„Uważałem, że mam prawo czytać wiadomości babci i inwigilować ją w sieci. Przecież... wszyscy chcą okradać staruszki!”

Uważałem, że mam prawo czytać wiadomości babci fot. Adobe Stock, Seventyfour
„– Uważasz, że babcia zdziecinniała i nie wie, co robi? – mama podniosła głos. – O mnie myślisz to samo? – Przecież ty jesteś młodsza! – Ile lat swobody i decydowania o sobie jeszcze mi dajesz? Babcia jest dorosłą osobą w pełni sił intelektualnych! A tobie się wydaje, że rozumy pozjadałeś, bo co? Bo lepiej się znasz na komputerze?!”.
/ 22.07.2022 21:30
Uważałem, że mam prawo czytać wiadomości babci fot. Adobe Stock, Seventyfour

Tyle się mówi o bezbronnych starszych ludziach wyzyskiwanych przez bezwzględnych oszustów. Sposoby „na wnuczka”, wizytę „administracji” są powszechnie znane, a mimo to nadal skuteczne. Ale czy ktoś słyszał o sposobie na „internetowego narzeczonego”?

Moja babcia ma 75 lat, chociaż nie wygląda na tyle

Mimo kilku dręczących ją schorzeń jest żwawa, ciekawa świata i bardzo towarzyska. Zawsze bardzo ją kochałem, chociaż nie pchałem się z częstymi wizytami. Zresztą babcię trudno jest zastać w domu. Wiecznie gdzieś biega. Mówi, że jak przestanie, to znaczy że umarła. Dwa lata temu zażądała pomocy przy kupnie komputera. Miał być tani i niezawodny. Oraz łatwy w obsłudze. Uzbrojony w tę wiedzę nie załamałem rąk, tylko puściłem info do kumpli. Jeden miał na zbyciu fajny składak z niezajechanym dyskiem i w dodatku za rozsądną cenę.

Coś w sam raz dla mojej babci. Kupiłem i zaniosłem. Niech się cieszy. Ku mojemu zdumieniu babcia odkryła w sobie duszę internauty. Dość sprawnie zalogowała się na kilka portali społecznościowych, szybko chwyciła, o co w tym wszystkim chodzi. Logowała się wszędzie na to samo hasło – moje imię i data urodzenia. Byłem z niej dumny. A potem wszystko wymknęło się spod kontroli. Raz z ciekawości wszedłem na babcine konto na Facebooku. To nie było eleganckie posunięcie, ale jakoś nie pomyślałem o tym. Wnuk ma prawo sprawdzić, co robi jego babcia w sieci, bezpieczeństwo przede wszystkim, czy nie to babcia wbijała mi do głowy przez całe życie? No i się zdziwiłem. Spodziewałem się nudnych wpisów o przyrodzie, wnukach, wolno płynącym czasie, a trafiłem na gorące dyskusje na aktualne tematy. I nie tylko. Babcia namiętnie czatowała ze znajomymi, a szczególnie z jednym. Gdybym nie wiedział, ile ma lat, pomyślałbym, że jestem świadkiem internetowego romansu…

Wszedłem na konto owego pana, ale niewiele mi z tego przyszło. Dostępne było tylko dla znajomych. Zdjęcie też nic nie mówiło, bo gość wstawił fotkę swojego psa. Sprawa była podejrzana, postanowiłem zawiadomić rodzinę.

Na pewno trafi na jakiegoś oszusta

– Przejrzałeś korespondencję babci bez jej pozwolenia? – mama zareagowała nie tak, jak się spodziewałem.

– Nie słuchasz, co mówię. Trzeba babcię odciąć od internetu, zanim napyta sobie biedy. Ona nie rozumie, że w sieci nie wolno każdemu ufać.

– Uważasz, że babcia zdziecinniała i nie wie, co robi? – mama podniosła głos. – O mnie myślisz to samo?

– Przecież ty jesteś młodsza – miałem dość tej rozmowy; trochę też przestraszyłem się, bo nigdy nie widziałem rodzicielki tak wkurzonej.

Ile lat swobody i decydowania o sobie jeszcze mi dajesz? – wzrok mamy ciskał błyskawice.

– Daj spokój chłopakowi, przecież chce dobrze – wtrącił tata. – Też uważam, że trzeba się sprawie przyjrzeć.

Mama przyłożyła ręce do skroni i chwilę milczała.

– Uważacie, że moja mama nie ma prawa do własnego życia, tylko dlatego, że przekroczyła siedemdziesiątkę? To chyba dobrze, że ma energię, chce spróbować czegoś nowego, jest ciekawa ludzi i świata. Nie jest zdziecinniałą staruszką, nie możecie jej ubezwłasnowolnić! A włamywanie się na cudze konto uważam za świństwo.

I tak się zaczęło. Wieść o poczynaniach babci rozeszła się po rodzinie. Każdy miał coś do powiedzenia w tej sprawie, dwaj kuzyni nawet pokłócili się o to, kto ma rację. A potem babcia oznajmiła nam, że wyjeżdża na kilka dni. Podobno z koleżanką, którą odnalazła w internetowej kafejce.

– W tę bajkę to ja bym już nie wierzył – oznajmił stanowczo tata. – Zosiu, musisz powstrzymać mamę. Kto wie, jakich głupstw może narobić.

Koleżanka! Akurat! Raczej internetowa miłość!

Jakiś oszust próbuje naciągnąć starszą panią na pożyczkę, wspomnisz moje słowa. Oby nie za późno. Teściowa spotka się z nim, usłyszy łzawą historię o trudnościach życiowych, dowie się, że tylko ona może go uratować. Facet obsypie ją komplementami i zainkasuje parę złotych. A potem – addio! I babcia zostanie ze złamanym sercem, uboższa o okrągłą sumkę.

– Tata ma rację – wtrąciłem swoje trzy grosze. – Trzeba babcię powstrzymać, ona nie może nigdzie wyjechać.

– Niby jak? – zirytowała się mama – Powiem jej, że ma szlaban na komputer i wyjazdy? Zapominacie, że to dorosła osoba. I wiele jej zawdzięczamy, wychowała nas wszystkich!

– Szczególnie mnie – mruknął tata.

– Nie czepiaj się – zgasiła go mama. – Wiesz dobrze, o co mi chodzi.

Słuchając gorącej dyskusji, jaka się rozwinęła, zrozumiałem, że mogę liczyć tylko na siebie. I swojego kumpla Antka, tego, który sprzedał mi komputer. Postanowiłem złożyć mu niespodziewaną wizytę.

– Antek, trzeba namierzyć jednego gościa – powiedziałem od progu.

– Zgłupiałeś? Nie robię takich rzeczy.

Kolo bajeruje mi babcię na fejsie, starowinka dała się omamić, chyba tego tak nie zostawimy?

Kiedy Antek się wyśmiał, opowiedziałem mu całą historię.

– Pytałeś wujka Google o tego faceta? – spytał mój mądry kolega. – Widzę tu imię i nazwisko, to dobrze wróży.

– Chyba że konto jest fałszywe – mruknąłem.

– Wtedy zgłosimy, gdzie trzeba. Na razie spróbujmy najprostszą drogą.

Wpisałem do wyszukiwarki. Wyskoczyło mnóstwo rekordów.

– No, no! – gwizdnął Antek. – To przed tym złoczyńcą chcesz chronić babcię?

– Profesor prawa, autor wielu publikacji – czytałem oszołomiony. – No dobra, może jest uczciwy, ale nie znam człowieka i nie będę mu ufał, tylko dlatego że napisał kilka książek.

– Rób jak chcesz – zachichotał szatańsko Antek. – Tylko wyłącz mnie z tego. Boję się takich energicznych starszych pań.

Wydrukowałem sobie dossier profesorka i udostępniłem je rodzinie.

– Tym razem dobrze trafiła, nie wiadomo tylko, czy zawsze będzie miała tyle szczęścia – stwierdził tata.

Mama jak zwykle broniła babcinego prawa wyboru. Nie wyglądało na to, żeby szybko mieli uzgodnić stanowiska. Uważałem, że mama przesadza z tą swobodą. Mnie nigdy na tyle nie pozwalała, a tu proszę, jaka liberalna się zrobiła. Czy ona nie rozumie, że babcią trzeba się opiekować, żeby nie zginęła w necie?

Inne babcie robią konfitury, a ty…

Nie jestem specjalnie przewrażliwiony, ale jak pomyślę o tych wszystkich wiadomościach, które otwarte przez użytkownika potrafią zainfekować wirusem komputer, zbierają dane z twardego dysku, to robi mi się słabo. Zadzwoniłem do babci i zapowiedziałem się z wizytą. Musiałem tak zrobić, żeby gdzieś nie wyfrunęła. Miałem misję i musiałem dyplomatycznie ją wypełnić. Co tam Facebook, może zalogowała się do banku?

– Czy ty wiesz, jakie zagrożenia czyhają na naiwnego użytkownika w sieci? – zagaiłem prosto z mostu.

– Coś słyszałam, ale widzę, że zamierzasz rozszerzyć moją wiedzę – oczy babci błysnęły wesoło znad okularów.

– To nie jest zabawne – obruszyłem się. – Rozmawiasz w sieci nie wiadomo z kim, umawiasz się na spotkania. To niebezpieczne!

„Cholera, miało być dyplomatycznie” – pomyślałem.

Babcia przyjrzała mi się z namysłem.

– A ty skąd o tym wiesz?

– Może jeszcze korzystasz z internetowej bankowości? – zagrałem va banque, żeby zbić ją z tropu. – Zakład, że wszędzie logujesz się tak samo!

– Oczywiście, Maciusiu, jedno hasło łatwiej zapamiętać.

Opadły mi ręce. Wygłosiłem wykład, dlaczego nie wolno tak robić. Uczuliłem babcię na fałszywe linki, dziwne maile i wiadomości. Było tego tyle, że postanowiłem wszystko spisać i przyczepić kartkę magnesem na lodówce. Gdzie jak gdzie, ale tam na pewno babcia często zagląda. Zrobiłem, co do mnie należało, ale wcale nie czułem się spokojniejszy.

Gdybym mógł, natychmiast odciąłbym ją od internetu

– Martwisz się o mnie, prawda? – spytała nagle babcia.

– Ja? W życiu! – wyparłem się. – Tylko nie wiem, po co ci ten komputer. Inne babcie robią konfitury, pieką ciasta dla wnuków, a ty co?

– Ciasto mogę upiec, skoro ci zależy – westchnęła babcia. – Nie pomyślałeś, kochany, ile mamy wspólnego? Studiujesz informatykę, programujesz, surfujesz w sieci. Jak myślisz, po kim to masz? Twoi rodzice trzymają się w domu z daleka od komputera. Nie interesuje ich. Czy to moja wina, że możliwości przyszły tak późno? Takie otwarcie na świat! Całkiem zręcznie się w tym poruszam. Ale to, co powiedziałeś, wezmę sobie do serca. I będę często zasięgać twojej rady. To co, zgoda? Przestaniesz się o mnie bać?

Co miałem zrobić. Babcia się uparła, ale ja też miałem swoje sposoby. Zaraz po powrocie do domu zalogowałem się na jej konto. Moje imię i data urodzenia, jak zwykle. Odmowa. No, no. Babcia rzeczywiście poważnie potraktowała sprawę i zmieniła hasło! Nie miałem już nad nią kontroli.

„Zdolna starowinka” – pomyślałem z uznaniem.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA