„Kuzynka zrobiła ze mnie przed rodziną sknerę. Zapomniała wspomnieć, że to ona kradła mi papier toaletowy i jedzenie”

„Pożegnałam się z mamą i odłożyłam słuchawkę. Jednak na początku miałam dobre przeczucia. Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach”.
28.08.2024 22:00

Pochodzę z małej wioski. Od zawsze pragnęłam wyrwać się z tego i przeprowadzić do większego miasta. Nie widziałam siebie pracującej na roli. Ten wybór był dla mnie oczywisty. Dlatego właśnie zaraz po maturze poszłam na studia z daleka od prowincji. Wyprowadziłam się. 

Nie było łatwo

Pracowałam w kiosku na etacie, ale ciągle ledwo łączyłam koniec z końcem. Musiałam przemyśleć każde zakupy. Oczywiście studiowałam zaocznie, dlatego miałam czas, żeby na wszystko zarobić, jednak życie nie jest takie proste. 

Żeby chociaż trochę zaoszczędzić, wynajęłam mieszkanie z koleżanką. Każda miała swój pokój i trochę prywatności, a przynajmniej koszta dzieliłyśmy po połowie. Było świetnie, ale do czasu. Przetrwałyśmy tak zaledwie jeden rok, bo od nowego semestru Jolka wyniosła się do swojego chłopaka.

Zostałam na lodzie

Musiałam na szybko szukać kogoś, kto wskoczy na jej miejsce, a nie chciałam też brać randomowej osoby z ulicy, bo cholera wie, jak to mogło się skończyć. 

Szukałam przez 2 tygodnie, ale niestety trafiałam na samych niewłaściwych ludzi. Tutaj uśmiechnęło się do mnie szczęście. Niespodziewanie dostałam telefon od siostry mojej mamy, cioci Anety. 

– Zuziu, rozmawiałam z mamą, mówiła, że szukasz współlokatorki. Co byś powiedziała na zamieszkanie z moją Agnieszką? Idzie teraz na studia, ale nie ma jeszcze mieszkania. Co ty na to?

Początkowo byłam zakłopotana, w końcu z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach. Nie znałyśmy się dobrze. Ciotka Aneta mieszkała na drugim końcu Polski, nie utrzymywała z nami aż tak dobrego kontaktu.

Ostatecznie się zgodziłam

Ledwo koleżanka spakowała walizki i się wyniosła, Aga wprowadziła się ze swoimi tobołami. 

– Wiesz, jestem ci mega wdzięczna. Strasznie się ciesze, że będziemy mogły razem zamieszkać i lepiej się poznać – mówiła Aga. 

Ciocia tez nie kryła zachwytu. Dziękowała mi co najmniej, jakbym ja ozłociła. Wspominała, że Aga, chociaż młoda i czasami butna, to jest porządną dziewczyną, która umie koło siebie zrobić. Szybko przekonałam się, że to ściema. 

Już po paru dniach Aga pokazała, na co ją stać. Niby dała mi kasę za rachunki, ale to były marne grosze biorąc pod uwagę, że korzystała ze wszystkiego, jakby to były wspólne dobra i wzięły się z kosmosu. 

To ja goniłam do sklepu po jedzenie, to ja kupowałam rzeczy do sprzątania, papier toaletowy, czy proszek do prania. Do niczego się nie dokładała, ale to jeszcze nic. 

Ciągle urządzała imprezy. Jedna za drugą. Nie sprzątała ani po sobie, ani po swoich gościach. Nie pracowała, więc balanga w poniedziałek wieczorem to była dla niej norma. Wracała pijana nad ranem, tłukła się o ściany, rozrzucała ciuchy i walała się na łóżko niemalże nieprzytomna. 

Nie chciałam być nudziarą i od razu lecieć do ciotki na skargi. Upomniałam ja raz, czy dwa, bo nie chciałam psuć naszej relacji. Myślałam, że się wyszaleje i jej przejdzie. Niestety nie. 

Mimo że wiedziała, że nie śpię na kasie i na wszystko muszę sobie zarobić, bez krępacji wyjadała mi lodówkę. Pewnego pięknego dnia nie wytrzymałam. Specjalnie dzień wcześniej przygotowałam sobie obiad, żeby po powrocie z pracy, mieć wszystko gotowe. Oczywiście wróciła i co? Nico.

Po obiedzie ani śladu

– Aga! Chodź tutaj – wrzasnęłam. 

Przyczołgała się, widać jeszcze skacowana po imprezie. 

– Czemu krzyczysz, pali się?

– Zaraz może zacząć się palic. Gdzie jest mój obiad? 

– A skąd mam to wiedzieć? Jeśli chodzi ci o tego kurczaka, który był w lodówce, no to poczęstowałam się. 

– Mam tego dość. Jesteśmy współlokatorkami, nie żyjesz w hotelu z pełną obsługą. Ogarnij się dziewczyno. Ja na to wszystko zarabiam, a ty panoszysz się, jakby to wszystko było twoje! 

– Hola hola, ale przecież mama dała ci kasę za czynsz, to o co ci chodzi? – oburzyła się. 

– No właśnie, tylko za czynsz. A ty myślisz, że jedzenie to z nieba spada? Nie pozwolę sobie na to! Koniec. Jeśli zobaczę, że dotykasz moich rzeczy, mojego jedzenia, mojego płynu do prania, czy czegokolwiek kupionego za moje pieniądze, to pożałujesz! – nie wytrzymałam. 

– Dobra, weź zluzuj. Nie mam na to siły teraz. Jutro pogadamy. Nara – odwróciła się i poszła do pokoju. 

Oczywiście, że do żadnej rozmowy nie doszło. Gdy cokolwiek do niej mówiłam, tylko przewracała oczami, wzdychała i udawała, że mnie nie widzi. Zagroziłam jej, że jeśli to się nie zmieni, to będzie musiała poszukać innego mieszkania. To też nie podziałało. A nawet gorzej, bo Aga wypaliła, że chce, żeby w naszym dwupokojowym studenckim mieszkaniu, zamieszkał jeszcze jej nowo poznany chłopak! 

Czy ja się przesłyszałam? Oszalałaś? Pomyślałaś w tej sytuacji o mnie? – wściekłam się. 

– O co ci znowu chodzi. Będziemy miały mniej do płacenia. Każdy na tym skorzysta. 

Przegięła. Nie wytrzymałam

Kilka głębokich wdechów i z kamienną twarzą oznajmiłam, że skoro chce zamieszkać ze swoim facetem, to nie pod naszym dachem. Ogłosiłam jej, że z końcem miesiąca, ma zabrać swoje rzeczy i się wynieść, bo nie na takie warunki się godziła. Oczywiście na mnie naskoczyła. 

Czy ty jesteś nienormalna? Wywalasz mnie za drzwi? Gdzie niby ja mam się podziać? 

– Idź do swojego chłopaka – powiedziałam złośliwie. 

– Nie mogę, on już wypowiedział swoje mieszkanie. Co ja mam teraz zrobić? Przecież nic nie znajdę! 

– Trzeba było o tym myśleć, zanim zaczęłaś na mnie żerować. Nie będę dwa razy powtarzać, albo zabierzesz swoje graty, albo sama ci je wyniosę za drzwi. A no i właśnie, jeszcze jedno. Chętnie rozmówię się z ciocią i wujkiem, pochwalę cię przed nimi. Opowiem jak bujne życie towarzyskie prowadzisz i jak fantastycznie olewasz studia. W sumie to nie chce mi się już gadać. Weź zluzuj – wbiłam jej ostatnią szpilkę, odwróciłam się na pięcie i poszłam do pokoju. 

Aga chyba wzięła sobie to wszystko do serca, bo już zaledwie po 2 dniach nie było ani jej, ani jej rzeczy. Za to mama zadzwoniła do mnie cała w emocjach

– Możesz mi powiedzieć, co tam się dzieje? Aneta do mnie wydzwania, wyzywa cię od żmij, mówi, że wyrzuciłaś jej córkę z mieszkania – krzyczała. 

– Tak ci powiedziała? A wspomniała też o tym, że każdego dnia okradała mnie z jedzenia? Mówiła może o tym, że sponsorowałam ją przez prawie pół roku? Że każdego dnia wracała z imprezy zalana w trupa, robiła bałagan, którego oczywiście nie sprzątała? – powiedziała wściekła.

– Nie, o tym nie powiedziała. Mówiła za to, że próbowałaś z zazdrości zniszczyć Agnieszce życie. Że wyrzuciłaś ją, bo była dla ciebie niewygodna z tym swoim chłopakiem, bo przecież ty jesteś samotna. 

– Błagam cię i ty w to uwierzyłaś?

– Ja nie, ale podobno Aneta powiedziała już połowie rodziny, jak potraktowałaś jej córkę – powiedziała zatroskana mama. 

– Powiem ci coś szczerze. Mam to gdzieś. Nie interesuje mnie to, co pomyśli sobie o mnie nasza rodzina. Nie po to pracuję, żeby utrzymywać darmozjadów. Chcę zdać studia, pracować i zarabiać, nie zawalę tego, bo jakiejś smarkuli zachciało się zerwać ze smyczy. 

Pożegnałam się z mamą i odłożyłam słuchawkę. Jednak na początku miałam dobre przeczucia. Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach.

Zuzanna, 24 lata

Czytaj także:
„Przez 20 lat stałam przy garach, a mój mąż robił karierę. Teraz pozwałam go sądu, by mi za to wszystko zapłacił”
„Mam słabość do kobiet, więc lecę na 2 fronty. Jedną kocham, a z inną łączy mnie łóżko i zafajdane pieluchy”
„Pielgrzymka skończyła się dla mnie przygodą w namiocie. Za kilka miesięcy powitam na świecie pamiątkę z tej wyprawy”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA