Nie będę kłamać, nigdy nie była między nami chemii. Mówię o Barbarze, mojej teściowej. Kobieta, która od samego początku próbowała zdominować nasze życie, odkąd tylko związałam się z Radkiem. Dla niej zawsze byłam niewystarczająco dobra – za młoda, za stara, za mało ambitna, zbyt ambitna. Mimo że z Radkiem byliśmy szczęśliwi, jej ciągłe wtrącanie się prowadziło do wielu nieporozumień. Radek, jak to Radek, zawsze starał się łagodzić konflikty, ale ja czułam, że jego matka manipuluje nim, wykorzystując każdą możliwą okazję, by być w centrum naszego małżeństwa.
Lubiła się mnie czepiać
Pamiętam, jak raz przy kolacji, podczas jednej z jej licznych wizyt, zasugerowała, że powinniśmy spróbować „bardziej tradycyjnego” podziału obowiązków w domu.
– Elwira, kochanie, kobieta powinna dbać o dom, a nie zajmować się karierą – rzuciła, uśmiechając się niewinnie.
A Radek, jak zawsze, tylko się uśmiechnął i unikał konfrontacji, pozostawiając mnie z tym dziwnym uczuciem, że jego milczenie oznacza zgodę.
Moje dni mijały w cieniu jej osądów, a noce często kończyły się kłótniami z Radkiem o to, jak bardzo jego matka ingeruje w nasze życie. Wiedziałam, że ona ma nad nim wpływ, który trudno mu było zrozumieć. Zawsze była jego największym wsparciem, a ja – choć nigdy nie chciałam stawiać go przed wyborem między mną a nią – czułam, że tracę na tej dziwnej rywalizacji. Mimo to próbowałam żyć dalej, ignorując jej komentarze i zachowując spokój, ale w środku gotowałam się ze złości.
Nasze małżeństwo było dobre, a przynajmniej tak sobie wmawiałam. Radek to spokojny człowiek, który zawsze starał się unikać konfliktów. Niestety, jego matka wiedziała, jak to wykorzystać. Wciąż miałam nadzieję, że kiedyś uda mi się zbudować z nią lepsze relacje, ale to, co stało się później, tylko pokazało, jak bardzo się myliłam.
Teściowa chciała pożyczyć kasę
– Elwira, muszę cię o coś prosić – Barbara zaczęła rozmowę tonem, który od razu wzbudził we mnie niepokój.
Siedziałyśmy przy kuchennym stole, a ona bawiła się filiżanką, jakby nie wiedziała, od czego zacząć.
– O co chodzi? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie, choć czułam, że coś się święci.
Barbara westchnęła ciężko, jakby to, co miała powiedzieć, przychodziło jej z wielkim trudem.
– Wiesz, jak to jest z emeryturą... Ledwo starcza na podstawowe potrzeby, a ja... – urwała, patrząc na mnie znacząco. – Mam małe zaległości w spłacie niektórych rzeczy.
Poczułam, jak serce mi przyspiesza. Wiedziałam, co to oznacza. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Barbara kontynuowała:
– Potrzebuję pożyczki. Na krótko, obiecuję. Jak tylko odłożę pieniądze, wszystko oddam. 10 tysięcy mi wystarczy.
Przełknęłam ślinę, starając się zachować spokój.
– Barbara, to spora suma. My też nie mamy teraz zbyt dużo oszczędności...
Jej oczy wypełniły się łzami, co tylko wzbudziło we mnie mieszankę współczucia i irytacji.
– Elwira, błagam cię. Jesteś moją jedyną nadzieją. Pomóż mi, a ja przysięgam, że wszystko zwrócę.
Milczałam przez chwilę, próbując zebrać myśli. Wiedziałam, że powinnam odmówić,. W końcu, niechętnie, ale zgodziłam się, choć z każdą sekundą czułam narastający niepokój.
– Dobrze, Barbaro... Ale naprawdę liczę, że szybko to oddasz.
Barbara odetchnęła z ulgą i chwyciła moje ręce.
– Obiecuję, Elwira.
Byłam w szoku
Minęło 3 miesiące od momentu, kiedy pożyczyłam Barbarze pieniądze. Starałam się nie myśleć o tym zbyt wiele, chociaż niepokój nie opuszczał mnie ani na chwilę. Pewnego dnia spotkałam się na kawie z Moniką, moją dobrą koleżanką. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, kiedy nagle Monika zmarszczyła brwi.
– Słyszałaś o Barbarze? – zapytała, patrząc na mnie z zaciekawieniem.
– O Barbarze? A co z nią? – Poczułam, jak w brzuchu zaciska mi się supeł.
– Mama mi powiedziała, że podobno wygrała sporą sumę na loterii! Wiesz, to taka fortuna, która trafia się raz w życiu.
Zamarłam. Słowa Moniki wydawały się nierealne. Wygrała? A więc miała pieniądze, żeby oddać mi dług! Poczułam ulgę, ale szybko zastąpiło ją zdziwienie i niepokój. Dlaczego nic nam nie powiedział?
– Naprawdę? – starałam się, by mój głos brzmiał spokojnie. – A mówiła coś o tym, co zamierza zrobić z pieniędzmi?
Monika wzruszyła ramionami.
– Wiesz, jak to jest. Ludzie zawsze mają mnóstwo planów. Nowy dom, podróże... Ale coś mi się wydaje, że nie spieszy jej się z wydawaniem tych pieniędzy.
Mąż nic nie wiedział
Próbowałam zachować spokój, ale w głowie miałam mętlik. Kilka dni później, gdy nadal nie było żadnego kontaktu z teściową, zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak. Zadzwoniłam do niej, ale nie odbierała. Wysyłałam wiadomości, które pozostawały bez odpowiedzi.
Rozmowa z Radkiem była nieunikniona. Wieczorem, gdy siedzieliśmy przy kolacji, zebrałam się na odwagę.
– Radek, musimy porozmawiać – zaczęłam niepewnie.
– Co się stało? – zapytał, odkładając widelec i spoglądając na mnie uważnie.
– Monika mówiła, że twoja mama wygrała na loterii. Wiedziałeś o tym?
Radek wyglądał na zaskoczonego.
– Nie, nie wspominała mi o tym. A co z tego?
Wzięłam głęboki oddech.
– Pożyczyłam jej pieniądze, Radek. Aż 10 tysięcy. Obiecała, że odda, ale od kilku tygodni milczy. Martwię się, że unika mnie specjalnie.
Na jego twarzy pojawił się cień niepokoju.
– Mama? Myślisz, że mogłaby coś takiego zrobić? To niemożliwe.
– A jednak, Radek, nic o tym nie wspominała. Jeśli rzeczywiście wygrała, to dlaczego się do nas nie odezwała?
Zobaczyłam w jego oczach niepewność, którą tak dobrze znałam. Nie chciał wierzyć, że jego matka mogłaby postąpić nieuczciwie. Ale ja czułam, że coś jest nie tak i musiałam to sprawdzić.
Byłam zaniepokojona
Kilka dni później zadzwoniłam do niej ponownie, ale telefon milczał jak zaklęty. W końcu nie wytrzymałam i wykręciłam numer do Radka, który był w pracy.
– Radek, muszę coś zrobić – zaczęłam, czując, jak wzbiera we mnie frustracja. – Twoja matka unika kontaktu. Nie odbiera ode mnie telefonów, nie odpisuje na wiadomości. Coś tu jest nie tak.
– Może jest zajęta? – odpowiedział, jakby próbując siebie samego przekonać.
– Zajęta? Od tygodni? Przestań, Radek, przecież to absurdalne! – podniosłam głos, nie mogąc dłużej kontrolować emocji. – Obiecała, że odda te pieniądze. A teraz nagle wygrywa fortunę i zrywa kontakt? Nie wierzę w przypadki.
– Elwira, uspokój się, proszę – powiedział łagodnie, jak zawsze, gdy próbował uniknąć konfrontacji. – Porozmawiam z nią. Może to tylko jakieś nieporozumienie.
– Nieporozumienie? – prawie wybuchnęłam śmiechem. – Radek, ona nas oszukuje! A ty jak zwykle próbujesz to bagatelizować!
– To moja matka, Elwira. Nie mogę tak po prostu zakładać najgorszego.
– Ale właśnie to robisz, Radek! Zawsze ją bronisz, nawet gdy jest oczywiste, że coś knuje. Czy nie widzisz, jak ona nami manipuluje?
Nawet do głowy mi to nie przyszło
W słuchawce zapadła cisza. Wiedziałam, że trafiłam w czuły punkt. Radek zawsze miał słabość do swojej matki i choć wiedział, że nie jest święta, nigdy nie potrafił się jej przeciwstawić.
– Dobrze – powiedział w końcu, jego głos brzmiał bardziej stanowczo niż zwykle. – Wieczorem pojadę do niej i porozmawiam. Ale proszę, nie wyciągaj pochopnych wniosków.
Wieczorem Radek dotrzymał obietnicy. Pojechał do mieszkania matki, a ja czekałam w domu, czując, jak nerwy ściskają mi gardło. Po godzinie zadzwonił.
– Elwira, mam złe wieści – powiedział cicho. – Mama się wyprowadziła. W jej mieszkaniu nikogo nie ma, a sąsiedzi mówią, że widzieli ją kilka dni temu z walizkami. Nie powiedziała nikomu, dokąd jedzie.
Poczułam, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Barbara naprawdę zniknęła, zostawiając nas z długiem i bez żadnego wyjaśnienia.
– Radek, nie wierzę... – wyszeptałam, ale on milczał, jakby sam nie wiedział, co o tym myśleć.
W tamtej chwili zrozumiałam, że wszystko, co mówiłam wcześniej, było prawdą. Barbara nas oszukała, a Radek w końcu musiał to przyznać przed samym sobą.
Oszukała nas
Kiedy Radek wrócił, widziałam w jego oczach coś, czego wcześniej nie dostrzegałam – poczucie zdrady i bezradności. Usiadł ciężko na kanapie, a ja usiadłam obok, czując, że musimy to przegadać.
– Co teraz? – zapytałam, próbując ukryć własną złość.
Radek tylko pokręcił głową. – Nie wiem, Elwira. Naprawdę nie wiem...
– Wyprowadziła się bez słowa, Radek. Zostawiła nas z długiem i zniknęła. – Moje słowa były jak noże, ale musiałam to powiedzieć. – A ty... Ty wciąż jej bronisz?
Spojrzał na mnie, jego twarz była zmęczona i pełna wątpliwości. – Nie bronię jej, po prostu nie mogę uwierzyć, że mama mogłaby zrobić coś takiego. Może jest jakieś wytłumaczenie?
Nie wytrzymałam.
– Jakie, Radek? Jakie wytłumaczenie? Miała pieniądze, a zamiast je oddać, wyjechała! Musisz przestać się łudzić.
Cisza między nami była gęsta, pełna niewypowiedzianych emocji. W końcu Radek powiedział cicho:
– Masz rację, Elwira. Nie powinienem jej bronić. Zawiodła nas.
Poczułam ulgę, ale i żal. Nigdy nie chciałam, żeby Radek musiał wybierać między mną a swoją matką, ale teraz nie było już odwrotu.
Nie możemy jej namierzyć
Próbowaliśmy skontaktować się z Barbarą na wszystkie możliwe sposoby, ale każdy telefon, każda wiadomość spotykały się z ciszą. Czułam, że grunt usuwa mi się spod nóg, ale musiałam trzymać się dla Radka. On zaś wydawał się zagubiony, jakby jego cały świat nagle przestał mieć sens.
– Może spróbujemy przez znajomych? – zaproponowałam pewnego wieczoru, choć w głębi serca wiedziałam, że to na nic.
Radek przytaknął, choć widać było, że robi to bardziej dla mnie niż z wiary, że coś to zmieni. Przez kilka następnych dni dzwonił do wszystkich, którzy mogli coś wiedzieć, ale każdy napotykał na to samo
– Barbara zniknęła bez śladu. Nie zostawiła nikomu wiadomości, nie pożegnała się nawet z najbliższymi przyjaciółmi.
– Ona naprawdę nie ma zamiaru wracać... – powiedział Radek pewnego dnia, patrząc na mnie z pustką w oczach.
– Co teraz zrobimy? – zapytałam, choć odpowiedź była oczywista.
– Musimy pogodzić się z tym, że nie odzyskamy tych pieniędzy – powiedział, a w jego głosie słychać było mieszankę smutku i rezygnacji. – Ale najgorsze jest to, że ona nas tak po prostu zostawiła. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę mógł jej to wybaczyć.
Dla męża to był podwójny cios
Słowa Radka były jak cios. Zawsze wierzył w swoją matkę, a teraz musiał zmierzyć się z prawdą, która bolała nas oboje. Wiedziałam, że to moment, w którym nasze życie musi się zmienić, choć nie byłam pewna, jak dalej mamy razem funkcjonować.
Minęło kilka miesięcy, a nasze życie powoli wracało do normalności, choć cieniem kładła się nad nami nieobecność Barbary. Radek rzadko o niej mówił, a kiedy to robił, w jego głosie pojawiał się smutek. Wiedziałam, że wciąż go to boli, ale nauczyliśmy się o tym nie rozmawiać. Nasze małżeństwo przetrwało ten kryzys, ale coś w nas bezpowrotnie się zmieniło.
Każdego dnia starałam się odnaleźć na nowo równowagę, budując nasze życie bez jej wpływu. Czasami, kiedy w nocy leżałam obok Radka, myślałam o tym, jak blisko byliśmy rozpadu. Ale teraz, mimo tej rysy, trwaliśmy razem, silniejsi o to doświadczenie.
Choć Barbara zniknęła z naszego życia, pozostawiła po sobie coś, czego nie da się wymazać. I chociaż nigdy jej nie wybaczyłam, nauczyłam się żyć z tym cieniem, mając nadzieję, że kiedyś naprawdę poczuję spokój.
Elwira, 31 lat
Czytaj także: „Pożyczyłam siostrze 50 tysięcy, a ona zerwała ze mną kontakt. Tak jej przypomnę o długu, że na długo popamięta”
„Marzyłam o wakacjach bez dzieci, więc zostawiłam je szwagierce. A ona za opiekę wystawiła mi rachunek na 2 tysiące”
„Kuzynka zrobiła ze mnie przed rodziną sknerę. Zapomniała wspomnieć, że to ona kradła mi papier toaletowy i jedzenie”