„Uwierzyłam, że mąż od lat zdradza mnie z kochanką. A okazało się, że we troje jesteśmy ofiarami podłego manipulatora”

Skonsternowana kobieta fot. iStock by Getty Images, skynesher
„Byłam święcie przekonana, że mąż jest mi wierny. Poczułam się więc załamana. Jędrzej dzwonił bez przerwy, przychodził, przysięgał i błagał, żebym wróciła. Ale przerywałam jego gadkę, bo nie miałam ochoty wysłuchiwać tych wszystkich obłudnych bzdur”.
/ 15.10.2024 08:30
Skonsternowana kobieta fot. iStock by Getty Images, skynesher

W pewnym momencie myślałam, że mój mąż nie tylko romansował i od samego początku naszej relacji wprowadzał mnie w błąd, ale też wpakował mnie w sytuację, w której bez mojej wiedzy musiałam brać udział w jego miłosnych podbojach. Miałam pewne wątpliwości, coś mi nie pasowało w tych niesamowitych przypadkach, dzięki którym niby zupełnie spontanicznie wylądowaliśmy razem na stoku narciarskim, ale szczerze mówiąc nie wierzyłam , że mój ślubny mógłby mnie zdradzać. Bardziej się tą myślą zabawiałam, jak dzieciak piłką – raz ją odrzucałam, a raz łapałam z powrotem. W pewnym sensie nawet mnie to kręciło – ale mimo wszystko nie sądziłam, że to może być prawda.

Mój mąż, Jędrzej, górował nade mną nie tylko wiekiem, przewyższając mnie o niemal 10 lat, ale także życiową mądrością, której miał w sobie tyle, co dziesięć stuleci. On był moim pierwszym mężem, ja zaś jego trzecią żoną, która przyrzekła mu miłość i wierność. Podczas gdy on cieszył się imponującą karierą zawodową i mógł pochwalić się licznymi sukcesami, ja dryfowałam od jednej marnej roboty do drugiej. A jeśli sama nie rzucałam etatu, prędzej czy później i tak dostawałam wymówienie.

Nie miałam czym się pochwalić

Jego rozmowy na każdy temat robiły na mnie ogromne wrażenie. Ja sama, gdy jestem wśród innych ludzi, wolę milczeć. Nie chodzi o to, że nie mam żadnych przemyśleń, ale obawiam się, że moje słowa okażą się nierozważne i pozbawione sensu. Moją wadą jest nieśmiałość, skrytość, a wręcz zamknięcie się w sobie. Wciąż myślę o swoich umysłowych brakach, niedostatecznym wykształceniu, urodzie dalekiej od ideału i uczuciowym deficycie.

Nie ma co ukrywać, w momencie, gdy los zetknął mnie z Jędrkiem, w pełni zasłużyłam na określenie „stara panna”. Przytłoczona kompleksami, przerażona tempem upływających lat, pojawieniem się pierwszych oznak starzenia i kurczącym się gronem ewentualnych kandydatów na życiowych partnerów. Mama spoglądała na mnie ze smutkiem, tata nie ukrywał zawodu z powodu „nieudanej” córki.

– No dobrze, niech będzie, że kobieta może sobie w dzisiejszych dziwnych czasach pozwolić na życie bez rodziny, trudno. Ale przynajmniej niech idzie do przodu z karierą, zarabia kasę, myśli o zabezpieczeniu się na starość. No a ty co? Zero porządnej roboty, kasy jak na lekarstwo, a i faceta brak. Jak mnie zabraknie, to kto się tobą zaopiekuje? Kto wesprze biedną sierotkę Marysię? Chyba tylko krasnoludki ci pozostaną…

– Zostaw dziewczynę w spokoju, jeszcze młoda i głupia. Trzydzieści lat teraz to jak kiedyś dwadzieścia, Irma ma furę czasu na wszystkie sprawy.

– No jasne – wykrzywił się, jakby połknął kwaśną cytrynę – cała fura czasu. Szczególnie, że o tych trzydziestych urodzinach to już nikt nie pamięta.

Gdy w moim życiu zaczął pojawiać się Andrzej – facet, który odniósł sukces, był całkiem bystry i nie najgorzej usytuowany, choć po dwóch nieudanych małżeństwach, rodzice zaczęli mnie do niego gorąco zachęcać. Nie musiałam ich zbyt długo przekonywać, bo sama straciłam dla niego głowę jak nastolatka. W każdym razie okazali wielką radość z tego powodu.

– No widzisz – mama skakała z radości niczym mała dziewczynka – a nie mówiłam? Irma dobrze zrobiła, że się nie spieszyła z zamążpójściem. Zaczekała na tego jedynego i wreszcie będzie pod dobrą opieką – silną, męską ręką.

Przy nim każdego dnia rozkwitałam

Na te słowa tata zrobił dziwny grymas, zupełnie jakby powątpiewał w uczciwe intencje gościa, który już dwa razy stawał przed ołtarzem. Ja za to byłam wniebowzięta. Doświadczony facet, który doskonale wie, czego oczekuje od życia, błyskotliwy, bystry i do tego przystojny – nie dość, że mnie pokochał, to jeszcze ciągle podkreślał, jak bardzo jestem dla niego cenna. Mówił do mnie „księżniczko" albo „robaczkiem".

Był oczarowany moją figurą i subtelną urodą... Rozpieszczał mnie, traktując odrobinę jak małą dziewczynkę (ale tylko odrobinę, według mnie to było idealne podejście). Uważał, że jestem atrakcyjna, delikatna, fascynująca i że mam wyjątkową osobowość. Ciekaw był mojego zdania na różne tematy, uwielbiał ze mną dyskutować, skłaniać do refleksji i pobudzać do tego, by wyrażać swoje przemyślenia. Słowo daję, przy nim rozkwitłam niczym mały kwiatuszek. Może nie jak róża, o nie, różą nigdy nie byłam ani nie będę, ale raczej jak polny albo łąkowy, kolorowy kwiatuszek. Właśnie tak się czułam – po prostu dobrze na swojej łące. Bezpiecznie. Przyjemnie. Przytulnie.

Niejedno słyszałam o Urszuli, a nawet dane mi było spotkać ją podczas mojego ślubu. Patrząc na nią, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że musiała kiedyś olśniewać urodą. Bałam się przyznać sama przed sobą, że w dalszym ciągu nią dysponuje. W jej osobie można było znaleźć to, czego mnie zawsze brakowało  – wyjątkową aparycję i uderzającą pewność siebie. Prezentowała się niczym gwiazda estrady, mając pełną świadomość zapatrzonych w nią z podziwem spojrzeń.

– Powiedz szczerze, uważasz, że ja również powinnam skorzystać z zabiegów odmładzających, kiedy nadejdzie odpowiedni moment? – zapytałam niewinnie Jędrka dzień po naszym ślubie.

– Chyba ci odbiło! Na co ci to potrzebne?

– A innym paniom po co jest potrzebne? Przecież wiadomo, że chodzi o poprawę wyglądu, ciągłe podobanie się facetom.

– Szczerze mówiąc, to nie znam nikogo, kto by sobie robił coś takiego.

– Daj spokój, nie żartuj! Wszystkie to robią, zwłaszcza ta twoja Ula!

Jaka moja Ula?!

Zaskoczenie malowało się na jego obliczu.

– Chyba nie myślisz, że jej dziecięca buzia w tym wieku to czysty dar natury?

– Skąd mam wiedzieć? Zresztą co za różnica? I czemu Ula nagle jest „moja”? Taka ona moja, jak i twoja.

– Nie do końca. Nic mnie z nią nie wiąże.

– Mnie też nie. No, może kiedyś, ale to było chwilowe. To stara znajoma z dawnych lat i tyle. Jedna z naszej starej, zgranej ekipy. Czuję do niej tylko sympatię.

Tak mnie przekonywał, a ja dałam się nabrać jak ostatnia idiotka. Ale i tak za nią nie przepadałam. Trzymałam się z dala od spotkań z tą „starą, zgraną ekipą”, które zresztą śmiertelnie mnie nużyły. Ciągle te same historie z czasów studenckich, w kółko powtarzane opowiastki. Czasami aż mnie korciło, żeby zapytać: „A Ula też tam była?”, ale jakoś się hamowałam. Po co wywoływać wilka z lasu? Po co wzbudzać w sobie zbędne uczucie zazdrości? W sumie chyba zbędne, w końcu ona też miała swojego chłopaka.

Mówił, że jest ofiarą w tej sprawie

Później wybraliśmy się na ten pechowy wyjazd na narty, gdzie przypadkiem natknęliśmy się na nią i jej zarozumiałego faceta. I to właśnie za sprawą tego kolesia, Adama, prawda wyszła na jaw. On nie pozwolił z siebie zrobić głupka, poszwendał się trochę, pogrzebał i wykrył wieloletni romans. Trwający jeszcze od czasów studenckich.

Kiedy Adam przedstawił mi fotografie i fragmenty e-maili, przez dłuższą chwilę nie mogłam w to uwierzyć. Chociaż miałam namacalne dowody w zasięgu wzroku, to jakoś nie docierało to do mnie. Adam dał mi te materiały z wyraźną, nieodpartą przyjemnością. Mówił, że się we mnie zakochał i że podobnie jak oni, my również pasujemy do siebie idealnie.

– Wiesz co? Moim zdaniem po prostu los źle nas wszystkich dobrał. Nie, żebym wierzył w jakiegoś Boga, co tam siedzi na górze i steruje naszym życiem, ale myślę, że jednak istnieje pewien większy zamysł, jakaś reguła, według której wszystko powinno ładnie do siebie pasować jak elementy układanki. I tutaj ewidentnie coś się pokićkało, nie tak miało być. Ty i Jędrek, a ja z Ulką? Totalna bzdura, bez sensu. Powinniśmy zamienić się parami i wtedy byłoby najlepiej. Drobna roszada i po sprawie. Wiesz, o co mi chodzi.

Byłam totalnie zdezorientowana jego gadaniną. Skoro są tak zakochani od wielu lat, to czemu potrzebują Adama, żeby być razem? Jaki sens ma to, że Jędrek ożenił się z trzema kobietami, obiecywał im miłość po grób, a potem non stop zdradzał je z tą samą kochanką? Przecież to bez sensu! Jędrek wszystkiego się wyparł, zgrywał ofiarę zazdrosnego faceta.

– Daj spokój, to na pewno jakieś podrobione zdjęcia! Przy obecnych możliwościach technicznych da się zrobić dosłownie wszystko! Połączyć w parę dowolne osoby. Sfabrykować każdą bzdurę i ją uwiarygodnić. Nie słuchaj tego wariata, mówię ci, nie ma on wszystkich klepek na miejscu. Skasuj z dysku to całe szambo i puśćmy to w niepamięć. Rozumiem, że jesteś wkurzona, ale nie masz powodu. Zaufaj mi. Tłumaczyłem ci nieraz, czemu rozstałem się z Kasią i Ewą, żadna inna kobieta nie była w to zamieszana, bo zwyczajnie nie było takiej osoby.

Nie uwierzyłam w jego zapewnienia

Może nie jestem zbyt bystra, ale bez przesady. Po tym wszystkim zdecydowałam się na wynajem kawalerki i wyniosłam się od męża. Czułam się totalnie rozbita, zraniona do szpiku kości. Nawet nie miałam siły zwierzać się rodzicom, nie chciałam przyznawać się do następnej porażki. Mąż non stop dzwonił, przychodził, przysięgał i błagał, żebym wróciła. Za każdym razem ucinałam gadkę, miałam dość jego podłych kłamstewek. Dzwonił też ten paskudny Adam. Oczywiście zerwał z Ulą.

– Jak mi nie wierzysz, to poczekaj, co będzie dalej. Zobaczysz, niedługo zamieszkają razem.

Wciąż nie wiedziałam, o co w tym wszystkim chodzi. Przecież mogli już od dłuższego czasu mieszkać razem, mieć wspólne dzieci, stworzyć rodzinę, kupić dom. Czemu tego nie zrobili? Po co Jędrusiowi kolejne małżonki, łącznie ze mną? Nie mogłam wydusić z niego prawdy, bo uparcie zaprzeczał wszystkiemu. Wpadłam więc na pomysł, żeby umówić się z Ulą i szczerze porozmawiać, jak kobieta z kobietą. Wyjaśnić tę kuriozalną sytuację raz a dobrze. Wydzwaniałam do niej bez przerwy, nagrywałam się na pocztę, pisałam SMS-y, ale cisza. Poprzez Facebooka znalazłam, gdzie jest zatrudniona i podjechałam pod jej firmę.

Czekałam chwilę, aż opuści budynek. Jak zwykle prezentowała się olśniewająco, niczym gwiazda Hollywood. Kroczyła dostojnie niczym rasowa dama, emanując radością i beztroską. W jednej chwili zrezygnowałam ze swojego planu. Zabrakło mi odwagi, by do niej podejść, a co dopiero zainicjować rozmowę na temat, który tak bardzo mnie dręczył. Postanowiłam ją śledzić. Skupiona wyłącznie na sobie, nie dostrzegała niczego poza lustrzanym odbiciem swojej idealnie wymalowanej buźki, więc nie martwiłam się, że mnie zauważy. Zastanawiałam się, czy zmierza na spotkanie z facetem, który wciąż formalnie był moim małżonkiem.

Dostrzegłam w niej iskrę człowieczeństwa

Ale gdzie tam. Tamtego dnia moje nogi odmówiły współpracy, bo ona łaziła po paru sklepach, a potem pieszo także wróciła do domu. Nie miałam stuprocentowej pewności, czy swojego, ale posiadając adres, mogłam to bez problemu zweryfikować. No i faktycznie, zgadzało się. Od tamtej pory podglądanie tej kobiety stało się moim hobby. Oddawałam się temu za każdym razem, gdy miałam trochę wolnego i jako takie pokłady sił.

Ależ z niej energiczna osóbka! Ciągle gnała przed siebie – raz po galeriach handlowych, innym razem po parkach. Nigdzie jednak nie zauważyłam choćby drobnego znaku, że Jędrek odgrywa jakąś rolę w jej życiu. I raczej żaden inny mężczyzna od czasu, gdy zostawił ją ten łajdak, Adam. Wielokrotnie starał się do mnie dotrzeć. Przekonywał, że powinniśmy stworzyć parę, że los chciał nas połączyć, że zakochał się we mnie od razu, gdy tylko mnie ujrzał.

– Masz w sobie coś z kryształu, a może wręcz z lodu? No przyznaj się, czym tak przyciągasz facetów? Tą swoją oziębłością? – Jego zachowanie zaczęło budzić we mnie niepokój.

W końcu Ula mnie przyłapała. Wyłącznie tak skupiona na sobie diwa, nieświadoma otoczenia, była w stanie zrobić to po tak długim okresie. Każda inna osoba błyskawicznie by to wyłapała.

O co ci chodzi, Irma?

Jej mina nie wskazywała na przyjacielskie nastawienie. Wręcz przeciwnie.

– Muszę z tobą porozmawiać. Od dłuższego czasu się zbierałam – wybąkałam.

– To czemu tylko za mną chodzisz?

– Sama nie wiem, chyba się ciebie obawiałam.

– Ty się mnie obawiasz… Niezłe, naprawdę.

– No jasne. Zabrałaś mi faceta.

– Ja tobie? Raczej ty mnie!

Kompletnie mnie zatkało.

Niby ja ci faceta zabrałam? To czemu jestem sama? I przez kogo zerwałam z Jędrkiem? No, powiedz!

– Całkiem namieszałaś mu w głowie.

– Sama mu namąciłaś! I to chyba do końca życia. Po co? W jakim celu?

Ty o Jędrku mówisz? Bo ja o Adamie. Chyba się nie rozumiemy.

Poczułam, jak coś ściska mnie w gardle. Z bliskiej odległości nie prezentowała się już tak olśniewająco, ten rok zdecydowanie odcisnął na niej swoje piętno. No i zapomniała o zabiegach odmładzających. Para głębokich bruzd oddzielała jej nieco obwisłe policzki od pooranej zmarszczkami skóry wokół wciąż urodziwych, choć opadających ku dołowi ust.

– Nie dotarło do ciebie, że padliśmy ofiarą manipulacji jednego gościa? Tego durnia Adama?

– Nie.

– No to zaakceptuj to. Wracaj do Jędrka. To porządny facet i szalenie cię kocha. Gadaliśmy o tym nie raz. Łączy nas dobra przyjaźń.

Gdy spojrzałam jej w oczy, zauważyłam coś innego niż zazwyczaj. Tym razem nie emanowały tą niezwykłą kobiecością, której zawsze jej zazdrościłam. Ujrzałam w nich zupełnie przyziemne uczucia – osamotnienie i cierpienie.

O Boże, Ula, wybacz mi.

– Mnie? Ale za co? To Jędrka przeproś. Będzie wniebowzięty.

Pod wpływem nagłej radości cmoknęłam ją w te pięknie zarysowane wargi.

– Najpierw jednak chodź, napijemy się kawy. Musimy to wszystko obgadać.

– Dobrze. Jest sporo do omówienia.

Krzywy, ledwo widoczny uśmiech zagościł na jej ustach. Zupełnie do niej niepodobny. Ona, która zawsze tryskała radością. Cóż, najwyraźniej moje idiotyczne podejście to przypadek beznadziejny. Chyba że w końcu wezmę się w garść i zacznę ufać innym. I, co najważniejsze, samej sobie. Może wtedy do mnie dotrze to, co powinnam już dawno zrozumieć.

Irmina, 42 lata

Czytaj także:
„Siostra podrywa mojego świętoszkowatego męża, a jemu się to podoba. Boję się, że to coś więcej niż tylko głupie żarty”
„Mąż coraz dłużej zostawał w pracy po godzinach. Okazało się, że jego »ważny projekt« ma długie nogi i głęboki dekolt”
„Byłam szczęśliwa, że mój mąż i przyjaciółka tak dobrze się dogadują. Nie sądziłam jednak, że wykręcą mi taki numer”

Redakcja poleca

REKLAMA