„Byłam od niego młodsza o 31 lat, a i tak mnie opuścił. Na zawsze zrezygnował ze mnie, choć kochałam go do szaleństwa”

Mąż nagle mnie porzucił fot. Adobe Stock, Yakobchuk Olena
Jestem od Leszka o trzydzieści jeden lat młodsza. Ach, co to się na początku działo... Leszek starszy od mojego ojca, o matce nie wspominając. Ja – młodsza od jego dzieci.
/ 31.12.2021 05:58
Mąż nagle mnie porzucił fot. Adobe Stock, Yakobchuk Olena

Nie wiadomo, czy bardziej leje, czy sypie? Jak to nazwać? I do tego jeszcze ten okropny wiatr. Och, chciałoby się trochę słońca, błękitnego nieba, zielonych palm, kwitnących kwiatków. Ciekawe, jak jest teraz na południu Hiszpanii albo w Portugalii? Albo na Krecie? Chciałabym tam być, szczególnie że Wielkanoc za pasem, ale z Leszkiem – to zero szans.

Nie jest stworzony do podróżowania

Jak twierdzi, sama myśl o pakowaniu napawa go wstrętem, na widok walizek dostaje mdłości. Nie znosi obcych łóżek i łazienek. Ponoć.

A ja myślę, że on po prostu boi się latać samolotem. Są tacy, którzy uważają, że to nienaturalne siedzieć w wielkiej żelaznej trumnie pośrodku nieba. Mnie się tam wydaje, że skoro mądre głowy coś takiego wymyśliły, a następne mądre ciągle to udoskonalają, to to musi być dobre. Basta. A że czasem coś spadnie? Przecież nie codziennie.

Leszka jednak trudno namówić nawet na wyjazd do Zakopanego. Żeby chociaż na nartach trochę pojeździć. Więc może rzeczywiście nie lubi tych łóżek i kibelków? Jest już w końcu dosyć stary, ma prawo do swoich dziwactw.

– No i jak jedziesz, kretynie? Przesiadł się z furmanki do beemki...

Przy takich kierowcach i w taką pogodę to na pewno łatwiej zginąć na ziemi niż na niebie.  No właśnie, Leszek jest stary. Sam tak o sobie ciągle mówi, chociaż tłumaczę mu: co to za wiek, sześćdziesiątka, w dzisiejszych czasach? To jak jeszcze niedawno pięćdziesiątka, a trochę wcześniej – czterdziestka. A jeszcze u faceta.

Co innego kobieta. Kobieta po sześćdziesiątce to...

–…Próchno? A czymże to niby kobieta różni się od faceta w tej mierze? Nie mówiąc o tym, że może sobie zagęścić włosy, wydłużyć rzęsy, powiększyć usta, wyprasować zmarszczki. Nakładać kremy i maski, nawilżać, natłuszczać, oczyszczać, złuszczać. A my, mężczyźni? Popatrz na moje dłonie, marchewkę można na nich trzeć, popatrz na te żyły jak sznurki, na te brązowe plamy, na wory pod oczami.

Ale przecież nie o to w ogóle chodzi.

– Misiu, przecież to oczywiste! Kobieta po sześćdziesiątce nie urodzi już dziecka. I nikt na nią raczej nie poleci, może na jakiejś gerontologii albo w domu spokojnej starości. A ty? Ciągle możesz mieć bejbika. I to z taką laską jak ja! Bądź łaskaw to docenić. Szaleję za tobą.

Wywołaliśmy skandal w naszych rodzinach, ale mam to gdzieś. Jestem od Leszka o trzydzieści jeden lat młodsza. Ach, co to się na początku działo, aż śmiesznie powspominać. Leszek starszy od mojego ojca, o matce nie wspominając. Ja – młodsza od jego dzieci. No skandal po prostu!

Moi jakoś to łyknęli, w końcu krzywda mi się nie działa, ani im. Ale tamci!

– W życiu się nie pogodzę, że miejsce mamy zajęła przy tobie ta durna małolata – oświadczyła córeczka po pierwszym spotkaniu.

A co ją to obchodzi?

Jej starzy rozwiedli się kilka lat wcześniej i to chyba ona odeszła od niego. Leszek był samotny, to co, miał sobie na supełek zawiązać? Prawda jest taka, że panna ma go w nosie, a tylko trzęsie portkami, że całą forsę zgarnę, jak się tatuś przekręci. Ale tatuś się tak szybko nie przekręci, nie przy mnie.

Dbam o niego. Zagoniłam go na siłownię, latem jeździmy na rowerach, gramy w tenisa, biegamy. Ostatnio dużo chodzimy po lesie, sprawiliśmy sobie nawet psa, żeby zawsze mieć obowiązek wyjścia. Jedzenie kupuję tylko w ekologicznych sklepach i pichcimy sobie różne tam brokułki, szpinaczek, pomidorki. Dieta śródziemnomorska.

Facet trzyma się świetnie. Kupuję mu modne ciuchy – wygląda rewelacyjnie. No i zawsze go rozśmieszam, zabawiam. Mam do tego talent, zawsze lubiłam wygłupiać się, błaznować, żartować. Ciągnę go w różne miłe miejsca. Beze mnie to by się nie ruszył z fotela.

Nawet ja wymyśliłam tę naszą agencję nieruchomości. Nic mu się nie chciało. Ale zorganizował wszystko porządnie i teraz właściwie nauczyłam się już sama ją prowadzić.

Działamy na obrzeżach wielkich firm, ale z sukcesem

Lubię tę robotę, od początku mi pasowała. Ciągle poznaje się ludzi, pracuje z ludźmi i przynajmniej jest się dla kogo wymalować i włożyć nowe szmaty. Lubię dobrze wyglądać i jeździć moim mercem z klientami. Pokazywać mieszkania, domy, roztaczać wizje, jak to będzie wspaniale wyglądać po małym remonciku, tu przeróbka, tam przeróbka, ściany pomalujemy i proszę!

Że się człowiek czasem natyra, a potem nic z tego nie wyjdzie, trudno. Ale przynajmniej zawsze coś się dzieje.

Cholera, jak leje. Diabli nadali te dojazdy. Właściwie to mamy eleganckie mieszkanko na Starówce, środek miasta, wszędzie blisko, wygodnie dojechać w każde miejsce. Ale postanowiliśmy kupić domek, śliczny mały, tuż przy lesie. Jakoś nie chciał się sprzedać, więc stwierdziliśmy, że sami go weźmiemy. Lato w mieście parszywe, a tu ogródek, kwiatki, drzewa, piesek cały czas na dworze, i my też. No i lepiej jeździć rowerem po lesie niż po Krakowskim Przedmieściu!

Tylko że zima przyszła, a Leszkowi ani w głowie było się przenosić. 

– Wiesz, dobrze się tu czuję. Będziemy dojeżdżać, a zawsze w razie czego możemy tam przenocować. 

I tak jeździmy, chociaż ostatnio to głównie ja. Leszek przesiaduje przy kominku i czyta. Głównie rosyjskich pisarzy – Tołstoja, Dostojewskiego, Czechowa. Uważa, że są najlepsi i tylko do nich warto wracać. Od czasu do czasu odrywa wzrok od książki i patrzy w dal – nie lubię tego jego spojrzenia.

Czasem udaję, że sama czytam – to znaczy, ja też czytam, chociaż ci Rosjanie to nie dla mnie, wolę coś współczesnego, najchętniej kryminały – ale mówię o takich momentach, gdy udaję, że czytam, a tak naprawdę obserwuję go.

O czym myśli, mając taką smutną minę?

O kim? O swojej byłej żonie? Nie wiem do końca, dlaczego się rozeszli, Leszek nigdy nie chciał o tym mówić. Czasem tylko się zwierzy, na przykład, że ma wyrzuty sumienia w stosunku do dzieci. Że źle je wychował. 

Fakt – ta jego córeńka daje popalić. Ostatnio się trochę uspokoiła, bo dziecko urodziła (nie, żeby mógł je często widywać, tak się lalunia mści na tatusiu). Ale wcześniej? A to prochy, a to alkohol, a to próba samobójcza. Wołanie o pomoc. Psychoterapeuci, rehabilitacje, odwyki...

Syn też jakiś niewydarzony. Czterdziestka na karku, a ciągle sam i tylko balety bezustanne. Wziąłby się do jakiejś roboty. Ileż w nich forsy ten Leszek ładuje. I żeby chociaż wdzięczni byli, ale nie, ciągle tylko żale i pretensje. Inna to by może się wściekła, że taka kasa na dorosłe dzieci idzie, ale ja nie mam mu tego za złe. Kocha je, coś chce im wynagrodzić.

Poza tym nie mogę narzekać. Leszek traktuje mnie jak królową, kupuje biżuterię, perfumy, bieliznę. Zawsze jakiś prezent dla mnie się znajdzie. Ale to nie dlatego z nim jestem. Mam taką koleżankę, której facet nigdy nic nie kupuje, normalnie nigdy! Ani na imieniny, ani na urodziny, ani nawet na Gwiazdkę. Nigdy nie zaprosi jej do żadnej knajpy ani nawet do kina. A ona mimo to go kocha.

Ma inne zalety, twierdzi. I ja ją rozumiem. Bo jak się kogoś kocha, to się kocha. Nie dla prezentów. Ja zakochałam się w Leszka głosie – niskim, aksamitnym, zmysłowym. Inna sprawa, że ten głos tak do niego pasuje. Nie tylko, jak mówi, ale również, co mówi, zawsze budzi zaufanie. Taki jest mądry, tyle wie o życiu. 

Cały Leszek. Czy można go nie kochać?

Mój Misiaczek słodki. Taki zasadniczy. Boże, czego on mnie nie nauczył. Jak się poznaliśmy, to ja tylko po klubach latałam, no, młodsza byłam oczywiście, 23 lata, ale gdyby nie on, to pewnie do dzisiaj bym się gibała z jakimiś palantami w rytm techno. Lubiłam to, a jakże! A dziś? Kieliszek dobrego czerwonego wina, skórzana kanapa, książka w ręku i Miles Davis w odtwarzaczu.

Tak się porobiło. I tak mi z tym dobrze. No, wreszcie dojeżdżam do domu. Dlaczego okna ciemne? Dopiero siódma. Dlaczego Fafik tak ujada? I co to jest to białe na drzwiach?

„Ewelinko, Kochanie! Musisz zrobić wszystko dokładnie tak, jak Cię proszę. W żadnym razie nie otwieraj drzwi. I nie wpadaj w panikę. Potrafisz być dzielna, prawda? Zadzwoń na policję i zaczekaj, aż przyjadą. Pokaż im tę kartkę, będą wiedzieli, co robić, wezmą sprawy w swoje ręce. Na biurku w gabinecie leżą moje listy – do Ciebie i do dzieciaków. Wszystko w nich wyjaśniłem. Wybacz mi, wybacz, wybacz. Leszek”.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA