Tego wyjazdu nie mogłem się doczekać od połowy maja. Wtedy rodzice po długich naradach zgodzili się nas puścić samych na wakacje. Jechała cała nasza paczka: ja, moja dziewczyna Jagoda, Wojtek z dziewczyną Agatą oraz Antek, Krzysiek, Aśka i Zosia. Jechaliśmy pod namioty na Hel. Nasi rodzice sami wybrali nam kemping, siedem razy uprzedzili właścicieli, że będzie tam nasza grupa, że jesteśmy nieletni, i że nie wolno nam sprzedawać alkoholu. Z tym ostatnim oczywiście wiedzieliśmy, że sobie poradzimy. Antek wziął dowód starszego brata, był do niego bardzo podobny.
Dla mnie ten wyjazd był ważny, bo liczyłem na to, że przeżyjemy na nim z Jagodą nasz pierwszy raz
Tuż przed wyjściem na dworzec sięgnąłem do szuflady i upchnąłem do plecaka kilka paczek prezerwatyw. Pierwszych kilka dni wyglądało tak samo… Całe dnie spędzaliśmy na plaży. Kąpaliśmy się, graliśmy w piłkę, opalaliśmy się. A wieczorem ognisko, kiełbaski, piwo i śpiewy. Trochę się martwiłem o realizację swojego planu. Nasze namioty stały bardzo blisko, w nocy, jak się wygłupialiśmy, to spokojnie można było rozmawiać, nie wychodząc z nich. Trochę za mało prywatności… Musiałem coś szybko wymyślić.
Może wynająć pokój na jedną noc? Tylko skąd pieniądze? Może gdzieś mógłbym dorobić? Czas mijał, a ja nic nie wymyśliłem. W sobotę poszliśmy oglądać zachód słońca na plaży. Obejmowałem mocno Jagodę i myślałem tylko o jednym. Po tym, jak się do mnie przysuwała i głaskała mnie po udzie, domyślałem się, że ona myśli podobnie. Rozejrzałem się dookoła. Może zaszyjemy się gdzieś na wydmach? Sprawdziłem na wszelki wypadek, czy mam w kieszeni prezerwatywy. Miałem…
– Hej, dzieciaki. Nudzicie się? Zapraszamy do nas na ognisko – wyrwał mnie z zadumy jakiś głos; spojrzałem w bok. Koło nas stał opalony mężczyzna, na oko koło trzydziestki, z piwem w ręce. – Chodźcie, będzie weselej. Piwa starczy dla wszystkich – zachęcał.
Wojtek wrzucił nam do ust po dwie kolorowe pastylki
Spojrzeliśmy po sobie. Darmowe piwo? W naszej sytuacji takich okazji się nie przepuszcza.
– Czemu nie – odpowiedział Wojtek.
Poszliśmy w stronę ogniska. Bawiła się przy nim grupka ludzi starszych od nas o średnio 10–15 lat. Ale wszyscy byli uśmiechnięci i przyjaźnie nastawieni.
– Hej, jestem Alina – powiedziała blondynka w rybaczkach i zaczęła nam rozdawać puszki piwa ze skrzynki.
Z początku byliśmy trochę skrępowani, ale w miarę opróżniania puszek – rozkręcaliśmy się. Już po godzinie wszyscy razem tańczyliśmy kankana wokół ogniska. W którymś momencie w towarzystwie zaczął krążyć joint. Zaciągnąłem się i zacząłem kasłać. Od tej chwili zdarzenia tego wieczoru zaczynają mi się rozmywać. Po północy padło hasło, że impreza przenosi się do czyjegoś domu stojącego niedaleko plaży. Część moich znajomych podziękowała i wróciła na kemping, jednak ja i Wojtek postanowiliśmy bawić się dalej. Jagoda, choć niechętnie, poszła z nami.
– Dajcie spokój, wracajmy, przecież my tych ludzi nie znamy – Agata chciała przemówić nam do rozsądku.
– No chodź, nie bądź taka sztywna – próbował ją przekonać Wojtek.
Agata strząsnęła jego rękę z ramienia, odwróciła się i pobiegła za resztą. Dlaczego Jagoda nie zrobiła tego samego? Nasi nowi znajomi zaprowadzili nas do wielkiej nowoczesnej willi z basenem. Właściciel musiał być naprawdę bogaty. Ale nie miałem pojęcia, do kogo należy dom. Zamiast piwa zaczęliśmy pić kolorowe drinki. Nagle pojawił się Wojtek, którego straciłem na dłuższy czas z oczu.
– Otwierać buzie, aaaa – zaordynował.
Oboje z Jagodą posłuchaliśmy. Wojtek wrzucił nam do ust po dwie kolorowe tabletki. Połknąłem je bez zastanowienia. Powoli świat zaczął mi się kompletnie rozjeżdżać. Ktoś coś mówił, ale głosy słyszałem jakby zza bardzo grubej szyby. Chyba przez chwilę siedziała mi na kolanach jakaś duża blondyna. Pamiętam, że całowała mnie po szyi. Potem była jakaś sypialnia, leżałem między dwiema nieznajomymi… Gdy ocknąłem się znowu, byłem sam.
Nagle przypomniałem sobie o Jagodzie. Straciłem ją z oczu dawno temu. Ledwie trzymałem się na nogach, ale udało mi się wyjść na korytarz. Przytrzymując się ściany, przesuwałem się metr po metrze. Otwierałem po kolei każde drzwi. Natrafiałem na kopulujące w różnych układach pary i grupki. Wydaje mi się, że gdzieś mignął mi Wojtek, ale ja zacząłem panikować i szukałem tylko Jagody.
Otworzyłem ostatnie drzwi. W pokoju paliło się światło. Zobaczyłem nagie ciało Jagody rozciągnięte na łóżku. Głowa zwisała jej bezwładnie z boku. Pochylał się nad nią brodaty facet. Inny głaskał ją po piersiach. W pokoju było jeszcze trzech mężczyzn. Zawyłem i rzuciłem się na brodacza z pięściami. Ale zanim go dosięgnąłem, potknąłem się chyba o róg dywanu. Usłyszałem rechot.
– O, Romeo przybył na ratunek – krzyknął ktoś i znów parsknął śmiechem.
Poczułem, że jakieś ręce otwierają mi na siłę usta i wrzucają tabletkę. Walczyłem ze wszystkich sił, żeby jej nie połknąć, ale się nie udało. Straciłem świadomość na dobre. Pierwsze, co pamiętam po przebudzeniu, to jasność. Otworzyłem oczy i natychmiast zamknąłem je znowu. Głowa pękała mi z bólu. Bardzo chciało mi się pić. Powoli otworzyłem oczy ponownie, przesłaniając je ręką. Rozejrzałem się po pustym pokoju. Oprócz wielkiego łóżka – nie było w nim nic. Zorientowałem się, że pod kołdrą jest jeszcze ktoś. Odchyliłem róg… Jagoda. Zauważyłem, że oboje nie mamy na sobie nic, ona leżała na brzuchu, w dłoni ściskała pustą butelkę. W głowie miałem pustkę. Wiedziałem, że zdarzyło się coś strasznego, ale nie mogłem sobie przypomnieć co.
„Czy my to zrobiliśmy? – kołatało mi się po głowie. – Dlaczego nie pamiętam?”. Chciałem sprawdzić, czy w kieszeni spodni mam prezerwatywy. Zobaczyłem, że nasze ubrania leżą na podłodze. Sięgnąłem po spodnie i tak zakręciło mi się w głowie, że prawie spadłem z łóżka. Gwałtowny ruch obudził Jagodę.
– Marcin? Co robisz? O Jezu, ale mam kaca – dobiegł mnie jej głos.
Dotknęła moich pleców, jej dłoń zsunęła się niżej, do pośladków.
– Marcin, przepraszam, trochę się upiłam, ale i tak było cudownie – wyszeptała mi w ucho i pocałowała w szyję.
Podniosłem wzrok i zobaczyłem fotografię na ścianie. Żaglowiec… Już widziałem ten żaglowiec. I wtedy ten straszny obraz powrócił. Przypomniałem sobie, że już byłem w tym pokoju. Przypomniałem sobie bezwładne ciało Jagody i otaczających ją mężczyzn. Zrozumiałem, co się stało. Zamknąłem oczy i starałem się zebrać myśli.
„Boże co ja mam jej powiedzieć? Ona wyraźnie nic nie pamięta. I udaje. A jak zajdzie w ciążę? Jak ją czymś zarazili? Boże, co my zrobiliśmy? Co ja zrobiłem? Przecież powinienem się nią opiekować!”.
No fakt, noc była niesamowita. Ale wolałbym o niej zapomnieć
Na razie nie miałem pomysłu, co powinienem zrobić, więc pocałowałem Jagodę w szyję i mocno ją przytuliłem.
– Bardzo byłeś namiętny, wszystko mnie boli – pożaliła mi się po cichu.
O mało się nie rozpłakałem.
– Wracajmy na kemping – powiedziałem.
Ubraliśmy się i wyszliśmy na korytarz. Zastanawiałem się, co z Wojtkiem. Ale bałem się zostać w tym domu nawet minutę dłużej. Na parterze w salonie spało pokotem kilka osób. Porwałem ze stołu butelkę wody i wymknęliśmy się do ogrodu przez drzwi na taras. Furtka była zamknięta, więc podsadziłem Jagodę na płot.
– Marcin, czemu my tak uciekamy? Może byśmy się załapali na jakieś fajne śniadanko – zaprotestowała ze śmiechem.
Nic nie powiedziałem, tylko sam przelazłem przez płot. Wodę wypiliśmy duszkiem. Wtedy sięgnąłem po komórkę. Kilka nieodebranych połączeń od Wojtka. Oddzwoniłem.
– No, stary, żyjesz! Nic nikomu nie mów, zanim nie ustalimy wersji zdarzeń. Agata by mnie zabiła – mój przyjaciel był wyraźnie w wyśmienitym nastroju.
A ja miałem ochotę wyć. Gdy po południu wybraliśmy się na plażę, nalegałem, żebyśmy poszli w przeciwnym kierunku niż dzień wcześniej. Znajomi nie zwrócili na to uwagi, było im wszystko jedno. Na plaży zdrzemnąłem się na chwilę. Gdy się obudziłem, zobaczyłem, że dziewczyny siedzą razem na piasku i słuchają z wypiekami na twarzach opowieści Jagody. Opowieści o jej wspaniałym pierwszym razie. Musiała naprawdę nic nie pamiętać. „Może i lepiej – pomyślałem. – Tylko że wspomnienia czasem wracają. Co wtedy?”. Z zamyślenia wyrwał mnie Wojtek.
– Chodź na spacer – rzucił, a gdy już odeszliśmy na bezpieczną odległość, zaczął nawijać: – Boże, chłopie, co to była za noc. Wylądowałem w łóżku z dwiema kobietami. Co one ze mną wyrabiały… Takich rzeczy to ja nawet w necie nie widziałem – ekscytował się. – Tylko Agata nie może się dowiedzieć. Niech myśli, że jak w końcu to zrobimy, to dla nas obojga będzie ten pierwszy raz… Dobra? A teraz ty opowiadaj.
Próbowałem zebrać myśli. Co powiedzieć? Skłamać?
– Wiesz, muszę ci się do czegoś przyznać. Po tych prochach i alkoholu kompletnie mi się film urwał. Chyba zrobiliśmy to z Jagodą, ale ja nic nie pamiętam. Ona opowiada, że było wspaniale, więc tej wersji będę się trzymać. Ale naprawdę nie pamiętam nic. Nie wydasz mnie?
– No co ty, jasne że nie. No i gratulacje – Wojtek klepnął mnie w plecy i nagle wbiegł do wody i zaczął na mnie chlapać.
Wróciliśmy do towarzystwa i znowu zachowywaliśmy się jak rozwydrzone dzieciaki.
Nie chcę tutaj zostać ani minuty dłużej, błagam, wyjedźmy stąd
Wieczorem odmówiłem wyjścia na plażę. Na samą myśl, że mogę spotkać tamtych ludzi, że zobaczę obleśnego brodacza i jego kumpli, zrobiło mi się niedobrze. Zostaliśmy na kempingu z Jagodą sami.
– Ale dziś się tylko poprzytulajmy, dobrze? – poprosiła.
Zgodziłem się. Jagoda po chwili zasnęła. A ja zacząłem się zastanawiać, co ona sobie o mnie myśli. Jak musiałem ją potraktować, że teraz wszystko ma obolałe? A może ci brutale zrobili jej krzywdę? Może powinna iść do lekarza? Boże. Przecież to był gwałt. Ja powinienem iść na policję! Tylko co to oznacza dla Jagody? Może lepiej, że nie wie. Co ja mam robić?
Wysunąłem się ze śpiwora i wyszedłem na dwór. Musiałem ochłonąć. Pobiegłem na plażę i wskoczyłem w zimne fale. Z wody zobaczyłem postać idącą w stronę kempingu. Byłem pewien, że to brodacz. Wyskoczyłem z morza i w panice rzuciłem się w kierunku naszych namiotów. Facet, którego widziałem, siedział na ławce przy recepcji i palił papierosa. Nawet nie miał brody. Bąknąłem „dobranoc” i poszedłem do namiotu. Zrozumiałem, że musimy wyjechać. Że nie możemy tu spędzić ani jednego dnia więcej. Rano oświadczyłem osłupiałym znajomym, że ja i Jagoda wracamy do domu.
– Jak to wracamy? – żachnęła się. – Ja nigdzie nie wracam, mów za siebie.
Ruszyła w stronę kuchni. Pobiegłem za nią.
– Okej, możemy nie wracać do domu, ale może zostawimy ich i pojedziemy gdzie indziej? Gdzie będziemy sami? Może do Władka? Przecież rodzice się nie dowiedzą.
Ten pomysł spodobał jej się o wiele bardziej. Odetchnąłem z ulgą. Chciałem być tylko jak najdalej od tego miejsca, od tej plaży, od tego domu. Spakowaliśmy się i pojechaliśmy. Znaleźliśmy miejsce na małym, prywatnym kempingu we Władysławowie. Drugiej nocy tam Jagoda przysunęła się do mnie.
– To może spróbujemy?
Wpadłem w panikę. Po pierwsze, nie wiedziałem za bardzo, jak się zabrać do rzeczy. Żeby się nie zorientowała, że ja naprawdę jeszcze tego nie robiłem. A po drugie – wyobraziłem sobie, że kolejny raz może spowodować, że Jagoda przypomni sobie coś z tamtej nocy.
– Jesteś pewna? Może jednak powinnaś najpierw pójść do lekarza?
Po chwili pożałowałem swoich słów. Jeżeli gwałciciele ją poharatali, to na pewno doświadczony lekarz to zauważy. I zapyta szesnastoletnią dziewczynę, kto jej to zrobił. Może nawet zawiadomi policję… Jezu. Jagoda mi ufała. Jej rodzice mi ufali. A ja pozwoliłem, żeby spotkało ją coś tak strasznego!
– Do lekarza? Bez przesady… Tylko może róbmy to powoli. Bo wiesz… – tu na chwilę zamilkła. – To będzie dla mnie trochę jak pierwszy raz. Strasznie mi głupio, Marcinku, ale ja nic nie pamiętam z tamtej nocy.
Nie miałem wyjścia. Byłem tak spięty, że raczej Jagoda nie będzie mieć z tej nocy zbyt wspaniałych wspomnień. Ale przynajmniej miałem to już za sobą. Potem ona spała wtulona we mnie, a ja czekałem, czy zaraz nie obudzi się z krzykiem. Ciągle się bałem, że jakieś przebłyski z tamtej nocy do niej wrócą. Nic się nie stało. Do powrotu do domu kochaliśmy się już każdej nocy. Szło nam dużo lepiej. Kolejnych kilka tygodni wakacji Jagoda spędziła ze swoimi rodzicami. Gdy się znowu zobaczyliśmy, oświadczyła mi, że szczerze porozmawiała z mamą.
– Powiedziałam jej prawdę. Bardzo się martwiła, czy byliśmy ostrożni. Zapewniłam ją, że tak. Za dwa dni pójdziemy do lekarza i zacznę brać pigułki.
Czekałem na nią w parku. Mieliśmy się spotkać, jak tylko wróci od lekarza. Z nerwów obgryzłem paznokcie do krwi. Bałem się, że lekarka dopatrzy się śladów przemocy. Albo że okaże się, że Jagoda jest w ciąży. Albo chora… Siedziałem jak na szpilkach. Obiecałem sobie, że jak wszystko będzie dobrze, nigdy nie powiem Jagodzie prawdy. I że już nigdy nie upiję się i nie naćpam.
– Jezu, jakiś ty spięty, biedaku – poczułem ręce Jagody na karku; pocałowała mnie w ucho i wskoczyła mi na kolana. – Wyluzuj. Wszystko dobrze. Nie jestem w ciąży. Od jutra zacznę brać pigułki. Lekarka naciskała, żebym jednak nigdy nie uprawiała seksu bez prezerwatywy. „Wiesz, nie wiadomo, czy twój chłopak mówi ci wszystko, lepiej bądź ostrożna” – tłumaczyła. Ale przecież nigdy byś mnie nie okłamał, prawda Marcinku?
Czytaj także:
Zosia myślała, że to wyrostek. Nikt nie wpadł na to, że dziewczynka rodzi - miała 14 lat
Moja żona była w dzieciństwie molestowana. Wyparła te zdarzenia i doszło do rozdwojenia jaźni
Podczas operacji przeżyłem śmierć kliniczną. Nie boję się śmierci - już byłem po drugiej stronie