„Ukochany zniknął bez słowa, miesiącami nie dawał znaku życia. Myślałam, że poznał inną, ale prawda była dużo gorsza”

para w restauracji fot. Adobe Stock, fizkes
„Usiłowałam powstrzymać łzy cisnące się do oczu i zwalczyć poczucie gniewu. Myśli jak szalone wirowały w mojej głowie. Cholera! Ledwo udało mi się jakoś rozprawić z demonami przeszłości i stanąć na nogi – on jak gdyby nigdy nic pojawia się znowu”.
/ 22.05.2022 08:15
para w restauracji fot. Adobe Stock, fizkes

Wczesnym sobotnim przedpołudniem rozległ się dzwonek przy drzwiach. Gdy je uchyliłam, dosłownie wmurowało mnie w podłogę, to był Filip…

Nie mogłam wykrztusić słowa, bo nagle poczułam okropne ściskanie w gardle. Ogarnęły mnie uczucia, które tak dobrze znałam, mieszanina gniewu, żalu i rezygnacji.

– Maju, poświęcisz mi chwilę? – zapytał, jakby nigdy nic.

Gdy zamknęłam drzwi, cała drżałam

– Pojawiasz się zupełnie niespodziewanie po kilku miesiącach milczenia – powiedziałam, cedząc słowa i trzęsąc się w środku ze złości! – Nagle sobie o mnie przypomniałeś? Coś podobnego!

– Wpuścisz mnie?

– To nie jest odpowiedni moment na rozmowę – oznajmiłam, szczelniej otulając się szlafrokiem. – Nawet nie wiem, czy w ogóle chcę z tobą rozmawiać.

– Proszę, Maju… Bardzo mi na tym zależy – powiedział cicho, a ja stwierdziłam z zaskoczeniem, że jeszcze nigdy nie był taki blady, mizerny i smutny.

– Dobrze – zgodziłam się łaskawie. – Ale nie teraz.

– A kiedy?

– Powiedzmy jutro, około siedemnastej, w tym pubie na rogu.

– Dziękuję – uśmiechnął się Filip. – Postaram się wszystko ci wytłumaczyć.

Wzruszyłam ramionami i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Usiłowałam powstrzymać łzy cisnące się do oczu i zwalczyć poczucie gniewu. Myśli jak szalone wirowały w mojej głowie. Ciężko opadłam na sofę, czując, że drżę na całym ciele. Cholera! Ledwo udało mi się jakoś rozprawić z demonami przeszłości i stanąć na nogi – on jak gdyby nigdy nic pojawia się znowu. A niech go wszyscy diabli!

Czułam się oszukana

Poznaliśmy się w klubie, gdzie obchodziłam akurat trzydzieste urodziny. To było dwa lata temu. Szybko zostaliśmy parą, bo zdawało mi się, że bardzo do siebie pasujemy. Filip od niedawna przebywał w moim mieście. Pochodził z Krakowa, ale los rzucił go właśnie do Gdańska. Wynajmował niewielką kawalerkę za słone pieniądze, więc po jakimś czasie namówiłam go, żeby przeprowadził się do mojego mieszkania.

Mieszkaliśmy razem ponad rok i musiałam przyznać obiektywnie – nigdy tego nie żałowałam. Filip był w stosunku do mnie opiekuńczy, czuły i wyrozumiały. Kochałam go i nie potrafiłam już sobie wyobrazić życia bez niego. Mieliśmy tyle planów na szczęśliwą i radosną przyszłość. Nasze życie układało się naprawdę wspaniale, nigdy nie sądziłam, że drugi człowiek może dać tak wiele. I nagle...

Któregoś wieczoru po powrocie z pracy na stole w kuchni znalazłam kartkę:

„Majeczko, muszę załatwić coś ważnego. Niedługo się odezwę. Nie martw się. Bardzo Cię kocham. F.” – przeczytałam i natychmiast sięgnęłam po telefon. Niestety, w jego komórce wciąż odzywała się poczta głosowa. Filip przepadł jak kamień w wodę!

Nawet nie mogłam popytać wspólnych znajomych, bo w Gdańsku miał ich niewielu. Nagle zdałam sobie sprawę, jak mało wiedziałam o Filipie. Nie znałam jego przeszłości, ponieważ nigdy nie chciałam być zbyt wścibska i nie przywiązywałam do niej specjalnego znaczenia, a on też niewiele o sobie mówił. Nawet adresu firmy, w której pracował, nie miałam, zawsze kontaktowałam się z nim przez telefon… Dla mnie najważniejsze było, jakim okazał się człowiekiem i to, że bardzo mnie kochał, co odczuwałam niemal na każdym kroku.

Kiedy zniknął, nie potrafiłam sobie znaleźć miejsca. Najpierw postanowiłam mu zaufać i – jak prosił – nie martwić się. Jednak po kilku tygodniach oczekiwania na jakikolwiek znak, popadłam w zniechęcenie. Cierpiałam i tęskniłam strasznie, ale najgorsza była niepewność. Jak on mógł tak zwyczajnie odejść? Byłam bezradna i nic nie mogłam zrobić. Czułam się oszukana i myślałam najgorsze. Wyrzucałam sobie własną naiwność i brak odpowiedzialności, choć nie mogłam przecież przewidzieć, że mężczyzna, z którym przez tyle miesięcy dzieliłam życie, zawiedzie mnie albo oszuka.

Często strach chwytał mnie pazurami za gardło i przeszkadzał normalnie żyć. Po pewnym czasie wmówiłam sobie, że znalazł kogoś innego, a mnie zwyczajnie porzucił. Musiałam zapomnieć o nim za wszelką cenę, chociaż było to nadzwyczaj trudne. Bardzo go kochałam…

I teraz, kiedy po tym wszystkim znów zjawił się pod moimi drzwiami, zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się po nim spodziewać. Musiałam jednak przyznać sama przed sobą, że moje uczucie do Filipa nie wygasło, wciąż bardzo mi na nim zależało. Wysiłki zabicia tej miłości najwyraźniej spełzły na niczym. Na jego widok znowu odżyły wszystkie dobre wspomnienia!

Naprawdę tak nisko mnie cenił?

Zaczęłam żałować, że nie wpuściłam go do mieszkania. Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie usłyszę wyjaśnienie, na które tak długo czekałam. Należało mi się! Jakoś dobrnęłam do wieczora i szybciej położyłam się spać. Niestety, sen nie nadchodził, więc powlokłam się na fotel i włączyłam telewizor. Miałam wrażenie, że mnóstwo czasu minęło, zanim pojawił się brzask.

Niewyspana i połamana nie wiedziałam, co robić z czasem do godziny siedemnastej. Łaziłam po mieszkaniu, nie mogąc na niczym skupić uwagi. Wreszcie około szesnastej, powoli wyruszyłam w stronę pubu. Filip już czekał i wstał, żeby mnie przywitać.

– Ślicznie wyglądasz, Maju – powiedział, bacznie mi się przyglądając.

Usiadłam bez słowa. Zauważyłam, że na stoliku stoją już dwie filiżanki z kawą. Dla mnie czarna i mocna… Pamiętał.

– Najpierw chciałbym przeprosić, że tak cię zostawiłem… – zaczął Filip.

Upiłam łyk kawy.

– Widzisz, Maju – ciągnął niezrażony – zanim przyjechałem do Gdańska, chorowałem na raka – urwał, jakby czekając na moją reakcję, a mnie zatkało.

Nic o tym nie wiedziałam! Dlaczego?!

– Wiele przeszedłem i uwierz mi, nie chciałem do tego wracać – mówił Filip. – Przeprowadzka do Gdańska była próbą rozpoczęcia nowego życia. Wierzyłem, że pokonałem tę chorobę i starałem się żyć normalnie. Podjąłem fajną pracę, sama wiesz, zamieszkałem z tobą. Od początku pokochałem cię z całego serca! Ale nie chciałem ci jeszcze mówić o swojej chorobie. Bałem się… Cholernie się bałem.

– Ale czego? – wykrztusiłam.

– No… Że mnie zostawisz – zająknął się. – Że się przestraszysz. Że cię stracę.

Zrobiło mi się nieprzyjemnie.

– Aż tak nisko mnie oceniłeś? – zapytałam zachrypniętym z emocji głosem.

– Wiem, przepraszam… – odparł. – Ale to dla mnie takie trudne.

Zamilkł, jakby zbierając myśli.

– Krótko przed moim wyjazdem zrobiłem kontrolne badania. Niestety, pojawiło się podejrzenie przerzutów na płuca. Jak miałem ci o tym powiedzieć? Co mogłem ci dać? Kompletnie się załamałem. Wolałem zniknąć… Zwolniłem się z pracy i wróciłem do Krakowa na kolejną terapię. Myślałem, że tak będzie lepiej.

– Mój Boże! – wyrwało mi się.

– Znowu przeszedłem chemioterapię. Rodzice mnie wspierali… Maju, ja nie chciałem cię obarczać tą chorobą, przysparzać ci cierpień, zrozum. Dopiero mama zmusiła mnie do przyjazdu tutaj. Zaklinała na wszystkie świętości, abym powiedział ci prawdę.

– Dobrze zrobiła! – przyznałam po chwili. – Nawet nie wiesz, jak bardzo się o ciebie martwiłam.

– Przykro mi – rzucił. – Wybaczysz mi? Zanim znów wyjadę do Krakowa, chcę się upewnić, że rozumiesz i nie masz do mnie żalu. Przepraszam za wszystko.

Długo patrzyliśmy sobie w oczy bez słowa. Potem Filip odprowadził mnie do domu. Wieczór był bezchmurny, lecz chłodny. Księżyc oświetlał puste ulice. Szliśmy pomału, trzymając się za ręce.

Wtedy podjęłam decyzję:

Chcę ci pomóc przez to przejść.

– Jesteś pewna? – zapytał.

– Tak – powiedziałam. – Nie mam żadnych wątpliwości. Kocham cię.

Czytaj także:
„Chodziłam jak koń w kieracie: praca, dom, dzieci. Chciałam miłości, ale samotna matka nie jest >>gorącą partią<<”
„Kiedy wszystko zaczęło mi uchodzić na sucho, stałem się złym człowiekiem. Moja buta miała tragiczny finał”
„Wyjechałem zarobić na dom dla siebie i narzeczonej. Zdradziłem ją z dwiema kobietami zaraz po wyjeździe”

Redakcja poleca

REKLAMA