„Marzyłam o wakacjach bez dzieci, więc zostawiłam je szwagierce. A ona za opiekę wystawiła mi rachunek na 2 tysiące”

zaskoczona kobieta fot. iStock by Getty Images, uniquely india
„– Co to? – zapytałam. I jednocześnie spojrzałam na kartkę. Były na niej zapiski dotyczące wydatków na jedzenie, media, zabawki i wizyty w miejscach z różnymi atrakcjami dla dzieci. – To koszty, które poniosłam, opiekując się waszymi dziećmi – powiedziała chłodno”.
/ 29.08.2024 07:15
zaskoczona kobieta fot. iStock by Getty Images, uniquely india

Kiedy poznałam Pawła, to od razu wiedziałam, że jest to mężczyzna mojego życia. Dlatego dosyć szybko wzięliśmy ślub, a na świecie pojawiły się dzieci. I chociaż darzyłam swoje maluchy wielką i bezwarunkową miłością, to czasami po prostu chciałam odpocząć.

I kiedy nadarzyła się okazja wyjazdu bez pociech, to skwapliwie z niej skorzystałam. Podrzuciłam dwójkę moich skarbów szwagierce i wyruszyłam na podbój świata. Nie sądziłam jednak, że po powrocie Baśka wystawi mi rachunek za tygodniową opiekę.

Chciałam być dzielna

Kiedy zostałam matką bliźniaków, to poczułam się wreszcie kobietą spełnioną. Od zawsze chciałam zostać matką, więc pojawienie się na świecie dwójki maluchów było dla mnie spełnieniem marzeń. A że byłam zmęczona? To przeżywa każda młoda mama.

– Może ci pomóc? – pytała moja mama, kiedy dzieci rosły jak na drożdżach i wymagały coraz więcej uwagi i opieki.

– Nie trzeba – odpowiadałam z uśmiechem. – Jakoś sobie radzę –  dodawałam.

I faktycznie tak uważałam. Maluchy były zadbane, mieszkanie posprzątane, a na Pawła codziennie czekał ciepły obiad.

Czułam się zmęczona

Wszystko zmieniło się w momencie, gdy postanowiłam wrócić do pracy. Dzieci poszły do żłobka, a ja dzieliłam swój czas pomiędzy biuro, podróże do żłobka i dom. I nagle okazało się, że doba jest za krótka, a mi prawie na nic nie starcza czasu.

– Jestem zmęczona – żaliłam się szwagierce, która akurat wpadła do nas na kawę. – Nigdy nie sądziłam, że łączenie pracy z macierzyństwem jest tak wyczerpujące – westchnęłam.

Baska uśmiechnęła się współczująco i spojrzała na bliźniaki. Akurat były przeziębione, więc z rozkosznych i wiecznie uśmiechniętych maluchów przekształciły się z płaczące marudy.

Taki jest urok macierzyństwa – powiedziała.

Nie miałam wyjścia, jak tylko jej przytaknąć. Ale w tamtej chwili marzyłam tylko o tym, aby zamknąć się w łazience i chociaż przez godzinę nie słuchać płaczu moich dzieci.

Wakacje z dziećmi były koszmarem

Odkąd urodziłam dzieci, to prawie cały swój czas spędzałam z nimi. Nawet na wakacje pojechaliśmy z bliźniakami. I chociaż mąż proponował, aby zostawić je u którejś z babć, to ja nie chciałam się zgodzić.

Są za małe, żeby zostawały bez matki – argumentowałam.

W tamtym momencie nie wyobrażałam sobie, żeby oddać je pod opiekę kogoś innego chociaż na kilka dni. Wtedy Paweł nic nie powiedział i dzielnie znosił to, co potem nas spotkało. A ja bardzo szybko przyznałam, że wakacje z małymi dziećmi to największy koszmar rodzica. Bliźniaki wiecznie domagały się jedzenia, płakały, marudziły lub krzyczały. I tak niemal przez cały czas. A ja po kilku dniach miałam serdecznie dosyć.

To był nasz największy błąd – przyznałam.

A Paweł tylko pokiwał głową.

Przez kolejne lata nie jeździliśmy na wakacje. Nie wyobrażałam sobie powtórki naszego pierwszego wyjazdu. A wyjazd bez dzieci też nie był taki łatwy. Po pierwsze miałabym wyrzuty sumienia, że je zostawiam, a po drugie nie miałam nawet osoby, której mogłabym je podrzucić.

Mąż chciał wyjechać

Wszystko zmieniło się tego lata. Pewnego wieczoru Paweł pokazał mi folder, na której reklamowana była zagraniczna wycieczka.

– To tylko kilka dni – powiedział. – A do tego w ładne miejsce i naprawdę niedrogo.

Spojrzałam uważniej na folder. I od razu wyobraziłam sobie, że to ja leżę na piaszczystej plaży i pływam w turkusowym morzu.

– To nie dla nas – powiedziałam po kilkunastu sekundach.

Powrót na ziemię był niestety bolesny.

– Dlaczego nie? – zdziwił się mój mąż. – Przecież coś się nam od życia należy.

Z tym oczywiście się zgadzałam. Ale był jeden podstawowy problem.

– A dzieci? – zapytałam.

I jednocześnie spojrzałam na bliźniaki, które akurat grzecznie się bawiły.

– Ja to załatwię – Paweł mrugnął do mnie i chwycił za telefon.

Załatwił, kto się nimi zajmie

Okazało się, że mój mąż wymyślił sobie, że podczas naszej nieobecności dzieciakami zajmie się Baśka. I muszę przyznać, że nieźle to wykombinował. Szwagierka bardzo lubiła nasze maluchy, a one odwdzięczały się jej tym samym. Poza tym szwagierka była jedną z niewielu osób, której nie bałabym się zostawić Franka i Janka. Wiedziałam, że zajmie się nimi doskonale.

– No to załatwione – powiedział po kilku minutach Paweł.

Właśnie skończył rozmawiać z Baśką, która bez żadnego problemu zgodziła się zaopiekować naszą dwójką.

– Możemy się pakować – dodał z uśmiechem.

A do mnie w końcu dotarło, że wreszcie mamy szansę na wakacje bez dzieci.

Jeszcze miałam obawy

Jeszcze tego samego wieczoru Paweł zarezerwował wycieczkę. I zrobił to w ostatniej chwili, bo zostały akurat dwa miejsca.

– Ależ mamy szczęście – powiedział, gdy skończył rozmawiać z przedstawicielką biura podróży. – O mały włos, a nic by z tego nie wyszło.

Na szczęście wszystko się udało. A ja jeszcze tego samego dnia przeglądałam sklepy internetowe w poszukiwaniu strojów kąpielowych.

Kilka dni później odwieźliśmy maluchy do szwagierki.

To na pewno nie jest kłopot? – zapytałam kolejny raz.

Nie chciałam czegokolwiek wymuszać na Baśce. Ale z drugiej strony pewnie bym się załamała, gdyby akurat w tym momencie szwagierka powiedziała, że jednak nie może zająć się naszymi synami.

– Żaden problem – odpowiedziała jednak Baśka i wyciągnęła ręce do bliźniaków. A one ufnie do niej podbiegły i nawet nie odwróciły się do nas. Pewnie zobaczyły już jakieś zabawki, którymi chcieli zacząć się bawić. Razem z mężem tylko spojrzeliśmy na siebie i bezradnie wzruszyliśmy ramionami. 

Bawcie się dobrze – roześmiała się szwagierka. I pomachała nam na pożegnanie.

To były najlepsze wakacje 

Wzięliśmy radę szwagierki do serca i przez kolejnych kilka dni bawiliśmy się doskonale. To były najpiękniejsze wakacje w moim życiu, na których znowu poczułam, że życie jest piękne.

– Tego było nam trzeba – powiedział Paweł, gdy któregoś wieczoru siedzieliśmy na plaży i popijaliśmy drinki z palemką.

– O tak – zgodziłam się bez wahania.

A potem jeszcze raz zaczęłam dziękować mężowi, że namówił mnie na tę wycieczkę.

Podziękujesz mi w pokoju – wyszeptał mi do ucha. A ja tylko się roześmiałam. Znowu poczułam się tak, jakbym miała osiemnaście lat.

Stęskniłam się za dziećmi

Kiedy wracaliśmy z naszych wakacji marzeń, to byliśmy pewni, że długo ich nie zapomnimy.

– Powinniśmy to powtórzyć jak najszybciej – powiedział Paweł, gdy podjeżdżaliśmy pod mieszkanie szwagierki.

– Pewnie, że tak – powiedziałam rozkojarzona.

Wakacje wakacjami, ale ja już chciałam zobaczyć i przytulić synków. Wprawdzie rozmawialiśmy z nimi codziennie, ale ja i tak bardzo się za nimi stęskniłam. Ale na szczęście za chwilę miałam wziąć ich w ramiona.

– Mama, mama! – usłyszałam krzyki swoich dzieci, zanim jeszcze szwagierka otworzyła drzwi. A potem poczułam istne tornado i w końcu mogłam przytulić swoje dwa małe brzdące.

– Tęskniliście? – zapytałam. Janek i Franek pokiwali głowami, ale chyba jednak bardziej interesowała ich moja torebka Już buszowali w niej w poszukiwaniu prezentów. – Byli grzeczni? – zwróciłam się do Baśki.

Szwagierka przytaknęła. A potem poszła do kuchni i wróciła z kartką papieru.

– To dla ciebie – powiedziałam, zanim wręczyła mi ową kartkę. – Taki drobny prezent w podziękowaniu za opiekę nad dwójką tych łobuzów –  dodałam, spoglądając z uśmiechem na synów.

Szwagierka nas zaskoczyła

Znowu nie zwracali na mnie uwagi i zajęli się klockami leżącymi na podłodze.

– Dziękuję – powiedziała tymczasem Baśka, jednak jej głos nie brzmiał tak, jakby ten prezent sprawił jej radość.

Tak naprawdę to przestraszyłam się, że maluchy dały jej do wiwatu.

– Nie o to chodzi – powiedziała szybko, gdy zapytałam ją o to wprost.

– Ale i tak jest sprawa – dodała. A potem wręczyła mi zapisaną kartkę papieru.

–Co to? –zapytałam.

I jednocześnie spojrzałam na kartkę. Były na niej zapiski dotyczące wydatków na jedzenie, media, zabawki i wizyt w miejscach z różnymi atrakcjami dla dzieci.

To koszty, które poniosłam, opiekując się waszymi dziećmi –  powiedziała chłodno.

Spojrzałam na Pawła, ale widać było, że on także jest zaskoczony.

– Rozumiemy – powiedział powoli. – Ale dlaczego nie powiedziałaś tego od razu?

Baśka wzruszyła ramionami.

– Bo nie wiedziałam, że to tyle wyniesie – powiedziała. I faktycznie, kwota, którą sobie wyliczyła była bardzo duża. –  To i tak nie jest wszystko. Ale nie będę drobiazgowa – dodała.

Byliśmy w szoku

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Z jednej strony rozumiałam ją, ale z drugiej byłam pewna, że te koszty są zawyżone. My nigdy nie wydaliśmy tyle przez zaledwie kilka dni.

Jutro zrobię ci przelew – powiedział tymczasem Paweł.

A potem podniósł się z kanapy i ruszył w stronę drzwi.

– Jeszcze raz ci  dziękujemy – dodał.

Wybuchnął dopiero, kiedy znaleźliśmy się w aucie.

– Zwariowała! – krzyknął.

A potem pokręcił głową z niedowierzaniem.

Paweł zrobił przelew następnego dnia. W tym miesiącu musieliśmy mocno spiąć budżet, ale jakoś się udało. Jednak jestem pewna, że to był ostatni raz, kiedy poprosiliśmy szwagierkę o opiekę nad bliźniakami. Nie stać nas na taką pomoc.

Magdalena, 30 lat

Czytaj także: „Sąsiadka nagle zaczęła szastać kasą na prawo i lewo. Wiedziałam, że ta zabawa w bogacza źle się dla niej skończy”
„W mojej sypialni można było mrozić porcje rosołowe, a nie oddawać się przyjemnościom. Na mojego męża nic nie działa”
„Zerwałam z facetem, bo randki musiałam spędzać w toalecie. Nie byłam w stanie wytrzymać, a wystarczyło odstawić gluten”

Redakcja poleca

REKLAMA