„Uważałam mojego męża za chodzący ideał. Do czasu, aż obejrzałam szokujące nagranie z jego największym sekretem”

Zmartwiona kobieta fot. iStock by Getty Images, EmirMemedovski
„– Żeby go nie kusiło, wrócił na stare śmieci. Ożenił się i został ojcem – na twarzy kobiety pojawił się szyderczy uśmieszek. – Zaklinał codzienność. – Kim ty właściwie jesteś? – zapytałam. – Kimś, kto chce, aby poniósł konsekwencje”.
/ 06.08.2024 13:15
Zmartwiona kobieta fot. iStock by Getty Images, EmirMemedovski

W pogodne letnie przedpołudnie razem z ukochanym opuszczaliśmy kościół po mszy. Szliśmy objęci, tak jak mieliśmy to w zwyczaju. Doskonale pamiętam moment, w którym Jarek nagle znieruchomiał, a jego ciało ogarnęło napięcie. Odniosłam wrażenie, że potknął się o własne nogi. Zerknęłam na swojego męża i dostrzegłam, że wpatruje się w coś po przeciwległej stronie drogi. Mój wzrok podążył za jego spojrzeniem.

Nieopodal zaparkowany był spory samochód w jasnym kolorze. Z jego wnętrza wychylała się atrakcyjna kobieta o blond włosach, spoglądając w naszym kierunku z intrygującym uśmiechem na twarzy.

Zdenerwowałam się, gdy to zobaczyłam

– Wiesz, kim jest ta kobieta? – zapytałam swojego męża.

– Nie mam pojęcia – wybąkał pod nosem, a moje serce zalała fala smutku. Wiedziałam, że kłamie.

Jarek przez kolejne dni chodził strasznie nabuzowany i poirytowany. Mimo prób zamaskowania, potrafiłam wyczuć każdą nutę jego nastroju – w końcu znałam go od małego. Pewnego wieczoru przyłapałam go, jak wpatrywał się w łóżeczko drzemiącego Adasia z jakimś dziwnym smutkiem. Jarek przepadał za swoim synkiem. Ale tamtego wieczoru odniosłam wrażenie, jakby się z nim żegnał. Z jakiego powodu?

Pomyślałam, że to przez tę kobietę, która tak nagle zjawiła się z jego przeszłości. Osobę, którą może kochał? Która być może go zraniła, więc porzucił wielkomiejskie życie i powrócił w rodzinne strony, do małej mieściny, lecz wciąż o niej pamięta. A teraz ona zjawiła się, by go odzyskać. Kompletnie straciłam apetyt i sen, a strach ściskał mnie w dołku.

Czy dam radę żyć i funkcjonować bez niego? Jarosław od zawsze był moim ukochanym. Obydwoje dorastaliśmy w naszej miejscowości, chodziliśmy do tej samej podstawówki. Był starszy ode mnie o dwa lata i różnił się od reszty facetów z miasta – hałaśliwych, ordynarnych i ograniczonych. Jarek zaczytywał się w literaturze, potrafił grać na gitarze i miał w sobie subtelne piękno, przypominając młodą wersję Marka Grechuty. Pewnego upalnego lata – kiedy miałam czternaście lat – ja i Jarek zbliżyliśmy się do siebie, stając się bliskimi przyjaciółmi.

Rozmawialiśmy o lekturach i naszych planach na przyszłość. Marzył, żeby zostać adwokatem i stawać w obronie innych ludzi, którym niesłusznie postawiono zarzuty. Ja z kolei chciałam być lekarką. Wspominam te wieczory, kiedy wylegiwaliśmy się w trawie, czując jej przyjemny zapach. Wpatrywaliśmy się w niebo usiane gwiazdami i snuliśmy nasze marzenia. Człowiek nie mógł się doczekać dorosłości. Nasza przyjaźń przetrwała nawet po zakończeniu lata, a ja wciąż miałam nadzieję, że przerodzi się w coś głębszego. Byłam zazdrosna o każdą dziewczynę, na którą choćby zerknął.

Kiedy Jarek zapytał mnie, czy chcę z nim chodzić, prawie padłam z wrażenia. Myślałam, że na zawsze pozostanę dla niego tylko przyjaciółką. Miałam wtedy słodkie szesnaście lat. Do teraz mam w pamięci nasz pierwszy pocałunek – subtelny, badawczy. Ekscytujący. Gdyby wtedy zechciał czegoś więcej, bez wahania bym mu uległa. Ale Jarek nie chciał się spieszyć. Dopiero po roku przeżyliśmy nasz pierwszy raz. Byłam przekonana, że kiedyś staniemy na ślubnym kobiercu. Wiele bym zrobiła, żeby te cudowne miesiące przed jego wyjazdem na studia zapętliły się w czasie.

Te chwile mogłabym przeżywać w nieskończoność

Jarek wyjechał z miasta, bo zaczął się nowy etap w jego życiu – studiowanie całkowicie go zaabsorbowało. Kontaktował się ze mną coraz mniej, a jego wizyty w rodzinnej miejscowości stawały się sporadyczne. Tłumaczył to zajęciami, egzaminami i brakiem wolnego czasu. Liczyłam na to, że kiedy zacznę studia w tym samym mieście co on, nasz związek na nowo rozkwitnie.

Niestety, los chciał inaczej – mój tata niespodziewanie dostał zawału i zmarł, więc musiałam zostać z mamą. Pożegnałam się z marzeniami o studiach medycznych w trybie dziennym. Ukończyłam zaocznie studia finansowe, aby móc zadbać o utrzymanie rodziny. Po odejściu taty wyszło na jaw, że miał długi, o których mama nie miała pojęcia, bo nigdy nie poruszał przy niej tych kwestii. Nasza mieścina jest bardzo konserwatywna. Mężczyzna zarabia na utrzymanie domu, a kobieta o niego dba. Gdy zabrakło taty, mama się załamała.

Przez trzydzieści lat małżeństwa sprawił, że stała się całkowicie od niego zależna. Nie miała pojęcia, jak funkcjonować w pojedynkę. Dlatego opiekowałam się bliskimi i wyczekiwałam na powrót Jarka. Czekałam z utęsknieniem, ale on nie wracał. Aż w końcu otrzymałam od niego wiadomość, że po ukończeniu studiów postanawia pozostać w wielkim mieście. Oraz że doskonale rozumie moją sytuację, iż z uwagi na moją matkę, nie dołączę do niego. Z tego powodu oddaje mi wolność. Wolność! Nie pragnęłam być wolna od niego. Po nocach szlochałam, tęskniąc i błagając Stwórcę, aby wypalił z mojego serca to uczucie do mężczyzny, który mnie odrzucił. Jednak Bóg, jak zawsze, wsłuchiwał się w prośby innych.

Po siedmiu długich latach stało się coś niesamowitego – Jarek w końcu powrócił do rodzinnego domu. Wyglądał niemal identycznie jak przed wyjazdem, może tylko odrobinę dojrzalej. Jego loki zniknęły, zastąpione żołnierskim jeżykiem. Na brodzie dostrzegłam niewielką bliznę, której wcześniej tam nie było. Ten mały ślad uświadomił mi boleśnie, że nie znam już mojego ukochanego tak dobrze, jak dawniej. Między nami powstała przepaść – siedem lat różnych przeżyć. O których Jarek wolał milczeć.

– Szkoda gadać – machnął ręką, gdy go zapytałam. – Wykłady, robota, czasem wyjścia z kumplami. Nic nadzwyczajnego, nie ma się czym chwalić.

– A to zranienie?

– Zaciąłem się brzytwą. Ale chciałem o czym innym porozmawiać – zostaniesz moją żoną?

– A planujesz powrót do wielkiego miasta?

– Nigdzie się nie wybieram, daję ci słowo.

Spoglądał mi prosto w oczy, a ja czułam, jak miękną mi nogi, mimo iż robiłam wszystko, by tego po mnie nie było widać.

– Doszedłem do wniosku, że życie w dużym mieście to jednak nie dla mnie. Pogadałem z tatą i postanowiłem, że otworzę tu własną kancelarię. Będę jedynym prawnikiem i notariuszem w całej okolicy, dzięki czemu miejscowi nie będą musieli fatygować się do powiatu. Zarobię kupę kasy. Aga, daj już spokój z tą karą. Wiem, zachowałem się jak skończony kretyn. Ale jesteś jedyną dziewczyną, z którą wyobrażam sobie wspólną przyszłość.

Te słowa trafiły prosto w moje serce.

Jak mogłam jeszcze dłużej się boczyć?

Cztery lata później, kiedy mieliśmy już własne mieszkanie i dziecko, a miłość do mojego wspaniałego, czułego męża była silniejsza niż kiedykolwiek, pojawiła się ta kobieta w jasnym aucie. Moje szczęście i przyszłość stanęły pod znakiem zapytania. Zdecydowałam się błagać ją, aby dała nam spokój. Chwyciłam fotografie naszego malucha i pojechałam do motelu najbliżej naszej mieściny. Los mi sprzyjał, blondynka stała przed budynkiem, paląc papierosa. Gdy mnie dostrzegła, jej usta wykrzywił dziwny uśmiech, po czym zaprosiła mnie do pokoju. Przekroczyłam próg i natychmiast zaczęłam swoje wywody, prośby, pokazując przy tym zdjęcia.

Kobieta gapiła się na mnie jak na kosmitę, a następnie bez gadania ruszyła w stronę blatu, gdzie stał otwarty komputer. Odpaliła jakiś klip i kiwnęła głową, dając mi znać, żebym zerknęła. Początkowo nie rozumiałam, po co mi pokazuje jakieś amatorskie ujęcia grupowych igraszek. W końcu rozpoznałam twarz jednego z facetów. Jarek. Przeżywał uniesienia, jakich nigdy nie doświadczał, gdy pieścił się ze mną. Nagle wszystko stało się przejrzyste i klarowne. Jego subtelność. Jego powściągliwość w sprawach łóżkowych. Jego... chłód i brak zainteresowania moją osobą.

– Nie podzielił się z tobą tą informacją – w jej głosie dało się wyczuć złośliwą litość. – Oszukiwał cię, zdradzał.

– Może to miał być… eksperyment – wydusiłam z siebie ledwo słyszalnym głosem.

Parsknęła śmiechem. W mojej głowie zaczęły narastać fale odrazy, pogardy i wrogości. Ogarnęło mnie drżenie, a w uszach słyszałam tylko pulsujący szum.

– Ależ kochanie, on uwielbia takie zabawy na okrągło. Nie jesteś jedyną kobietą w jego życiu, bo zdradza cię na prawo i lewo. Lubi kochać się z każdą napotkaną panienką. Z naturalnymi popędami nie da się wygrać, a już szczególnie w dużym mieście, gdzie można wcielić się w dowolną rolę. No i gdzie aż roi się od pokus. Dlatego wrócił do rodzinnego gniazdka, żeby nie kusić losu. Wziął ślub, został tatusiem – kąciki ust kobiety uniosły się w szyderczym grymasie. – Chciał oszukać rzeczywistość. Ale przeszłość zawsze daje o sobie znać.

– A ty? Kim dla niego jesteś? – zapytałam wprost.

– Osobą, która za odpowiednią cenę pomoże mu na nowo ułożyć życie i zapomnieć o dawnych czasach.

Przyglądałam się jej twarzy i uświadomiłam sobie, że to nigdy się nie skończy. Choćbyśmy nie wiem, ile zapłacili, prawdziwego spokoju i tak nie zazna.

Nasze cudowne małżeństwo dobiegło końca

Czas spędzany razem na oglądaniu filmów. Radosne rozmowy. Wspólne przygotowywanie posiłków. Zabawa z naszym dzieckiem. Czułe gesty, przyjaźń. Moja jedyna miłość. Nic innego się nie liczyło. Lecz ona to zburzy. Moje ręce spoczywały na laptopie. Zacisnęły się mimowolnie. Cały narastający we mnie gniew, złość i nienawiść przelałam w cios komputerem w twarz kobiety siedzącej przy stoliku. Wrzasnęła, a ja przestałam nad sobą panować. Nie pamiętam, czy ją okładałam, w pamięci mam tylko ślepą furię i przerażenie. Kiedy odzyskałam świadomość, byłam już w drodze do mieszkania.

Mogłam po prostu po cichu się ulotnić. Zepsutego laptopa wzięłam z sobą, rozwaliłam go doszczętnie i wyrzuciłam do elektrośmieci. Cały następny tydzień żyłam w strachu, że policja zapuka do moich drzwi z zarzutem napaści na kobietę. Ale żaden stróż prawa się nie pokazał. Nigdy nie wspomniałam mężowi, że wiem o jego sekrecie. I nie pisnęłam mu słówka o swoim. A gdy w nocy nawiedza mnie ten ohydny filmik, budzę się cała spocona. Wtedy mój facet przytula mnie mocno i zapewnia, że nic mi nie grozi. I to mi w zupełności wystarczy. Nikt nie zniszczy mojej rodziny.

Agnieszka, 35 lat

Czytaj także:
„Mąż mi nie wystarczył, więc zaciągnęłam do łóżka teścia. Wiedziałam, że Marek się zdenerwuje, nie sądziłam, że aż tak”
„Na przekręcie finansowym straciłem 200 tysięcy i dom. Teraz płaszczę się przed córką, by dała mi dach nad głową”
„Podniosłam się po zdradzie i sama znalazłam kochanka. Usłyszałam od dzieci, że powinnam się modlić, a nie romansować”

Redakcja poleca

REKLAMA