami i za moment stracimy wszystko”
„Znudziło mi się bycie służącą męża. Nigdy mi nie podziękował ani za ciepły obiad, ani za czyste gacie”

 

Redakcja poleca

REKLAMA