„Urodziłam córkę wbrew swojej woli. Wciąż myślałam, czy ma oczy tego potwora, a mama uważała ją za prezent od Boga”

zawiedziona kobieta fot. Adobe Stock, Светлана Лазаренко
„Mama zawsze mówiła mi, że dziecko to prezent od Boga, nie mogła się doczekać wnuczki, zapewniła, że razem sobie poradzimy... Dla mnie nie była to córka. Nie mogłam się przełamać. Nie czułam instynktu macierzyńskiego. Nie umiałam opiekować się maluchem. Chciałam ją pokochać, ale nie umiałam”.
/ 19.02.2024 21:15
zawiedziona kobieta fot. Adobe Stock, Светлана Лазаренко

Teraz już rozumiem, że największym pomyłką, jaką kiedykolwiek zrobiłam, było siedzenie w domu. Nie dałam sobie szansy na wsparcie. Za to zapłaciłam nie tylko ja, ale przede wszystkim moja córeczka. Gdybym tylko mogła cofnąć czas...

Zaatakował mnie

Pewnego dnia wracałam z pracy po skończeniu drugiej zmiany. Zawsze chodziłam okrężną trasą, aby ominąć podziemny tunel. Ten tunel mnie przerażał, bo był tam mrok i nieciekawa atmosfera. Często spotykało się tam osoby pijane, bezdomne, uzależnione od narkotyków. Wolałam przejść prawie dodatkowy kilometr, ale za to ścieżkami. Sądziłam, że tak będzie bezpieczniej. Ale pomyliłam się... Nawet na dobrze oświetlonej drodze może dojść do tragedii.

Zjawił się niespodziewanie. Był wysoki, muskularny, pachnący alkoholem i papierosami. Na głowie miał czapkę z daszkiem. Nagle chwycił mnie od tyłu, przyłożył nóż do szyi i ostrzegł, że jeśli zacznę krzyczeć, skrzywdzi mnie bardziej. Okazało się, że i tak zrobił mi krzywdę. Najgorszą, jaką mężczyzna może zrobić kobiecie. 

Powiedziałam tylko mamie

Nie pamiętam, jak udało mi się wrócić do domu. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi, usiadłam na podłodze i zaczęłam krzyczeć. Nie chciałam opowiadać przestraszonej mamie, co mi się przydarzyło. Chciałam, tylko żeby mocno mnie przytuliła. A potem i tak wszystko jej powiedziałam.

To musi być naszą tajemnicą! Nikomu nic nie mów!

– Wszystko będzie dobrze, kochanie, jesteś teraz bezpieczna –pocieszała mnie, głaszcząc po głowie.

W końcu zwierzyłam jej się z tego, co mi się przydarzyło, jednak stanowczo odmówiłam zgłoszenia tego na policję. Bałam się, że  będą mnie nękać pytaniami o szczegóły i wciąż mi o tym przypominać lub sugerować, że to moja wina. Nie chciałam poczuć jeszcze większego wstydu i poniżenia. Ale najbardziej przerażała mnie myśl o możliwej zemście tego potwora. Mama długo próbowała mnie przekonać, ale ja wpadłam w histerię.

– Nikt nie może się dowiedzieć, zrozumiałaś? Absolutnie nikt! – wykrzyczałam, po czym schowałam się w swoim pokoju. Mama zaakceptowała mój wybór, choć widziałam, jak bardzo ją to martwiło i jak ciężko jej z tym. Chciała mi bardzo pomóc, ale nie wiedziała w jaki sposób. Miała nadzieję, że jeśli nie będę o tym rozmawiać, to z czasem uda mi się zapomnieć o tamtym wieczorze.

Zaszłam w ciążę

Skutki tego incydentu były jednak o wiele poważniejsze niż moje cierpienie, smutek, ból i poniżenie. Kilka tygodni później zdałam sobie sprawę, że spodziewam się dziecka! Byłam zdruzgotana. Nie chciałam zostać mamą! Nie w ten sposób! Nie wiedziałam, co mam zrobić. Najchętniej zdecydowałabym się na usunięcie ciąży. 

W dużym mieście, za spore pieniądze, mogłabym prawdopodobnie trafić na lekarza, który by mi pomógł, ale nie u nas. Przy tym, nie miałam ani gotówki, ani odwagi, by poszukać pomocy gdzieś daleko. Tak właśnie o tym myślałam. Nie zabiłabym swojego dziecka. Po prostu potrzebowałam wsparcia, aby ocalić moje życie. Niestety, go nie otrzymałam...

Z czasem moja matka zauważyła, że coś się dzieje. Nie była pewna, jak ze mną rozmawiać i o co zapytać. 

– Mamo, jestem w ciąży – powiedziałam z płaczem. – Nie muszę ci tłumaczyć, jak do tego doszło. Potrzebuję twojej pomocy, nie mogę mieć tego dziecka!

– O mój Boże, co ty mówisz! – wykrzyknęła, robiąc znak krzyża.– To dziecko jest niewinne! Pomożemy ci, poradzimy sobie! – próbowała mnie przekonać.

Mama chciała być babcią

Przez cały okres ciąży mama ciągle powtarzała mi, że to cud, dar od Boga i że nie może się doczekać, kiedy zobaczy swojego pierwszego wnuka. Ja nie podzielałam jej entuzjazmu. Nie chciałam nawet wiedzieć, czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka. To dla mnie było tylko „to coś”, czego nie chciałam, nie kochałam i byłam pewna, że nigdy nie będę kochać. Denerwowało mnie to, jak bardzo mama się cieszy, jej nieustanna ekscytacja i ciągłe powtarzanie, że jak tylko zobaczę to dziecko, od razu się w nim zakocham...

Ani narodziny, ani następne dni i tygodnie nie przynosiły żadnej zmiany. Spoglądałam na tego różowego małego człowieka i nie potrafiłam się do niego przekonać. Córka wydawała mi się paskudna i odpychająca. Nie poczułam miłości ani wzruszenia. Nawet nie wiedziałam, jakie dać jej imię. W końcu postanowiłam, że będzie to Genowefa. Nie znosiłam tego imienia. Było brzydkie. Tak jak ona.

– Chcesz skrzywdzić dziecko! – mama była wyraźnie zdenerwowana. – Damy jej na imię Hanna, po babci – postanowiła.

Nie sprzeciwiałam się. Przecież to ona załatwiała wszystkie sprawy urzędowe.

Nie zajmowałam się córką

Nie umiałam opiekować się maluchem. Nie mogłam sobie wyobrazić, jak miałabym karmić ją piersią! Początkowo pielęgniarki starały się pomagać mi na wszystkie możliwe sposoby, ale widząc mój opór, w końcu zrezygnowały.

Mama była główną opiekunką Hanny w domu. Ja nie chciałam. Denerwowała mnie. Kilka razy zmusiłam się, aby wziąć ją na ręce. Gdy na mnie spojrzała swoimi dużymi oczami, stopniowo się uspokajała, zaczynała nawiązywać kontakt, uśmiechać się. Ale niestety, nie byłam w stanie poczuć do niej niczego pozytywnego. Obserwując ją, zastanawiałam się, czy ma oczy tego potwora? Czy nos jest po nim? Czy te skręcone, jasne włosy to również jego dziedzictwo? Była całkowicie inna ode mnie. Przyglądałam się jej jak owocowi mojego najgłębszego nieszczęścia.

Robiłam to, co musiałam

Lata leciały. Troszczyłam się o córkę tylko na tyle, na ile musiałam. Często decydowałam się na pracę na drugiej zmianie i nadgodziny, żeby unikać kontaktu, czytania jej opowieści na dobranoc, układania do snu... Moja matka była świetna jako opiekunka. Kochała Hanię, rozpieszczała ją do granic możliwości. Miałam wrażenie, że stara się pokochać ją za nas obie.

W głębi duszy to mnie bolało. Zawistnie patrzyłam na mamę, widząc jak bezinteresownie kocha Hanię. Ja, nawet gdybym bardzo chciała, nie mogłam patrzeć na nią inaczej, jak tylko na symbol mojej tragedii, najstraszniejszej nocy w moim życiu, która ciągle do mnie wracała. To mama uczęszczała na szkolne spektakle i wywiadówki, pomagała Hani w odrabianiu lekcji i słuchała jej kłopotów.

Babcia była dla niej wszystkim

Z każdym kolejnym dniem czułam jak oddalam się od córki, między nami rosła coraz większa bariera. Gdy skończyła 11 lat, usłyszałam jak pyta moją mamę:

– Dlaczego mama mnie tak nie lubi, babciu? Co jej zrobiłam? Czy to przez to, że tata odszedł od niej zaraz po tym, jak dowiedział się, że mam się urodzić?

Rozpoznałam w jej głosie takie smutek i ból, że poczułam wyrzuty sumienia... Przez przypadek dowiedziałam się też, jaką historię opowiedziała jej babcia. Stałam za drzwiami i nadal słuchałam.

– Naprawdę robiłam, co mogłam, zawsze! Byłam posłuszna i pilnie się uczyłam, by sprawić mamie radość. Ale ona nawet nie potrafiła się do mnie uśmiechnąć. Chyba przestałam ją lubić... Babciu, jestem taka szczęśliwa, że jesteś! Jesteś najcudowniejsza na całym świecie!

I pomimo że wiedziałam, iż ma rację, jej słowa mnie zabolały. Przez całą noc płakałam. Chciałam ją pokochać, ale nie potrafiłam.

Musiałam uciec od nich

Gdybym wiele lat temu zdecydowała się na wizytę u psychologa, być może pomógłby mi poradzić sobie z tym problemem i sytuacja wyglądałaby teraz zupełnie inaczej. Ale już było za późno. Zaszło to zbyt daleko, odepchnęłam ją zbyt mocno, by to naprawić.

Właśnie tamtej nocy podjęłam decyzję. Musiałam wyjechać, to było jedyne wyjście. Żeby nie musieć na nią patrzeć, nie zranić siebie, matki i jej... Znalazłam zatrudnienie w Niemczech. W oczach matki dostrzegłam ból, złość i pretensje. W jej oczach widziałam jedynie ulgę i obojętność.

Od trzech lat mieszkam za granicą. Do Polski przylatuję stosunkowo rzadko. Każdego miesiąca wysyłam mamie pieniądze, a dla Hani założyłam specjalne konto oszczędnościowe. Ona jeszcze o tym nie wie, ale czuję, że to moja powinność. Kiedy stanie się dorosła, to jej pomoże.

Stałam się zgorzkniałą, samotną kobietą, nieumiejącą nawiązywać normalnych relacji z innymi. Jeden wieczór, kilka godzin, zdołało zniszczyć moje dotychczasowe życie. I jej życie również... Choć to we mnie budzi poczucie winy, nie jestem w stanie nic z tym zrobić, nie umiem jej pokochać.

Czytaj także: „Codziennie składałam ręce do Boga, by córka znalazła dobrego męża. Tylko w modlitwie widziałam szansę na wnuki”
„Mąż żeruje na zasiłkach, a ja haruję na 2 etaty, by opłacić rachunki. Boję się go kopnąć w tyłek, bo nie chcę być sama”
„Teściowa buntowała mojego męża przeciwko mnie. Przez nią ta niemota zostawiła mnie samą w 9. miesiącu ciąży”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA